Ben

  Po tym po prostu wyszedł z mieszkania.....  

-Co to do chuja pana było?- trochę tego nie ogarnęłam. Skąd on wiedział że tu jestem? A może mnie śledził. W sumie czułam czyjś wzrok ale totalnie to zignorowałam i to był jeden błąd. Przez mój jeden błąd mój brat mógł dowiedzieć się prawdy. Przez jeden jebany błąd mogłam zginąć bo co gdyby był to jakiś mój wróg.. Nie chyba wole o tym nie myśleć. Musze wziąć się w garść i być bardziej ostrożna.

-Wydaje mi się że był to twój brat ale nie mogę mieć pewności bo być może ma on brata bliźniaka.-wszyscy popatrzeliśmy na Louisa jak na debila

-Ty chyba nie wiesz co to jest pytanie retoryczne.

-Czy ty mnie teraz obrażasz?

-Tak

-Foch Forever. Weź do mnie nawet nie gadaj.

-Co za dziecko- mruknęłam wiedząc że ja też tak często się zachowuje. Pff ale to nie ważne.- Dobra na razie zapomnijmy o tym incydencie. Później się tym zajmiemy. Poznał tylko trochę prawdy i miejmy nadzieje że nie pozna reszty.-po chwili poczułam jakiś dziwny zapach- Matt czy ty przypadkiem nie smażysz teraz naleśników

-Kurwa!!- i już go nie było

-Czy tylko ja mam wrażenie że on więcej spala niż robi?-zapytałam

-Nie- jak widać każdy z nas myśli podobnie. To przerażające.-Chłopaki?

-Hmm?

-Mam ochotę na wyścigi. Słyszałam że dzisiaj mają być przy lesie tam obok tych starych magazynów.Może się wybierzemy co wy na to?

-Ja chętnie

-I tak nie mam nic lepszego do roboty

-Czemu nie?

-Może uda mi się wyrwać jakąś laske. Znaczy nie słyszeliście tego

-Słyszeliśmy!

-Rób tam naleśniki a nie podsłuchuj!

-Louis-podpuszczam go

-No

-O jak fajnie czyli nie masz już focha!!

-Kurcze czemu zawsze daje się na to nabrać.

-Bo jesteś debilem.

-Loczek ty weź siedź cicho.

-Mam propozycje może przenieśmy się do kuchni bo to tak głupio musi wyglądać. Wiecie my dalej stoimy praktycznie w drzwiach.

-To jest dobry pomysł.

-Wiem bo ja go zaproponowałam.

-Skromna jak zwykle.

-Oczywiście! Zawsze i wszędzie! Wiecie że jutro mamy szkołę?

I tym jednym pytaniem spowodowałam zbiorowy jęk.

-Czy nie możemy iść jeden raz na wagary?

-Ach możemy ale to ostatni raz-pogroziłam im palcem.

-Ta przypomnę ci to kiedy będziesz mieć kaca.

-Pff ja taka grzeczna mam mieć kaca? Przecież nie jestem pełnoletnia nie mogę jeszcze pić!

-Dobra skończcie te kłótnie! Skończyłem robić naleśniki!

-Spaliłeś kuchnie?

-Nie raczej nie.

-Ale jak coś to ty sprzątasz.

-No chyba nie to ty chciałaś naleśniki więc ty sprzątasz.

-Ciota

-Jeszcze jedno słowo Zayn a to ty będziesz sprzątał.

-Dobra siedze już cicho.

-Mam nadzieje.

Po zjedzdniu naleśników chłopaki poszli oglądać telewizje. Ja za to musiałam zostać i posprzątać "mały" bałagan który zostawił Dark(nazwisko Matta). Po tym jakże męczącym zadaniu uwaliłam się na kanapie.

-Nie za wygodnie ci?-pyta Niall

-W sumie to powiem że nie jesteś za wygodny ale w tłumie ujdzie i jakoś to przeboleje.

Po tym zdaniu cała trójka czyli: wymieniony wyżej blondyn, loczek i Lou zrzucili mnie z siebie. Mówiąc że uwaliłam się na kanapie być może troszku skłamałam.

-Ałłł to bolało

-Oj sorry chcieliśmy mocniej.

Kiedy wstałam rozejrzałam się za jakimś wolnym miejscem. Niestety nie zobaczyłam żadnego. Zrezygnowana chciałam usiąść na podłodze ale jakieś ręce złapały mnie za biodra i pociągneły w swoją strone. Po chwili siedziałam już na kolanach tego ktosia. Obróciłam głowe i zobaczyłam Matta. On tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek bardzo blisko kącika ust.

-Fujjjj- taka była reakcja chłopaków.

-Cicho tam. Jaki film oglądamy?- po wielu kłótniach w końcu zdecydowaliśmy się na "Transformers". Po tym obejrzeliśmy dwójke i trójke. Nie mieliśmy więcej czasu bo musimy przygotować się na wyścigi. Jestem podekscytowana bo dawno nie jeździłam a tym bardziej nie ścigałam się.

Fajnie będzie znowu wygrać. Później pewnie pójdziemy do klubu czy coś.
Po kilku minutach stania przed szafą postanowiłam ubrać się w:

Wcześniej dowiedziałam się że wyścigi są samochodowe więc nie musze bać się że ktoś mnie rozpozna. Na razie wole noe pokazywać się na tego typu imprezach. Nie to że się boję czy coś ale po prostu nie mam ochoty na spiny pomiędzy moim gangiem a gangiem Jacka.

Kiedy byłam już całkowicie gotowa zeszłam na dół i weszłam do mojego prywatnegogarażu. Postanowiłam jechać moim Zenovo St1

 Ma 7-litrowy silnik V8, wyposażony w turbinę i sprężarkę do tego silnik osiąga poteżną moc 1104 koni mechanicznych i 1430 Nm momentu obrotowego. Nie myślcie że nie wiem nic o moich autach. Aż taka tępa to nie jestem.

Wyjechałam nim z garażu i nie widząc jeszcze gotowych chłopaków weszłam do domu.

-Ruszcie dupy bo się spóźnimy!!

-Oj złotko spieszy ci się gdzieś?

Skądś kojarze ten głos ale na pewno nie jest to żaden z moich wrogów. Bo jakby chciał mnie zabić to już bym nie żyła? Co nie?

-Nie zbyt wiem z kim mam tą przyjemność rozmawiać.

-Powiedzmy że z starym znajomym.

-A jak starym?

-Na pewno nie w podszłym wieku.

-A może jesteś jakimś pedofilem?- najśmieszniejsze jest to że dalej nie mam pojęcia z kim gadam.

-Weź ja pedofil-powiedział z oburzeniem i wszedł do holu w którym dalej stoję

-Ben!!

Skoczyłam na niego i przytuliłam z całej siły. Przede mną stał najstarszy i najfajniejszy z całej trójki rodzeństwa Hemmingsów. Tak przede mną stoi a raczej trzyma mnie Ben Hemmings. On także jak jego bracia jest w gangu. Jest on z nami zaprzyjaźniony i ma bardzo słabe więzi z rodzeństwem. Traktuje mnie jak młodszą siostre a ja go jak brata. Szkoda że to nie on jest moim bratem tylko Ashton.
On zaczął się śmiać.

-Więc teraz nie jestem już pedofilem?

-Dalej jesteś ale jesteś taki przytulaśny.

Z salonu wyszła reszta chłopaków którzy chichrali jak jacyś pojebani. Wszyscy mieli na sobie skórzane kurtki, granatowe lub czarne jeansy a do tego zwykła bluzke w kolorze czerni, bieli lub czerwieni.

Nagle przypomniałam sobie o wyścigach. Musimy ruszać żeby zdążyć.

-Wiesz Benni może masz ochote jechać z nami na wyścigi?

-A nasza niezawodna Li(skrót mojego imienia tak mnie nazywają) będzie się ścigać?

-No raczej. Przecież po coś tam jade.

-Dobra nie chce wam przetrwać czy coś ale za pół godziny zaczynają się wyścigi a trzeba jeszcze cię zapisać itp.

-Ok wychodzimy już! Ben jedziesz ze mną.

Kiedy wszyscy byli już w samochodach ruszyłam z piskiem opon. Żeby dojechać trzeba jechać autostradą a później skręcić w strone lasu. Kiedy wjechałam już na autostrade zaczełam rozmowe.

-Co to się stało że sam Hemmings ruszył tyłek i przyjechał aż tutaj.-On zaśmiał się

-Podobno mój brat bardzo mnie potrzebuje. Nie przyjechałbym ale dowiedziałem się że ty tu jesteś więc miałem okazje spotkać ciebie. Z resztą nudno tam bez twoich wybryków. Policja zastanawia się czy mają się bać i czy to nie jest tylko cisza przed burzą.

-Mi też brakuje moich odpałów. A pamiętasz jak zapieprzyliśmy wózek?

-Jak można to zapomnieć. Jeździliśmy po parkingu śpiewając Mam tę moc. A kiedy spieprzaliśmy przed ochroniarzami to wpadłem na ściane- ostatnie wypowiedział patrząc na mnie znacząco. Ja prawie płakałam ze śmiechu.

-Ostrzegłam cię. Przecież mówiłam że jest ściana.

-Ta powiedziałaś to kiedy ja już leżałem na asfalcie.

-Pff nie prawda. - wtedy zobaczyłam nasz zjazd. Zwolniłam i skręciłam w prawo. Zaczełam jechać leśną drużką aż w końcu usłyszałam głośną muzyke. Po chwili zobaczyłam magazyny a przed nimi tłumy ludzi.

-Nie wychodź z auta. Pójde cię zapisać-Ben jak zwykle troskliwy.

-Okey ja podjade na start.

Kiedy wyszedł z auta ruszyłam w stronę startu. Nie przejmowałam się ludźmi bo miałam gdzieś czy ich potrące czy nie. Na linie dotarłam bez szfanku. Znaczy bez szfanku byli wszyscy których mijałam.

Widziałam jak wiele osób patrzy na moje cacko z zachwytem i zazdrością. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam trzy auta, w lewo były dwa. Czyli mam pięciu przeciwników. Co najciekawsze zainteresowało mnie jedno auto z prawej a dokładniej jego właściciel stojący przy nim. A był to Luke Hemmings. Oczywiście obok niego stała jego świta. Całe szczęście że mam przyciemniane szyby bo patrzyli prosto na moje auto. Widziałam na jego ustach pewny siebie uśmiech. Koleś ty chyba nie wiesz z kim się ścigasz. Zetre mu z twarzy ten uśmieszek. Uśmiechnęłam się do siebie. Po chwili przyszedł mi sms.

Od: Braciszek B😍😎

Już cię zapisałem😘 Też widzisz ten jego uśmieszek?😂

Do: Braciszek B😍😎

Dzięki i oczywiście że tak😂 Już za chwile go nie będzie😈😏

Od: Bracieszek B😍😎

Ojjj będzie ostro siostro😏

Do: Braciszek B😍😎

Ty zboczuchu😂 Zawsze znajdziesz podtekst😏

Od: Braciszek B😍😎

Bardzo możliwe😎😂

Od: Braciszek B😍😎

Dobra szykuj się bo za chwile startujesz😂

Do: Braciszek B😍😎

Przecież obydwoje wiemy że i tak wygram🙊😆

Od: Braciszek B😍😎

Ale twoi przeciwnicy tego nie wiedzą😉

Do: Braciszek B😍😎

Dobra cicho bo musze się skupić😂

Od: Braciszek B😍😎

Pfff

Zaśmiałam się. On zawsze będzie troskliwy i yghym "śmieszny". To drugie to on uważa nie ja więc wszelkie skargi bądź zażalenia proszę zgłaszać do niego. Rozejrzałam się po tłumie i zobaczyłam że za dwie minuty startujemy. Spojrzałam w stronę tłumu i udało mi się wyszukać moich chłopaków. Zobaczyłam że Ben patrzy intensywnie w moją stronę. Spojrzałam w stronę młodego Hemmingsa który z niedowierzaniem patrzył na swojego brata którego nie widział przez dobre kilka lat. Chciał już do niego podchodzić kiedy usłyszeliśmy z głośników za minute zaczyna się wyścig.

Każdy zaczął wsiadać do swojego samochodu a ja zrobiłam to samo. Na droge weszła skąpo ubrana brunetla z toną tapety na ryju. Zaczęła odliczać od dziesięciu. Przy piątce podniosła chuste do góry.

3....2....1...

Zabawe czas zacząć....

***********************

Siemano kolano😻🙊

Znowu bawie sie w polsata😉😏 wiecie jakie to ekscytujące zadanie😂

Lovcie<3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top