czterdziesty szósty
Gdy tylko Michael wrócił z komendy, Katy już czekała na niego w salonie. Wstała i założyła ręce na biodra, patrząc na niego karcącym wzrokiem.
-Gdzie byłeś i czemu to była komenda policji? - mruknęła.
Michael tylko machnął ręką i wyciągnął papiery, które dostał z policji. Skierował się do swojego pokoju, lecz Katy zdążyła szarpnąć go za ramię.
-Chodzi o Theo - odetchnął wreszcie - Jest psycholem i dostał dożywotni zakaz zbliżania się do mnie. Znaczy... Dostanie - spuścił wzrok - Za tydzień będzie pierwsza rozprawa w sprawie tego, co zrobił.
Katy zmarszczyła brwi, patrząc na niego w niezrozumieniu.
-Co ci zrobił? - zapytała - Coś poważnego? Nie widzę, żeby coś ci było...
-Jestem zniszczony i wyczerpany psychicznie, mogę po prostu się położyć? - spytał cicho, na co Katy tylko pokręciła głową i pociągnęła go do salonu.
-Więc? - drążyła - co psychopatycznego ci zrobił, że wplątałeś w to policję?
-Kiedy on usnął, poszedłem obejrzeć dom... I otworzyłem pokój w którym były monitory, moje zdjęcia, zdjęcia zabitych przez niego ludzi... Zadzwoniłem po policję, a oni znaleźli u niego prochy, które miał mi dosypać do wody albo innego gówna. Tak wynikało z kamer i - zacisnął szczękę - Wysyłał mnie najpierw po lody do sklepu, żebym nie zobaczył dealera w jego domu.
Katy nie skomentowała tego, tylko przytuliła mocno przyjaciela i pocierała uspokajająco jego plecy.
-Skurwiel nie wyjdzie do końca swojego życia, postaram się o to - szepnęła - A ty nie umiesz sobie wybierać chłopaków, pipko!
Michael zaśmiał się przez łzy, które następnie natychmiast wytarł.
-Zadzwoniłem wczoraj w nocy po Hemmingsa, chciałem, żeby po mnie przyjechał, bo z nerwów nie dałem rady jechać.
Katy zmarszczyła brwi i spojrzała na niego zdziwiona.
-Po Hemmingsa? - upewniła się, na co Mike pokiwał głową - Przecież ja też mam prawo jazdy, mogłam po ciebie pojechać.
-To był impuls. Przyjechał po mnie, jak zwykle był egoistycznym dupkiem, ale czego mogłem się po nim spodziewać - westchnął cicho - Odwiózł mnie tutaj i odjechał. Tyle. Żadnej historii miłosnej.
Katy odetchnęła cicho. Już myślała, że ten debil zdradził ich ostatnią akcję, a bądźmy szczerzy - był do tego zdolny.
-Weź sobie na jutro wolne, Mike. Też mam wolne, bo wieczorem idę z Mali do restauracji. - uśmiechnęła się lekko na wspomnienie imienia dziewczyny.
Michael spojrzał na nią, nie wiedząc co powiedzieć. Otworzył usta, lecz po chwili je zamknął.
-To... Przyjacielskie spotkanie. - odchrząknęła Katy.
-Och, tak na pewno, Mali przecież jest hetero - pokiwał głową - Już myślałem, że coś mnie ominęło.
***
Hejka!
Też wierzycie, że Mali jest hetero?
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top