57. Początek ostatniej rozgrywki

   Zakrztusiłam się kawałeczkiem ciastka i dopiero cios Barona w plecy, który dosłownie wcisnął mój kręgosłup w brzuch, pomógł.

– Dzięki. – wymamrotałam, kaszląc i rozcierając plecy.

   Dlaczego ów odłamek ciastka poleciał w zły otwór? Dlatego że po raz pierwszy usłyszałam, jak Shun wrzasnął. Tak, moi drodzy, Kazami krzyknął. A ściślej rzecz ujmując, wydarł niczym ranny zwierz.

   Kto tego dokonał? Rzecz jasna moja szurnięta przyjaciółka – Akane!

   Zerknęłam kątem oka na innych i parsknęłam śmiechem. O ile Mira, Ace i Alice mieli tylko lekko zaskoczone miny, to szczęka Dana szurała po posadzce, Marucho mrugał z lekka ogłupiały, Runo z Julie zastygły z szokiem na twarzach, a Baron złapał się za głowę i szeptał „Mistrzu Shunie!" w kółko.

   Jednak jak do tego doszło? Cofnijmy się o piętnaście minut.

Super moc aktywacja! Zabójczy podmuch! – krzyknęła Akane.

Wskaźnik życia Shuna: 80%

Wskaźnik życia Akane: 30%

Yatta! – Dziewczyna złapała bakugana i wyszczerzyła się do publiki. – Wiedziałam, że będę od ciebie lepsza!

Jedno zwycięstwo nie przesądza o końcowym wyniku. – stwierdził Shun, za co Aki zmierzyła go wzrokiem mordercy i prychnęła.

Wystarczy, że teraz wygram z dużą różnicą punktów! – zawołała. Już chciała coś dodać, gdy jej oczy zrobiły się duże i zastygła w bezruchu, wpatrując się w Kazamiego.

Co się stało?

Twoja antenka. – Wskazała palcem, ciągle patrząc się jak zahipnotyzowana. – Ona jest uformowana super glue?

Co? – Shun nieco uniósł brew do góry.

Bo ona przeczy wszelkim prawom fizyki. Nieważne, co się stanie, sterczy tak samo! Nawet się nie czochra! To nie jest normalne! – Akane podeszła kilka kroków i chciała dotknąć włosów chłopaka, ale ten zgrabnie się wywinął.

Teraz walczymy, więc możesz się odczepić od mojej fryzury? – spytał spokojnym i oschłym tonem.

No weeeź!

Nie.

No Shun!

Powiedziałem, że nie

Phy! – Akane wydęła policzki. – Alice to byś pewnie dał!

Co?

Oj już nie udawaj! Przecież widzę, jak się na nią patrzysz. Stary, rozumiem cię. Jest śliczna, świetnie gotuje, a z zachowania to anioł. – Wycelowała we mnie palcem. – A ty się nie szczerz, ja to mówię jako zwykła koleżanka!

Możesz przestać gadać od rzeczy? – ton głosu Shuna stawał się coraz bardziej chłodny.

   Jednak Aki go nie słuchała, tylko zaczęła namawiać Rosjankę, by zmusiła Kazamiego, żeby ten dał dotknąć Akane antenki. Ruda broniła się, ale moja przyjaciółka nie miała najmniejszego zamiaru odpuścić. W końcu Ace odciągnął ją od znękanej Alice i kazał wracać do bitwy. Wszystko się względnie uspokoiło. Do czasu...

Super moc aktywacja! Siła Wiatru, Połyskujące Ciecie! – krzyknął Shun.

Wskaźnik życia Akane: 0%

Wskaźnik życia Shuna: 80 %

Szlag. – westchnęła Japonka, łapiąc Leausa. – A mogło być tak pięknie. – Uniosła głowę i uśmiechnęła się przebiegle. Już wiedziałam, co się święci. – Ej Kazami antenka ci ani drgnęła. Alice, proszę! Dotknij jej i próbuj zgiąć! Przecież nie będę czekała, aż zostaniecie małżeństwem!

   Wtedy, na chwilę, Shun stracił panowanie nad nerwami.

MOŻESZ SIĘ JUŻ ODPIEPRZYĆ OD MOJEJ FRYZURY?! – wrzasnął.

   Opuściliśmy pole walki i podzieliliśmy na mniejsze grupki. Ja wraz z Akane, Danem i Mirą poszliśmy do salonu, Julie z resztą dziewczyn do sali kinowej, Shun pewnie poleciał coś rozwalić, a resztę szlag wziął.

– Akane, ty to zrobiłaś specjalnie? – spytał Kuso, gdy na chwilę przerwała kłótnie z Leausem.

– Nope. – Pokręciła głową. – Tak mi wpadło do głowy, więc się zapytałam. Nie wiedziałam, że taki wrażliwy jest. – Wzruszyła ramionami i wygodniej się oparła.

   To właśnie pokazywało, że Aki miała niezwykły talent w wynajdywaniu czułych punktów u innych osób.

– Chciałam z wami porozmawiać. – odezwała się nagle Mira. – Wiem, że jest nas tylko czwórka, ale muszę to omówić z kimkolwiek.

– Wal. – zachęcił ją Dan.

   Fermin wzięła głęboki wdech.

– Chodzi o tą alternatywną broń Zenohelda.

   Od razu napięły mi się wszystkie mięśnie, a w dołku coś nieprzyjemnie ścisnęło. Na sam dźwięk tego imienia miałam ochotę coś lub kogoś rozkwasić o ziemię.

– Jako że Jess ma już zdrową kostkę, moglibyśmy pokrzyżować Zenoheldowi plany. – kontynuowała Mira. – W końcu czas nam ucieka, a my tylko bezczynnie siedzimy w miejscu. Co o tym sądzicie?

– Jest tylko jeden problem. Gdzie jest Zenoheld? – spytał Dan.

– W pałacu Vexosów.

– A pałac?

– Mój brat na pewno zna jego położenie. – stwierdziła liderka.

   Kuso na te słowa odprężył się, a ja uświadomiłam sobie, jaka byłam beznadziejnie głupia. Nawet jeśli Fludim nauczy się otwierać poprawnie portale, to i tak bez wiedzy, gdzie znajdował się ten zasmarkany pałac, nigdzie nie polecimy! W duchu strzeliłam sobie płaską w czoło. Rany, jak dobrze, że Mira zdecydowała się na tą rozmowę!

– Więc na kolacji powiedzmy o tym wszystkim i zdecydujmy, kiedy polecimy. – zaproponowała Akane. – Byle szybko, bo Zenuś raczej nas nie kocha i czekać nie będzie. – dodała.

   Zaczęli dyskutować nad różnymi planami wyprawy do pałacu, a ja gorączkowo rozmyślałam, jak ja z Aki się tam dziś dostaniemy. Mój wzrok padł na okno.

   Statek Spectry. Tam gdzieś na sto procent były zapisane współrzędne pałacu. Pewnie w jednym z teleportów. Tylko jeśli Keith przyłapie naszą dwójkę w środku nocy, to na pewno nie uwierzy w historię, że coś tam zostawiłam. Przygryzłam wargę. Trzeba działać bardzo ostrożnie.

– Mistrzu Danie! – Dyskusja i moje ustalanie zostały przerwane przez Barona, który wpadł do jak burza. – Szaszłyki są na stole!

– Szaszłyki?! – Kuso zerwał się na równe nogi. – Co tak stoisz? Ruchy, bo jeszcze nam zjedzą! – Obydwoje wypadli w tempie błyskawicy, prawie wyłamując drzwi z zawiasów, gdy je zamykali.

   Mira pokręciła głową z politowaniem na ten widok.

– Aki, jest problem. – wymamrotałam półgębkiem, udając, że wiążę buty.

– Wiem. – odparła krótko. – Czeka nas mała zmiana planów.

****


   Leżałam na boku w całkowitej ciemności, wsłuchując się w spokojny oddech Aki. Przymknęłam oczy.

   O piątej nad ranem wyruszamy do statku Spectry. Jeśli odnajdziemy dobre współrzędne i nikt nam nie przeszkodzi, to za niedługo będę szukała ostatniego fragmentu, a Akane zapozna się nieco bliżej z Hydronem. A w niedzielę wszyscy Wojownicy lecą do pałacu. O ile coś z niego pozostanie po naszej wizycie.

   Czułam, że na sercu ciążył mi kamień. Ten plan niemal na pewno gdzieś nie wypali. Eh, spontan byłby lepszy!


****


– Zdajesz sobie sprawę, że nie ma odwrotu?

   Westchnęłam i obróciłam się w stronę Reiko, nie przerywając ubieranie zakolanówek. Kobieta patrzyła na mnie poważnym wzrokiem wyprostowana jak struna.

– Wiem. – mruknęłam. – Wiesz, gdybyś mi powiedziała, o co w tym wszystkim chodzi, oszczędziłabyś nam wiele nerwów, ale widzę, że wolisz robić jakieś pieprzone tajemnice.

– Nie myśl, że robię to specjalnie. Jestem związana kontraktem. – Zacisnęła palce na materiale sukni.

– Kontraktem? Wciskasz mi kolejne kłamstwo? – syknęłam, wyjmując skórzaną kurtkę i gantlet. Nie widziałam dokładnie jej twarzy, bo w pokoju paliło się tylko światło z lampki nocnej, by nie przyciągać za dużej uwagi.

– Kiedy odnajdziesz ostatni fragment, dowiesz się także o nim.

– Jak wiele rzeczy związanych z ostatnią częścią układanki?

– Wystarczająco dużo, by ten fragment był najważniejszy. – zamilkła, ale po chwili znów zabrała głos. – Jeśli teraz zrobisz krok do przodu, to rozgrywka się zacznie i nie będziesz mogła się już cofnąć.

„Nie ma odwrotu z twojej ścieżki. Albo idziesz, albo giniesz."

   Zamarłam, czując, że kolejny kamień padł na moje serce. Przepowiednia zaczynała się sprawdzać?

„Krew. Och, poleje się krew jak kiedyś. Wszystko się powtórzy. Znów będzie płacz i rzeka krwi."

   Niemożliwe...

„Śpiesz się dziewczyno, śpiesz. Bo utracisz więcej niż myślisz. On cię dopadnie, jeśli nie zdążysz uciec."

   Zacisnęłam palce na bliźnie, próbując uspokoić oddech. Spokojnie, to było majaczenie ducha, który równie dobrze mógł kłamać, prawda?

   „Zenoheld chce zniszczyć inne planety."

   Nie.

  „Mick był w szpitalu."

  To nie tak.

  „Nie ma gdzie uciec."

  Przestań!

  „Volt i Lync..."

   Wbiłam paznokcie w skórę, a ból szybko zagłuszył niepożądane myśli.

– Rezygnujesz? – spytała po raz ostatni Reiko. Wydawała się...smutna? Albo mi się przywidziało.

– Nie mam zamiaru się poddać. – odparłam, wiążąc włosy w kucyk. – Podjęłam tą decyzję dawno temu.

   Gdzieś z ciemności wydobył się szept Tytana.

– Nawet gdy ma cię to zaprowadzić do grobu?


****


   Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie byłam zbyt dyskretną i ostrożną osobą, ale Aki naprawdę biła wszelkie rekordy!

– Po cholerę ci patelnia?! – syknęłam załamana, gdy byłyśmy na schodach.

   Tak, po drodze zlała udawanie, że śpi i poszła do kuchni, gdzie praktycznie połowę garów wywaliła na podłogę, robiąc hałas pierwszej klasy. Cudem nikogo to nie obudziło. Znaczy się, miałam taką nadzieję.

– Jak to po co? – zdziwiła się. – A czym rąbnę taką Mirę lub Dana, gdyby się pojawili na korytarzu? Paralizator jest na kogoś innego. – Poklepała kieszeń.

   Przewróciłam oczami i wyjrzałam, czy nikogo nie ma. Było czysto, więc uważnie stawiając stopy, powędrowałam na kolejne piętro.

– Rozumiem, że lubisz dbać o formę, ale tu jest takie fajne urządzenie znane jako winda! – wycharczała mi Akane do ucha.

– Chciałam się oddalić od pokojów reszty na wszelki wypadek. – usprawiedliwiłam się.

   Wsiadłyśmy do windy. Wcisnęłam guzik najwyższego piętra i oparłam się plecami o ścianę. Chwilę później, która dłużyła mi się niemiłosiernie, wysiadłyśmy na dachu, gdzie był statek.

– Nooo dobra. – Akane oparła ręce o biodra. – Jak tam się wchodzi?

– Jest wejście od tyłu i z boku, ale trzeba je otwierać na kod. – odparłam, włączając gantlet. – Mogę nas przetransportować do środka.

– Masz teleport w gantlecie?

– Taa, Spectra mi go kiedyś zamontował, bym mu za daleko nie zwiała. – wytłumaczyłam, ale Akane miała wzrok tak ogłupiały jak na fizyce. Machnęłam ręką. – Nieważne. Wytłumaczę ci, kiedy wrócimy. – Mam! – Stuknęłam w odpowiedni klawisz i pochłonęło nas różnobarwne światło.

   Po chwili stałyśmy już na środku zimnej i pustej sterowni.

– Skoro statek nie pracuje, to teleporty pewnie też. – zauważył Fludim.

– Masz rację. – Nachyliłam się nad klawiaturą sterującą i zmarszczyłam brwi. – Kiedyś coś czytałam w instrukcji, jak to się uruchamia, ale już zapomniałam. A walić. Metoda rodziny Knight jest najlepsza. – Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam wciskać przypadkowe klawisze.

   W pewnym momencie usłyszeliśmy cichy warkot silnika i wszystkie komputery zaczęły się włączać. Akane zaklaskała kilka razy z uznaniem.

– To nie czas na brawa! W każdej chwili ktoś może zauważyć, że uruchomiłyście statek! – syknął Leaus.

– Szlag! – jęknęłyśmy jednocześnie i w szalonym pędzie pobiegłyśmy do pomieszczenia z teleportami.

   Akurat gdy skręcałam, ujrzałam coś, przez co prawie zeszłam na zawał. Boczne wejście zaczęło się otwierać!

– W nogi! – zakomenderowałam, rzucając się do przodu.

– Mówiłam, że patelnia się przyda! – krzyknęła Akane.

– No to cudownie! Spełnienie marzeń po prostu! – zakpiłam, przyśpieszając. Dostrzegłam znajome drzwi. – Jest! Aki to tuta... – urwałam, widząc, że nigdzie nie ma dziewczyny. – Aki?!

– JESS?! Gdzieś ty zwiała? – Usłyszałam jej krzyk gdzieś w oddali.

– Nie... – jęknęłam. – To chyba jakiś żart...

   Rozdzieliłyśmy się, ktoś zauważył, że uruchomiłyśmy statek. Co jeszcze?!

   Tuż za moimi plecami rozległy się kroki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top