[37]

Kiedy tylko skończyłam odrabiać pracę domową, wyszłam z domu. Umówiliśmy się z Zachiem, że tylko jak skończę zajęcia to do niego przyjdę. Miał mi dzisiaj wszystko wytłumaczyć. Denerwowałam się. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po nim i reszcie. Przecież jest coś, co oni starali się ukryć przede mną. Mam wrażenie, że to nie jest jedyna rzecz, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Oni już tacy są. Bardzo tajemniczy. Mimo że kolegujemy się od kilku miesięcy, jest wiele rzeczy, których o sobie nie wiemy. Ludzie poznają się z czasem. Trudno jest wyznać wszystko podczas pierwszych spotkań. 

Zach pozwolił mi już jakiś czas temu wchodzić do jego domu bez pukania czy dzwonienia. Uznał, że jako jego przyjaciółka zawsze jestem tu mile widziana. Więc i tym razem nie fatygowałam się z pukaniem, tylko od razu weszłam do środka. Chciałam przestraszyć bruneta i wyskoczyć z zaskoczenia, tak jak często on robi mi. Jednak mój plan pokrzyżował dźwięk gitary. Co? Wydaję mi się, że widziałam kiedyś ten instrument u Herrona, ale on wypierał się, że to jego brata. Gitara pięknie brzmiała. Grał na niej ktoś bardzo utalentowany. Po chwili usłyszałam piękny, męski głos, który już gdzieś słyszałam. 

https://youtu.be/TmGqwEM9OJ0

-Send me your location. - a po tym chór męskich głosów - Let's focus on communicatin' - i potem znowu sam jeden głos - Cause I just need time and place to come through. 

Rozpoznałam piosenkę. Khalid i Location. Bardzo ją lubię, tak jak muzykę amerykańskiego piosenkarza. Kolejne wersy śpiewali inni chłopcy. Wow. Byłam pod wrażeniem ich głosów. Tylko gdzie ja już je słyszałam? 

Nim się zdążyłam zacząć zastanawiać, melodia zmieniła się na Paris The Chainsmokers. Wtedy skojarzyłam typ tworzenia mash-up'ów z tym, które tworzy instagramowa grupa Why Don't We. Jak ja mogłam być taka głupia i od razu nie skojarzyć ich świetnych głosów? Tylko co oni robią w domu Zacha? Czyżby nowi bożyszcze amerykańskich nastolatek to właśnie moi przyjaciele? 

Kiedy skończyli śpiewać Barcelona Eda Sheerana, jeden z nich nadal nie przestawał wprawiać w ruch strun gitary. 

-Dobra, kończymy na dzisiaj. Megan może w każdej chwili przyjść. - usłyszałam Zacha. Czyli jednak. Moi przyjaciele to Why Don't We. 

-Jeszcze chwila. - westchnął Daniel i ponownie słychać było gitarę. Czy mnie to zdziwiło? Wcale. Seavey od małego miał smykałkę do muzykowania. Bardzo szybko uczył się gry na wszystkim, co wpadło mu w ręce. Myślałam, że teraz zanikła mu ta pasja. Jednak myliłam się. On od zawsze był stworzony do grania. Ciekawe tylko, dlaczego jak pytałam o to chłopaków, udawali że nic nie wiedzą. 

-Jeżeli tu wbije, to ty będziesz jej wszystko tłumaczył. - dodał Corbyn. - Zbieram się do roboty. Na razie. 

Usłyszałam jak blondyn wstaje, a stukot jego butów obijał się o podłogę. Starałam oparta o ścianę i zastanawiałam się, gdzie się schować, aby mnie nie zauważył. 

-Megan? - za późno. Besson stał przede mną i zdziwiony patrzył na mnie. - Jak długo tu stoisz? 

-Wystarczająco długo, aby odgadnąć, że to wy jesteście Why Don't We. - odpowiedziałam mu z uśmiechem. Nie jestem ani trochę zła, że mi nie powiedzieli, ani że dowiedziałam się w taki a nie inny sposób. Sposób prowadzenia przez nich działalności w internecie świadczy, że chcą zostać anonimowi i jak najbardziej mi to nie przeszkadza. 

-Jesteście świetni. - dodałam, gdy zobaczyłam, jak wszyscy wychylają się z salonu, aby zobaczyć co się dzieje. 

-Dzięki, ale nie powiesz nikomu, prawda? - chciał się upewnić Corbyn. Był zdenerwowany. Bardzo im zależy na prywatności całego przedsięwzięcia. 

-Będę milczeć. - przyrzekłam. Wyszłam z przedpokoju, aby przywitać się z resztą chłopaków. Każdego przytuliła, z tym że Jack dostał dodatkowego buziaka w policzek. Usiadłam obok niego. Panowała dziwna cisza - No co tak milczycie? 

-Nie wygadasz się nikomu o tym, co tu widziałaś? - wolał upewnić się Daniel, który obejmował gitarę. 

-Nikomu. Możecie być spokojni. - powtórzyłam się, a oni wszyscy odetchnęli z ulgą. 

-To ja już spokojnie mogę lecieć do pracy. Pa. - uznał Corbyn i wyszedł. 

-Gdzie pracuje Corbyn? - spytałam. Nie wiedziałam, że blondyn gdziekolwiek zarabia. 

-Gra do kotleta w takiej ekskluzywnej restauracji. Chodzi tam prawie codziennie. - wytłumaczył Jack. Wow. Tego się nie spodziewałam. Raczej spodziewałabym się jakiegoś dostawcy czy roznoszenia ulotek. Chociaż od dzisiaj nic mnie nie zaskoczy. 

-Zagrajcie coś jeszcze. Jesteście w tym na prawdę świetni. - poprosiłam.  

-Dobrze. To może Beautiful Girl ale bez Fetish bo nie ma Corbyna. - zapowiedział Daniela i z pamięci zaczął grać All We Got. Zawsze podziwiałam go za pamięć do słów i chwytów. 

https://youtu.be/zgQik7XV4Sg

Oczywiście, jak każdy ich mash-up, to było piękne i przyjemne dla ucha. Uwielbiam ich słuchać. Od razu gdy skończyli zabiłam im brawo. Należą im się. Tak jak światowa kariera.

-Teraz w sumie łatwiej mi będzie wytłumaczyć ci, o co chodziło Rayowi. - westchnął Zach. Zdawał wrażenie, jakby bał się tej rozmowy.  - Niedaleko Raya mieszka Eben i kilku naszych znajomych z branży muzycznej. Często tam chodzimy nagrywać, szkolić się muzycznie i powoli wdrażać się w ujawnienie zespołu i wdrażanie się w karierę. Rayowi nie przeszkadzałoby to tak bardzo, gdybyśmy nie wbijali się tam na domówki naszych wspólnych znajomych i rozkręcali je lepiej niż on. Albo gdyby to on miał znajomości w sklepikach osiedlowych i to jemu sprzedawali alkohol, a nie nam. A no i gdyby to jego wpuszczali do każdego klubu bez problemu, a nie nas. On ma zbyt dziecinną gębę oraz nie ma fałszywych dokumentów jak my. Strasznie go to wszystko wkurwia, dlatego chce użyć ciebie jako szantażu. Dla nas to bez różnicy. Możemy się zaopatrywać w alko gdzieś indziej, więc nie martw się nim. Nic ci nie zrobi. 

Wow. Tylko tyle mogłam wydusić. Nie spodziewałam się, że może chodzić o zwykłą zazdrość i tak błahe sprawy. Spodziewałam się, jakiś narkotyków czy mafii. A to tylko głupia zazdrość ze strony McSlidesa, bo nie może mieć wszystkiego. 

-On to jest jednak rozpieszczonym dzieciuchem. - podsumowałam. 

-Plus chamem. - dodał Daniel zajęty swoją gitarą. 

-Bałam się, że wpakowaliście się w jakieś narkotyki czy coś w tym stylu. - wyznałam. Poczułam jak Jack od tyłu mnie obejmuje. 

-Spokojnie. Corbyn nie da nam nawet zwykłej fajki zapalić. - zapewnił mnie Zach. 

-Tobie i Jackowi. - uściślił Jonah. -Maluchy nie palą. 

-Ej! - oburzył się Herron i rzucił poduszką w bruneta. Ten ją złapał i dalej przekomarzał się z gospodarzem. 

-Może byśmy się zmyli? - usłyszałam szept Jacka nad moim uchem. Ciepłe powietrze z jego ust łaskotało mnie. 

-Nie chcesz zostać z przyjaciółmi? 

-Muszę ci coś opowiedzieć. Poza tym z nimi spędzam i tak dużo czasu. 

-No dobrze. 

Jack w odpowiedzi pocałował mnie w szyję pod moim uchem. 

-A co to za amory? - odezwał się Zach, który najwyraźniej przegrał bitwę na dogryzanie sobie z Jonah. 

-My będziemy się już zbierać. Musimy coś jeszcze załatwić. - powiedział za nas Jack i wstał z kanapy. 

-Razem? - odezwał się Jonah z dwuznacznym uśmieszkiem i pokiwał brwiami w naszą stronę. 

-Lecz się. - odpowiedział mu Avery i skierował się do wyjścia, a ja za nim. 

-Pamiętajcie o prezerwatywach dzieci! - usłyszeliśmy jeszcze krzyk Maraisa zanim opuściliśmy posiadłość Herronów. Na Jacka nerwowo działają tego typu komentarze, więc chciał się wrócić i najprawdopodobniej przyłożyć przyjacielowi, ale go powstrzymałam. W przypływie nerwów nie działa racjonalnie. 

Trzymając się za ręce poszliśmy w stronę opuszczonego skateparku. Dawno tam nie byłam. Po dwudziestu minutach spaceru w ciszy dotarliśmy na miejsce. W czasie drugi starałam się zacząć jakoś rozmowę, ale jak tylko otwierałam usta traciłam myśl. Ale Jackowi chyba to nie przeszkadzało. Szedł zamyślony, więc nie chciałam wytrącać go z rozmyśleń. 

-Czemu tu przyszliśmy? - odezwałam się pierwsza, gdy przekroczyliśmy bramę skateparku. 

-Bo chciałem z tobą na spokojnie porozmawiać o tym, co usłyszałaś dzisiaj. Nie chcę mieć przed tobą tajemnic. 

-Doceniam to. Mów. - uśmiechnęłam się do niego uroczo i usiadłam na jednej z niższych ramp. On zajął miejsce naprzeciwko mnie i patrzył na nasze złączone dłonie. 

-Kiedyś podczas jednego z naszych pierwszych spotkań w domu Daniela zobaczyliśmy instrumenty. Okazało się, że każdy z nas coś ma wspólnego z muzyką. Zaczęliśmy razem muzykować. To było świetne. Czuliśmy się tak swobodnie ze sobą. To musi być przeznaczenie. Po kilku takich spotkaniach nasunęła się myśl, aby założyć zespół. Na początku to były tylko luźne plany, myśli rzucane na wiatr. Jednak jakiś rok temu wróciliśmy do tego pomysłu. Wszystko zaczęło być coraz bardziej poważne. Nawiązaliśmy kontakt z ludźmi z branży i tak powstało Why Don't We. Jak można zauważyć z sukcesem, zanim pokazaliśmy nasze twarze. 

-Dlaczego tak się z tym ukrywacie? 

-To wszystko jest objęte tajemnicą i będzie do póki wszystko nie będzie gotowe. Chcemy jeszcze pożyć normalnym życiem, bez rozgłosu. Poza tym emocjonujące jest ta cała konspiracja. - zaśmiał się, przez co na jego twarzy pojawił się uśmiech, ale po chwili ponownie znikł. - Postawimy wszystkich przed faktem dokonanym. Ten zespół jest naszym projektem i nie chcemy, aby ktoś niepożądany wtrącał się w nasze sprawy. 

-Dlaczego?

-Oprócz muzyki połączyły nas też historię. Każdy z nas coś przeszedł. Moją historię już słyszałaś. Przez stracone zaufanie do bliskich nie chcę na razie zdradzać im wszystkich szczegółów mojego życia. Daniela rodzice są przeciwni jego karierze muzyka. Dla nich to nieopłacalny zawód. Woleliby mieć syna prawnika albo lekarza. Już są na niego źli, że ma gorsze oceny niż oni by chcieli. Jakby teraz oświadczyłby im, że chce grać w zespole, zwyzywaliby go. 

-Wow, nie wiedziałam, że ciocia i wujek są tak rygorystyczni wobec niego. - zdziwiłam się. Tego nigdy bym się nie spodziewała po wujostwie. 

-Corbyn, - przeszedł do kolejne historii. Spuścił wzrok i chwilę milczał. - Corbyn ma ciężką sytuacje rodzinną. Jego mama pracuje w sklepie osiedlowym, a tata na budowie, więc nie zarabiają kroci. Jednak nigdy w ich domu nie brakuje alkoholu. To nie podchodzi jeszcze pod uzależnienie, żeby nie było. Kasy starcza im na wszystko na styk, dlatego Corbyn pracuje. Chce pomóc jak najbardziej rodzicom i rodzeństwu. Jak Ashley czy Jordan potrzebują pieniędzy, to idą do Corbyna. Bierze zmiany tak często jak może, dlatego nie ma czasu się uczyć, mimo że ma ogromny potencjał.

-Ojejku. Przykro mi. - zareagowałam. Zauważyłam, że Besso pochodzi z nie najbogatszej rodziny, ale nie sądziłam, że musi pracować. Zazwyczaj młodzież zarabia, aby mieć na przyjemności i w jakimś stopniu się usamodzielnić, jednak Corbyn zarabia, aby zapewnić podstawowe potrzeby rodzeństwa, pomijając jedzenie. 

-Za to Maraisowie są totalnym przeciwieństwem, przynajmniej w kwestii zamożności. Rodzice Jonah prowadzili poważną, bardzo dobrze prosperującą firmę budowlaną. Projektowali wieżowce w całej Kalifornii. Chcieli, aby to Jonah przejął rodzinny interes. Tylko, że zgubiła ich pazerność i od pół roku siedzą w więzieniu za oszustwa podatkowe i wymuszenia. Jonah, Esterą i Sveą opiekuje się teraz babcia, a firma upadła. 

Jack zamilkł. Albo czekał na moją reakcję, albo zastanawiał się, co powiedzieć dalej. Ja siedziałam osłupiała. Nie spodziewałam się usłyszeć takich historii. Nie domyślałam się, że cała ich czwórka boryka się z problemami rodzinnymi na co dzień. 

-Muzyka jest dla nas czterech odskocznią od problemów w domu. Oddajemy się jej w całości i najbardziej chcemy już rozpocząć karierę i odpocząć od tego wszystkiego, zacząć spełniać marzenia, uniezależnić się od bliskich. Najmniej przychylny jest Zach. Zach, zanim przyjechał do Los Angeles, w Dallas śpiewał w chórze. Chciał się kształcić muzycznie, więc rodzice zapisali go do chóru szkolnego. Tylko że nie przyniosło mu to tyle korzyści, ile chciał. Dzieci śmiały się z niego, obrażały. Zamknął się w sobie i przestał śpiewać. Dlatego też jego rodzice postanowili się przeprowadzić. Przez to wszystko Zach nie chce się ujawniać i jak najdalej w czasie przekładałby to. Boi się, ale już prawie go przekonaliśmy i pewnie w wakacje będzie przełom w naszej karierze. 


~~

Przypominam, że to wszystko fikcja literacka i moje wymysły. 

Może wam ten rozdział spodoba się

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top