Rozdział 14

"Bad Things" przekroczyło już 2k wyświetleń, tak się cieszę 😢
Dziękuję wam.
Miłego czytania robaczki 🐍❤

-------------

Lauren POV

- Chcielibyśmy poznać Twoją bohaterkę - zaśmiała się Mani a ja ją walnęłam w ramię - Nie wiem czy ona będzie chciała. Wygląda na taką co nie lubi nowych znajomości. - mruknęłam

- No nie wiem... - westchnęłam - Lauren, musimy ją poznać, muszę wiedzieć z kim Ty się zadajesz i czy jesteś bezpieczna - spojrzała na mnie Ally. Zawsze się o nas troszczy.

- Dobrze Allysus, poznacie ją tylko muszę się z nią umówić czy ma czas - wywróciłam oczami a dziewczyny się szeroko uśmiechnęły ale po chwili się na mnie spojrzały z powagą na co zmarszczyłam brwi - co? 

- Dzwoń do niej na co czekasz? - odpowiedziała młodsza z nich a ja się zaśmiałam - co się tak niecierpliwicie... spokojnie 

- Dzwoń! - krzyknęły na co podskoczyłam i od razu chwyciłam telefon a chwilę potem już usłyszałam sygnał połączenia. Zaczęłam skubać nitkę, która wystawała mi ze skarpetki. Kiedy usłyszałam głos Camili od razu się uśmiechnęłam.

- Cześć Lo, co Cię skłoniło żeby do mnie dzwonić i budzić ze smacznego snu? - mruknęła jeszcze zaspana. Jeju, to strasznie urocze i jej głos... taki seksowny. Okej, moje myśli idą na zły tor. 

- Cześć Camz, zmusiły mnie do tego moje przyjaciółki i tu mam do Ciebie pytanie - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyn. Uśmiechnęły się do mnie znacząco a ja pokręciłam głową prychając pod nosem.

- Więc słucham kochanie - na jej słowa aż poczułam przyjemny ucisk w brzuchu - no, bo... one chciały Cię poznać. Masz chęć gdzieś z nami się wybrać dziś? - zapytałam na jednym wdechu a po drugiej stronie słuchawki usłyszałam przecudowny śmiech

- Proszę Cię mów wolniej nie zrozumiałam ani słowa - mogłam sobie wyobrazić jej zarażający uśmiech od ucha do ucha

- No więc...

Camila POV

- No więc... - usłyszałam w słuchawce i starałam się skupić na tym co zaraz powie.

- Moje przyjaciółki chcą Cię bardzo poznać i pytałam czy chcesz się z nami gdzieś dziś wybrać - odpowiedziała mi drugi raz tym razem wolniej. Przez chwilę się nad tym zastanawiałam. Nie chciałam nawiązywać nie wiadomo ile znajomości. Wystarczy mi Dinah i Lauren, zdecydowanie.

- Um, nie wiem - mruknęłam i usłyszałam westchnięcie z drugiej strony - Musisz mnie przekonać, Lo - przygryzłam lekko wargę z uśmiechem 

- Słucham? Czym? - słyszałam zdziwienie w jej głosie - no nie wiem, mogę liczyć na buziaka za to, że z Wami pójdę? - oblizałam swoje suche usta na myśl o jej wargach.

- Ugh Camz... no dobra więc się zgadzasz tak? 

- Oczywiście, Lo. Wiesz gdzie mieszkam więc czekam na Was panie - zaśmiałam się i wstałam z łóżka by się wyszykować. Wzięłam swoje ubrania i udałam się do łazienki. Kiedy już byłam gotowa poszłam do kuchni by zjeść jakieś śniadanie, zrobiłam sobie zwykłe płatki z mlekiem, bo nie byłam zbytnio głodna. Zdążyłam się uporać z jedzeniem a usłyszałam dźwięk dzwonka. Udałam się więc w tamtym kierunku i otworzyłam drzwi a za nimi ujrzałam trzy dziewczyny. Ładne dziewczyny. Oblizałam nerwowo wargi i je wpuściłam do środka nic się nie odzywając.

- To... - zaczęła Lauren i spojrzała na mnie - Camzi, to jest Ally i Normani, dziewczyny to jest Camila - przedstawiła nas sobie. Mniejsza z nich wyciągnęła do mnie dłoń więc po chwili ją uścisnęłam a potem rękę tej drugiej

- Miło nam Cię poznać, Laur dużo o Tobie mówiła - blondynka raczyła na mnie spojrzeć a ja się zaśmiałam. - Ally... - mruknęła Lauren a ja na nią spojrzałam. Zarumieniła się i odwróciła głowę bym na nią nie patrzyła 

- Co takiego o mnie mówiła? - zapytałam ale kiedy mała zaczęła mówić Lauren natychmiast jej przerwała - idziemy! Wychodzić! - popchnęła nas w kierunku wyjścia na co wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie są takie złe jak sobie wyobrażałam. Myślałam, że będą krzywo na mnie patrzeć jak to wszyscy w naszej szkole ale się okazało całe szczęściem, że są inne niż oni. Może jednak spróbuję nawiązać więcej niż te dwie przyjaźnie? Obym się nie zawiodła.

- No to co wymyśliłyście?  - spojrzałam się na dziewczyny idące obok siebie. Lauren szła po przeciwnej stronie więc nawet nie mogłam z nią zamienić słowa na osobności. 

- Idziemy do wesołego miasteczka! - krzyknęła uradowana mała dziewczyna a ja wytrzeszczyłam oczy - że co? Nie, ja tam na pewno nie idę, przecież odstraszę wszystkich dzieciaków stamtąd! - założyłam ręce na piersi. Tak czasem sama się zachowywałam jak małe dziecko ale co na to poradzę.

- Nie marudź - mruknęła Lauren jakby... obojętnie? Coś złego powiedziałam czy co? Wzięłam głęboki wdech - okey... - burknęłam pod nosem. Dalszą drogę się nic nie odezwałam jak i Lo. Słychać było tylko głosy Ally i Normani. Po jakimś czasie znalazłyśmy się w wesołym miasteczku. Jakby nie mogły czegoś innego wymyślić. Kiedy dziewczyny kupowały bilety ja wykorzystałam okazję i podeszłam do Lauren.

- Co się dzieje? Coś z Zaynem? - zapytałam a ona na mnie spojrzała i westchnęła - zadzwonił do mojego ojca i powiedział mu, że to ja Go zdradziłam - mruknęła a ja się zaśmiałam

- Że co? Nie mów, że Twój tata w to uwierzył - pokręciłam głową a ona patrząc na mnie pokiwała głową. Czy ten człowiek jest jakiś pojebany czy ma coś z głową? Chyba to i to sądząc po tym co usłyszałam.

- Pojebany - mruknęłam i myślałam, że na mnie naskoczy ale ona tylko potwierdziła moje słowa.

- Możemy iść się bawić! - dwie dziewczyny do nas wróciły uśmiechając się więc poszłyśmy.

-----------

Godzinę później...

Ogólnie rzecz biorąc do tej pory jest nawet nieźle i się dobrze bawimy. Normani zaproponowała byśmy wszystkie poszły na diabelski młyn. Dla mnie nie ma problemu tylko zauważyłam dziwną reakcję u Lauren. Czy ona się boi wysokości? Nic na razie nie mówi więc chyba nie ma nic przeciwko. 

- Nie powinnam ale jestem tak podekscytowana tym młynem - zaśmiałam się i zerknęłam na dziewczynę o której przed chwilą myślałam - yhm.. tak ja też, bardzo.. - zamruczała zagryzając co chwilę wargę. 

- Lo, chodź teraz my! - złapałam ją za rękę ciągnąc do środka i usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią i się szeroko uśmiechnęłam.

- Lubię wysokość, czuję się wtedy taka wolna, jak ptak - zaśmiałam się a dziewczyna się we mnie wpatrywała - coś nie tak?  - zapytałam marszcząc brwi

- Wszystko w porządku - uśmiechnęła się lekko i po chwili to wszystko ruszyło. Poczułam dłoń Lauren na swojej więc nie czekając długo ścisnęłam ją lekko. Zrobiliśmy jedno kółko i kiedy wzniosłyśmy się na samą górę coś zaczęło się trząść... 

- O kurwa mać - usłyszałam drżący głos

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top