czterdziesty piąty
Michael oparł się o kierownicę i przymknął oczy. Zaszlochał cicho, bo wiedział, że raczej nikt po niego nie przyjedzie. Katy już śpi, Calum pilnuje Ashtona a Hemmings go olał. Uniósł głowę, gdy zobaczył ostre światło samochodu, jadącego z naprzeciwka. Przetarł załzawione oczy i znów oparł się o kierownicę, próbując dojść do siebie.
Chwilę później ktoś zapukał w szybę samochodu.
Mike tylko uniósł wzrok i opuścił szybę.
-Chodź stąd, Clifford - mruknął Hemmings, opierając się ręką o jego dach - Odwiozę cię do domu.
Michael znów przetarł oczy i uniósł brew.
-No co? - zapytał - Dzwoniłeś po mnie, przy okazji mnie obudziłeś, więc lepiej chodź, zanim się zdenerwuję - otworzył drzwi.
Clifford bez słowa wyciągnął kluczyki ze stacyjki i pokiwał głową posłusznie. Poszedł z nim do auta, zajmując miejsce po stronie pasażera.
-Co ci zrobił? - zapytał Luke po chwili jazdy w ciszy - Był równie chujowy co ja i zgwałcił cię, czy może coś gorszego?
Mike nie odezwał się, jedynie spuścił wzrok na swoje palce, którymi nerwowo się bawił.
-Może coś powiesz, huh? - westchnął po chwili.
-To psychopata, trochę jak ty, ale on mnie stalkował. - powiedział cicho - Zabijał ludzi, którzy byli moimi klientami, w sumie najlepszymi klientami... Najlepiej się z nimi dogadywałem, byli wspaniali...
Luke przełknął ślinę, spinając się nieco. A co jeśli on chciał zaatakować też jego.
-Jak do tego doszedłeś? - zapytał, skręcając pod blok chłopca.
-Miał taki... Pokój - westchnął drżąco - Tam były moje nagie zdjęcia, ci których zabił i ci, których zamierzał zabić.
Luke przygryzł wargę i zaparkował.
-Ja tam byłem? - zapytał niepewnie.
Michael westchnął cicho w niedowierzaniu, jak wielkim egoistą jest Hemmings. Pokręcił jedynie głową i szepnął ciche podziękowanie, by chwilę później wyjść z samochodu. Poszedł w stronę klatki, obejmując się ramionami. Cała jego pewność siebie i opryskliwość gdzieś uciekła, a zamiast tego poczuł smutek i ból. Wiedział, że jeśli opowie o tym Katy, to otrzyma od niej słynne 'a nie mówiłam?'.
Zdawał sobie sprawę, że Theo był jego największym błędem życiowym, a on nie zdawał sobie sprawy, dopóki nie zobaczył tego, jak pojebany jest, na własne oczy. Nie mógł uwierzyć, że był na tyle głupi i wiązał swoją przyszłość z kimś takim jak Theo.
Wszedł do domu i skierował się do swojego pokoju. Nakrył się kołdrą po czubek głowy, wiedząc, że nie wyjdzie z niej aż do jutra, kiedy będzie musiał jechać na komendę. Usnął z zaschniętymi ścieżkami łez na swoich policzkach.
***
Ja wiem, że jest krótki i wiem, że to gówno, a nie rozdział, ale tylko to udało mi się wyskrobać przy dźwiękach mojej kuzynki i jej chłopaka :)))))zabijciemniebłagam))))))
Dobrej nocy, widzimy się jutro rano!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top