𝗀𝖽𝗓𝗂𝖾𝗌́ 𝗐 𝗎𝗄𝗋𝗒𝖼𝗂𝗎 𝗉𝗋𝗓𝖾𝖽 𝗌́𝗐𝗂𝖺𝗍𝖾𝗆

Reszel; 18 Września 1807

Drogie, Mury Lochu.

Śmierć w kartach od zawsze oznaczała zmiany. Moja śmierć udowodniła mi, że tylko grube mury zamkowego lochu są gotowe wysłuchać kogoś takiego. Czarownicy. Kobiety pysznej i bezwzględnej. Tej, z której ręki zginęły dwie niewinne dusze. Kobiety zranionej i zagubionej w surowych regułach wyznaczonych przez okrutny los.

Ostatnia iskra nadziei umarła wraz z ciężarem metalowych kajdan. Wyrokiem za herezję od dwustu pięćdziesięciu wiosen jest kara śmierci i nawet jeśli powodem mojego aresztu jest jedynie podpalenie, cień podejrzenia o uprawianie magiji wystarczył, aby przesądzić moją przyszłość. Jej gorzkiego smaku doświadczyłam już w chwili przekroczenia bramy lochów. Słodkiego smaku najokrutniejszych tortur nigdy się nie zapomina.

Jedyny wspólny punkt cierpień i tej historii, nie licząc łączącej obie rzeczy osoby, jest właśnie to. Zapomnienie. Moja historia nigdy nie zostanie zapomniana.
Zaprzeczenie podejrzeniom o bycie wiedźmą wcale nie oznacza, że nią nie jestem. Poprzysięgłam zemstę, a złożoną wcześniej obietnicę zawsze należy dotrzymać. Nawet jeśli oznacza to spalenie całego królewskiego przybytku, tak, jak spłonął dom tego komu podarowałam ostatnią drobinę mojego roztrzaskanego serca.

Podpalaczka.

Reszel; 2 października 1807

Bezwzględni Bogowie.

Odkąd sięgam pamięcią, wiernie wam służę. Bogowie z tutejszych ziem, potwory z najmroczniejszych głębin lasu, moi dawni przyjaciele.

Czemu każecie mnie w tak okrutny sposób?

Rany nigdy się nie goją. Strażnicy każdej nocy zapewniają mi coraz to boleśniejsze kary za utrudnianie w śledztwie. Za to, że ze złośliwym uśmiechem odmawiam im tego co chcą usłyszeć. Odmawiam magiji, chociaż wszyscy wiemy, jaka jest prawda. Kilka dni temu te "święte" istoty posunęły się o krok dalej. Czym sobie na to zasłużyłam, moi Bogowie? Czym zasłużyłam sobie na to, aby każdego dnia jeden albo i kilku przychodziło do tej celi i korzystało z tego ciała?

Nowy ból na niezagojone rany. Obelgi, groźby, kolejne kary. Słony smak łez i niesłyszane przez nikogo krzyki. Bogowie, ile jeszcze muszę wycierpieć, abyście przyszli mi z pomocą?

Wierzę, że o wiele łaskawiej traktujecie moje dzieci. Cztery istoty zrodzone z mojej duszy, krwi i ciała. Opiekujcie się nimi. Inaczej moja zemsta nie ominie również was.

Podpalaczka.

Reszel; 20 Grudnia 1807

Droga Ciemności.

Nigdy nie obchodziłam świąt. Rocznica przyjścia na świat syna Boga jest sprzeczna z moim wyznaniem. W domach, takich jak ten z moich wspomnień, trwa przygotowanie do przesilenia zimowego. Chociaż moje słowa być może jedynie pozostaną zapisane na starych kartach, zniszczonego papirusu moi bezlitośni Bogowie wiedzą, że życzę takim jak ja obfitego świętowania.

Wbrew pozorom, puste mury mojego małego więzienia również podarowały mi upominek. Być może ostatni, jaki mogę liczyć przed śmiercią.

Mrok nie przywiódł znajomych strażników. Od wschodu słońca nikt nie zajrzał do mojej celi.

Uwięziona przed Sprawiedliwością.

Reszel; 15 stycznia 1808

Wścibski Nieznajomy.

Chociaż moje oczy przysłania krew, a szaleństwo powoli pochłania umysł, widziałam jak, czytasz moje listy. Widziałam jak, podkładasz niezapisany papirus i milczysz, nawet jeśli masz wasz długo wyczekiwany dowód. Chociaż przychodzisz do mojej celi jak inni, nigdy mnie nie dotykasz wbrew mojej woli. Patrzysz i obserwujesz, dajesz zarówno dar jak i przekleństwo. Nie krzywdzisz, a jednak zabierasz najgłębiej skrywane kawałki mojej duszy.

Wiem, że czytasz również to. Jeśli nie przeszkadza ci to, wierzący człowieku, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, możesz czytać dalej. Wprowadzi cię do niego sama wiedźma. Czy to nie brzmi jak zaszczyt?

Przypominasz mi kogoś, kto podobnie jak ty, wtargnął do życia bezbronnej kobiety. Ci, którzy powracają z frontu, dokładnie ci, którzy chwycili śmierć za rękę i wymknęli się spod ostrza jej kosy, nigdy nie są tacy sami. Honorowy Żołnierz okazał się być kłamcą. Wierny wyznawca jedynego Boga okazał się mieć o tuzin więcej grzechów, niż poganka. Ta, która podobno jest wysłanniczką samego diabła.

Nie mniej musisz usłyszeć moje wyrazy wdzięczności. Gdyby nie twoja dobra wola nikt nie miałby szansy poznać historii podpalaczki, która zabiła niewinnych z powodu zdrady kochanka.

Czarownica, której powinieneś się strzec.

Reszel; 14 lutego 1808

Swawolni Bogowie.

Moja nienawiść do was jest tak samo mroczna, jak czarna, zaschnięta krew na moich ramionach. Każdej nocy, z każdym zadanym batem nienawidzę was coraz mocniej. Nie miałam jednak pojęcia, że pokażecie mnie w najokrutniejszy możliwy sposób.

Nowym życiem, rozwijającym się pod moim sercem.

Ta, która coraz bardziej wami gardzi.

Reszel; 21 maja 1808

Bezczelny Nieznajomy.

A może nieustraszony? Strażniku przyłapany na czytaniu moich słów, nie zniechęciłeś się nawet po jednej z moich gróźb. Nie ukarałeś mnie. Wciąż swoim spojrzeniem jedynie kradniesz resztki mojej duszy. W twoim surowym obliczu nie widzę nic prócz pustki. Nie jestem powodem twojej nienawiści. Kim jesteś, skoro udało ci się oprzeć naukom kościoła?

Powinieneś wiedzieć, że za traktowanie mnie w tak łaskawy sposób naszykują dla ciebie celę, tuż obok mojej. Możesz być jednak spokojny. Łączy nas coś więcej niż oboje byśmy chcieli. Dzielone tajemnice potrafią pojednać nawet najbardziej zaciekłych wrogów.

Czarownica.

Reszel; 25 maja 1808

Nieznajomy.

Światło z zewnątrz nie dociera do głębi lochów. Nigdy nie jestem pewna kiedy nastało światło, a kiedy chowa się zmrok. Tak samo nie jestem pewna czy twoje słowa nie były słodkim snem. Moją jedyną ucieczką przez bolesną i bezwzględną rzeczywistością.

Wciąż nie mam pojęcia, dlaczego to robisz. Z jakiego powodu ryzykujesz wolnością - jedyną wartością, która się liczy - aby zadawać się ze skazaną za uprawianie magiji, wiedźmą. Do tej pory nie miałam pojęcia, że wciąż mam siłę, aby nienawidzić jeszcze kogoś, ale twoje postępowanie strażniku, udowodniło mi, że dopóki oddycham, mogę gardzić wami coraz bardziej.

Podobnie jak ty przypominasz mi kogoś, tak ja jestem duchem z przeszłości dla ciebie. Kogoś bliskiego twemu sercu, w kim płonął ten sam ogień, który dostrzegłeś w moim obliczu. Kobietę, która równie zawzięcie walczyła o swoją sprawiedliwość.
Wierzę, że nie była to litość. Jeśli twoje towarzystwo było przejawem łaski, a działanie skutkiem męczącego sumienia to nigdy więcej do mnie nie przychodź. Nie potrzebuje twojej ucieczki.

Ta, której wciąż powinieneś się strzec.

Reszel; 2 lipca 1808

Zapomniany Nieznajomy.

Wraz z tobą umarły moje listy. Wraz z twoimi odwiedzinami piszę kolejny z nich.

Potraktowałeś moją prośbę wyjątkowo poważnie. Chociaż widziałam twoją posturę, od tygodni patrzyłeś na mnie oczami innych strażników. Dziś wrócił mój nieznajomy.

Chociaż tym razem nie powiedziałeś nic, a twoja poganka tym razem nie udawała snu, to dostrzegłam zmianę. Przyniosłeś posiłek, o wiele większy i zdrowszy niż ten, którym raczono więźniów.

Nigdy nie uznam kłamstwa za grzech. Wyrok zależy od intencji. Jednak... tym razem nie mogę zaprzeczać cienia radości, który przemknął przez moje serce. Nie chcę kłamać, tym bardziej nie kiedy znów czytasz moje listy.

Ta, do której najwyraźniej masz słabość.

Reszel; 8 sierpnia 1808

Drodzy Bogowie.

Kara, którą zesłaliście na wierną waszym istnieniu, jest coraz bardziej dotkliwa. Mrok nie otacza z każdej ze stron, ale również kwitł wewnątrz mnie. Spłodzony bękart mógł być synem jednego z mężczyzn z warty, dokładnie tych mężczyzn którzy, bez skrupułów korzystają z bezsilności, każdego dnia zabawiając się moim ciałem. Jak mogę ryzykować tym, że własny potomek uczyni coś równie potwornego?

Wraz z tym jak szala goryczy się przelała, miejsce, w którym rozwijało się niechciane życie, zostało przecięte. Wystarczyło ostre zakończenie metalowych kajdan, aby rozciąć skórę i odrobinę więcej nienawiści, aby pozbawić pierwszego oddechu, tego kto może okazać się zgubą dla podobnej do mnie.

Śmierć wydawała się najprostszym rozwiązaniem. Żaden ze strażników nie musiałby sprawdzać, czy posądzona o podpalanie wiedźma wciąż żyje. Wy, moi bogowie, okazaliście się mieć jednak inne plany.
Dopiero po słowach nieznajomego zrozumiałam, że łaska ponownie okazała się karą.

Dziecko bękarta przeżyło. Syn, równie silny co jego matka i równie swoisty co jego ojciec. Nie musiałam widzieć bękarta, aby wiedzieć, na kogo trafiło. Strażnik, który był tym pechowcem, od wielu zmian warty nie pojawił się przy drzwiach celi.

Podpalaczka.

Reszel; 9 września 1808

Drogi Nieznajomy.

Czas ucieka przez moje palce, a ty wciąż trzymasz mnie w niewiedzy.
Nienawidzę cię za to jeszcze bardziej.
I z tego powodu coraz częściej wyczekuje twojego towarzystwa.

Wiem, że twoim zadaniem jest utrzymanie więźniów przy życiu. Powinieneś pilnować jedynie rany na brzuchu, podczas gdy zajmujesz się każdą krwawiącą skazą na mojej skórze. Powinieneś zapewniać to samo, na co zasługuje każdy przebywający tu człowiek, lecz dajesz więcej.

Podarowałeś mi również kolejną historię. Opowieść o promieniach słońca, o dziecięcym śmiechu i łapanej ostatkami sił radości. Opowiadałeś o tym jak wygląda świat na górze, a ja słuchałam, zbierając każde słowo z twoich ust. Wystarczył rok, aby o tym wszystkim zapomnieć. W piekle tak okrutnym jak to głęboko poza spojrzeniami każdego, kto mógł uratować czarownicę przed niesprawiedliwością, obraz prawdziwego świata brzmiał jak piękna, przepełniona magiją bajka.

Wdzięczna Wiedźma

Reszel; 2 listopada 1808

Tajemniczy Nieznajomy.

Wciąż mnie odwiedzasz. Wciąż kradniesz resztki mojej duszy.

Czy w końcu przestaniesz starać się być moją nadzieją?

Twoja Nieznajoma.

Reszel; 19 stycznia 1809

Drodzy Bogowie.

Historia zawsze się powtarza. W ten sposób nigdy nikt o niej nie zapomina. Nie sądziłam więc, że wasz gniew w końcu zostanie przerwany. Życie rosnące pod moim sercem tym razem jest światłem. Pięknym darem, którym postanowiliście mi wynagrodzić całe cierpienie.

Światło ukryte głęboko w moim ciele jest zasługą mojego strażnika. Nieznajomego, którego imię wciąż jest dla mnie słodką tajemnicą. Podarował mi je ten, kto jako jedyny odważył się o mnie zadbać, nawet w obliczu wiedzy o mojej winie.

Tym razem pragnę prosić was o siłę. Przez tak wiele wypełniała mnie czysta nienawiść. Byłam obojętna na to co przyniesie przyszłość. Teraz w oblicze tych uczuć wkradł się strach. Obawa o nienarodzonego potomka. Oh, najbliżsi mi bogowie, dajcie mi wystarczająco odwagi i siły, aby wydać na świat zdrowe dziecko.

Wciąż oddana wam poganka.

Reszel; 28 stycznia 1809

Ukochany Nieznajomy.

Możesz nazywać mnie oszustką, lecz doskonale wiem, że ty wiesz o moich oszustwach - zaczynając od morderstwa dwóch niewinnych dusz, kończąc na udawaniu snu podczas twoich odwiedzin. Chociaż tę tradycję odsunęłam na bok, po ostatnich wydarzeń tym razem postanowiłam zrobić tak, jak dawniej.

Zupełnie tak jak kiedyś łapałam cię na czytaniu listów. Dziś czytałeś mój ostatni list.

Od zawsze widziałam w tobie dobro, mimo wyjątkowo surowej twarzy i jeszcze bardziej postury. Ale kiedy trafiłeś na wzmiankę o ojcu... wtedy na twoich ustach pojawił się uśmiech.

Pierwszy uśmiech i pierwsze łzy radości, odkąd trafiłam do tego miejsca. W tamtej chwili nie mogła wyśnić piękniejszego widoku.

Najpewniej nie zdajesz sobie spraw, kim dla mnie jesteś. Niezależnie od tego co widzą inni, ta podpalaczka z więzienia dostrzega w tobie nadzieję i dobro, które dostrzegalne jest jedynie w nielicznych. Sama nie spostrzegłam kiedy zaczęłam odliczać czas w naszych spotkaniach. Bogowie wiedzą kiedy obecność jednego człowieka decydowała o tym czy dzień jest dobry, czy nie.

Ostatnio zgubiłam się. Nie odwiedzasz mnie dłużej niż zazwyczaj, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Jeśli zdecydujesz się dać mi ostatnią szansę i znów zakradasz się, aby przeczytać listy wiedz, że proszę cię o jedno.
Nie opuszczaj. Nie, do dnia ostatecznego wyroku.

Modląca się za ciebie Wiedźma.

Reszel; 27 sierpnia 1809

Każdy, słuchający prawdziwej historii.

Nigdy nie zapomniałam o prawdziwym celu, tak samo jak wiecznie niezagojone rany zdobią moje ciało. Prowadzenie śledztwa jest tylko zwykłą formalnością. Potrzebnym wytłumaczeniem na dłużące się tortury.

Oskarżenie o czary nie przeszkadza żołnierzom w korzystaniu z cielesnych pociech. Po zmroku strażnicy prowadzą przesłuchania i wciąż próbują zdobyć przyznanie się do winy. Czasem trwało to kilka godzin, czasem kilka dni. Niezależnie od tego nieznajomy za każdym razem odwracał wzrok. Do tej pory zastanawiam się kto, z nas cierpi bardziej.

Światło które noszę pod sercem jest całe i zdrowe. Nawet jeśli matka jest posądzona o magiję, to ten mały człowiek nie jest niczemu winny.

Moje ciało jest wykończone. Ciągnący się ból, krew, pot i gorzkie łzy, o ile znajdzie się na nie siła. Uczucie poniżenia i krzywdy. Moje ciało jest coraz słabsze. Dni, w których żyłam normalnym życiem, powoli stają się dawno zapomnianym wspomnieniem, a twarz tego kto zdradził i zasłużył na o tuzin gorszą zemstę, stała się rozmazaną plamą.

Wiedźma.

Reszel; 14 września 1809

Drodzy Bogowie.

Do wielkiego dnia zostało zaledwie kilka dni. Mrok przestał być tak przerażający, odkąd zesłaliście mojego opiekuna, a pogróżki strażników straszne odkąd zaprzestali wcielenia ich w życie. Być może to odwiedziny nadzorcy, być może cisza gdy zabierają mnie na tortury.
Prawda jest taka, że rosnący uraz nigdy nie zgaśnie. Do ostatniego oddechu będą bezwzględnymi oprawcami. Jako ludzie bez krzty współczucia w sercu nie zasłużą nawet na odrobinę szacunku, a jedynie na klątwy, przed których wypowiedzeniem powstrzymuję się za każdym razem gdy pojawią się w wejściu celi.

Ale... prawda jest taka, że tym razem mam zbyt wiele do stracenia. Wtedy nie miałam nic, nie licząc parzącej jak piekielny ogień nienawiści. Błogosławieństwo podzieliło ten czas na "przed" i "po". Na odkupienie win i próbę przyjęcia nowej szansy.

Tylko wy słyszycie niewypowiedziane na głos modlitwy. Wy wiecie, przed jak bolesną próbą mnie postawiliście. Bez względu na czas i miejsce proszę was tylko o jedno. Błagam was o waszą przychylność. Czuwajcie nad życiem mojego promyka nadziei.

Wasza ulubienica.

Reszel; 14 października 1809

Przeklęci Bogowie.

Moja uwaga to o wiele za wiele niż to na co zasługujecie.

Wasza Największa Zmora.

Reszel; 16 listopada 1809

Nieznajomy.

Nigdy nie łączyła nas miłość. Od pierwszego spotkania zamieniliśmy może kilka słów, ale nie bez powodu od zarania dziejów mówi się, że to czyny mają największą wagę. Chociaż mój stan wskazuje na coś innego, widzę twoje zachowanie. Wiesz, że od wielkiego dnia spojrzałeś na mnie zaledwie dwa razy?

Pragnę, abyś wiedział, że to nie była moja wina. Strata była ostatnim czego życzyłam zarówno tej niewinnej istotce jak i sobie.
Nie miałam pojęcia, że wciąż mam serce, dopóki nie poczułam jego pęknięcia wraz ze znajomym widokiem krwi.

Wybacz, że moje ciało okazało się zbyt słabe.

Ta, która na Ciebie czeka.

Reszel; 21 sierpnia 1810

Drogie, Mury Lochów.

Światło nadziei zgasło już dawno. Ustępujące zimie ciepło zabiera ostatnie promienie słońca, które wkradały się do tego obskurnego miejsca.
Obojętność przegoniła nawet te najciemniejsze promyki, które nosiłam w sobie.
W jednej chwili została odebrana wyczekiwana pociecha.
Został odebrany Nieznajomy.
Została odebrana nienawiść.

Twarze strażników mieszają się ze sobą, a uszkodzone ciało przestało goić skazy. Pokonana dusza zaczyna wierzyć w to, że naprawdę na to zasłużyłam.

Podpalaczka.

Reszel; 17 sierpnia 1811

Przeklęci Bogowie.

Moje modlitwy po raz pierwszy zostały wysłuchane.

Oficjalny wyrok w sprawie podpalaczki o złamanym sercu zapadł. Nawet sama panująca sprawiedliwość nie podważa decyzji samego króla. Fryderyk Wilhelm III Pruski w końcu nie może się mylić, czyż nie?

Ostatnia łaska przyszła zupełnie z innej strony. Wraz z tym szczerym spojrzeniem przyszło wybawienie. Nieznajomy wyciągnął pomocną dłoń. Po długich rozważaniach wiem, że mniejsze zło było największym ratunkiem, na jaki mogę liczyć.

Jego propozycja zostanie przyjęta, a łaska nie ujdzie niezauważona.
Ostatnia modlitwa zostanie przeznaczona jedynie dla niego.

Moja śmierć - zmiana - obróciła się przeciwko mnie, a kara za wszystkie występki poprowadziła w drogę prowadzącą do zguby. Na samym końcu tej jest gorzki smak pożegnania, chłód samotności i ziarno potężnej obietnicy.

Ostatnia Czarownica zostanie zapamiętana przez karty historii.

Barbara Zdunk została spalona 21 sierpnia w 1811 roku. Według wielu przekazów oskarżona została wcześniej uduszona - łaska, dzięki której oszczędzono jej cierpień. Do dzisiejszego dnia jest uznawana za ostatnią czarownicę w Europie i ostatnią, która została spalona na stosie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top