epilog

Wszystko, co kiedykolwiek miało miejsce zawsze się kiedyś kończy tylko po to, by dać początek czemuś nowemu, piękniejszemu.

Tak też było i tym razem. W życiu Luke'a i Michaela przestały już gościć ciągłe problemy, a na ich miejsce wkradły się inne, lepsze wydarzenia, które przeplatały się z uroczym śmiechem małych istotek.

Ale może zacznijmy od początku.

Michael Clifford wniósł pozew przeciwko Theo, w którym głównym zarzutem był uszczerbek na zdrowiu psychicznym oraz fizycznym.

Oczywiście przez to wszystko Michael musiał dowiedzieć się o tym, jak Katy i Mali siłą zatrzymały go i ochroniły przed randką z Theo. Różowowłosy tylko zareagował gromkim śmiechem, bo w głowie miał widok Mali, która ustawiła sobie Hemmingsa pod pantoflem.

Clifford oczywiście wygrał sprawę, a Theo odsiaduje właśnie swoje dziesięć lat.

Po zaręczynach wszystko potoczyło się w ekspresowym tempie. Michael pogodził się z rodziną, z którą w sumie nie do końca był skłócony, jednakże nie odzywali się do niego przez pewien czas. 

I teraz stoją tutaj, w swoim własnym ogródku przed własnym domem w Melbourne.

-Myślisz, że dobrze robimy? - zapytał niepewnie Michael, trzymając męża za rękę.

Och, tak, ominęła was jeszcze jedna sprawa.

Michael Hemmings od roku ma obrączkę na swoim serdecznym palcu i nosi ją z dumą.

Ich ślub odbył się na plaży, zorganizowali wszystko, dopracowali najmniejsze szczegóły. Przy najbliższej rodzinie i znajomych złożyli sobie przysięgę.

-Mhm - mruknął i ucałował jego skroń - Taką mam nadzieję. 

Ich wzrok powędrował w stronę dwóch dziewczynek, które siedziały na kocyku i bawiły się lalkami, które dostały od Luke'a.

-Teraz już wszystko będzie dobrze - westchnął z lekkim uśmiechem i spojrzał na pieska, który do nich podbiegł ze swoją zabawką w pyszczku - Southy  już je pokochał...

-Tak jak ja - Hemmings przytulił do siebie męża - Damy im cudowny dom, chyba jesteśmy na to gotowi.

Od ponad dwóch lat Michael i Luke wahali się co do założenia rodziny. Rozważali różne opcje, lecz wreszcie, gdy poszli do sierocińca ich serce zdobyły dwie siostrzyczki, których rodzice zginęli w wypadku samochodowym.

Stacey i Amber uwielbiają swoich nowych rodziców, kochają ich troskę i to, że dali im dom.

Zapytacie teraz - skoro im się ułożyło, to co z innymi?

Już wam tłumaczę.

Mali i Katy są zaręczone, nie spieszą się co do ślubu lub adopcji dzieci, wystarczy im wzajemne uczucie. Nadal mieszkają u Mali, a czerwonowłosa dziewczyna ciągle krępuje się spać bez majtek ze swoją narzeczoną. 

A Ashton i Calum? Cóż, oni są bardziej skomplikowani. Po początkowych trudnościach, które napotkali na początku swojej znajomości, ich uczucie rozwinęło się dosyć szybko, jednak nie chcą ślubu, uważają, że to tylko nic nie warty papierek, a na zaślubiny mają jeszcze całe życie.

Aktualnie są w Japonii, gdzie postanowili zostać na miesiąc. 

-Tatusiu? - szepnęła Amber, stając przed Hemmingsem - Możemy jeszcze trochę soczku? - podniosła szklankę na tyle, ile pozwalał jej wzrost.

Luke uśmiechnął się czule i poszedł z dziewczynką do kuchni, gdzie nalał jej soczku i zaniósł na stolik nieopodal ich kocyka.

Michael ułożył głowę na ramieniu męża.

-Dobrze, że wtedy się opamiętałeś - szepnął i spojrzał na niego z dołu - Gdyby nie ty, ja nadal byłbym chłopcem do towarzystwa.

Luke jedynie zaśmiał się cicho.

-Ja byłbym nadal chujem, gdyby nie ty - przyciągnął go do siebie i przytulił mocno.

-Bądź delikatny, tatusiu - zachichotał - Chyba nie chcesz połamać swojemu mężowi, żeber, prawda?

Ich życie toczyło się powoli i szczęśliwie, już nikt i nic nie mogło zaburzyć harmonii i uczucia między tą dwójką.


***

Robię to z bólem serca, ale tak, to już koniec.

Ostatni rozdział mojego kochanego ff, które było pisane ponad pół roku, w które wylałam pot i łzy.

Dziękuję bardzo, że byliście tutaj aż do ostatniego rozdziału, dziękuję za wsparcie i odzew, to naprawdę pomagało i motywowało mnie do dalszego pisania.

Oczywiście nie żegnamy się, mam nadzieję, że zobaczymy się w moim nowym ff o Cashtonie, kocham je całym serduszkiem, naprawdę. Jest już na moim profilu, rozdziały są dodawane rano i wieczorem.

Kocham was i jeszcze raz dziękuję za to, co wspólnie stworzyliśmy i co osiągnęliśmy.

#11 w Muke

#40 w 5sos

Na ten moment 6,6 tys. wyświetleń, 1,25 tys. głosów.

Komentarzy nawet nie liczę, są za piękne i za wyjątkowe, żeby wrzucać wszystkie do jednego wora.

Dobrej nocy i widzimy się w innych pracach ♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top