Plastikowa Lala 🤔

Wstałam o 6:30 równo z pierwszym budzikiem wyspa i szczęśliwa. Od razu skierowałam się do garderoby, gdzie po chwili wybrałam idealny strój. Zadowolona tanecznym krokiem przeszłam do łazienki , w której  wykonałam idealny makijaż. Zadowolona ruszyłam na śniadanie...

I wtedy się obudziłam....
Piekielne urządzenie zwane potocznie budzikiem grało jakaś chujową i nieznaną melodie nie dając mi spać. Z frustracją ciągnęłam nim o ścianę. I "ponownie" skierowałam się do łazienki , chwyciłam pierwsze lepsze ciuchy ubrałam je na siebie i zeszłam na śniadanie. W tym domu nigdy nikogo nie ma. Od przyjadu tutaj widziałam ich może 5/6 razy a jestem tu już od 2 tygodni . No ale trudno jakoś nie tęsknię za kochanym braciszkiem. Zaśmiałam się na to określenie. Zjadłam jogurt z lodówki bo nic innego nie chciało mi się po prostu robić. Leniwie wdrapałam się po schodach na górę. Zgarnełam torebkę,telefon i portfel o czym ubrałam buty i wyszłam. Wsiadając do mojego pięknego samochodu miałam banana na twarzy. Może to dziwne bo przecież tak długo czas już jeżdżę , ale to zawsze sprawia mi ogromną radość. Uruchomiłam pojazd, który wydał z siebie przyjemnym dźwięk i włączyłam się do ruchu drogowego. Po 10 minutach byłam pod szkołą. Ze zdziwieniem dostrzegłam mojego braciszka że świtą. Dlaczego przyjechał tak wcześnie? Może i zastanawiałabym się nad tym dłużej ale zobaczyłam Alana. Z bananem na twarzy podeszłam do niego i wtóliłam się w przyjaciela zaciągając się jego zajebistym zapachem.

- Semka przyjaciółko- odezwał się kiedy tylko odkleiłam się od jego ciała.

- Hej przyjacielu- odpowiedziałam z uśmiechem

- Mam dla ciebie dobrą wiadomość, dziś o północy są wyścigi na starym lotnisku.

- Za miastem? - Spytałam ciekawa

- Tak Hugo mi powiedział, podobno będą niezłe sumy, tylko wiesz musimy  się ciebie pozbyć na czas kiedy nas nie będzie.

- Spoko, poradzę sobie.

- Wiesz że już dawno zaczęła się pierwsza lekcja ?

- Nic nie tracę mam lekcję z tą wieśniarą od matmy

- To serio współczuję.

Okazało się że lekcja kończy się za 15 minut bo przyjechałam spóźniona. Trudno bywa i tak zgodnie ustaliliśmy że poczekamy do końca lekcji aby iść dopiero na drugą. Czas miną nam w przyjemniej atmosferze a kiedy zadzwonił dzwonek skierowaliśmy się do szkoły. Grzecznie stałam przy szwce i wyciągałam z niej książkę do biologii do ktoś z dużą siłą pociągną mnie do tyłu. Niestety nie złapałam równowagi i upadłam prosto na tyłek łamiąc paznokcieć. Ktokolwiek to jest zapłaci mi za to. Spojrzałam w górę i ze zdziwieniem zobaczyłam Jessice i jej świtę bardzo złe posunięcie pustaku.

- Czy tobie ten plastik totalnie zalał mózg ?- wysyczałam

- Mówiłam że masz się od niego odjebać, mam nadzieję że teraz rozumiesz.

Nic nie odpowiedziałam gwałtownie podniosłam się z wygodnej podłogi i wymirzyłam dwa ciosy w plastik...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top