dwudziesty pierwszy
-J-ja wziąłem go... - zapłakał, próbując znaleźć jakieś sensowne wyjaśnienie - Gdybyś znów chciał mnie zgwałcić - spojrzał na niego oczami pełnymi łez.
Luke spojrzał na Michaela z pogardą i odsunął nóż od jego szyi. Tak naprawdę nie chciał tego robić, po prostu coś mu podpowiedziało, że lepiej będzie, jeśli Luke odpuści.
Michael natomiast odetchnął z ulgą i przymknął oczy.
-Przepraszam - szepnął po chwili - Jesteś chujem, ale cię przepraszam i to wcale nie dlatego, że masz nóż w ręce i mógłbyś mnie zabić w każdej chwili. Robię to, bo jestem człowiekiem i mam uczucia, wiedziałeś o czymś takim jak uczucia? - prychnął cicho, lecz gdy mężczyzna znów wyciągnął nóż w jego stronę, to spojrzał na niego błagalnie - Wiem, że ty też masz je gdzieś tam pod warstwą tłu- mięśni - poprawił się szybko, widząc jego spojrzenie - Pomimo tego co ostatnio mi zrobiłeś.
Luke wywrócił oczami i opuścił ostrze.
-Ostatnio ci się należało, a za to spotkanie zapłaciłem, więc wybacz, ale - odrzucił nóż na podłogę i złapał go za ramię.
Pociągnął chłopca na górę i rzucił go na łóżko w sypialni gościnnej. Michael zapłakał z bólu, bo jego rany po mężczyźnie z wczoraj jeszcze się nie zagoiły.
-Dlaczego zamawiasz dziwki, zamiast znaleźć sobie kogoś? - dopytał, gdy Hemmings szukał kajdanek w szafce.
-Sam ostatnio powiedziałeś, że nie dziwisz się, że jestem sam, bo jestem pojebany.
-Od kogo dostałem tamten koc? - spytał nagle.
Luke zaprzestał szukania kajdanek i spojrzał na niego pusto. Wzruszył ramionami i wrócił do przeszukiwania szafki.
-Z każdym, kto cię zamawia prowadzisz takie dyskusje? - warknął, podchodząc do chłopca leżącego na łóżku - Przecież to twoja praca, nikt cię nie zmusił do bycia dziwką. Sam sobie wybrałeś takie życie.
Przycisnął mocniej chłopca do łóżka i przeciągnął kajdanki przez szczeble. Spiął mocno jego nadgarstki, przez co Michael zacisnął oczy. Luke zaśmiał się cicho, po czym zszedł z chłopca.
-Nie wiem co mnie podkusiło, żeby wtedy dawać ci ten koc, suko - wyciągnął pasek z jego spodni, by po chwili pozbyć się całej jego garderoby - Tylko spróbujesz wymyślać jakieś numery, tak jak ostatnio, a tym razem pożałujesz tego jeszcze bardziej.
Luke wyszedł z pokoju i poszedł do salonu po nóż, który wcześniej zabrał Cliffordowi. Jego głowę znów nawiedziły myśli, że może jednak to, co robi nie jest dobrym pomysłem ze względu na stan ciała chłopca. Jednak Hemmings tylko zaśmiał się pod nosem i spojrzał na ostrze z szerokim uśmieszkiem. Wrócił do pokoju, w którym leżał nagi, zapłakany Mike. Gdyby ktoś zobaczył teraz Luke'a, to mógłby przysiąc, że nie jest to prawdziwy Hemmings, tylko jakaś tania podróbka. Na jego twarzy uformował się grymas współczucia i żalu. Po chwili dało się niestety dostrzec tego "prawdziwego" mężczyznę, na którego twarz wdarł się lekki uśmiech. Jednak nikt nie musi wiedzieć, że uśmieszek był tylko po to, by schować niepotrzebne uczucia.
Blondyn z podłym uśmieszkiem usiadł okrakiem na nogach chłopca i zaczął robić nacięcia na jego udach. Patrzył jak z pojedynczych ran płynie krew i delektował się tym widokiem. Za najpiękniejszą muzykę uznawał płacz chłopca i błagania o to, by przestał, bo tak nie można. Luke nic sobie z tego nie robił, śmiał się tylko cicho, widząc, jak chłopak zaciska oczy pełne łez i szlocha głośno.
Po wszystkim Hemmings odrzucił nóż na bok i rozebrał się do naga. Nałożył prezerwatywę i wszedł w chłopca bez ostrzeżenia, przez co z jego ust wydobył się cichy szloch. Nie dał mu również czasu na przyzwyczajenie się do bólu, tylko od razu zaczął go mocno pieprzyć. Michael zacisnął oczy, próbując myśleć o czymś innym niż o obleśnym mężczyźnie, który aktualnie go posuwa.
Luke jęknął głośno, spuszczając się w lateks. Wyrzucił prezerwatywę do kosza i spojrzał na chłopaka wyczekująco.
-Nie pamiętasz co ostatnio ci mówiłem? - mruknął, nie odwracając wzroku - Po seksie ubierasz się i wychodzisz.
Michael tylko pokiwał głową i oblizał sine usta. Podniósł się na łokciach, a gdy tylko wstał, jęknął z bólu. Przed oczami momentalnie zrobiło mu się ciemno, lecz zignorował to, przymykając na moment oczy. Po chwili je otworzył i przeniósł wzrok na mężczyznę.
-Pytałeś się mnie, czy z każdym prowadzę takie dyskusje - zaczął słabo - Z nikim nie prowadzę takich dyskusji, bo inny są normalni - syknął - Ciekawe ilu chłopaków potraktowałeś tak jak mnie dzisiaj lub ostatnio. - warknął, ubierając się - Żadnego? O, co za zaskoczenie! - mruknął sarkastycznie.
Gdy Luke chciał coś powiedzieć, chłopiec tylko minął go w drzwiach, patrząc, czy nie widać krwi z jego ud na spodniach.
***
Poproszę o brawa, dawno nie napisałam tutaj tak długiego rozdziału
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top