13. Potrójna wina

Była niedziela i Chanyeol nie poszedł dzisiejszego dnia na rower, ponieważ chciał zjeść wspólnie śniadanie ze swoimi młodszymi braćmi. Atmosfera przy śniadaniowym stole, ku jego zdziwieniu, utrzymywała się w ciszy, dopóki Jongin nie wszedł do jadalni, kiedy byli w niej tylko Chanyeol, Sehun i Pan Park. Ojca zazwyczaj nie było w domu w weekendy, ponieważ grał w golfa ze swoimi partnerami biznesowymi, jednak dzisiaj został w domu.

Jongin usiadł na krześle pomiędzy Chanyeolem i Sehunem, więc był twarzą w twarz z Panem Parkiem, co było dla niego dodatkowo trudne.

"Czy dziś jest jakiś specjalny dzień? Wszyscy są tutaj, haha." Jongin chciał przerwać zaległą ciszę, jednak otrzymał tylko karcące spojrzenie od Chanyeola.

"Czy wszystko u ciebie w porządku, Jongin?"

Pytanie było skierowane do pośredniego z synów, dlatego chłopak spojrzał zszokowany na swojego ojca, odpowiadając mu tylko skinięciem głową.

"Dobrze. A u ciebie Chanyeol?"

"Dobrze."

Po raz pierwszy od dawna ich ojciec zaczął spokojną konwersację z synami, podczas pogodnego poranka, popijając swoją poranną kawę.

"I Sehun, u ciebie?"

"Nie udawaj, że cię to choć trochę obchodzi."

"Sehun-ah!"

Twarz Pana Parka przybrała ciemniejszego koloru wraz z odpowiedzią najmłodszego z braci, a Jongin lekko pacnął chłopaka w ramię, by pozbyć się napięcia pomiędzy nimi. Jednak Chanyeol jedynie nadal przeżuwał swój posiłek, nie chcąc w żaden sposób wtrącać się w konwersację.

"Wysyłam cię do Ameryki na dodatkowe studia."

Oczy Sehuna rozszerzyły się niespodziewane, a jego wzrok powędrował szybko na twarz braci, jednak ich grobowe miny utwierdziły go tylko w przekonaniu, że dobrze wiedzieli o zamiarach ojca i nie powiedzieli mu o tym. Sehun zacisnął dłonie w pięści i odwrócił od nich wzrok.

Bracia? Cholerne gó*no!

Sehun odepchnął swoje krzesło i stanął na nogi, nie mając nawet zamiaru kłócić się z ojcem. Wiedział, że to i tak nie zmieni jego decyzji w sprawie wysłania syna na dodatkowe studia. Jeśli jego ojciec powiedział mu, by przemyślał jakąś sprawę, było to równoznaczne z tym, że po prostu musiał to zrobić. Nie było odpowiedzi takiej jak tak, albo nie. Było tylko tak i zgadzam się.

"Skończyłem śniadanie."

Sehun wyszedł.

"Ja też."

Następnie, Chanyeol opuścił rodzinny posiłek, a Jongin został sam z ojcem.

Jaki pechowy dzień... Pomyślał, pociągając łyka swojej kawy.

Tak, to był naprawdę pechowy dzień dla Jongina.

***

Baekhyun westchnął ciężko, przenosząc swoje spojrzenie na zegar zawieszony na ścianie w kawiarni. Wcześniej, zadzwonił do Sehuna by umówić się z nim na 9 i siedział tu już ponad godzinę, ponieważ przyszedł do kawiarni o 7.

Park Sehun był naprawdę dobrym chłopakiem dla Baekhyuna, jednak niestety, Baekhyun nie sądził, że zasługuje na kogoś takiego, jak najmłodszy z Parków. Wierzył w to, że Sehun znajdzie kogoś lepszego, kto będzie kochał go w taki sposób, w jaki on kocha Baeka.

Był naprawdę zdenerwowany, a jego dłonie trzęsły się, ponieważ był tchórzem, chcąc zerwać twarzą w twarz z Sehunem, który zawsze uśmiechał się do niego ciepło, który traktował go, jak króla i który zawsze kochał go, jakby Baekhyun był całym jego światem. Chłopak powtórnie westchnął. Naprawdę w żadnym stopniu nie zasługiwał na nieskazitelną miłość Sehuna.

"Lu!"

Zegar wskazywał 8:30, kiedy Sehun przyszedł w umówione miejsce. Baekhyun był zszokowany widząc chłopaka dużo przed czasem. Czy on zawsze czeka na niego w taki sposób? Natłok myśli zabijał Baekhyuna.

"Dlaczego jesteś tutaj tak wcześnie" Spytał Sehun, zajmując miejsce naprzeciwko Baekhyuna i uśmiechnął się szeroko, nawet pomimo tego, że dopadła go lekka zadyszka.

"Ja..właśnie..taa.."

"Zazwyczaj się spóźniasz, a tym razem przyszedłeś wcześniej ode mnie."

Błyszczące oczy Sehuna, kiedy wzrok chłopaka spoczął na twarzy ukochanego, sprawiły, że Baekhyun zaczął powoli się kruszyć. Rozpalające serce słowa młodszego, kiedy rozpoczęli konwersację, również sprawiły, że Baekhyun poczuł się słaby i rozdarty.

"Jesteś za dobry.." Stwierdził Byun, na co Sehun uśmiechnął się szeroko. "...dlatego nie zasługuję na ciebie."

Uśmiech Sehuna zniknął. Jego oczy rozszerzyły się, a usta zatrzęsły.

Jednak nie wyszło z nich żadne słowo.

"Kiedyś znajdziesz kogoś dużo lepszego ode mnie, Sehun."

Baekhyun pogłaskał dłonią policzek Sehuna po raz ostatni. Mógł dojrzeć to, jak bardzo młodszy zawahał się, kiedy Baekhyun go dotknął.

"O czym ty mówisz?" Sehun przytrzymał rękę Baekhyuna na swoim policzku i zacisnął wokół niej palce, będąc cały czas w szoku.

"Zerwijmy. Ja..sądzę, że to jest najlepsze dla nas obydwu."

"Dlaczego?! Nie! Mylisz się, Lu!"

"Tak, Sehun. Nie jesteśmy dla siebie przeznaczeni."

"Kto tak powiedział? Kto powiedział, że nie jesteśmy?!"

"Nie kocham cię."

Świat Sehuna zatrzymał się w tym momencie.

"Ale mówiłeś..."

"Kłamałem."

Pierwsze łzy spłynęły po policzku Sehuna. Baekhyun, czując się bezradnym, odwrócił swój wzrok, by tylko nie patrzeć na twarz młodszego. Powoli cofnął swoją rękę z ciepłego uścisku Sehuna i wstał, jednak Park nadal pozostawał w ciszy.

"Ja...muszę iść."

Baekhyun uciekł sprzed oczu Sehuna, który nie był w stanie nawet poczuć, jak bardzo złamane jest jego serce, ponieważ bolało go to aż za bardzo. Jednakże, nie chciał już pobiec za Baekhyunem, złapać go za rękę i zmusić do zostania przy nim.

Nie chciał już więcej widzieć swojego ukochanego, który był tak nieszczęśliwy w uścisku jego ramion. Nie chciał widzieć ukochanego, zmuszającego się do uśmiechu za każdym razem, gdy Sehun o czymś mówił. Nie chciał widzieć ukochanego, który czuł się skrępowany, gdy trzymali się razem za ręce.

"Czyli to jest nasz koniec?" Powiedział Sehun do siebie, bez cienia emocji na twarzy.

W tym samym momencie, kelner podszedł do jego stolika i postawił przed nim kubek z czekoladową bubble tea oraz z przyklejoną na niej karteczką. Sehun chwycił papier do ręki i przeczytał.

Pozwól słodyczy osłodzić teraz gorycz w twoim sercu. Uśmiechnij się : )

Kąciki ust Sehuna uniosły się w słabym uśmiechu, mimo tego, że czuł, jakby ktoś wbijał mu paznokieć w najgłębszą część jego serca, ponieważ myślał, że Baekhyun zamówił to dla niego, by chociaż w małym stopniu załagodzić jego ból.

Jednak Baekhyun nigdy nie zamówił bubble tea dla Sehuna.

***

Chanyeol wpisał hasło do drzwi, po czym otworzył je. Apartament, w którym się znalazł, był na tyle rozległy, by spokojnie zmieściła się w nim jedna osoba. Kupił to mieszkanie za swoje własne pieniądze, które zachował na swoim ukrytym koncie w banku, nie mówiąc o tym nikomu.

Chanyeol chciał wprowadzić się do apartamentu najszybciej, jak to możliwe, ponieważ za kilka miesięcy zostanie maturzystą i wolał żyć na własną rękę, bez pomocy ojca i przede wszystkim bez pomocy nazwiska Park.

Chciał żyć już do końca życia jako Park Chanyeol, a nie jako najstarszy syn Pana Parka.

"Nie ma mebli." Westchnął.

Chanyeol przeleciał dookoła wzrokiem po pustym salonie i zakurzonej podłodze, a jego spojrzenie zatrzymało się na pojedynczym materacu i szafie na ubrania, które zdążył już zakupić. Życie na własną rękę było naprawdę ciężkie.

"Sprzątnijmy tu trochę."

Chanyeol podwinął rękawy bluzki za łakocie i chwycił za mopa, którego kupił wcześniej w mini markecie. W tej samej chwili po mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek telefonu.

"Cholera."

Chanyeol był w połowie drogi do zanurzenia mopa w wodzie, jednak przerwała mu w tym radosna melodyjka.

"Halo?"

"Cześć. Chanyeol?"

"Tak. A ty kim jesteś?"

"Ja..ja jestem Baekhyun."

"Ah, Baekhyun."

"Czy możemy dzisiaj zrobić próbę?"

"W twoim domu?"

"Nie..przyjdę do ciebie, w porządku?"

"Do mojego domu?"

Oczy Chanyeola powtórnie przeleciały po mieszkaniu.

"Dobrze. Adres to xxx"

Linia została przerwana tak szybko, jak Chanyeol powiedział adres swojego mieszkania, jednak zdążył usłyszeć, że głos Baekhyuna brzmiał naprawdę dziwnie. Potrząsnął swoją głową i po raz kolejny chwycił za mopa, by w końcu w spokoju posprzątać brud. Nigdy wcześniej nie miał okazji wykonywać podobnej pracy, dlatego rzecz ta była dla niego dość trudna, jednak Park Chanyeol nie był osobą, która poddawałaby się na starcie.

Około 10 minut później, rozległ się dzwonek do drzwi.

"Baekhyun?" Spytał Chanyeol, by następnie otworzyć drzwi chłopakowi, który niespodziewanie podbiegł do niego i wtulił się w jego klatkę piersiową, swoje dłonie umiejscowując na plecach starszego.

"Baekhyun..."

"Ja...ja.."

Chanyeol poczuł, jak uścisk Baekhyuna staje się mocniejszy.

"...czuję się tak winny..."

***

Ehh 😰😭💔

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top