WSPOMNIENIA 0.03

Ja, Paprot i Vanessa z trudem dotarliśmy do spokojnego zastoju w Strzelistych Skałach. Smoki mieszkające w nim zgodziły się z nimi współpracować na warunkach sprzyjających obu stronom. Opiekun Strzelistych Skał postanowił odejść z roli i schować się przed demonami. Dzięki temu, że akurat przyjechali na pewien czas oddał to stanowisko Vanessie, która z wielką chęcią przyjęła stanowisko. Co prawda nie miał pojęcia, że Vaneska to narkobliks. I całe szczęście, bo by jej nie dał. Setha niestety nie znaleźli pomimo tego, że szukały go widma, duchy, upiory i szkielety. Paprot obstawia, że niestety go złapali. Ale nie powiedział tego co widział. Złamałby serce Kendrze.
Wspomnienia
Seth wybił się i zmienił się w smoka. Leciał prosto w wyciągnięte ręce Morgany, ale ktoś go kontrolował. Graulas unieruchomił go, a Morgana wylała mu na głowę żółty płyn. Po chwili Setha nie było był ten przeklęty Will Arison-Tirrson. Will i Paprot nie nawidzili się. Will był młodszy o dwa lata. W pierwszych 8 latach życia obaj myśleli, że są sierotami. Nie lubili się bo w sumie zostali stworzeni z przeciwności. Dotyk Paprota ranił Willa i na odwrót. Mieli inny wygląd, inny charakter, i zupełnie inne moce. Nie rozumieli się nazwzajem, nie wytrzymywali w jednym pokoju, bo ból był za duży by mogli wytrzymać. Ale to Paprot miał gorzej, bo był dobry. Nie skarżył się na Willa, który śmiał się z niego, przezywał go, bił go i wrabiał go we wszystko co sam zrobił. Ale mimo wszystko Paprot próbował się z nim zaprzyjaźnić. A wyglądało to tak:
PAPROT: Hej, Will...
WILL: Czego?!
PAPROT: Moż-że s-się za-za-przyjaźnimy?
WILL: Ta pewnie...
PAPROT: Ty tak na serio?
WILL: Kpisz sobie ze mnie?!
PAPROT: Jasne, że nie!
Will wstał i śmiał się. Podszedł do Paprota i wbił mu w udo nóż.
PAPROT: Will! Przestań!
WILL: Sam chciałeś łamago!

No i tak to było. Will był hamski i ciągle samotny. Chciałem mu pomóc i może, żeby się z kimś zaprzyjaźnił. Ale nie, ona zawsze będzie straszył inne dzieciaki, żeby dbać o reputacje. Wyzywał wszystkich (najbardziej mnie) od głupków, łamag mięczaków, mazgajów i gorzej. Na stołówce, kiedy np. podawałem jedzeni podkładał mi nogę, albo brudził specjalnie, żebym miał więcej sprzątania, a podczas mojego dyżuru urządzał bitwę na jedzenie. Mogłem się zemścić ale nie chciałem.

Will miał jasne brązowe włosy ze złotymi refleksami, złoto srebrne duże oczy, był wysoki i miał mnóstwo blizn, bo np. fajerwerka mósneła mu ramie, albo zardzewiały gwóźdź, który przebił się przez buta. Zawsze chodził w ciemnych ubraniach, nigdy w jeansach.

Po 8 latach spędzonych w sierocińcu, gdy obudziłem się zorientowałem się, że nie jestem w moim pokoju w sierocińcu tylko w wielkiej komnacie w wielkim zamku, w którym czułem się 100 razy lepiej niż w pokoju w sierocińcu. Komnata była ładna, ale jeszcze ładniejsza była ta biała pani siedząca obok mnie.

- Jestem twoją mamą Paprocie.
- Przecież ja jestem sierotą.
- Nigdy nią nie byłeś. Ani ty ani Will.
- To co my tam robiliśmy?
- Czekaliście aż dojrzejecie by poznać prawdę.
- Porwałaś mnie z sierocińca?!
- Ja tylko zabrałam co moje.
- Ja raczej jestem niczyj.
- Tak. Ale to ja jestem twoją mamą.
- Ja nawet nie jestem do ciebie podobny.
- Zaraz to zmienimy.

Zobaczyłem oślepiające światło i po chwili byłem jednorożcem.
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top