25: Już na zawsze będziesz moim jedynym wyborem
Czuję, że jest mi smutno po sprawdzeniu tego rozdziału, choć przecież wszystko się układa u misiaków. Nie jestem w stanie napisać Wam nic więcej, dlatego życzę Wam miłego czytania.
Pamiętajcie o #barwyKK na twitterze.
A! No i na instagramie mam W KOŃCU mam kanał nadawczy ♥ Możecie tam wbić, bo ostatnio nieco odciełam się od innych medii (dla czystej głowy), więc pojawia się tam wiele informacji i trochę prywaty. Kocham Was ♥
Ig i tik tok: autorkaklaudia
______
Gdyby ktoś chciałby zapytać Dantego, co działo się obecnie w jego głowie, on najprawdopodobniej nie byłby w stanie odpowiedzieć. Nie potrafiłby racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego po powrocie do domu zaszył się w swoim pokoju i siedząc na łóżku, trzymał w dłoni pudełko pełne listów. Wpatrywał się w nie przez dwie godziny i przez cały ten czas nie zdobył się na odwagę, by choćby uchylić wieko. Wiedział, że w tym kwiecistym kartoniku z tandetną różową kokardą kryje się mnóstwo cierpienia. Mnóstwo smutku, którego nie mógł złagodzić i nawet jeśli to już tylko przeszłość, nie wiedział, czy jest na tyle silny, by się z tym zmierzyć.
Nie potrafiłby również wyjaśnić, dlaczego przez cały czas myślał o tym, jak brzmieć będzie treść tych listów, nawet jeśli Lavender nieco go na to przygotowała.Zastanawiał się nas tym podczas treningu, rozmowy z rodziną, a nawet kiedy przechodził obok zostawionego na łóżku pudełka, wpatrując się w niego, jakby stało się czymś przerażającym.
Bliżej południa, kiedy po raz kolejny przystanął obok i na nie spojrzał, westchnął głośno, a potem zdobył się na odwagę, by w końcu je otworzyć. Jeśli się nie mylił, te na dnie powinny być najstarszymi, zatem delikatnie złapał wszystkie w rękę, zupełnie tak, jakby papier miał się rozpaść pod jego dotykiem, a potem obrócił stosik na drugą stronę i delikatnie położył go na pościeli.
Wyciągnął pierwszy list i taką samą czułością rozprostował papier.
Drogi Dante,
Mam już dwanaście lat. Gdzieś usłyszałam że dobrą formą radzenia sobie ze smutkiem jest zapisywanie go na kartce. Gdybym potrafiła lepiej pisać te trzy lata temu gdy mnie zostawiłeś, na pewno skorzystałabym z tej opcji. Ostatnio też nauczyli pisać nas w szkole listy, a nawet je adresować, ale przecież ja nawet nie znam tego adresu, w̶i̶ę̶c̶ ̶t̶o̶ ̶g̶ł̶u̶p̶i̶e̶.̶
Co u ciebie?
U mnie do bani. Nie chce mi się śmiać nie chce mi się jeść ani chodzić do tej durnej szkoły. Nie mam tam z kim rozmawiać, ale czasami gdy wracam do domu rozmawiam z tobą. Mama pewnie za niedługo pomyśli, że jestem czubkiem i odda mnie do wariatkowa, ale to niczego nie zmieni.
Tęsknie za tobą.
Wiesz że gdy to piszę jest pierwsza w nocy, a moi rodzice pewnie myślą, że śpię? Nie mogę spać. Od dłuższego czasu nie potrafię i nie wiem, co się ze mną dzieje.
̶J̶e̶s̶t̶e̶ś̶ ̶i̶d̶i̶o̶t̶ą̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶w̶y̶j̶e̶c̶h̶a̶ł̶e̶ś̶.̶
Nie ważne. Poradzę sobie z tym. Rodzice mi pomogą.
Albo nie...
Lavi
– Czy ty płakałaś, gdy to pisałaś? – zapytał cicho sam siebie, zwracając uwagę, że tusz w niektórych miejscach jest specyficznie rozmazany, a kartka posiada ciemne plamy. Potem sięgnął po swój szkicownik, a następnie długopis i usiadł na łóżku.
Droga Lavender,
Ja mam trzynaście lat. Nie wiem, czy pisanie listów to dobra forma radzenia sobie ze smutkiem, ale jeśli Ci to pomogło, na pewno dowiem się o tym w kolejnych listach. Też żałuję, że nie znasz mojego adresu. Gdybyś go znała, Twój list na pewno by do mnie dotarł. Problem w tym, że ja też nie znam dokładnej lokalizacji. Jesteśmy w tym miejscu od niedawna, wiem jedynie, że to Seattle.
Co u mnie?
Również do bani i też za tobą tęsknie. Za moją małą, słodką Lavender. Mam nadzieję, że kiedyś wrócę tak, jak obiecałem Ci, kiedy miałem dziesięć lat. Chciałbym kiedyś wrócić. Nigdy cię nie zapomnę.
Źle skreśliłaś, więc widzę, że nazwałaś mnie idiotą. Pierwszy raz mnie obraziłaś, to całkiem... szokująca odmiana.
Powinnaś się przespać. Powinnaś spać dobrze i nie zadręczać się tym, co stało się z winy mojej rodziny. Mam nadzieję, że kiedyś będzie bolało mniej.
Dante
Potem wsunął oba listy do jednej koperty tak, by Lavender mogła łatwo zorientować się na co jej odpowiedział, po czym zabrał się za kolejny.
Drogi Dante,
Dzisiaj w szkole bawiłam się wyjątkowo do bani. Pani wymyśliła sobie jakieś przedstawienie z okazji dnia szkoły, a ja nie mam ochoty świętować takich rzeczy. Nie będę śpiewać jakiś durnych piosenek. Cała to szkoła jest głupia i żałosna tak, jak moje życie.
Wciąż z nikim nie gadam. Nie chcę i nie potrzebuję. Poza tym dlaczego miałabym cię kimś zastąpić? Czy w ogóle się da?
Tata zaczyna się martwić. Ostatnio podsłuchałam jak mówił do mamy że to wszystko trwa zbyt długo. Logan był przy tej rozmowie i powiedział że kiedyś mi przejdzie.
A co jak nie przejdzie? Co jak nigdy o Tobie nie zapomnę? Co jak nie potrafię?
Chcę gdzieś uciec. Tam gdzie nigdy nikt mnie nie znajdzie. Chcę uciec tak jak Ty.
Wciąż nie weszłam do naszej bazy. Po co miałabym to robić sama?
Lavi
Dante szybko zaczął:
Droga Lavender,
Też nie lubię takich rzeczy. Na pewno uciekłbym przed tym przedstawieniem do parku i kupił lody w budce. Moja mama dostałaby telefon, że uciekłem i nie mogą mnie znaleźć, a oni zapewne spanikowani zapytaliby, czy przypadkiem nauczycielka nie wezwała policji. Wszystko przez ten sekret. Potem sami by mnie znaleźli. Mama byłaby zła, a tata powiedziałby, że nic wielkiego się nie stało i ważne, że jestem cały i zdrowy.
Mimo to Twoje życie nie jest durne. Zobacz, ile wspaniałych osób masz wokół siebie. Tata się o Ciebie martwi dlatego, że cię kocha. Mnie kochają, bo zacząłem im w czymś pomagać. Tak na dobre.
Powinnaś umeblować naszą bazę. Kiedy wrócę, fajnie będzie zobaczyć, co zrobiłaś.
Dante
Potem wyrwał kartkę i postąpił tak, jak przy poprzednim liście.
Drogi Dante,
Obraziłam dziś nauczycielkę i pierwszy raz trafiłam do dyrektora. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Dobra... kłamię. Po prostu kazała mi usiąść z Tommym, a ja nie chcę z nikim siedzieć. Mama trochę się wściekła, ale szybko jej przeszło. Mówiła coś o kulturze osobistej i o tym że mnie nie poznaje. W zasadzie ja też siebie nie poznaje. Wszystko mnie wkurza, nawet moja ulubiona zupa, którą zrobiła Eleanor. Powiedziała, że to na poprawę humoru i wiesz co? Nie podziałało.
Tata natomiast chciał ze mną pogadać, ale po rozmowie z mamą nie miałam na to ochoty. Zamknęłam się w pokoju i założyłam słuchawki, bo gadał do mnie przez drzwi i długo w nie pukał. Myślał, że mu otworzę, ale tego nie zrobiłam.
Jedyna osoba, której otworzyłabym teraz drzwi, jesteś Ty Dante.
Ale Cię nie ma, a ja nawet na to się wkurzam.
Lavi
Droga Lavender,
Powinienem powiedzieć Ci, że to co co zrobiłaś było nieodpowiednie, ale nawet dorośli często robią nieodpowiednie rzeczy. A może nie powinienem skoro sam nie byłem święty? Twoja mama jest wściekła, bo żadna wspaniała mama nie chce, żeby jej dziecko miało przerąbane wśród nauczycieli. Tak naprawdę się o Ciebie martwi, bo Cię kocha.
Nie powinnaś się odcinać od bliskich z mojego powodu.
Przepraszam, że Cię zawiodłem.
Jesteś jeszcze dzieckiem, nie powinnaś się tak czuć.
Dante
Odpisał na kilka innych listów, aż zorientował się, że tak naprawdę zostało niewiele, by dobrnąć do końca.
Drogi Dante,
Wiem, że długo nic nie pisałam, ale mam wrażenie, że ciągle powtarzałabym to samo. Mam już 13 lat. W zasadzie to 13 i pół, więc nawet lepiej piszę. Jest mi wstyd za te braki interpunkcyjne w poprzednich listach. Przez ostatni czas, gdy nic do Ciebie nie pisałam w zasadzie niewiele się zmieniło. Wciąż wracałam do domu i z tobą rozmawiałam, chodziłam wściekła, dużo płakałam, aż tydzień temu do naszego domu przyjechał dziadek. Dał mi szkicownik, kredki i ołówek. Zupełnie tak, jak kiedyś, gdy podarował mi zestaw małego artysty, którym później wspólnie się bawiliśmy do momentu, aż nie rozwaliłam sobie brody o schody.
Powiedział coś mądrego, co na pewno zrozumiem, jak dorosnę. Potem dodał, że od zawsze lubiłam rysować, więc jeśli potraktuję to jako pasję, to pomoże mi się uporać z bólem po stracie przyjaciela. Chyba miał rację, bo przez cały ten tydzień, gdy tylko siadałam przed szkicownikiem, nie myślałam o niczym.
Tu pojawił się kolejny problem. Zamknęłam się w sobie tak bardzo, że znowu wszyscy się zmartwili. Dlatego tata zabrał mnie wczoraj podstępem do jakiejś pani, a potem dowiedziałam się, że po prostu trafiłam do terapeutki.
Liczyli na to, że chociaż od niej dowiedzą się, co się dzieje, choć przecież mówiłam im, że za Tobą tęsknie. Może też dlatego zaczęła o Ciebie pytać, ale ja nie chciałam odpowiadać na żadne pytania.
Wtedy wyciągnęła puzzle. Trochę mnie to rozbawiło, ale później zrozumiałam, że chciała mi pomóc. Przez to znowu przestałam myśleć i zorientowałam się, że nie trzęsły mi się tak ręce.
To naprawdę było zabawne.
Lavi
Droga Lavender,
W takim razie ja mam już 14 i pół.
Twój dziadek znalazł całkiem dobry sposób na poradzenie sobie z żalem, za to Twój tata odkrył doskonały. Powinnaś się otworzyć. Terapia to dobre wyjście, bo w końcu ten ból zje Cię od środka. Musisz dać upust emocjom. Wtedy będzie łatwiej, zaufaj mi.
Co ja piszę...
Przecież odpisuję Ci na ten list po latach i szczerze? Z każdym kolejnym czuję się coraz gorzej. Wiesz... To co działo się w Twojej głowie, stało się poniekąd przeze mnie. Może gdybym bardziej naciskał na powrót, nie doszłoby do niego dopiero po dziesięciu latach. Szczerze mam nadzieję, że kiedy otworzę kolejne listy okaże się, że rysowanie okazało się pomocą, a terapia lekiem. Boże... jaki jestem durny... Przecież tak właśnie się stało, prawda? Właśnie w ten sposób sobie poradziłaś.
Jest mi kurewsko ciężko, Lavi.
Tylko dlatego, że nigdy nie powinienem do tego doprowadzić.
NIGDY.
Dante
Wsadził list do koperty, a potem spojrzał na ścianę przed sobą. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że słońce zaczęło zmieniać swoje położenie na niebie oraz swoją barwę. Również na to, że już dawno przeniósł się z łóżka i usiadł przy biurku.
Chwilę wpatrywał się w granatową farbę, zanim oparł łokcie na blacie, a potem ukrył twarz w dłoniach. Z ciężkim westchnieniem przetarł rękoma buzię, gdy telefon położny na blacie poinformował go o wiadomości.
Od: Lavi ♥
Hej, przyjedziesz do dziadka, czy mam się nie nastawiać?
Do: Lavi ♥
Postaram się. Ewentualnie mogę się trochę spóźnić.
Wiedział, że Shannon tego chciała. Wspominała wiele razy Dantemu o Vincencie, więc wiedział, ile dziadek dla niej znaczył. Jednak Winslow zastanawiał się nad tym, czy po przeczytaniu i odpisaniu na te listy, zdoła założyć na twarz maskę. Poza tym dowiedział się tylu rzeczy, że chciał porozmawiać z nią o tym, jak najszybciej, ale sam na sam.
Czuł napięcie, był poddenerwowany, jego oczy błyszczały o wiele bardziej niż zazwyczaj, a na dodatek czuł do siebie żal, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien.
W końcu był tylko dzieckiem.
Dzieckiem, które nie mogło nic zrobić.
Wiedział, że przeczytanie tych wszystkich rzeczy okaże się dla niego ciężkie, jednak nie wiedział, że aż tak.
W końcu jednak zdobył się na odwagę, by otworzyć kolejny list.
Cześć Dante,
Minął miesiąc od ostatniego listu, a ja czuję się znacznie lepiej. Dziadek często nas odwiedza albo zabiera mnie do siebie. Chyba miał rację, bo rysowanie naprawdę mi pomaga. Właśnie to u niego robię. Siedzimy, rozmawiamy, a potem pozwala mi odpłynąć. On nazywa to kreatywnością, ale ja rysuje po prostu swoje uczucia. Nadal tęsknie, ale Pani Queen (bo tak się nazywa moja terapeutka) mówi, że to normalne.
Wiesz, że ona jako pierwsza zrozumiała mnie, gdy wszyscy inni nie potrafili? Pomaga mi też oswoić się z tym wszystkim. Już nie czuję się tak zła jak kiedyś, ale ostatnio zauważyłam, że mniej z Tobą rozmawiam.
Nie wiem, czy mi się to podoba. Boję się, że któregoś dnia o Tobie zapomnę, a przecież ja tego wcale nie chcę.
Chciałabym zamknąć oczy, zobaczyć Twoją twarz, choć pewnie bardzo się zmieniłeś (bo ja sama mocno się zmieniłam), usłyszeć Twój głos, ale nie czuć tego bólu. Właśnie nad tym pracujemy z Panią Queen. Mówiła też o jakiś etapach żałoby i chyba nie spodobało jej się, gdy ją wyśmiałam. Zrobiłam to dlatego, bo przecież żyjesz, tylko nie wiem, gdzie jesteś. Potem wyjaśniła mi, że chodzi tu bardziej o stratę. Mamy za sobą szóste spotkanie, bo tata w końcu uparł się na chodzenie do niej dwa razy w tygodniu. Tak zaliczyłam jedno w pierwszym tygodniu, drugie w drugim tygodniu, a potem już Pani Queen stała się, jak przyjaciółka. Rozmawiam z nią częściej niż z kimś innym. Żartuję. Po prostu tylko z nią rozmawiam o tobie.
Swoją drogą mama zachęca mnie do medycyny, więc w liceum chyba skupię się na przedmiotach, które przydadzą mi się na studiach. To chyba dobry pomysł?
Zresztą po co ja Cię pytam? I tak mi na to nie odpiszesz.
Lavi
P.S. Odnośnie tego, że się zmieniłam... Dorzucę ci tu swoje zdjęcie. Nie wiem po co, bo przecież i tak nigdy nie wyślę tego listu, ale gdybym miała taką możliwość, to chciałabym Ci pokazać jak bardzo się zmieniłam. Wywołałam je wczoraj.
Dante zerknął na fotografię i ścisnął długopis w ręce tak mocno, że niemal go połamał. Była taka piękna. Zawsze Lavender była piękna, tylko teraz inaczej na to patrzył. Pozwolił sobie powiesić jej zdjęcie na tablicy korkowej, a potem zapalił niewielką lampkę na biurku.
Cześć Lavender,
W tym liście przywitałaś się zupełnie inaczej. Od razu zwróciłem na to uwagę. Wiesz... Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, twój dziadek to Anioł Stróż. Zrodził w Tobie pasję, która trwa do dzisiaj i wciąż we wszystkim Ci pomaga. Pomagała już wcześniej, gdy ja nie byłem w stanie.
Natomiast co do Pani Queen... Chyba powinienem jej podziękować, że tak o Ciebie zadbała. Oczywiście dzięki Twojemu tacie, ale nadal dokonała czegoś, czego nikt inny nie potrafił. Szczerze? Czuję się do dupy. Jak największy przegrany na świecie, bo złamałem wszystkie obietnice, które powiedziałem jako dziecko. Kim teraz jestem? Kłamcą?
Ostatnio widzę w sobie więcej wad niż zalet, a to chyba nie najlepsza droga.
Nie wiem też, czy dobrze zrobiłem, wracając do miasta. Tak wiele wysiłku włożyłaś w to, by wyrzucić mnie z głowy, a ja to schrzaniłem. Tyle Twojej pracy poszło na marne, a w dodatku, kiedy wróciłem okazałem się kimś... Okazałem się po prostu Twoim zawodem.
Przecież nie takiego Dantego chciałaś spotkać. Nie takich rzeczy chciałaś się o mnie dowiedzieć.
Przyszło mi przez myśl, że to błąd, ale potem spojrzałem na Twoje zdjęcie i zrozumiałem, że spierdolę to jeszcze bardziej, jeśli znowu nagle się wycofam.
Dlatego chcę, żebyś zrozumiała, ŻE JUŻ NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ.
NIGDY, LAVENDER.
I zawsze będziesz dla mnie moim numerem jeden.
Moim priorytetem.
Moim jedynym wyborem.
Dante
Cześć Dante,
Minęło już naprawdę sporo czasu od ostatniego listu. W końcu mam piętnaście lat.
Ale to wszystko dlatego, że znowu jest do bani.
Moja terapia nadal trwa, choć Pani Queen powiedziała mi, że powinnyśmy przejść już do ostatniego etapu. Powiedziałam jej o wszystkich listach, które napisałam. W końcu po latach przyznałam się też do tego, że czasami z Tobą rozmawiam. Wcześniej mówiłam jej tylko, że za Tobą tęsknię i dużo dla mnie znaczysz, a Twoja wyprowadzka bardzo się na mnie odbiła. Przez ten cały czas bałam się, że kiedy powiem o rozmowach z Tobą, wyślą mnie do psychiatryka, ale Pani Queen tylko się uśmiechnęła, a potem zapytała ,,Gdybyś miała możliwość powiedzieć Dantemu ostatnie słowa, a potem pożegnać się z nim raz na zawsze, zrobiłabyś to?".
Odpowiedziałam, że tak.
Wszystko dlatego, że nie chcę się już dłużej męczyć. Czeka mnie liceum, nowe znajomości, być może kogoś nawet poznam albo zakocham się w kimś po raz drugi, bo wiesz... Podczas tej terapii zrozumiałam, że ja po prostu Cię kochałam Dante. Całą sobą.
Ale muszę pozwolić Ci odejść dla własnego dobra.
Pani Queen mówi, że nie ma w tym nic złego, choć źle czuję się z tym, że ten list będzie ostatnim, że nigdy więcej nie wrócę do swojego pokoju i nie powiem ,,Cześć, Dante'', a potem nie opowiem Ci całego dnia.
To jak pożegnanie, przed którym uciekałam tyle czasu.
Nie zrozum mnie źle. Nadal będę pamiętać, jak moja mama wołała nas na kolację, a my nie chcieliśmy wracać do domu, bo budowaliśmy bazę. Miejsce, do którego tylko my mieliśmy dostęp, a teraz stoi puste. Jak kręciłeś z całej siły karuzelą, na której siedziałam, bo wiedziałeś, że uwielbiam szybko się kręcić albo jak łapaliśmy żaby i robiliśmy im wyścigi.
Zaśmiałam się, a już od dawna, gdy wracałam do tych wspomnień, tego nie robiłam.
Czułam jedynie ból, a teraz naprawdę jest mi łatwiej.
Nadal nie porzuciłam rysowania. Zakochałam się w tym niemalże tak, jak w Tobie. Mam obok siebie tatę, mamę, dziadka, obie ciocie, a nawet wujka Owena. Będzie u mnie dobrze. Nie musisz się martwić.
Ja już się nie martwię.
Zadaję sobie tylko jedno pytanie: Gdziekolwiek jesteś... Dobrze Ci tam?
Mam nadzieję, że tak.
Że poznałeś kogoś i masz wielu przyjaciół, bo zasługujesz na to, aby otaczać się dobrymi ludźmi.
To dziwne, bo nie płaczę, pomimo że to list pożegnalny.
Będzie u mnie dobrze, Dante.
Obiecuję Ci to.
Kocham Cię i nigdy nie zapomnę.
Byłeś najwspanialszym przyjacielem.
Lavi.
Cześć Lavender,
Przepraszam.
Tak bardzo Cię przepraszam.
Dante
Skłamałby, gdyby powiedział, że te listy go nie zniszczyły. Dante czuł pustkę, a nawet tak jakby ograbił z czegoś własną przyjaciółkę. Zdawał sobie sprawę, że nie był niczemu winny, ale nawet ta myśl nie sprawiła, że jego stan emocjonalny uległ poprawie. Po tym jak spakował ostatni list do pudełka, stał wpatrzony w losowy punkt, a jego oczy błyszczały od wezbranych w nich łez. Zapewne, gdyby musiał odpowiedzieć na jeszcze jeden list, popłakałby się jak dziecko. Utonąłby w bólu, zamknięty we własnym pokoju i nie wyszedł z niego dopóki nie musiałby zobaczyć się z Lavender.
– Proszę – rzekł Dante, gdy usłyszał pukanie do drzwi i szybko wytarł mokre oczy, przybierając na twarz maskę. Chwilę później zobaczył w pokoju Devona. – Cześć, tato.
– Nie wyszedłeś z pokoju od wielu godzin. Coś się stało? – Podszedł do niego i starał się wyczytać cokolwiek z jego posępnej miny. – Lavender? – zapytał, kładąc dłoń na jego ramieniu, a Dante zdał sobie sprawę, że przyodziana maska na twarzy nie zadziałała.
– Dała mi listy, które pisała do mnie w dzieciństwie. W zasadzie ostatni napisała, gdy miała piętnaście lat i zamiast czuć się lepiej, bo przynajmniej wiem, co się u niej działo, to jest na odwrót.
– Ponieważ? – drążył, lekko marszcząc brew. – Wiesz, że wiele można załatwić rozmową, ale nie pomogę ci, jeśli się nie dowiem.
– Zniosła to o wiele gorzej niż ja.
– Czyli bijatyki w szkole to pikuś? Musieliśmy wprowadzić nauczanie domowe, a i to nie załatwiło do końca problemu.
– Odnoszę wrażenie, że w kontekście emocjonalnym to prawie ją zabiło. Ostatecznie sobie poradziła. Zwłaszcza patrząc na nią teraz, ale i tak... Trudno było mi przez to przebrnąć, choć cieszę się, że się dowiedziałem. – Oparł pośladki o biurko, a potem ciężko westchnął. – Powiedziałem jej o nas.
– Co zrobiłeś? – Devonowi automatycznie zrzedła mina. Wyraz jego twarzy tak nagle stał się niczym najcięższy kaliber. – Umawialiśmy się na coś Dante.
– Wiem, ale chciałem być z nią szczery. Nie miałem ci tego mówić, bo wiedziałem, że zaczniesz panikować, ale nie chcę już dłużej być kłamcą, tato. Lavender wie o nas od trzech tygodni.
– Trzech tygodni? – Zdziwił się, bo to naprawdę zmieniało postać rzeczy. Być może bycie ostrożnym tak bardzo weszło mu w nawyk, że błędnie ocenił dziewczynę. – I w tym czasie nie było u nas policji, ani...
– Mówiłem ci, że Lavender taka nie jest. Jesteśmy razem. Nie skrzywdzi mnie, a tym bardziej mojej rodziny.
– Muszę... muszę z nią porozmawiać.
– Przestań panikować. Zachowaj trzeźwy rozum. Jeśli coś będzie nie tak, wyjedziecie.
– A ty?
Dante przerzucił wzrok na okno, zostawiając ojca bez odpowiedzi.
Obiecałem, że już nigdy więcej jej nie zostawię, pomyślał.
Jedynie ją czułem (miłość), a co warte jest uczucie,
jeśli nie przekłada się na czyny.
– Mons Kallentoft, Duchy wiatru
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top