czterdziesty
-Widzisz jakiś cień szansy dla nas, Cally? - zapytał Ash, patrząc na Caluma.
Calum przygryzł wargę i wzruszył ramionami. Chciał powiedzieć, że tak, Ashton zawsze będzie miał u niego szanse, ale jednak nie zdecydował się na to. Jeszcze nie teraz, bo nie do końca ufał Ashtonowi i wiedział, że jeśli tylko pozwoli mu na trochę więcej, to może wrócić Ashton, który bierze heroinę i gwałci bezmyślnie wszystkich wszędzie.
Irwin spuścił wzrok na swoje palce, gdy Hood ruszył bez słowa. Myślał, że to wszystko chociaż trochę ich do siebie zbliżyło, a Calumowi odrobinkę na nim zależy.
-Przepraszam, za to całe gówno, Cal. Jeśli nie chcesz mi już pomagać, to rozumiem to - powiedział cicho - Po prostu odstaw mnie teraz do domu, a ja wrócę do swojego zjebanego życia.
-Zamknij ryj, Irwin - warknął - Nie wrócisz do swojego życia, bo znów zaczniesz ćpać i zawiedziesz panią Anne. Chcesz tego? - spojrzał na mężczyznę, gdy stali na światłach.
Ashton tylko pokręcił głową.
-Zabieram cię do siebie i będę cię pilnował dopóki całkowicie nie wyjdziesz z uzależnienia. Zapisałem cię na terapię - ruszył z miejsca, gdy zobaczył zielone światło - Terapeutka będzie przychodziła do domu, jest naprawdę fajna. Pomogła Mali, więc tobie też pewnie pomoże.
-Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - zmarszczył brwi - Równie dobrze mógłbyś mnie olać, przecież i tak już nie mamy z sobą nic wspólnego.
Calum mruknął coś niezrozumiale i zjechał na pobocze. Rozpiął pasy i sięgnął po wodę, która leżała na tylnym siedzeniu. Podał jedną butelkę blondynowi, a drugą wziął dla siebie. Przez chwilę trwali w ciszy, którą przerywały jedynie przejeżdżające obok nich pojazdy.
-Boję się, że jeśli teraz ci wybaczę, to ty wrócisz do imprez i narkotyków - powiedział Hood - Muszę to wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć i... - zamyślił się - Nie lubię cię, sprawiasz, że staję się pizdą - mruknął cicho, by po chwili się zaśmiać.
Ashton jednak nie zawtórował mu śmiechem. Po prostu patrzył na chłopaka z bólem.
-Jeśli dałbyś mi drugą szansę, to spróbowałbym wynagrodzić ci to, co ci zrobiłem. Chcę się zmienić dla ciebie, Cally...
Calum spojrzał na niego i odetchnął głośno. Ruszył miejsca, odkładając do tyłu swoją butelkę.
-Naprawdę? Nie skomentujesz tego? - warknął Irwin.
-Muszę to przemyśleć, już ci powiedziałem.
Calum uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jak naburmuszony Ashton siedzi ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
-Cóż, niech stracę. Masz ostatnią szansę, jeśli teraz zjebiesz, to przestaję się tobą opiekować i zapominamy o tym, że drugi kiedykolwiek istniał. - westchnął brunet, gdy zatrzymali się pod domem Caluma.
***
Dajcie znać co o tym sądzicie
Poza tym, dzisiaj w południe wybiło mi pół tysiąca obserwujących.
Dziękuję bardzo każdemu, zrobiliście mi dzień ❤
Miłej nocy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top