Akt IV. O tym jak ład został przywrócony.


Piosenka śpiewana przez Alinę to ,,Zakochani" Natalii Kukulskiej



Scena I

Lochy w zamku Kirkora

Balladyna(z krzykiem): Jak mogłeś mnie zdradzić, Kostrynie? Tak cię kochałam!

Kostryn(obojętnie): A jednak mnie otrułaś.

Balladyna(z rozpaczą): Bałam się! Mogłeś mnie wydać. Jakże ja bym to zniosła? A poza tym... przecież wiesz, że oczekuję dziecka. Tak działają hormony ciążowe.

Kostryn(ironicznie): I hormony nakłoniły cię do zabicia Gralona?

Balladyna(z gniewem): Zasłużył!

Wchodzi Alojza

Kostryn(z uwielbieniem): Droga!

Alojza(nieśmiało): Dzień dobry.

Kostryn(namiętnie): Życie! Czego się wstydzisz?

Balladyna(zajadle): Wszystkiego! Do czego to podobne, żeby dziecku zabierać ojca?

Alojza(z przerażeniem): Panie! To ty masz żonę i dziecko?

Balladyna(dumnie): Dziecko ze mną!

Alojza: To... wy jesteście państwem? Ja... sądziłam, że ta pani jest panią Kirkorową.

Balladyna(z wściekłością): Bo jestem!

Alojza: Co?(ucieka)

Kostryn: I ładnie.(wybucha śmiechem)



Scena II

Las koło jeziora Gopła. Filon zamyślony, zawsze wpatrzony w dal, Alina zbiera kwiaty i śpiewa, ubrana w długą, białą suknię, na głowie wianek z kwiatów.

Alina: Zakochani! Zaczarowani! Bardzo powoli w nas budzą się.

Filon: Ach!

Alina(rezolutnie): Jakiś problem?

Filon(smutnie): Tak.

Alina(z troską): Z czym?

Filon(obojętnie): Z życiem.

Alina: Lepiej mieć problemy z życiem niż ze śmiercią.

Filon: Wiesz coś o tym, pani?

Alina: Wiem. Śmierć bardzo boli. Jak ktoś ci umiera, to też boli. Jak mój tatuś umarł...

Filon(patrząc na nią wreszcie): To on nie żyje?

Alina: Zakończył wreszcie swój żywot.(odchodzi)

Filon(do siebie, z natchnieniem): Wiem co zrobię! Urządzę ojcu Aliny uroczysty pogrzeb. Wtedy odda mi swe serce i będzie moją żoną.

Wchodzą Gralon, Lucek i Sylwester

Gralon: Przybyliśmy, by ukoić twoją zmęczoną duszę śpiewem.

Lucek(śpiewa): Było to jakiś czas temu. Smutno było, nie miałem dżemu. Wtedy pojawiła się ona. W zielonej sukni, odmieniona.

Gralon: Mam ją. Mam ją. Tak, nareszcie mam ją.

Sylwester: Pyta mnie: Ty, mały, co ci jest?". Ja odrzekam: ,,Niespokojny sen". Wtedy ona ręką daje i do kościoła mnie prowadzi. Idę, co mi to zawodzi. I już po chwili przy ołtarzu moją żoną zostaje.

Lucek: Mam ją. Mam ją. Tak, nareszcie mam ją.

Gralon: Ja nie mogę w to uwierzyć. Ona tylko zęby szczerzy. Kładę rękę na kolanie. Zaraz noc nastanie. Muszę się śpieszyć, by oczy jej twarzą nacieszyć. A ona mówi: ,,Mocium panie. Co chcesz na śniadanie?".

Sylwester: Mam ją. Mam ją. Tak, nareszcie mam ją.

Filon: Na pogrzeby też coś macie?

Gralon: Piszemy o miłości. Nie płacą bardzo dużo, ale to zawsze coś.

Filon: Ja wam napiszę piosenkę o pogrzebie. A wy zaśpiewacie. Układ stoi?

Sylwester: Jak myślicie?

Lucek: Mnie tam pasuje.

Gralon: Mnie też.

Filon: Cudownie.



Scena III

Ta sama sceneria. Wchodzi Goplana, za nią Skierka i Chochlik.

Goplana: Ja muszę wam opuścić.

Skierka: Dlaczego?

Goplana: Bo widok tego człowieka łamie moje serce.

Chochlik: Jakiego człowieka?

Wchodzi Kirkor

Goplana: Skierko! Chochliku! Pójdźcie.

Skierka i Chochlik odchodzą

Kirkor: Witaj, pani!

Goplana: Nie! Ty wiesz, że jesteś moim panem! Podepcz mnie, zrób ze mną co chcesz! Ale nie mów do mnie ,,pani"!(pada na kolana)

Kirkor: Ty jesteś moją panią, moim życiem, czarownico! Diabelski pomiot, przez którego poślubiłem zbrodniarkę, która mnie zdradzała i rozpętała wojnę na której poniosłem śmierć, jest jedyną istotą dla której znoszę ten padół łez.(pada na kolana)

Goplana(płacząc): Kocham cię, Kirkorze.

Kirkor: Moje życie!(łapią się za ręce)

Goplana(nadal płacząc): Masz żonę...

Kirkor: To nie jest moja żona! Małżeństwo nieważne.

Goplana(jak wyżej): Ja tak tęskniłam.

Kirkor: Poślubisz mnie?

Goplana(śmiejąc się przez łzy): Tak!(całują się)



Scena IV

Pod kościołem w Gnieźnie. Ksiądz, Filon, Gralon, Lucek, Sylwester ubrani na czarno

Filon: Gralonie, leć po córkę zmarłego, wdowę po nim, Pustelnika i resztę.

Gralon odchodzi. Po chwili wraca z prawie wszystkimi bohaterami(poza Balladyną, Kostrynem, Alojzą i Astrolabiuszem)

Wdowa(niepewnie): Co się dzieje?

Lucek, Gralon i Sylwester(śpiewają): Kochany mężu, drogi ojcze. My wiemy, że Ci w niebie dobrze. Ale to tak trudno, tak smutno.

Ksiądz(unosząc rękę w górę): Zebraliśmy się tu, by pożegnać naszego brata, męża Wdowy i ojca Aliny. Nie znamy, niestety, imienia naszego brata.

Alina: Przecież on nie żyje od dziesięciu lat.

FIlon: Co?

Wdowa(ze wzruszeniem): Pamiętam jego śmierć. Biedaczek.

Filon(łapiąc Alinę za rękę): Dumałem, że gdy wyprawię pogrzeb twemu ojcu, zaczniesz mnie miłować i pójdziesz ze mną do ołtarza.

Alina: Przecież... i bez tego bym poszła.

Filon(wskazując na Kirkora): Jego chcesz za męża!

Goplana(łapiąc Kirkora za rekę): On będzie mym mężem! A tobie, pasterzu, nic do tego!

Filon(do Aliny, z czułością): Będziesz mą żoną?

Alina(rzuca mu się na szyję): Jak pragnę zbawienia!

Filon(kołysząc Alinę w ramionach): Jak myślał...

Alina: Ja zobaczyłam, że ty jesteś szlachetny i zakochany. Nic mi innego do szczęścia nie trzeba.

Filon(do Pustelnika): Czy i ty będziesz się oświadczał?

Pustelnik(oburzony): Ja? Komu niby?

Filon: Mym teściem nie chcesz zostać?(łączy jego dłoń z dłonią Wdowy)

Goplana: Zaręczaj się, starcze! Tobie na starość też się coś od życia należy.

Pustelnik(do Wdowy): Pani! Czy chcesz mnie zaślubić?

Wdowa(z uśmiechem): Jak Alinka pozwoli.

Alina(ze śmiechem): Daję wam moje błogosławieństwo.

Wbiega Alojza

Alojza(z płaczem): Ludzie! Ratujcie! Pani Balladyna leży na podłodze, jęczy, mówi, że zaraz będzie jakieś dziecko! Pan Kostryn się powiesił, i to chyba tak zdenerwowało panią Balladynę. Ja nie sądziłam, że Polki moga mieć więcej niż jednego ślubnego. Inaczej bym się nie pozwoliła panu Kostrynowi pocałować.

Wdowa: Dziecko się rodzi!

Wszyscy wybiegają



Scena V

Lochy w zamku Kirkora. Balladyna leży na podłodze i jęczy, Kostryn wisi na oknie.

Balladyna: Ach! Ach! Jak boli! Ach!

Wdowa(klękając przy niej): Balladynko, córeczko! Ja ci pomogę.

Balladyna: Idź, stara! Ach!

Ksiądz: Zmówmy pacierz.(klęka i się modli)

Alojza: To nie moja wina!

Lucek(do Alojzy): Skąd jesteś, słoneczko?

Alojza(nieśmiało): Jestem... Alojza. Francuzka.

Alina(klęka i skłąda ręce do modlitwy): Boże, pozwól dziecku mojej biednej siostry przyjść na świat.

Kirkor: Dobrze, że to nie moje.

Wawel: Zaraz będziemy sądzić.

Skierka i Chochlik: Sąd! O mamusiu!

Wdowa: Dziecko! Dziewczynka!

Balladyna: A niech ją diabli wezmą!

Piorun spada i zabija Balladynę

Filon: Ach!

Grabiec: Nie ppiłłem ttak ddużo!

Wszyscy(poza Aliną): Milczże!

Alina (bierze dziecko z podłogi i przytula): Proszę księdza, chrzić trzeba.

Filon: Co?

Alina(zdecydowanie): Ja ją biorę. A jak jej nie chcesz, nie chcesz i mnie.

Filon: Ja wszystko dla ciebie!

Wdowa: Jakie imię dla dziecka?

Alina(szybko, bez namysłu): Bernadetta!



Scena VI

Kościół. Alina, Wdowa i Goplana ubrane na biało. Alina i Goplana w welonach, Wdowa bez. Wszyscy ubrani jasno, elegancko. Filon, Kostryn i Pustelnik także elegancko. Alojza z małą Bernadettą na rękach. Grabiec śpi na podłodze.

Ksiądz: Na pierwszy ogień - Goplana, królowa Gopła, i graf Kirkor!

Chochlik prowadzi Goplanę do ołtarza, podaje jej dłoń Kirkorowi, ksiąz czyni znaki, odchodzą na bok. To samo z Wdową i Pustelnikiem, z tym, że do ołtarza prowadzi Kirkor, oraz Aliną i Filonem(prowadzi Pustelnik).

Ksiądz: Te trzy patry połączyły się jak Pan Bóg nakazuje.

Lucek: Chciałbym coś ogłosić!

Ksiądz: Ogłaszaj więc!

Lucek(biorąc Alojzę, która przekazała dziecko Alinie, za rękę): Ja i panna Alojza także bierzemy ślub.

Sylwester: Udajmy się na ucztę weselną!

Wychodzą wszyscy poza Grabcem, który nadal śpi


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top