9. Szaleńczo zakochany

Kiedy wykłady dobiegły końca, Baekhyun został zawołany przez profesora od zajęć artystycznych, dlatego kazał poczekać na siebie Luhanowi przed biblioteką, a sam udał się na spotkanie z mężczyzną, którego nie widział nigdy wcześniej na oczy.

"Wołał mnie Pan?"

"Ty jesteś Byun Baekhyun z drugiego roku biznesu i zarządzania?"

"Tak, to ja."

"Okej, mamy więc do przedyskutowania parę kwestii."

"Do przedyskutowania? Na jaki temat?"

"Wiesz dobrze, że nasz uniwersytet zamierza wystawić specjalne przedstawienie podczas obchodów 100-letniej rocznicy."

Profesor podał Baekhyunowi kartkę, na której zapisane były imiona studentów wraz z jego własnym. Przeleciał wzrokiem po liście, jednak nie dostrzegł na niej żadnych znanych mu uczniów, dlatego oddał kartkę profesorowi.

"Tak, wiem. Mój przyjaciel, Luhan, z tego samego rocznika, został wybrany jako główna postać żeńska w przedstawieniu."

"Mam nadzieję, że wszystko wypadnie pomyślnie. Okej, więc. Gromadzę teraz studentów, którzy posiadają dobre głosy i potrafią grać na instrumentach, ponieważ planujemy zacząć nasze obchody występem zespołu."

"Zespołu? W przeciwieństwie do innych uniwersytetów, na naszym nie ma czegoś takiego, jak zespół muzyczny."

Baekhyun powiedział drżącym głosem, a jego palce zacisnęły się ze zdenerwowania na jego udach. Profesor uśmiechnął się szeroko na jego komentarz i przytaknął, co znaczyło, że potwierdza słuszność słów chłopaka.

"Dokładnie. Dlatego właśnie postanowiłem stworzyć zespół jedynie na potrzeby obchodów."

"Nie sądzę, że będzie to proste zadanie, proszę Pana."

"Czy mógłbyś posłuchać mnie zanim skończę mówić?"

Baekhyun momentalnie zamknął usta i wyszeptał ciche przepraszam w stronę mężczyzny, kiedy ten skutecznie go uciszył.

"Tak jak powiedziałeś, naprawdę trudnym zadaniem jest nagłe stworzenie zespołu na wydarzenie odbywające się za miesiąc. Dlatego zmieniłem zdanie."

"Naprawdę?"

"Duet rozwiąże nasz problem! Więc, zrobię listę studentów z dobrymi wokalami i ty będziesz jednym z nich. Stworzę również drugą listę, na której będą osoby potrafiące grać na instrumentach."

"Czyli mogę się jeszcze wycofa-"

"Przepraszam?"

Baekhyun zgubił swoje słowa, kiedy zobaczył osobę wchodzącą do gabinetu i siadającą centralnie naprzeciwko niego. Park Chanyeol.

"Myślę, że nie muszę przedstawiać was sobie nawzajem," Baekhyun odwrócił wzrok od Chanyeola, kiedy profesor wznowił swoją mowę.

"Przechodząc do rzeczy, szczerze powiedziawszy, chciałbym abyście to właśnie wy stworzyli wspominany przeze mnie wcześniej duet."

Baekhyun wytrzeszczył swoje oczy, zresztą podobnie do Chanyeola. Obaj mierzyli się nawzajem szokującymi spojrzeniami przez dobre trzy minuty, zanim starszy mężczyzna przerwał krępującą ciszę głośnym kaszlnięciem.

"Obaj idealnie do tego pasujecie."

Twarz Chanyeola wykrzywiła się w niemiłym grymasie, kiedy słowa profesora dotarły do niego w innym znaczeniu, a Baekhyun jedynie spuścił głowę w dół, by w ten sposób ukryć swoją czerwoną twarz.

"Więc, Baekhyun, co o tym sądzisz? Daj mi odpowiedź jutro, kiedy będziesz już pewny swojej decyzji, w porządku? Okej, możecie teraz iść do domu."

Chanyeol był pierwszym, który poderwał się z krzesła i wręcz wybiegł z pokoju nauczycielskiego, natomiast Baekhyun nadal siedział zawstydzony w tym samym miejscu, przybierając na twarz fałszywy uśmiech. Następnie, po kilku dłuższych sekundach, szatyn ukłonił się profesorowi i uciekł z jego gabinetu. Wraz z wyjściem dostrzegł Luhana stojącego przed drzwiami z słuchawkami wetkniętymi w uszy.

"Luhan! Czemu tutaj stoisz? Mówiłem ci, żebyś poczekał na mnie w bibliotece."

Baekhyun spytał zaskoczony obecnością przyjaciela, uderzając go lekko w ramię. Chińczyk uśmiechnął się do niego, przez co jego oczy przybrały kształt półksiężyców.

"Znudziło mi się, dlatego przyszedłem tutaj."

"Widziałeś Chanyeola?"

"Yep. Przechodził tędy kilka sekund przed tobą."

"Muszę z nim porozmawiać. Chodźmy go odszukać."

Baekhyun złapał Luhana za rękę i pobiegł śladem Chanyeola. Jego serce wręcz wyrywało się z piersi z powodu podniecenia i zarówno zmęczenia, jednak już dawno przestał obchodzić go jego własny stan, kiedy w grę wchodził Chanyeol.

"Tutaj jest!"

Luhan wskazał na miejsce w oddali, dzięki czemu Baekhyun odnalazł wzrokiem Chanyeola kilka metrów dalej.

"Luhan, musisz wracać dzisiaj sam do domu. Przepraszam!"

"Hej, zaczekaj chwilę. Weź ze sobą parasol. Może ci się przydać, biorąc pod uwagę deszczowe chmury. Zaraz będzie padać."

Luhan wręczył Baekhyunowi żółty parasol, na co Baekhyun ścisnął go mocniej w dłoni i rzucając wdzięczne spojrzenie przyjacielowi, odszedł po cichu w stronę Chanyeola. Był pewny tego, iż starszy nie wiedział o jego obecności.

"Park Chanyeol!"

Zawołał Baekhyun, kiedy obaj znaleźli się w zacisznej uliczce, na której byli tylko oni we dwójkę. Chanyeol odwrócił się w stronę Baekhyuna, posyłając w jego stronę mrożące krew w żyłach spojrzenie, które w jednej chwili odebrało niższemu pewność siebie.

"Co?"

Chanyeol zatrzymał się w miejscu i wgapiał się w Baekhyuna, którego ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść. Chanyeol posłał w jego stronę zirytowane spojrzenie, kiedy Baekhyun przez następne minuty pozostawał cicho.

"Jeśli nie masz nic do powiedzenia, będę.."

"Zrobisz to?!"

"Zrobię co?"

"D-Duet."

"Nie wiedziałeś? Powiedziałem już profesorowi tego ranka, że godzę się na jego pomysł. Wezwał mnie tylko dlatego, żebyśmy mieli szansę poznać się przed próbą."

"To znaczy, że zaśpiewasz ze mną?"

"Tak, jakiś problem?"

"Nie! Podoba mi się to. Pójdę powiedzieć teraz o tym profesorowi, żebyśmy mogli zacząć próby najszybciej, jak to możliwe."

Powiedział Baekhyun odwracając się od chłopaka, gotowy, by pobiec w tej chwili do pokoju nauczycielskiego, jednak w tym samym momencie coś złapało go od tyłu za jego kołnierz. Nie musiał się odwracać, by wiedzieć, że osobą, która go trzymała był nikt inny, jak Chanyeol.

"Powiesz mu jutro. Mam ze sobą nuty, dlatego skopiuję je i ci dam."

"Okej!"

Baekhyun odpowiedział z uśmiechem, w tym samym czasie czując zimne, mokre krople na swojej twarzy.

"Deszcz!"

Krzyknął Baekhyun i w szybkim tempie otworzył parasolkę, którą wcześniej dał mu Luhan. Następnie podbiegł do Chanyeola i udzielił mu schronienia pod żółtym materiałem. Oczy Chanyeola spoczęły na zdenerwowanej twarzy Baekhyuna, po chwili decydując się na przejęcie parasola z rąk chłopaka.

"Jesteś za niski."

Czując, jak zimne krople skapują na jego twarz, Baekhyun zdenerwowany tupnął nogą i wydął swoje wargi. Chanyeol zaśmiał się pod nosem.

"Chciałbyś usłyszeć jak śpiewam?"

Baekhyun skinął twierdząco głową, a jego wzrok przyłapał ruch warg Chanyeola, kiedy kąciki jego ust uniosły się nieco ku górze.

***

"Dotarł do domu bezpiecznie?"

Szepnął Baekhyun pod nosem, podczas wycierania w ręcznik swoich mokrych włosów. Po chwili wyjrzał przez okno na pokrytą kałużami ulicę. Z racji tego, że czuł się naprawdę dobrze dzisiejszego dnia, położył się na łóżku, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w sufit nad sobą. Jednak rzeczą, którą widział przed oczami, była nie ściana, a przystojna twarz pewnej osoby, a w jego uszach zamiast odgłosów uderzającego o parapet deszczu, rozbrzmiewał jedynie głęboki głos, śpiewający po cichu miłosną piosenkę.

"Byun Baekhyun, błagam! To Lamborghini!"

Baekhyun przeczesał dłonią włosy i krzyknął, w celu przypomnienia, ponieważ w ten sposób mógł przestać myśleć o swoich własnych uczuciach, a zacząć rozmyślać nad zakładem, którego wygrana znaczyła otrzymanie wymarzonego auta.

"Powinienem ćwiczyć teraz piosenkę! Wyrzuć go z głowy, Byun Baekhyunie." Powiedział sam do siebie i sięgnął do plecaka, by wyciągnąć z niego plik kartek, które skopiował dla niego Chanyeol, jednak po dłuższych poszukiwaniach zorientował się, że nuty magicznie zniknęły.

Głowa Baekhyuna stanęła od wewnątrz w ogniu, a chłopak zaczął rzucać swoim plecakiem z góry na dół, jednak na darmo, ponieważ nut nadal nigdzie nie było.

"Gdzie one są?"

Baekhyun zamknął swoje oczy i przywołał w myślach wydarzenia z dzisiejszego dnia, jednak jedynym co pamiętał był Chanyeol, Chanyeol i jeszcze raz Chanyeol, więcej Chanyeola, ekstra Chanyeol, ogrom Chanyeola i ostatecznie Chanyeol.

"Baekhyunee, obiad!"

"Idę, mamo!"

Baekhyun spojrzał na zegar wskazujący godzinę 18.

"Wydaje mi się, że miałem coś zaplanowane na popołudnie."

Wymamrotał pod nosem i zbiegł na dół po schodach, wpadając niczym strzała do jadalni i kompletnie zapominając o Sehunie, z którym umówił się dzisiaj na korepetycje.

"Synu."

"Tak, tato?"

"Chłopak, który odprowadził cię dzisiaj do domu to ten sam, który zaopiekował się tobą w parku, prawda?"

Baekhyun jedynie przytaknął i pochwycił w pałeczki kawałek mięsa, nie interesując się zbytnio słowami swojego taty.

"Odłóż na chwilę pałeczki i skup się na mnie, jak do ciebie mówię!"

"Okej, już skupiam się na moim przystojnym tacie."

"Nie żartuj sobie. Odpowiedz mi szczerze."

"Tak, to był on."

"Obaj przyszliście do domu o 15:30, prawda? Co zajęło wam tyle czasu, że wyszedł z twojego pokoju dopiero po 3 godzinach?"

"Chanyeol śpiewał i grał na gitarze."

Baekhyun odłożył trzymany kawałek mięsa do swojej miseczki i odpowiedział pospiesznie, patrząc na ojca parą swoich niewinnych oczu.

"Śpiewał? Dla kogo?"

"Tato, przestań zadawać bezsensowne pytania i jedzmy dalej."

"Odpowiedz."

"Aish. Jedynie ja i on byliśmy w pokoju. Dla kogo w takim razie mógł śpiewać? Czy to nie jest zbyt oczywiste, tato?"

"Śpiewał dla ciebie?"

"Uhm hmm."

"Jest twoim chłopakiem?"

"Nie, ale wkrótce nim będzie."

Baekhyun mrugnął porozumiewawczo w stronę starszego mężczyzny, a jego mama zachichotała uroczo, podczas gdy on sam zajęty był konsumowaniem kolejnego kawałka mięsa.

"Ma na imię Park Chanyeol i wkrótce będzie moim chłopakiem. Okej?"

***

"38 stopni Celsjusza."

Sehun wpatrywał się w cyfry wskazywane przez termometr i szepnął sam do siebie. Przez temperaturę nie był w stanie nawet poprawnie otworzyć oczu i potrzebował przy sobie teraz kogoś do opieki, a tą osobą był Baekhyun. Jego dłoń sięgnęła po telefon i wybrała numer chłopaka.

"Halo.."

"Luhan"

"Sehun! Przepraszam za wczoraj! Kompletnie wypadło mi z głowy."

"Lu.."

"Sehun?"

"Przyjdź."

"Gdzie?"

Do domu

Sehun powiedział, jednak jego telefon wypadł z jego ręki prosto na podłogę w momencie, w którym jego ciało odmówiło posłuszeństwa.

Mamo..

Samotna łza wypłynęła z kącika jego oka.

Jego mama nie mogła tu być dla niego.

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

"Sehun."

Ktoś poklepał jego policzek, a po chwili Sehun rozpoznał zapach swojego ukochanego. Chciał złapać za rękę Baekhyuna, jednak nie mógł poruszyć choćby najmniejszym palcem, a jego oczy odmawiały posłuszeństwa.

"Sehun. Trzymaj się."

Wyczuł ciepłą, delikatną dłoń na swoim czole.

Przez chwilę miał wrażenie, jakby to Baekhyun był jego mamą.

"..ma..mo.."

"Hmm?"

"..mamo.."

Następnie, Sehun poczuł parę ramion oplatających jego ciało, znajomy zapach i nagłe, przyjemne ciepło przy swoim boku. Uczucie bezpieczeństwa rozprzestrzeniło się po jego ciele. Teraz w końcu mógł zasnąć spokojnie. Ze świadomością, że jego ukochany leżał obok niego, kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze.

Czuł się tak dobrze.

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

Kiedy Baekhyun otworzył oczy, znajdował się w uścisku schorowanego Sehuna. Na głos skarcił samego siebie za zaśnięcie w czyimś łóżku, nie wiedząc, że Sehun był już przytomny.

"Sehun."

"Kocham cię, Lu."

Słowa wypłynęły z jego ust niespodziewanie i nieplanowanie, ale nie mógł ich powstrzymać, kiedy zobaczył przed sobą twarz na wpół śpiącego i rozczochranego Baekhyuna. Również dla Baekhyuna, wyznanie młodszego było zbyt nagłe, przez co jedynym co był w stanie zrobić, było zasłonięcie twarzy własnymi dłońmi.

"A ty mnie kochasz?"

Co powinienem zrobić!!?? Mam go odrzucić?...Nie Nie Nie! Ale to Lamborghini!

W głowie Baekhyuna rozpętała się prawdziwa, cicha wojna, podczas której miał czas na podjęcie właściwej decyzji. Po chwili uniósł swoje spojrzenie, patrząc prosto w oczy Sehuna i biorąc w ręce jego policzki, kiwnął potwierdzająco głową.

"W porządku. Nie musisz mówić mi tego na głos."

Obserwowanie, jak twarz Sehuna promienieje wraz z momentem jego odpowiedzi sprawiło, że Baekhyun poczuł się w pewien sposób winny. Dobrze wiedział, że młodszy był w nim zakochany po uszy, jednak on nie darzył go tym samym uczuciem. Baekhyun był przecież zakochany w bracie Sehuna!

Sehun zacisnął swoje ramiona wokół Baekhyuna i złożył delikatny pocałunek na jego czole.

"Musisz odpoczywać, Sehun."

"Okej. Nie idź nigdzie proszę, dopóki się nie obudzę."

Baekhyun przytaknął, przez co powtórnie otrzymał przyjazny uśmiech od Sehuna. Powolnym ruchem odgarnął pojedyncze kosmyki spadające na twarz młodszego i ucałował w matczyny sposób jego czoło.

Śpij dobrze, Hunnie.

***

Jongin powiódł wzrokiem po klasie, jednak nie odnalazł nic wartego jego uwagi, przez co wrócił do wcześniej wykonywanego zajęcia, jakim było szlifowanie truskawkowej gumy do żucia. Następnie z powrotem rozglądnął się po okolicy. To nie była jego klasa, jednak przyszedł do niej z powodu swojego przyjaciela, by zgłosił się za niego podczas czytania obecności.

"Wygląda jak pingwin."

Skomentował Jongin, wpatrując się w chłopaka, który przeszedł obok niego. Po jego wyglądzie Jongin stwierdził, że wygląda on jak typowy nerd, ale było w nim zarówno coś uroczego z powodu jego okrągłych oczu i ust w kształcie serca. Jednak przez zdecydowanie za duże na niego ubrania, w których praktycznie pływał, wyglądał, jak najprawdziwszy pingwin. Po chwili chłopak usiadł w ławce za Jonginem wraz ze swoim przyjacielem, będącym od niego wyższym o głowę, jednak nadal posiadającym dziecięcą twarz.

Jongin zawołał nerda, zwracając ku sobie jego uwagę.

"Hej, pingwinku."

Chłopak podniósł swoje spojrzenie na Jongina i wpatrywał się w niego przez chwilę swoimi pustymi oczami, zanim z powrotem powrócił do czytania swojej książki. Jongin poczuł się zawstydzony, kiedy dotarło do niego, że cała klasa patrzyła na ich dwójkę, a chłopak miał czelność potraktować Park Jongina w taki sposób. Powtórzę, on zrobił to PARK JONGINOWI.

Jongin przełknął swoją złość, następnie podnosząc do ręki kawałek gumy do żucia i ciskając nią prosto w miękkie, czarne włosy pingwina.

"Co to.....YAH!!"

"Narka."

Później, Jongin puścił mu oczko i wyszedł z sali, odwracając się bezczelnie swoimi plecami w stronę pingwina. Tak szybko, jak wyszedł z klasy, wybrał numer swojego przyjaciela, informując go, że nie załatwił mu obecności na lekcji.

"Pingwin, pingwin."

Mam nadzieję, że nadarzy się okazja na nasze ponowne spotkanie.

Uśmiechnął się chytrze pod nosem.

***

Tyle się dzieje, jeju 😍😱

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top