52. "Siedź cicho jaszczurze, bo cię przebiorę za lolitę!"
Marucho szybkim krokiem podążył w stronę centrum sterującego Bakuprzestrzenią. Gdy tylko Mira się uspokoiła (trwało to dość krótko), Alice i Julie zabrały ją do kuchni na kubek gorącej herbaty. Dan poszedł poszukać Jessie i Akane, które nagle zniknęły, a reszta rozpierzchła się po całej posiadłości. Wtedy młodemu Marakurze coś przyszło na myśl. Może istnieje jakiś sposób, by pomóc Mylene i Shadowowi? Oczywiście wiedział, że brzmiało to absurdalnie, w końcu Vexosi byli ich wrogami i tworzyli broń masowej zagłady, ale wojownik Aquosa nie był bez serca.
Zauważył, że przez szparę w drzwiach sączył się strumień światła. Zmarszczył brwi i wszedł do środka.
Przetarł oczy, by upewnić się, czy dobrze widzi. Akane wraz ze Spectrą stali na arenie, która przecież przed chwilą została wciągnięta do innego wymiaru! Jak to możliwe?!
– Preyas, Elfin, powiedzcie mi, co widzicie. – poprosił, ciągle nie umiejąc w to uwierzyć.
– Widzę, że Akane i Spectra mają zamiar walczyć. – odparła Elfin.
– Ja również. O co chodzi, Marucho? – spytał Preyas.
– Nieważne. – Marakura pochylił się nad klawiaturą i utkwił wzrok w monitorze.
Musiał się dowiedzieć, jak to możliwe. W końcu dotarł do danych, z których została utworzona Bakuprzestrzeń, gdzie obecnie toczyła się bitwa Keith vs Akane. Plik był zapisany w języku vestaliańskim.
****
Akane ścisnęła w palcach zieloną kulkę, przyglądając się Heliosowi. Wyjątkowo brzydka czarna jaszczurka pół - cyborg. To naprawdę był jej przeciwnik? Serio coś takiego było uważane z potężnego bakugana? Pfff jasne.
– Bakugan bitwa! – Zamachnęła się prawą ręką i robiąc lekki obrót, wyrzuciła Leausa. – Teraz pokażę ci jak walczy się w Los Angeles! – krzyknęła wojowniczo, celując palcem w Spectrę.
Poziom mocy Leausa: 700
Poziom mocy Heliosa: 800
– Dajesz. – padła krótka odpowiedź. Czuła, że zawarta była w niej kpina i zacisnęła pięści.
Leaus w przeciwieństwie do swej wojowniczki stał spokojnie, oglądając Heliosa od stóp do głów i szukając słabych punktów. Wyglądał niemal identycznie jak Druman, z tą różnicą że jego skrzydła były upierzone.
– Porywczy świst plus strzała wichury! – krzyknęła nagle Akane.
Poziom mocy Leausa: 1300
Poziom mocy Heliosa: 200
W rękach bakugana Ventusa pojawiła się błyszcząca strzała, która pomknęła prosto w jaszczura, po czym dołączyły do niej zielone wstęgi wiatru. Akane myślała, że to wystarczy. Jednak na Heliosie nie zrobiło to dużego wrażenia.
– Czy to wszystko co umiesz? – zakpił Phantom. – Jeśli tak, to nie jesteś żadna przeszkodą. Farbrass!
– Dopiero się rozkręcam! – warknęła Akane, wydymając policzki. – A teraz słuchaj, panie wielki Vexos, co chleje pięć butelek wina dziennie! Nie wiem, czego chcesz od Jess, ale to pewnie nic dobrego, więc się od niej odpierdol, dotarło? Raz ją skrzywdziłeś, a jeśli znów to zrobisz – Przekrzywiła głowę. – zniszczę cię bez wahania.
– Skończyłaś już gadać? – odparł, ładując supermoc. – Twoje groźby nie robią na mnie wrażenia.
– Zawsze wredny, hm? Czemu w ogóle pomagasz Wojownikom, skoro zachowujesz się jak dupek, co? Chcesz odpokutować, że tak zaniedbałeś Mirę? To ci powiem, że ewidentnie ci nie wychodzi. – szukała tej cholernej szpili, którą mogła mu wbić, ale ten jego chłodny wyraz twarzy dezorientował ją. On serio miał jakieś uczucia?
Chociaż jak Jess była chora, siedział przy niej uparcie...
– Akane, wracaj do walki! – warknął Leaus, unikając salwy pocisków Heliosa.
– He? – Japonka spojrzała na niego wpółprzytomnie.
Bakugan westchnął załamany. Czemu ona zawsze musiała odpływać w kluczowych momentach?!
– Bitwa. – powiedział dobitnie.
– Ach no tak! – Wyciągnęła kartę. – Supermoc yyy – zerknęła na nią. – pułapka piór!
– Wreszcie. – wymamrotał bakugan, zabierając się za atak.
Poziom mocy Leausa: 1000
Poziom mocy Heliosa: 700
– A tak swoją drogą, to jak to zrobiłeś? Jesteśmy w Bakuprzestrzeni, mimo że została usunięta.
– Kopia zapasowa.
– Strzelam, że nikt o niej nie wie. Milczysz? Czyli zgadłam! Jak miło! Ej czemu to ukrywasz?
– Nie twoja sprawa. –warknął.
– Ojoj coś się zbytnio ostatnio denerwujesz. – Akane zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec. – Na początku byłeś milszy. Taka gra pozorów?
– Działo Raganroka!
Wskaźnik życia Akane: 50%
– Stop, chwila, sekunda, królu złoty! Jeden atak i pół punktów życia trafił szlag? Ja też tak chcę!
– Akane... – zaczął Leaus.
– Tak?
– Mogłabyś zacząć walczyć, a nie pieprzyć bzdury?!
– Ja tu się dowiaduję, że przyszły Jess to jakiś wyjątkowy niewypał. Już Roger byłby lepszy!
– Co to ma do rzeczy?!
– Bo chyba jestem jej przyszywaną siostrą, nie?
– Walczymy, czy już się poddajesz? – zapytał Spectra lekko znudzonym tonem.
– Jest sens męczyć się z tą dziewczyną? – wychrypiał z powątpiewaniem Helios. – To nawet nie jest walka.
– Siedź cicho jaszczurze jeden, bo cię przebiorę za lolitę! – warknęła Akane. – Dobra, odtąd skupiam się na bitwie i tak was wgniotę w ziemię, że będziecie mieli urodę przejechanego ślimaka!
– Czekam z niecierpliwością. – rzekł Spectra, po czym wyrzucił kartę otwarcia.
Japonka zmrużyła powieki. Czy on się właśnie normalnie uśmiechnął?
****
Reiko odepchnęła kocioł z eliksirem pod ścianę, by jego cenna zawartość się nie wylała. Albo z czystej złośliwości.
– Jessie, musisz teraz powściągnąć emocje i zaprzestać używania mocy. – powiedziała kompletnie od czapy.
Uniosłam brwi do góry.
– Dlacze... – pytanie zamarło mi w gardle, gdy poczułam, jak miliony ostrych szpilek wbija mi się w ciało. Zupełnie jak kiedyś na statku Keitha. – Co jest? – Zsunęłam się po ścianie, starając się jak najpłycej oddychać, bo każdy głębszy wdech niósł dawkę bólu.
– Cholera. – mruknęła, nachylając się nade mną. – Widzisz wyraźnie?
– Tak. – wymamrotałam.
– To dobrze. – Złączyła kciuki i palce wskazujące w kształt trójkąta, po czym wyszeptała kilka słów. Ból z każdą sekundą odpływał w dal, ale za to poczułam się bardzo zmęczona. – Mówiłam ci kiedyś, że nasza moc jest zarówno przekleństwem jak i błogosławieństwem, pamiętasz? – spytała, gdy skończyła. Kiwnęłam głową, próbując nie usnąć. – Właśnie teraz tego doświadczasz. Twoje ciało nie jest jeszcze całkowicie wytrenowane dla tej mocy, dlatego zbyt potężne jej dawki, powodują, że twój organizm...hmmm...wykańcza się. Teraz skończyło się tylko bólem, ale następnym razem możesz wymiotować krwią.
Po prostu bosko. Może jeszcze jakieś bonusy jak nagła ślepota albo padaczka?
– Czemu mi tego wcześniej nie powiedziałaś?
– Powiedziałam, byś używała mocy oszczędnie jeszcze w pałacu Vexosów. – wytknęła. – Możesz mi nie ufać, możesz mnie nienawidzić i pragnąć, bym zniknęła, nie obchodzi mnie to. – westchnęła. – Nawet cię rozumiem. – Odgarnęła pasmo włosów za ucho. – Ale wiedz jedno. Chcę, byś mogła szczęśliwie żyć.
Nie wierzyłam jej. Nie umiałam zaufać tej kobiecie. Nie rozróżniałam, czy mówiła prawdę, czy może kłamała jak najęta.
– Powiedzieć ci, czemu u ciebie ta moc jest wyjątkowo silna jak na tak odległe pokolenie? – spytała bardzo do tematu, podnosząc mnie i sadowiąc na krześle.
– Dawaj. – Muszę ją zagadać, póki senność nie minie. Muszę wyleczyć kostkę i lecieć do Vexosów. Jest mało czasu. Cholernie mało.
– Bakugan, który rozpoczął nasz ród, był domeny Darkusa i zwał się Titanium tenebris.
– Jak? – Zgłupiałam. Jeszcze mi z łaciną wjechała!
– Ciemny tytan lub tytan ciemności/ mroku w wolnym tłumaczeniu. – objaśniła.
– Niemożliwe! – Fludim wskoczył mi na ramię. – Jakim cudem tak okrutny bakugan mógł się zakochać w człowieku?!
– Czyli go kojarzysz, Fludimie! – ucieszyła się Reiko. – Owszem był szczególnie złowieszczym bakuganem, ale wiesz miłość to najbardziej tajemnicza rzecz na świecie.
– Jak potężny był?
– Starożytni razy cztery, tak w przybliżeniu. – odparł Fludim. – Był legendą bakuganów Darkusa. Nikt nie mógł go pokonać. Nikt. Z wyjątkiem Exedry.
– To co się z nim stało?
– Zmarł wieki temu.
– Teraz rozumiesz, Jessie? Masz taką samą domenę jak Tytan, co było rzadkie w naszej rodzinie. Dlatego Starożytni dali ci Haos. By ta moc – Wycelowała w mnie palcem. – nie mogła cię zniszczyć.
Chyba po raz pierwszy mówiła prawdę...
Przymknęłam powieki. Uwierzyć jej czy nie?
Nie zdążyłam tego ustalić, bo pochłonęły mnie senne mary.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top