czterdziesty pierwszy
Luke z szerokim uśmiechem na ustach i Michaelem na rękach szedł w stronę swojego domu. Po chwili Michael leżał już całkiem nagi pod kołdrą Luke'a w jego sypialni.
-Czas zacząć teatrzyk - uśmiechnął się szeroko, trzymając pasek w ręce.
Wokół niego porozrzucane były różne zabawki, które ubrudził lubrykantem, żeby się kleiły oraz dwie prezerwatywy.
-Dobra, Clifford, wstawaj - warknął, odkrywając go, gdy ten już zaczynał się budzić.
Michael czuł się jak na najgorszym kacu na świecie. Oblizał spierzchnięte usta i skrzywił się czując ostry ból głowy. Spojrzał na Hemmingsa i jęknął przeciągle, gdy uświadomił sobie, że jest w pracy.
-Mówiłem, że po seksie od razu idziesz do domu, nie wyraziłem się dosyć jasno? - uderzył paskiem w ramę łóżka - A ty usnąłeś po drugim razie. Po prostu odpłynąłeś, jakbyś miał wszystko w chuju. Chcesz, żebym wniósł skargę na ciebie?
Michael szybko pokręcił głową i zasłonił się, spuszczając wzrok.
-Masz głos, kurwo? - warknął, patrząc na niego ostro.
-N-nie chcę, żebyś wniósł skargę - szepnął, nawet na niego nie patrząc.
-Grzeczny chłopiec - Luke uśmiechnął się zwycięsko i uniósł głowę Michaela za podbródek - W takim razie możemy zakończyć twoją wizytę u mnie, skarbie. Tatuś coś dla ciebie ma, kochanie - nachylił się i musnął lekko jego usta.
-T-tatuś? - Michael zaciągnął na siebie kołdrę i spojrzał na niego pytająco.
-Dzisiaj było age play, słońce - podał mu dużego misia z szerokim uśmiechem i pocałował jego czoło.
Mike uśmiechnął się lekko na ten jest i przytulił do siebie misia.
-Dziękuję, tatusiu, jest piękny - wstał i ucałował jego policzek - Teraz mam iść, tak? - zapytał niepewnie.
Luke pokiwał głową z lekkim uśmieszkiem.
-Najpierw tatuś cię ubierze, zgoda, koteczku?
Mike uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową.
Luke zaczął go ubierać, całując każdą część jego ciała. Gdy ubierał mu spodnie, a rurki już przechodziły przez uda młodszego, Mike syknął cicho ze względu na swoje rany.
-Bądź delikatny, tatusiu - szepnął.
Luke tylko uśmiechnął się i powoli przeciągnął spodnie przez jego uda. Na koniec wyprostował się i pocałował jego czoło.
-Możesz już iść, widzimy się za tydzień, kochanie - musnął jego usta.
-Już nie mówisz mi, żebym wypierdałał, albo coś podobnego? - zapytał niepewnie - Ani mnie nie zgwałciłeś, bo nic mnie nie boli - szepnął.
-Dzisiaj nie pyskowałeś, więc nie mam powodu, żeby tak mówić - pogłaskał jego policzek.
Michael uśmiechnął się szeroko i stanął na palcach, żeby jeszcze raz musnąć jego usta.
-Dziękuję za misia - uśmiechnął się lekko i poszedł do wyjścia.
Luke usiadł w swoim pokoju z głupim uśmiechem. Wiedział, że miał być dla niego ostry, ale tym razem jakoś nie umiał. Nie mógł wyjść z podziwu jak pięknie i spokojnie wygląda podczas snu.
Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje, ale wiedział, że to nie wróżyło nic dobrego.
***
Za słodki rozdział, prawda?
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top