dwudziesty siódmy
Calum odrzucił połączenie od Ashtona zakopując się jeszcze bardziej pod ciepłą kołderką. Żałował, że go poznał, żałował, że w ogóle postanowił się z nim umówić.
"On jest chory, to nie jego wina" - szepnął głos w jego głowie.
Brunet zacisnął oczy, starając się myśleć o wszystkim, byleby nie wracać myślami do mężczyzny. Zaczął liczyć owce, jednak gdy w myślach za bardzo się skupił na ich wełnie, to przypomniał sobie loczki mężczyzny. Zaszlochał bezsilnie i spojrzał na telefon, który znów wydał z siebie dźwięk. Wyciszył telefon i uspokoił się nieco. patrzył przed siebie, próbując oddychać głęboko.
Jęknął zrezygnowany, gdy pięć minut później, kątem oka zobaczył jak ekran jego telefonu się podświetlił. Nakrył się kołdrą po sam czubek głowy i próbował zasnąć. Dlaczego tylko próbował? Po dwóch minutach zrzucił z siebie kołdrę, oddychając ciężko, dziękując Bogu za świeże powietrze. Przetarł załzawione oczy i wziął telefon do ręki.
Masz 84 nieodebrane połączenia od: Ash.
-Lecisz do stówy - mruknął i odłożył telefon na szafkę nocną, jednak tym razem ekranem do dołu.
Tymczasem do domu Caluma weszła Mali, oznajmiając głośno swoją obecność. Hood nie mógł pokazać swojej siostrze łez słabości, więc szybko wytarł twarz w poduszkę, którą też oślinił, żeby nie wydawała się podejrzanie mokra. Zaczął udawać, że kicha, żeby mieć wytłumaczenie na swoje czerwone oczy. Siorbnął nosem i wstał z łóżka, robiąc na jego środku dzieło sztuki ze zwiniętej kołdry.
-Hej Mali. - uśmiechnął się, lecz po chwili kichnął - Cholera - westchnął i poszedł po chusteczkę - Musiałem się gdzieś przeziębić...
Mali uniosła brew, idąc za nim.
-Jak ci poszło z Ashtonem? - zapytała, siadając na kanapie - Wytłumaczył się co do Katy?
Calum przełknął ślinę i uśmiechnął się lekko. Pokiwał szybko głową i wyczyścił nos.
-To twój stary numer, pizdusiu. Nie nabierzesz mnie na twój udawany katarek i podkrążone oczka od przeziębienia. - mruknęła.
-Mówię ci, będę chory... - wytarł swoje oczy i wziął kolejną chusteczkę.
-Cally, proszę cię. Sama pokazywałam ci ten numer po tym jak rozpłakałam się na filmie. Poza tym - wstała i podeszła do niego, łapiąc go za ramiona - Dokładnie tak oszukiwaliśmy rodziców, żeby nie iść do szkoły. Płakaliśmy na filmach i wmawialiśmy im przeziębienie.
Calum pociągnął nosem i zachichotał cicho.
-Nawet lekarz się nabrał - spojrzał na dziewczynę z uśmiechem.
-Wracając do tego gnoja... Podejrzewam, że coś ci zrobił - odsunęła się od niego i poszła na swoje poprzednie miejsce - W takim razie... Co ty na odegranie się? Wspólne odegranie się - poprawiła się po chwili - Tak jak w liceum - zaśmiała się cicho na to wspomnienie - Daliśmy gnojom prochy za nazywanie nas Azjatami.
-Daliśmy im środki na przeczyszczenie - ciemnooki pokiwał głową - Irwinowi musimy dać coś lepszego...
-Na przykład - Mali wyciągnęła swoją broń z plecaka - Kulkę w jego zjebaną mordę.
***
Kocham Mali okej :"))
Będzie się działo, mówię wam!!!
Tymczasem ja idę opracować zemstę na moim sąsiedzie, który podjudzał mi kota, żeby skoczył z drugiego piętra (na szczęście mój synuś był mądrzejszy)
miłej nocy, skarby!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top