czterdziesty drugi

Tydzień później Michael znów wybrał się do Theo. Pomimo długich przekonywań Katy uparł się, żeby jednak iść do niego. Dziewczyna tylko powiedziała mu, żeby był ostrożny i odpuściła sobie, chociaż wiedziała, że za takie lekkomyślne zachowanie Mali powiedziałaby jej kilka słów.

I nie byłyby one najmilsze na świecie.

Michael pożegnał się z Katy i zarzucił torbę z ciuchami na ramię.

Pomimo tego, że zdawał sobie sprawę, iż ma Theo, to chyba czuł coś do Luke'a, mimo tego, że bywał dla niego totalnym chujem i ciągle się wywyższał.

Może to syndrom sztokholmski?

Michael zmarszczył nos, gdy jego rozmyślania przerwał telefon. Jęknął cicho widząc numer Theo. Rozłączył się, bo przecież już parkował pod jego domem i zaraz się spotkają.

Michael stanął przed drzwiami domu rodzinnego i zapukał w drewnianą powłokę z uśmiechem. Przystępował z nogi na nogę, czekając, aż ktoś mu otworzy.

Wreszcie usłyszał dźwięk przekręcanego zamku.

-Hej, Mikey - uśmiechnął się szeroko - Dzwoniłem do ciebie, czemu nie odebrałeś?

-Byłem już pod twoim domem i...

-Mógłbyś pojechać jeszcze po popcorn? I może po lody, albo coś... - zamyślił się.

-A może nie chciałbyś jechać ze mną?

Theo zmieszał się nieco i podrapał się po karku.

-Chciałem przygotować nam jakieś miejsce i film - uśmiechnął się po chwili - Jedź sam, nie zacznę bez ciebie filmu.

Michael skrzywił się nieco. Nie uśmiechało mu się jechać nigdzie samemu, skoro umówił się z Theo.

-Te lody są konieczne? Popcorn mam i-

-A nie chciałbyś się schłodzić? - ujął jego biodra i zbliżył się do niego, jednocześnie mu przerywając - Ja nam wszystko przygotuję, zjemy pyszne lody, będzie cudownie, kochanie.

Mike uśmiechnął się czule i pokiwał głową. Poszedł do swojego samochodu, a Theo w tym czasie wrócił do domu, gdzie miał jeszcze kilka spraw do załatwienia.

Clifford cały w motylkach i miłości do mężczyzny wszedł do pobliskiego marketu. Włożył trzy pudełka lodów o różnych smakach do koszyka i skierował się na dział ze słodyczami. Wziął stamtąd żelki i skierował się do kasy, gdzie widząc długą kolejkę tylko westchnął głośno.

Piętnaście minut później już płacił za swoje zakupy z uśmiechem na ustach i kierował się do wyjścia. Rzucił zakupy na siedzenie obok i z szerokim uśmiechem pojechał do Theo.

Kolejny raz tego dnia Mike zapukał do drzwi domu mężczyzny. Ten gdy tylko mu otworzył, wciągnął go do środka i posadził go na kanapie w salonie.

-Schowam lody na później, teraz po prostu otworzymy popcorn i zaczniemy oglądać film, co ty na to? - wsypał przekąskę do miski.

-Okay, jak wolisz - Mikey uśmiechnął się lekko.

Gdy tylko Theo usiadł obok niego, Mike wtulił się w niego. I może podświadomie troszkę za bardzo pomyślał o tym, że właśnie tuli się do Luke'a.

***

Także zaczynamy 3-4 rozdziały z Theo i Michaelem.

Poza tym co myślicie o Theo? Chcę poznać waszą opinię, bo cóż, może akurat ktoś go polubił

Następny rozdział będzie okropny i złamie serdusio tym, którzy polubili Muke'a

Dobrej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top