drugi
Chłopak podjechał pod zakład pracy. Rozejrzał się, czy przypadkiem żaden znajomy go nie widzi i szybko pobiegł do drzwi. Zdyszany Mike został powitany przez ogromnego mężczyznę, który wskazał mu biuro szefa. Różowowłosy przełknął głośno ślinę, jeszcze raz spoglądając na ochroniarza.
-Jeśli każdy ich klient jest taki jak on, to muszę uzbroić się w maści na hemoroidy — pomyślał, krzywiąc się nieco.
Mike sam nie wiedział, czego oczekiwał po takiej firmie. Myślał, że w ramkach będą obrazy najdorodniejszych okazów członków tej firmy, jednak ku jego uciesze dostrzegł on między innymi Dziewczynę z perłą oraz Słoneczniki. Uśmiechnął się szerzej, gdy zobaczył przystojnego mężczyznę, siedzącego w recepcji.
-Może nie będzie aż tak źle... - szepnął do siebie, pukając w białe drzwi.
-Zapraszam, panie Clifford. - powiedział mężczyzna.
Michael niepewnie wszedł do środka, poprawiając swoją koszulę. Zdjął kapelusz i usiadł naprzeciw pracodawcy. Zielonooki zmierzył go wzrokiem.
Jego przyszły pracodawca to dość przystojny mężczyzna po trzydziestce. Jego blond włosy zaczesane były do góry, a niebieskie oczy niesamowicie hipnotyzowały.
-Jestem zaskoczony, że ktoś taki jak pan ma ochotę zabłysnąć w mojej firmie jako chłopczyk do towarzystwa. - zaczął — Jestem Taylor Fray i jeśli wszystko przebiegnie bezproblemowo, to będę pana szefem, co nie oznacza, że nie może pan zwierzać mi się, mówić o różnych problemach w związku z klientami. Tutaj każdy jest otwarty, otwarcie mówimy o tym, co się dzieje, jednakże to, co dzieje się w łóżku, a nie narusza granicy komfortu wyznaczonej na formularzu, zostaje między klientem a usługodawcą, czyli panem — uśmiechnął się i wyciągnął kartę.
Podpisał ją imieniem i nazwiskiem chłopaka, po czym poprosił o dowód tożsamości. Spisał datę urodzenia.
-Zanim pana zatrudnię, muszę przeprowadzić krótki, ale dość wnikliwy i intymny wywiad. - odchrząknął — Jest pan prawiczkiem? - spytał, zakładając okulary.
-Nie — powiedział Michael
-Dobrze... - Taylor zaznaczył coś na karcie — Z iloma partnerami uprawiałeś seks?
Michael zamyślił się. Pomimo jego nieśmiałej osobowości był niezły w łóżku, nie był drewnem jak większość młodych chłopców.
-Może sprecyzujmy... - powiedział ciszej — Ile osób pieprzyło twój piękny tyłek?
Zielonooki zarumienił się nieco - Dziesięć. - powiedział odważniej.
-Mam rozumieć, że jesteś bardziej uległy niż dominujący, tak?
-Można tak powiedzieć, nigdy nie dominowałem, raczej nawet nie wiedziałbym, jak się za to zabrać — podrapał się po karku.
-Jesteś nosicielem jakiejś choroby wenerycznej? - dopytał, na co Mike szybko pokręcił głową — Dobrze... - zapisał informację w kartotece — Witamy w firmie, panie Clifford. Zaraz dostanie pan formularz o preferencjach do wypełnienia od Theo. Siedzi przy telefonie w recepcji, powinieneś go bez problemu znaleźć. Opowie ci trochę o typach klientów, mam nadzieję, że wszystko będzie dla ciebie zrozumiałe. - wyciągnął umowę o pracę i podpisał ją, podając również chłopakowi.
Mike podpisał podanie i wstał, wkładając kapelusz. Pod pachą nadal kurczowo ściskał swoje CV w teczce.
-Przyniosłeś CV? - uśmiechnął się Taylor - Pokaż mi, jak już się natrudziłeś, zrobię sobie kopię, może akurat wyłapię jakąś ciekawą informację, o którą nie spytałem.
Po wykonaniu kserokopii zielonooki chłopiec udał się do Theo, oczekując, że to szybko pójdzie. Nieco się pomylił.
-Sprawdź, czy masz wszystkie dwadzieścia pięć stron, skarbeczku. - mrugnął do niego blondyn — Jeśli zdążysz wypełnić to teraz, czytając na szybko, to od jutra możesz zacząć pracę, maluszku.
Mike spojrzał na niego spod byka.
-Krępuje mnie pan, panie Theo. - westchnął — Zaraz to wypełnię. Wziął od niego długopis i papiery siadając na plastikowym krześle.
Pierwsze trzy strony były regulaminem, który Mike już czytał, więc postanowił go ominąć.
Następne dwie były przeznaczone na fetysze. Michael stwierdził, że nie będzie doszukiwał się, czym jest dany fetysz, zaznaczając wszystko, jak leci, w końcu — co mogłoby się stać? Mike cholernie lubił seks, lubił klapsy, damskie ubrania, spotkał się nawet z fetyszem stóp, więc inne fetysze nie mogły być dziwniejsze on tych, które znał.
Potem rozpisane były preferencje seksualne i akty seksualne, na które pracownik pozwala. Tutaj zielonooki postanowił się bardziej zastanowić, bo jest on jeszcze dość młody i nie chciał, by jego zgrabny tyłeczek był zniszczony przez pięć ogromnych kutasów, znajdujących się w jego tyłku jednocześnie.
Rimming — jak najbardziej. Michael uśmiechnął się do siebie, wyobrażając sobie, jak przyjemna będzie ta praca.
Rozmyślając się, znów zaczął bezmyślnie zaznaczać swoje preferencje, mając z tego niezłą frajdę.
Kolejne strony były już dla niego mało istotne, bo ani na jednym, ani na drugim się nie znał. Nigdy nie używał zabawek erotycznych, więc podejrzewał, że wszystko to, co zaproponuje klient, spodoba mu się.
Tak samo z drugą końcową pozycją. Nic nie mówiły mu nazwiska znajdujących się tam osób ani tym bardziej ich fetysze, bądź to, czy na pierwszym spotkaniu chcą się ruchać, czy spędzić wieczór przy kawie z mlekiem i cynamonem. Przeglądał zdjęcia klientów, one także nic mu nie powiedziały, lecz wyłapał kilka przystojnych facetów, którym chętnie by się oddał nawet za darmo.
Dotarł na ostatnią stronę, gdzie znajdowali się stali klienci, którzy korzystali z usług niemal codziennie. Mike zachłysnął się, widząc ich piękne, nieobecne oczy, wargi jakby stworzone do pieszczot oraz podpisy.
Każdy z nich lubił ostry seks, każdy także był wybredny, jeśli chodzi o ciało partnera.
-Och, cholera. - szepnął, widząc chyba najcudowniejszego chłopaka na świecie.
W jednym momencie chciał się mu oddać, być przez niego wylizanym i przeruchanym wszędzie i na wszystkie sposoby. Chciał być jego najlepszym chłopczykiem do towarzystwa...
-Nie śliń się, to widać — parsknął Theo — Już wypełniłeś wszystko?
-Jasne — uśmiechnął się i podał mu kartki.
-Jutro do ciebie zadzwonię i podam ci dane do twojego konta. Musisz bywać na nim często, bo tylko przez ten portal będziesz dowiadywał się o spotkaniach z tatusiami, którzy chętnie przelecieliby taką dupę jak ty. - ostatnią część niemal szepnął.
-Och, no tak, ja, dupa, pójdę już. - mówił chaotycznie — Do kiedyś.
***
jest piątek, jestem i ja, hejka
niedługo zacznie się akcja, mam nadzieję, że nikomu z obecnych nie przeszkadzają smuty i wulgaryzmy, prawda?
do piątku, pa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top