[26]
Jack POV's
To tylko 8 liter. Dlaczego tak trudno to powiedzieć? Ona jest.. cudowna, śliczna. Żadna inna dziewczyna nie może się z nią równać. Ona widziała mnie zranionego, widziałam mnie napitego. Nie dała się uwieść plotkom, nie oceniła mnie pochopnie jak zrobili to inni. Chciała poznać prawdę i teraz jest w gronie tych szczęściarzy, którzy wiedząc jaki jestem na prawdę. To trochę przerażające (zważając na jej nieśmiałość), jak szybko znaleźliśmy wspólny język i zaprzyjaźniliśmy się. Chociaż na początku miała problem, aby nam zaufać. Nadal chyba nie jest to wypełnione w 100 procentach, ale wiem, że zmieni się to z czasem.
To już chyba jest ten czas, aby wyznać jej, co czuję. Nie mogę tego dłużej w sobie tłumić. Nie wytrzymam. Nie mogę znieść widoku jej smutnej i nie móc zareagować. Nie potrafię przejść obok niej obojętnie, bez wymienienia chociaż uśmiechu. A jej obecność sprawia, że chcę uśmiechać się cały czas. Gdy jesteśmy blisko, nie mogę oderwać wzroku od jej dużych, brązowych oczu. Pomijając fakt, jak bardzo kuszą mnie jej różowe usta. Nie ma dnia, abym nie wyobrażał sobie, jak ją całuję.Gdy tylko przed snem zamykam oczy, widzę ją. W całej jej ślicznej okazałości. Stworzyłem już milion scenariuszy naszych pocałunków czy randek.
To tylko 8 liter. Dam radę jej to dzisiaj powiedzieć. To nie może być tak trudne, jak się wydaje. A jednak. Przeraża mnie myśl, że mogę usłyszeć "nie". Próbowałem już kilka razy to zrobić, ale nigdy nie dochodziło to do skutku. Niewinne koleżeńskie spotkania zawsze kończyły się jako niewinne koleżeńskie spotkania. Nie miałem nawet odwagi poruszyć tego tematu. Wariuję. Wariuję z miłości.
Powinienem powiedzieć, co myślę.
Może dzisiaj w końcu mi się to uda. Zabieram Megan Davidson do kina. Grają teraz jakiś super film akcji, na który dziewczyna bardzo chciałaby pójść. Zach podał mi jego tytuł. Często przychodzi do niej i rozmawiają sobie. Swojego czasu potrafiłem być o to zazdrosny. Bo to tak jakby zabierał mi przyszłą dziewczynę. Jednak on doskonale wie, co ja zamierzam w sprawie szatynki. Jedyny sposób w jaki zamieszał się w tą relację, to taki, że zawsze przekazuje mi, co nowego dowiedział się o Meg, abym swoim dalszym postępowaniem jej nie zawiódł. Wiem, że jej ulubione kwiaty to goździki, ulubiony kolor to niebieski, i że kocha filmy akcji, a nienawidzi horrorów.
Jedyna rzecz, której żaden z nas do tej pory nie poznał, to przeszłość dziewczyny. Zna ją tylko ona sama i Daniel, który milczy w tej kwestii. Ale przeszłość jest przeszłością, każdy z nas miał niekolorową. Trzymam przy sobie myśl, że powinien żyć teraźniejszością, myśleć o przyszłości. Co było, to było. Nie warto do tego wracać...
Stałem o wyznaczonej godzinie pod domem Megan. Trochę się stresowałem. W końcu chciałem, aby ten wieczór zapadł nam obojgu w pamięć. Zaczyna robić się coraz cieplej. Niedawno zaczęła się wiosna. Delikatny wiatr muskał moją twarz. Miałem cichą nadzieję, że on mnie trochę orzeźwi. Mylne spostrzeżenia. Wciąż stałem spięty.
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Sekundy zaczęły mi się dłużyć. Spojrzałem na zegarek na prawym nadgarstku. Nie spóźniłem się, ani nie byłem za wcześnie. Idealnie. Przynajmniej to mi się udało. Oby to zapowiadało sukces reszty wyjścia.
Drzwi ku mojemu ogromnemu zdziwieniu otworzyła kobieta w średnim wieku. Teraz wiem, po kim Megan odziedziczyła urodę. Widziałem panią Davidson kilka razy, jak przebywałem w okolicy. Ale pierwszy raz spotkaliśmy się w takich okolicznościach.
-Dzień dobry. Ja przyszedłem po Meg. - z przyzwyczajenia skróciłem jej imię. Zauważyłem, że tylko nasze towarzystwo tak robi. Jej koleżanki używają pełnej formy.
-Cześć Jack. Wejdź, Megan jeszcze się szykuje. - odpowiedziała mi miłym głosem. Nie sądziłem, że zapamięta moje imię, szczególnie że rozmawiałem z nią może raz. - Gdzie idziecie?
-Do kina. Grają film, na który Megan bardzo chciała iść.
-Dobrze. - wtedy w pomieszczeniu pojawiła się wyczekiwana przeze mnie dziewczyna. Była śliczna jak zawsze. Rozpuściła swoje brązowe włosy. Rzadko to robiła. Najczęściej związywała je w kucyka. Miała na sobie czarny top i spodnie w czarno-białą kratę, a w talii przepasała szarą bluzę. Wyglądała naturalnie, tak jak ją lubiłem. Nie przepadam za widokiem wytapetowanych laleczek w markowych ubraniach. Przepadam za Megan. - Bawcie się dobrze, dzieciaki. - dodała jej mama na pożegnanie.
Wyszliśmy przed dom. Tam dopiero przywitałem się z dziewczyną. Oprócz typowego "cześć/hej" przytuliliśmy się. Tak bardzo lubię trzymać ją w swoich ramionach. Czuję się w wtedy jak królewicz, który jest oparciem dla swojej księżniczki i stanowi jej azyl. Może po dzisiejszym dniu stanę się jej księciem?
Do miejskiego kina nie mieliśmy daleko piechotą. Na dworze było ciepło - umilało nam to spacer. Jak zwykle znalazły się nam tematy do rozmowy. Oboje nie lubiliśmy niezręcznej ciszy, więc staraliśmy się, aby tak owej nie było. Nie było to takie wymuszone, jak zdarza się przy konwersacjach z innymi ludźmi. Czułem się swobodnie, tak jak przy chłopakach. Tylko że byłem trochę spięty.
Film był ciekawy. Nawet mi się podobał. Megan też, co mnie uszczęśliwiało. Bardzo się ucieszyła, jak powiedziałam jej, co będziemy oglądać. I po projekcji była nadal radosna. Tak bardzo lubię widok jej uśmiechniętej twarzy. W oczach wtedy tańczą jej iskierki szczęścia.
-Dzięki Jack. Bardzo mi się podobało. - powiedziała od razu, jak wyszliśmy z sali kinowej.
-Nie ma za co. - odpowiedziałem równie uśmiechnięty jak ona.
Zaczęliśmy wymieniać się spostrzeżeniami na temat projekcji. Chyba pierwszy raz w życiu widziałem ją tak rozanieloną opowiadającą o czymś. W towarzystwie rzadko tyle się odzywała jak tego wieczoru. Opowiadała z pasją o tym, co oglądaliśmy. Nie dziwię się już, dlaczego tak dobrze idzie jej z przedmiotami humanistycznymi.
-Co się tak szczerzysz? - przerwała swój monolog, zatrzymała i spojrzała na mnie podejrzliwie. Jakiś czas temu przestałem reagować na jej słowa, po prostu przyglądałem się jej pięknej buzi. Musiałem nacieszyć się widokiem jej szczęśliwej.
-Jesteś śliczna. - wypsnęło mi się. Spuściła wzrok, a jej policzki zarumieniły się. Jednak uśmiech nie zszedł z jej twarzy.
Byliśmy w trakcie drogi powrotnej do jej domu. Przechodziliśmy przez park. Tutaj znajduję się mały staw, pięknie oświetlony wieczorami, a nad nim mostek. Tam chciałem zaprowadzić Meg i wyznać jej miłość. Wszystko na razie mi się udawało. Nie spóźniłem się. Nie skompromitowałem przed jej mamą. Film jej się podobał. Czuła się swobodnie. Już tylko, aby wyznać jej uczucie, poprosić o związek i usłyszeć z jej delikatnych ust "tak". O więcej nie proszę. Szczególnie teraz, gdy jesteśmy tak blisko celu.
-Przestań. - mruknęła zawstydzona. Nie rozumiem, dlaczego uważa się za gorszą od innych dziewczyn. Jej naturalność bije wszystkich dookoła.
-Mówię prawdę. - dodałem. Postarałem się o najładniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać. Nie lubię swojego uśmiechu, ale wiem, że ona go lubi. Dzięki Zach za tą informację ;) Zachichotała pod nosem. Boże, jaka ona jest urocza.
Jednak kiedy podniosła wzrok na mnie, a raczej na coś co znajdowało się za mną - jej wyraz twarzy się zmienił. W sekundę uśmiech zamienił się w grymas. Zaniepokoiła się. Szybko przeniosła spojrzenie na mnie.
-Boże. Jack, lepiej będzie jak się tutaj rozstaniemy. One, one mogę nas zobaczyć razem. Dzięki za dzisiaj. Pa. - powiedziała to tak szybko, że zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, jej już przy mnie nie było.
-Pa. - szepnąłem bardziej do siebie, bo i tak by tego nie usłyszała.
Kurwa.
Obejrzałem się za nią. Mówiła prawdę. Niedaleko nas przez wejście do parku wchodziły jej koleżanki. Te kujonki które mnie nienawidzą. Megan przez nie nie chce się do nas przyznawać. Boi się ich. Co to za przyjaźń, kiedy musisz ukrywać coś przed bliskimi osobami? Bez sensu, ale pomagam w tym. Nie chcę jej zawieść, zranić. Kocham ją, więc zrobię wszystko, aby ją uszczęśliwić.
Wróciłem zmarnowany do domu. Byłem wściekły, że mi się nie udało. A było już tak dobrze. Wszystko szło po mojej myśli. Ale. Zawsze musi być jakieś ale. Ale pojawiły się te trzy kurwy i zepsuły cały mój plan. Ugh.
Wchodząc do domu, trzasnąłem drzwiami. Nie panowałem nad swoimi emocjami. Nie mogłem sobie wybaczyć, że nie wyznałem jej uczuć kilka minut wcześniej - razem z komplementem. Nie zauważyłaby wtedy koleżaneczek i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale kurwa nie, jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Albo winię ja, albo otocznie.
Mama będąca w kuchni aż wyszła na korytarz zobaczyć, co się stało. Dawno już nie wróciłem w takim stanie. Czyli zwracając na siebie uwagę. Zazwyczaj niepostrzeżenie chciałem zakraść się do swojego pokoju, byleby nie być w centrum uwagi. Wtedy było mi wszystko jedno. Kobieta w średnim wieku patrzyła na mnie nie rozumiejąc sytuacji. Jasne, że nic nie rozumiała. Tyle czasu nie interesowała się moim życiem. Nie zna mnie. Nie wie prawie nic na mój temat. Nie mam pojęcia, czy w ogóle wie, jak nazywają się moi przyjaciele. Może raz z nią o nich rozmawiałem, a o Megan nie pisnąłem nigdy słówkiem. Chłopaki przychodzili do mnie, ale nigdy nie przeżyli konfrontacji z moją matką. Ojczymem tym bardziej.
-Coś się stało, synku? - nie wiem czemu, ale rozdrażniła mnie używając zwrotu "synku". Niby ostatnio było między nami lepiej. Staraliśmy się naprawić zepsuty kontakt. Robiłem to ze względu na Meg. Dla niej chciałem się zmienić. Jednak po tym, co się wydarzyło nie mam siły na pokojowe stosunki. Gdyby tylko dziewczyna nie bała się tych trzech idiotek, wszystko by się udało. Tyle poświęceń na nic.
-Daj mi spokój. - odpowiedziałem chłodno i biegiem wszedłem na piętro do swojego pokoju.
Drzwi zamknąłem na klucz. Nie chciałem, aby ktokolwiek tu wszedł i mi przeszkadzał. Rzuciłem się na łóżko. Pięściami zacząłem uderzać w pościel. Rozwaliłbym coś twardszego, ale nie chcę przykuć czyjejkolwiek uwagi dziwnymi odgłosami z mojego pokoju.
Wszystko wróciło. Poczułem się jak stary Jack. Ten okryty pancerzem, przez który nie dociera do niego nikt, oprócz Zacha, Corbyna, Daniela i Jonah. Ten, który zapijał smutki alkoholem i miał WSZYSTKO w głębokim poważaniu. Nie słuchał się nikogo, z wyjątkiem starszych przyjaciół (czasami nawet i ich nie). Łamał zasady, dostawał nagany, chodził na imprezy kiedy chciał. A jak uśmiechnął się nie będąc w towarzystwie najbliższych przyjaciół, to było święto. Liczyło się dla niego tylko to, aby szybko uwolnić się o tego życia i w końcu robić to co kocha.
Jednak odkąd w moim życiu pojawiła się Megan - wszystko się zmieniło. Nie chciałem, aby widziała we mnie tego złego chłopaka z plotek. Chciałem, aby odkryła prawdziwego mnie, który od dawna nie ujawniał się często. Zacząłem się dla niej starać. Poprawiłem się w szkole, ograniczyłem imprezy. Nawet zacząłem rozmawiać z mamą. Jednak świat nadal jest przeciwko mnie i nie pozwala mi być szczęśliwym z dziewczyną marzeń u boku.
Pierdolnięty świat.
~~
Moja siostra popłakała się czytając haha czyli musiało mi wyjść dobrze. A ona nigdy nie płaczę przy książkach (tylko oglądając większość filmów ale ciii)
Ostatnio zostałam nominowana przez @prawoskrzydlowa
1. Jak tam po świętach?
Dobrze. Nie przytyłam więc jest dobrze haha
2. Plany na sylwestra są?
Są! Planuję niezłe balety w domu przyjaciółki B) Nie wiem czy ona wie na co się pisała zapraszając mnie do siebie XD
3. Ulubiony/a autor/ka na wattpadzie?
@martynamarais, uwielbiam Cię dziewczyno <3
4. Jakieś postanowienia noworoczne?
Sprawić aby 2019 był niezapominany, zrobić coś pożytecznego, rozwinąć się.
5. Nominuj 10 osób
ElenaScherbatsky
prawoskrzydlowa
crazy_book_readerka
averyismybae
urfavmug
MargarET537
ZacharyDolan
Nattqka
AlexIsHapi
sykestruth
I moje pytanka:
1. Ulubiony film i książka
2. Wokalista/zespół który polecasz
3. Dlaczego piszesz na wattpadzie?
4. Twój sposób na stres
5. Jeśli chcesz, nominuj kogoś :)
karosiaxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top