53. "Release me from this curse I'm in"
Piosenka - Disturbia by Rihanna
Czerwona ziemia płonęła fioletowym ogniem. Bakugany domeny Pyrusa uciekały w popłochu, nawet nie odwracając się.
Nagle na niebie rozbłysło purpurowe światło, z którego wyleciały dziesiątki czarnych strzał.
– Tytan się zbliża! – ryknął bakugan, wyglądający kapka w kapkę jak Drago, ale miał inny kolor tęczówek.
W oddali rozległ się dudniący, ochrypły śmiech. W fioletowych płomieniach pojawiły się czerwone oczy wycelowane prosto we mnie.
– Więc ty jesteś moją kolejną dziedziczką, hm? Ciekaw jestem, jak długo ty wytrwasz. – Zaśmiał się.
– Jeszcze się zdziwisz, Tytanie. – syknęłam.
Odpowiedziało mi milczenie.
– JESS! Matko, ocknij się! A i nie idź w stronę światła, dotarło?! Światło jest be! –pomieszane głosy Akane i Dana rozlegały się gdzieś w oddali. – Widzisz anioły? Ładne są?
Sama nie wiedziałam, śmiać się czy płakać?
Otworzyłam oczy i zaraz je zamknęłam, bo biel ścian wydawała mi się zbyt jasna po tak długim czasie przebywaniu w ciemności. Akane właśnie zaczęła się drzeć na Kuso, jakie to idiotyczne pytania zadaje.
– Muszę was zawieść, ale nie planuję jeszcze umrzeć. – oświadczyłam głośno, trąc powieki.
Zamarli na chwilę i powoli odwrócili głowy w moją stronę. Poczekałam cierpliwie, aż wiadomość, że żyłam do nich dotrze i po chwili tonęłam w ramionach Akane.
– Umrzesz jeszcze raz, a cię zabiję! – zagroziła, po czy mnie puściła.
– Jess, co tu się działo? – spytał Dan, pokazując na dziury po kulach energii, plamy wywaru oraz rozwalone kule.
– Taka rodzinna sprzeczka. – Wyszczerzyłam się niewinnie. – Sprzątnę później.
Akane uniosła brwi. Ona doskonale znała moje "później" , które równa się od dwóch godzin do nigdy.
Dan gwizdnął cicho, po czym wraz z Akane dźwignęli mnie na nogi. Wdrapałam się na plecy dziewczyny i mogliśmy ruszać.
– Ooo wreszcie się zrzuciło się parę kilo? – mruknęła Aki z zjadliwym uśmieszkiem, łapiąc mnie pod uda.
– Za to tobie się przytyło. – odcięłam się. - Wydarzyło się coś ciekawego, gdy byłam nieprzytomna? – spytałam szatyna, dźgając Akane palcem w policzek.
– Okazało się, że Keith zrobił kopię zapasową Bakuprzestrzeni! – powiedział uradowany Dan. – Dalej będziemy mogli toczyć walki i testować zestaw bojowy Drago!
– Co? Zestaw bojowy Drago? O czym ja nie wiem?
– Sorry, zapomniałem, że wtedy nie było cię z nami. W skrócie, kiedy Keith do nas dołączył, to uznał, że dobrze by było, gdyby Drago miał właśnie zestaw. Stworzył go za pomocą analizy DNA Drago i odpowiednich testów. – wyjaśnił Dan. – Fajny jest ten sprzęt, nie, Drago? – zwrócił się do partnera.
– W rzeczy samej. Na pewno pomoże nam w walce z Zenoheldem. – potwierdził bakugan.
– Też coś takiego chciałam, ale Fermin stwierdził, że nie ma czasu. – poskarżyła się Akane. – Niech żre gruz, Cygan jeden.
Parsknęłam śmiechem.
– Akane, nie możesz tak mówić. Keith wiele nam pomógł i... – zaczął Dan.
– Morda, Kuso! Nie obchodzi mnie, że jest jakiś tam super inteligenty i umie coś tam zrobić! Jest wredny, ewidentnie niebezpieczny oraz...
Przestałam kompletnie słuchać, co mówili i skupiłam się na mojej krótkiej wizji.
– Fludim, mówiłeś, że Tytan był groźny, prawda? – szepnęłam.
– Zgadza się. – potwierdził bakugan. – Okrutny, przerażający i sadystyczny. Był taki. Potem nagle zniknął z naszego świata. Słyszałem, że umarł – zamilkł. – Czemu pytasz?
– Powiedział coś w stylu: „Więc ty jesteś moją kolejną wnuczką, hm? Ciekaw jestem, jak długo ty wytrwasz." – zacytowałam. – O co mu mogło chodzić?
– Niestety nie potrafię ci na to odpowiedzieć. – odparł Fludim. – Ciągle nie rozumiem, jakim cudem zakochał się w człowieku.
– Jest jedna osoba, która może nam odpowiedzieć. – Uniosłam nieco głowę i uśmiechnęłam się drwiąco. – Reiko!
– Co Reiko? – spytała Akane, odwracając głowę.
– He?
– Mówiłaś coś o Reiko.
– Ups... – No tak musieli się przestać kłócić w kluczowym momencie. – Chodziło mi o to, że trzeba jej wyjaśnić, iż w ludzi nie ciska się kulami energii.
– Z miłą chęcią pomogę. – wymamrotała Akane z nutą nienawiści.
W chwili, gdy Aki to powiedziała, Reiko powinna zacząć pisać testament (ciul, że pewnie drugi). Znacie to przysłowie, że wściekłej kobiety boi się nawet diabeł? Więc Akane była dokładnie taką kobietą. Nawet fakt, że raz zmarłeś jej nie powstrzyma i skończysz z raną ciętą, kulą lub siniakiem i podbitym okiem.
– Wciągniemy ją do odkurzacza. – szepnęłam. Dziewczyna skinęła głową.
– Czemu tak właściwie ty i Reiko tak się nie lubicie? W końcu jesteście rodziną. – zauważył Dan.
– Nie moja wina, że robi jakieś wielkie tajemnice, nic nie mówi i wchodzi mi do głowy bez pytania! – warknęłam.
– Ty też to zrobiłaś. – mruknął Fludim, za co zabiłam go wzrokiem.
– Wiesz dlaczego?
– Nie mam pojęcia. – burknęłam. – Nie rozumiem jej. – Zagryzłam wargę.
Dan zaprzestał pytań, więc odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam na razie myśleć o tym duchu, bo mi ciśnienie zaczynało skakać.
****
What's wrong with me?
"Why do I feel like this?
I'm going crazy now!
No more gas in the red
Can't even get it started
Nothing heard, nothing said
Can't even speak about it
All my life on my head
Don't want to think about it
Feels like I'm going insane
Yeah!"
Śpiewałam wraz z Rihanną do słuchawki prysznicowej. Piosenka dudniła na całą łazienkę i pewnie pokój, ale Akane wybyła robić kakao, więc nikomu to nikomu nie przeszkadzało. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i schyliłam się po szampon waniliowy.
"It's a thief in the night
To come and grab you
It can creep up inside you
And consume you
A disease of the mind
It can control you
It's too close for comfort"
Przypomniało mi się, jak kiedyś tańczyłam z zespołem do tego utworu. Stare dobre czasy...Pfu! Gadam jak jakaś 90 – letnia babcia!
– Ne, Fludim, pamiętasz może coś jeszcze o tym Tytanie? – spytałam, masując skórę głowy palcami.
– Nie. Ogólnie informacje o nim są bardzo skąpe, bo praktycznie nikogo nie dopuszczał do siebie.
– Zupełnie jakby się bał, że gdy go bliżej poznają, to stanie się słaby. – stwierdziłam, wchodząc pod bieżącą wodę.
Zamknęłam oczy.
Znów te czerwone oczy wpatrzone we mnie z nutą ciekawości.
– Och, interesujące. Jak dotąd jesteś jedyną, która może ze mną porozmawiać. – powiedział głębokim głosem.
– Jesteś w mojej głowie jak Reiko? – spytałam.
– Nie powróciłem do świata żywych. Nie jestem tak głupi jak ona. Jednak – Przekręcił głowę, bo oczy zmieniły punkt położenia. – jestem z tobą związany. Wiesz czemu?
– Zgaduję, że przez domenę.
– Ohoho, nie jesteś taka głupia.
Przewróciłam oczy. Czy wszyscy moi przodkowie mieli coś nie tak z głową?
– To musi być dla ciebie irytujące, prawda? Świadomość, że twoje spokojne życie nagle wykonało gwałtowny zwrot oraz to, iż twoi bliscy cierpią. Ty cierpisz. Dam ci radę. Zniszcz wszystko, co ośmieli się zakłócić twój spokój. Zabij Zenohelda i jego synka. Przecież możesz, prawda? Może...
– Skończyłeś już mówić, Tytanie? – rozległ się chłodny głos Reiko.
Czerwone oczu skierowały się do góry prosto na kobietę. Bakugan roześmiał się.
– Kogo ja tu widzę? Moją najsłabszą dziedziczkę, Reiko!
– Też mi ciebie miło widzieć. – Złapała mnie za ramię. – Idziemy, Jessie.
– A od kiedy to jesteś moją matką? – warknęłam, wyrywając się jej.
– Idziemy! – powtórzyła dobitniej i wszystko zawirowało.
Znów stałam pod prysznicem. Reiko patrzyła na mnie zirytowana. No tak, bo mimo że wbiła mi w czasie kąpieli, rządziła się i na mnie darła, to wszystko było moją winą! Tak, cholernie logiczne!
– Zdajesz sobie sprawę, jak ryzykowałaś? – spytała, kręcąc głową.
A teraz lecimy z wypominaniem mi, że miałam skłonności samobójcze? Tylko na to czekałam.
– Przykro mi bardzo, ale nie ostrzegałaś mnie przed nim. – wytknęłam jej, owijając się ręcznikiem. – Poza tym skąd miałam wiedzieć, że on też jest ze mną połączony?
– Nie jest! Kłamał!
– To chyba u nas rodzinne.
Zacisnęła usta w wąską linią i powoli wypuściła powietrze przez nos, po czym kontynuowała.
– Tytan za życia był bakugan Darkusa, jak już wiesz. Jednak miał jedną specyficzną umiejętność. Umiał wpędzić w szaleństwo.
– Heee? – Przekrzywiłam głowę. – O czymś takim jeszcze nie słyszałam.
Reiko rozłożyła bezradnie ręce.
– Jakby to ująć...Wykorzystywał twoje największe słabości, lęki, pożądania by cię zniszczyć.
– To ci dopiero super moc! Połowa ludzkości to umie!
– Ale u bakuganów jest to rzadsze! – warknęła, trąc skronie. – Jak ty mało rozumiesz.
– To łaskawie wyjaśnij wszystko i będzie spokój! – Trzasnęłam pięścią w ścianę. – Robisz mi wyrzuty, boisz się Keitha, włazisz do głowy, nie chcesz nic powiedzieć, ale masz zamiar wyjść na ofiarę, tak? Gówno! Nie ufam ci, nienawidzę cię i najchętniej wysłałbym cię do diabła, ale jesteś pieprzonym duchem i nie mogę! – wydarłam się, po czym nabrałam powietrza.
– Masz ciekawy sposób okazywania przerażenia. – powiedziała takim tonem, jakby stwierdzała, że mam brązowe włosy. – Przez agresję.
Niech mnie ktoś trzyma, bo ją utopię pod tym prysznicem!
– Zjeżdżaj! – warknęłam i szarpnęłam za klamkę.
– Jutro przyjdź do kuchni. Wywar będzie gotowy. – rzuciła, po czym zniknęła.
Padłam na łóżko, przykładając do twarzy ręce pachnące wanilią. Mokre kosmyki włosów rozsypały się na poduszce, ale miałam to gdzieś.
"Release me from this curse I'm in
I'm trying to remain tame
But I'm struggling
You can't go, go, go
I think I'm gonna oh, oh, oh"
– Jess? – zaniepokoił się Fludim.
Wbiłam paznokcie w skórę, czując buzującą wściekłość. Za kogo ona się uważała? Skąd miałam niby wiedzieć, co zrobić, gdy ona siedziała cicho i myślała, że sama na wszystko wpadnę?
Wybuchnęłam śmiechem. Zachowywałam się jak gówniara w podstawówce. Wszędzie szukałam winy, ale w sobie już nie. Podniosłam się do siadu. Pieprzyć Reiko. Byle uleczyć kostkę, powstrzymać Zenohelda i znaleźć ostatni fragment. Potem będzie już koniec.
Prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top