BITWA O ZZYX 0.01

Minął tydzień odkąd Seth uciekł z baśnioboru. Dziadek wysłał chyba 8 grup poszukujących Setha. Niestety go nie znaleźli. Właśnie płyniemy ku bramom ZZYXU. Za chwile zmieżymy się z demonami uwięzionymi tam od wieków, w takich sprawach przydał by się Seth. On się na nich zna, w sumie to od nie dawna sam jest jednym z nich. Jest demonem rodzaju smoczego i mrocznego, mrocznego bo był zaklinaczem cieni, a smoczego bo zabił silette(nie mam pojęcia jak się to pisze, ale chodzi o tego trującego smoka.). Ja, Sfinks, dziadek, babcia, Paprot, Vanessa, Nowel i Doren wraz z naszą armią magicznych stworzeń właśnie dopływaliśmy do wyspy na, której znajdowały się wrota starego więzienia dla demonów, gdy poczułam, że ktoś puka mnie po ramieniu.
- Pomóc wam?- nie wierzyłam własnym oczom za mną stał Seth, a obok niego szczerzył się Paprot.- Z tego co widzę postawiliście poprzeczkę wyżej niż myślałem, że zniesiecie.- wyją coś z kieszeni i podał mi to. Była to mała moneta.- Gdy będziemy walczyć i będziesz mnie potrzebowała wciśnij monete, a ja się zjawie i ci pomogę. O ile będę w stanie.
- Nie boisz się, że zginiesz?
- Nie zgine, bo nie mogę. Takie są radości bycia nieśmiertelnym. Nikt mnie nie zabije, ale mogę cierpieć przez sto lub więcej lat.
- A nie będzie dziwnie walczyć z demonami, bo oni są w sumie tacy jak ty... yyyyy... nie chciałam cię urazić czy coś... To nie dokońca tak miało zabrzmieć...
- Przestań w końcu wszystkich za wszystko przepraszać. Zrozum, właśnie lepiej być nie miłym bo nikt ci nie podskoczy. Ale ty chyba jesteś ciut za dobra, żeby to zrozumieć.
- Gadasz teraz jak Ronodin.- jękną Paprot. - Ci źli to chyba mają dziedziczne!
- Możliwe...- Seth wzruszył ramionami. - Ale wole określenie neutralni.
- To po czyjej ty stoisz stronie?- spytałam.
- Po własnej.
- Możesz trochę jaśniej?
- No, na ogół robię co chce, nikim się nie przejmuje, zwiedzam świat i szukam pewnej cennej rzeczy.
Wymieniłam zaniepokojone spojrzenia z Paprotem. Minął ledwo tydzień, a mój kochany młodszy braciszek zmienił się nie do poznania. Z wspaniałego, odważnego, ryzykującego życiem dla rodziny, stał się egoistą. Co prawda odważnym egoistą, ale jednak.
- A co to za przedmiot?- spytałam.
- Nie twoja sprawa.
Nie odpowiedziałam nic, ale w głębi serca było mi smutno, bo wcześniej Seth mówił mi wszystko. Teraz zmienił się i to na gorsze.
Resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Tyle, że ja kochałam mojego brata i chciałam mu pomóc. Tylko jak.
- Seth, jak byś potrzebował pomocy to...
- Tak wiem, ale nie potrzebuje. Czuje się wspaniale! Nigdy się tak nie czułem. Wole to nowe życie...
Zoriętowaliśmy się, że dopłynęliśmy. Seth chwycił mnie za rękę przeskoczył balustradę i przeszedliśmy na plaże po wodzie. Tam zaczekaliśmy na resztę.
- Hej Seth.- powiedziałam.- A czym ty będziesz walczył?
- Mocami i sztyletem.
- A jakie masz moce?
- Zamiana w smoka, zamiana w dym, stąpanie w cieniu, iluzja i tak dalej.
- Fajne.
- Dzieciaki!- usłyszeliśmy głos babci- uwarzajcie na siebie.
Babcia przytuliła mnie, a gdy chciała przytulić Setha ten zmienił się w dym i znalazł się obok mnie.
- Zmieniłeś się - powiedziała. - Wcześniej się przytulałeś i nie miałeś nic przeciwko temu.
- Tak, wiem, że się zmieniłem. I to na lepsze.
- No cóż pora na wojnę.

Szybko ubraliśmy zbroje (Seth i Paprot nie) i weszliśmy na dużą polane otoczoną wysokimi górami. Po środku gór zobaczyliśmy kamienne wrota na pół otwarte, a znich wychodziły te najszczuplejsze demonki. Seth przyglądał im się z zaciekawieniem, jego złote oczy i pasemka zaświeciły, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Przez dłuższą chwile wyglądał jakby był w transie. Potem brama otworzyła się do połowy, a Seth sięgną po sztylet, dalej jakby w transie. Paprot to zauważył i z całej siły uderzył go z liścia na co Seth szybko się opamiętał, ale i tak wziął sztylet.
- Musimy jak najszybciej zamknąć wrota- szepnął Paprot. - na trzy atakujemy. Raz... dwa... trzy!!!
—————————————————————————————————————————————————
- Raz...dwa...trzy!!!
Zadźwięczało mi w uszach. Przestałem jasno myśleć. Popatrzyłem na Kendre, była cała w granatowe i czerwone plamy. Rozejrzał się. Ktoś musiał mu to robić, napewno demon psychiczny. Nagi Luna lub Amorzja, bo one są najlepsze. Zobaczyłem to co chciałem, Nagi Lune na skale. Odepchną ją i wyczarował iluzje Orogora. Wszystkie demony natychmiast zwrucili na niego uwagę olewając mnie, a ja zmieniłem się w dym i znalazłem się za Nagi Luną. Wtedy iluzja się rozwiała, a na miejscu ,,Orogora'' był mini demon. Nagi Luna natychmiast zoriętowała się o co chodzi, bo byłem jedynym demonem potrafiącym robić tak potężne iluzje. Obruciła się.
- Secie kochanie, ty nie jestaś jak ci śmiertelnicy, bo ty jesteś mój. Wiesz o tym chodź nie chcesz się do tego przyznać, a to przecież prawda. Pomyśl ile radości w życiu doświadczysz gdy wygramy. Orogoro za nie długo się pojawi, a wiesz, że przyjmiecie pod swoje skrzydła z otwartymi ramionami. W końcu jesteś jeszcze młody i utalentowany. Graulas tyle cię nauczy, a ja wspomoge twoje iluzje. No pomyśl tylko jakie to będzie wspaniałe!
- Nje...
- A tak wogóle to zmień się w to piękne stworzenie. W nim wyglądasz lepiej. Co prawda jako pół demon też nie wyglądasz najgorzej, ale ten smoczek No po prostu wtedy jest idealnie! Pomożesz nam? - wyciągnęła do mnie otwartą rękę. Zawachałem się. Wystarczyło chwycić te dłoń aby mieć rodzine, która mnie zrozumie i pokocha. No i nie będzie na mnie patrzeć jak na dziwaka. Ale ostatecznie podjąłem decyzje.
- Nie.- powiedziałem, ale w tym głosie było tyle wachania, które demonka wyczuła i powiedziała: - Wiesz Secie ja dbam o rodzine. Kiedy w końcu zrozumiesz, że ludzie są źli i zanim się zoriętujesz wbiją ci nóż w plecy ja pomogę ci się podnieść i wspólnie się zemścimy, ale tym czasem muszę się ciebie na chwile pozbyć, bo jesteś zbyt niebezpieczny.
Machnęła wielką łapą i chwyciła mnie. Ja zmieniłem się w dymi spadłem na ziemie. Teraz już wiedziałem czemu mnie tak mocno ściskała i pomimo, że wie, że umiem zmieniać się w dym więc długo to by mnie ona nie potrzymała. Do ramienia miałem wbity róg jednorożca. Ten, który zabrałem centaurom w poprzednim życiu. Róg jednorożca jest jedyną słabością typów mrocznych. Moja skóra poszarzała, a włosy zmatowiały. Poczułem, że Kendra mnie wzywa. Obiecałem jej pomóc i nie zawiodę jej. Mogłem tylko raz użyć swojej mocy. Byłem osłabiony, ale ku zaskoczeniu Nagi Luny (bo wiek demonów czyli w moim przypadku 14 lat dziele przez dwa czyli w moim przypadku 7 lat. Tyle tak naprawdę mam lat.) podniosłem się i wykonałem potężny skok przez wielki kanion...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top