czterdziesty czwarty

-Ja pierdole - warknął i spojrzał na zdjęcia porozwieszane na korkowej tablicy.

Byli tam wszyscy klienci od samego początku pracy Michaela. Najwyżej byli zawieszeni stali klienci Clifforda, a trochę niżej ci, którzy zamawiali go sporadycznie. Spojrzał na kolejną ścianę i zacisnął szczękę.

-On jest pojebany - szepnął, patrząc na monitory, które przedstawiały obraz na żywo z salonu, specjalne zbliżenie na kanapę, z łazienki oraz z sypialni.

Mike przełknął głośno ślinę i spojrzał na stół, na którym były różne nagłówki.

"Miliarder znaleziony w rzece. Samobójstwo czy zabójstwo?"

-Kurwa - warknął widząc mężczyznę, którego dobrze znał i z którym ostatnio nieźle się dogadywał.

Przeniósł wzrok na kolejny artykuł, gdzie widać było zmasakrowane ciało na torach. Otulił się ramionami, a jego wzrok powędrował na jego nagie zdjęcia na kolejnym stole.

-Pierdolony stalker - zaszlochał i skierował się do wyjścia.

Gdy miał już wychodzić, jego uwagę przykuła kolejna tablica korkowa, znajdująca się za drzwiami.

Prześledził wzrokiem każdą z twarzy, jednak najbardziej skupił się na tych zaznaczonych krzyżykiem.

A raczej przekreślonych.

Byli to trzej klienci Michaela, z którymi najlepiej się dogadywał podczas towarzyszenia im w bankietach, czy też spotkaniach. Z chęcią także płacili Michaelowi, żeby poszedł z nimi choćby na kawę. Oczekiwali od niego zwykłej, ludzkiej rozmowy i dlatego Clifford tak bardzo ich szanował i doceniał.

Zdał sobie także sprawę, że oni nie żyją.

Wybrał numer na policję i jak najszybciej wyszedł z domu. Schował się do swojego samochodu, czekając na funkcjonariuszy.

Załkał cicho, widząc radiowóz i uzbrojonych policjantów, którzy powoli weszli do domu Theo. Michael dokładnie wytłumaczył, który to pokój i co się dzieje. Był niemal pewny, że Theo nagrywał także ich seks i nie ściskał pośladków Michaela, tylko po prostu je rozszerzał, by ujęła to kamera ze zbliżeniem na kanapę.

Wyszedł pośpiesznie z samochodu, widząc jak funkcjonariusze prowadzą mężczyznę w kajdankach, niemal się przy tym szarpiąc.

Jeden z policjantów podszedł do niego, pytając, czego szuka na posesji zatrzymanego.

-To ja nadałem zgłoszenie - powiedział niepewnie - Michael Clifford - przedstawił się.

Policjant pokiwał głową, spisując protokół.

-Proszę stawić się jutro na komendę, mamy do pana kilka pytań - funkcjonariusz uśmiechnął się miło - Pan Evans to dla pana...

-Znajomy - dokończył Michael - Spotykaliśmy się przez pewien czas... Dzisiaj przyjechałem do niego na noc, a-ale znalazłem ten pokój...

Policjant pokiwał głową ze zrozumieniem.

-Znaleźliśmy u pana Evansa środki odurzające - westchnął cicho - Przejrzymy obraz z kamer z ostatnich dwudziestu czterech godzin i jutro wszystko będzie wiadome. Potrzebujemy kilka formalności z pana strony - zamknął notes, w którym miał dokument - Dobrej nocy, panie Clifford - kiwnął głową i poszedł do radiowozu.

Michael ostatni raz spojrzał na numer i westchnął cicho, naciskając zieloną słuchawkę. Wiedział, że ta osoba jest ostatnią, do której odważyłby się zadzwonić, ale był tak roztrzęsiony, że nie myślał o konsekwencjach tego, co robi.

Gdy tylko mężczyzna odebrał telefon, z ust Michaela wydobył się niekontrolowany szloch. Zakrył usta dłonią i przełknął ślinę.

-Hemmings... - szepnął przerażony - Wiem, że mnie nienawidzisz, ale potrzebuję cię teraz. Możesz po mnie przyjechać? J-ja nie dam rady prowadzić - odetchnął.

Po drugiej stronie usłyszał tylko sygnał przerwanego połączenia.

***

Nadal lubicie Hemmingsa? (jeśli w ogóle ktokolwiek go tutaj lubił oops)

Jutro rano nie będzie rozdziału, jako iż wracam już do domku (wreszcie zobaczę mojego koteczka, nie widziałam go tydzień)

Miłej nocy i jutrzejszego poranka!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top