dwudziesty szósty
Michael usiadł przed Theo z lekkim uśmiechem. Ten uniósł wzrok znad menu i uśmiechnął się szeroko.
-O matko, jesteś! - ucieszył się - Już myślałem, że nie przyjdziesz...
-Wybacz za spóźnienie, ale - wskazał na ruchliwą ulicę zaraz obok kawiarni, na której utworzył się spory korek - Ludzie chyba nie mają co robić w domach - mruknął
-Albo każdy nagle jedzie na randkę - zaśmiał się chłopak i oparł brodę na pięściach, patrząc się na chłopaka jak na dzieło sztuki - Nie wierzę, że wreszcie się zgodziłeś - odetchnął i po chwili podał mu kartę - Wybierz sobie coś, polecam ci gorącą czekoladę... Dodają do niej pianki lub dużo bitej śmietany i sos czekoladowy.
Michael uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak chłopak stara się mu przypodobać. Uznał to za troszkę i słodkie i może troszkę kochane, bo poza komplementami na temat jego ciała dawno nie słyszał jakichś miłych słów, porad lub tego, jak ktoś po prostu się o niego troszczy. W jednym momencie zabolało go to, jak traktował Theo i to, jak okropnie odrzucał go lub zbywał za każdym razem. Spojrzał na rozpromienioną twarz chłopaka i westchnął cicho, czując złość na samego siebie.
-Coś nie tak? - zmartwił się, badając wzrokiem jego mimikę - Uh, całkiem zapomniałem, że jesteś na diecie - westchnął nagle, karcąc siebie w myślach - Możemy iść gdzieś indziej, wegańska knajpka, jakieś zdrowe jedzenie albo lepsza restauracja?
-Nie, nie - uśmiechnął się Michael - Wszystko w porządku - ujął dłoń chłopaka, która jeszcze przed chwilą nerwowo masowała tą drugą - Przepraszam, że byłem takim chujem w stosunku do ciebie. Nie powinienem był tak cię zbywać i...
-Jest okay, Mike - spojrzał na ich splecione palce, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę się dzieje - Byłem natrętny, miałeś prawo mnie zbywać.
Michael uśmiechnął się przepraszająco i spojrzał na kartę.
-Skoro tak bardzo polecasz mi tą gorącą czekoladę, to... Chciałbym jej spróbować
-Jest świetna - pokiwał szybko głową - Lubisz szarlotkę? Szarlotka tutaj to niebo w gębie, poza tym... Zawsze na każdym kawałku jest serduszko z cynamonu.
Michael zachichotał cicho i zgodził się na to, by Theo poszedł zamówić im gorącą czekoladę i szarlotkę. Uśmiechnął się szeroko i zarumienił nieco, gdy chłopak postawił przed nim jego zamówienie oraz pocałował jego policzek.
Podczas całego spotkania Mike żałował, że poznał kogoś tak świetnego dopiero teraz. Może, gdyby poznał go bliżej już wcześniej, to jego życie nie ukierunkowałoby się w ten okropny sposób, a oni byliby teraz szczęśliwą parą. Całe popołudnie zleciało im na żartowaniu i rozmawianiu na przeróżne tematy.
Jednak Michael nie zdawał sobie sprawy, że z tej znajomości mogłoby wyniknąć coś niedobrego, a jego życie z Theo wcale nie byłoby takie kolorowe, jak sobie je wyobrażał.
***
Jak tam wrażenia?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top