[22]
Może mnie ktoś uszczypnąć? Wczoraj przeżyłam jedną z lepszych przygód w Los Angeles. Ocean, zachód słońca, skały i piątka zwariowanych chłopaków. Czego chcieć więcej? Nawet damskie towarzystwo dołączyło do nas później. Niedługo po pierwszej kąpieli Zacha dołączyła do nas Tate, która swoją drogą też jest wspaniałym człowiekiem. Siedzieliśmy w siódemkę na skałach i żartowaliśmy, rozmawialiśmy, robiliśmy zdjęcia. Nikt nie przyniósł alkoholu. Nawet Corbyn nie zapalił ani jednego papierosa, co jak się potem dowiedziałam - było to jego wyczynem. Kąpaliśmy się też w morzu. Gdyby nie było z nami Tate, nie odważyłabym się zdjąć przed nimi spodni i chodzić w samej bluzce i majtkach. Dziewczyna wpłynęła na mnie i nie wstydziłam się pokazywać swoich krzywych nóg przed chłopakami. Za to brunetka ma czym się pochwalić. Ma piękną figurę. Oni to nawet zdawali się nie zwracać na to uwagi, no może oprócz Jonah. Przyłapałam go parę razy na przypatrywaniu się Dahl. Już podczas ostatniego spotkania na skateparku zauważyłam, że oni mają się ku sobie. My nie krępowałyśmy chodzić w samych koszulkach, tak oni nie krępowali się paradować tylko w kąpielówkach. Tylko ta piątka wariatów zabrała ze sobą stroje kąpielowe, a nam dwóm nie przekazała informacji, że mamy się kąpać. Mi nawet nie powiedzieli, gdzie mnie zabierają. Ale oni lubią robić niespodzianki.
Jednak kąpiel w oceanie, wspólne siedzenie i żartowanie nie były jedynymi atrakcjami. Oczywiście, że nie. Mimo że było już po najpiękniejszym zachodzie słońca, my nadal pozostaliśmy na miejscu. Nie było zimno. Było przyjemnie ciepło jak na wiosenną porę. Leżeliśmy na skałach i patrzyliśmy na gwiaździste niebo. Wczoraj było przejrzyste i można było zobaczyć wiele konstelacji. Corbyn opowiadał nam bardzo dużo o tym, co widzimy na sklepieniu nieba. Byłam pod wrażeniem jego wiedzy. Znał bardzo wiele interesujących ciekawostek. Bardzo przyjemnie słuchało się go leżąc obok Jacka. Miałam straszną ochotę przytulić się do niego, poczuć ciepło bijące od niego, ale czułam, że nie wypada. To za wcześnie, ja nie powinnam.
Do domów zaczęliśmy zbierać się dopiero jak do Tate zadzwoniła młodsza siostra, aby spytać gdzie jest. Nikt wcześniej nie patrzył na zegarek, który w tamtym momencie pokazywał godzinę 11pm. Było już bardzo późno. Corbyn odwiózł mnie i Zacha do domów. Razem z nami jechał jeszcze Jack i Daniel. Jonah i Tate poszli razem piechotą, bo niby mieszkają niedaleko plaży. W domu byłam przed północą. Myślałam, że mama będzie na mnie zła, że tak późno wróciłam i nic jej nie powiedziałam. Szykowałam sobie w głowie rożne scenariusze tej rozmowy, aby wiedzieć jak się usprawiedliwić sensownie. Jednak w jakim szoku byłam, kiedy wchodząc do domu zobaczyłam zapalone światło w salonie i mamę na kanapie, której pierwszym pytaniem było to, jak się bawiłam.
Tak się zamyśliłam o wczorajszej przygodzie, że zapomniałam, że siedzę na lekcjach. Jak dobrze, że miałam dzisiaj na późniejszą godzinę i mogłam się wyspać. Teraz trwała ostatnia lekcja - geografia. Lubię ten przedmiot. Nauczycielka opowiada nam bardzo ciekawe rzeczy. Kolejnym plusem tych zajęć jest fakt, że siedzę z Zachiem. Tak, z Zachiem Herronem. Przedmioty przyrodnicze są prowadzone w mniejszych grupach. Ja nie jestem w tej samej co moje koleżanki, więc one nie wiedzą, kto jest moim sąsiadem z ławki. Do tego pani Trent wymyśliła swoje własne usadzenie według którego właśnie dzierżę miejsce z Zachiem.
Poczułam szturchnięcie Zacha. To dokładnie wybudziło mnie z natłoku myśli. Na moim zeszycie leżała kartka z nową wiadomością. To jest sposób na komunikowanie się na lekcjach. Robimy to, aby w razie czego nie wzbudzać podejrzeń. Nasze podręczniki są pełne od tego typu zapisanych kartek.
Mogę wpaść do ciebie dzisiaj?
Odczytałam wiadomość napisaną typowym koślawym charakterem pisma chłopaka. Odpisałam twierdzącą odpowiedź i podałam godzinę o której może przyjść.
Jednym słowem, mam już plany na popołudnie. Które ponownie spędzę z którymś z chłopaków.
Zach bardzo często do mnie przychodzi. Najczęściej jak się nudzi po szkole i nie spotyka się z chłopakami. Lubię jego wizyty. Siadamy przy stole w kuchni albo u mnie w pokoju z kubkami herbaty, czasem jeszcze z jakimiś słodyczami i po prostu rozmawiamy. Opowiadamy o sytuacjach z życia codziennego, o tym, co przydarzyło nam się w przeszłości, czasem zwierzamy z problemów. Zach czasami staje się dla mnie taką przyjaciółką. Kiedyś pomagał mi wybrać strój do szkoły. Raz chciał dowiedzieć się czegoś o moich kosmetykach. Raz on opowiadał mi o swoich grach komputerowych. Nawet jednego dnia, kiedy akurat siedzieliśmy u niego, starał się nauczyć mnie grać w jedną z nich.
Kiedy już skończyłam odrabiać lekcje i ogarnęłam porządek w domu, zostało mi czekać na sąsiada. Chwyciłam telefon, aby sprawdzić social media. Na instagramie nie pojawiło się nic nowego. Miałam tylko kilka nieotwartych snapów. Jeden z nich wysłał Zach kilka minut temu. Zdjęcie przedstawiało Corbyna i podpisane było "Zgadnij kto nadchodzi"
Oznacza to, że Zach zamierza przyprowadzić ze sobą Corbyna. Lubię go, ale nie ufam mu jeszcze tak jak Herronowi czy Jackowi.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Dobrze wiedziałam, kogo spotkam na zewnątrz. Wstałam od stołu w kuchni i poszłam otworzyć dwójce kolegów.
-Hi Meg! - przywitali się głośno wchodząc do środka. Jak mieliśmy w zwyczaju przytuliliśmy się na powitanie.
We troje poszliśmy do kuchni.
-Herbaty? - spytałam na początek. Zawsze tym zaczynam posiaduwy z Zachiem.
-Co powiesz na wyjście na dwór? Ładna pogoda dzisiaj. - zaproponował sąsiad. Odruchowo spojrzałam w stronę okna. Ma rację. Słońce dzisiaj świeci, na niebie nie ma prawie żadnej chmury oraz nie wieje wiatr. Szkoda zmarnować taką pogodę na oglądanie filmów.
-No dobra. - zgodziłam się. - Gdzie chcecie iść?
-Może być skatepark? - zaproponował Corbyn.
-W sumie czemu nie. Ale ja nie umiem jeździć.
-To nie jest żaden problem. - zapewnił Zach z tym swoim szerokim uśmiechem.
Posłuchałam się go, więc bez sprzeciwień poszłam za nimi. Zamknęłam dom na klucz i mogliśmy ruszać. Droga na stary skatepark od mojego domu nie jest długa. Szliśmy jakieś dwadzieścia pięć minut. Na miejscu jak zawsze nie było nikogo. Corbyn od razu stanął na swojej desce i odjechał w stronę rampy. Już wcześniej jeździł po chodniku obok nas. Zach zaraz poszedł w jego ślady, a ja usiadłam na jednej z niskich ramp, na którą udało mi się wskoczyć i przypatrywałam się kolegom. W duchu modliłam się, aby nie zrobili sobie nic na tym zardzewiałym skateparku.
Rzeczy chłopaków leżały obok mnie. Corbyn wziął ze sobą głośnik, z którego leciała muzyka. W jego playliście znajdowały się same najnowsze hity, które bardzo lubię. Niektóre fragmenty podśpiewywałam cicho pod nosem. Nie lubię śpiewać publicznie. Nie uważam, że mam piękny głos, więc po co mam go pokazywać światu.
-Ładnie śpiewasz. - usłyszałam nagle komentarz Corbyna. Blondyn znajdował się tuż za mną. Nie widziałam go, dlatego podskoczyłam przestraszona, kiedy niespodziewanie usłyszałam jego głos. Zaśmiał się na moją reakcje.
-Dzięki.
-To chyba u was rodzinne, co? Daniel też świetnie śpiewa.
-Daniel był bardzo muzykalnym człowiekiem jako dziecko. Teraz to nie umiem stwierdzić.
-Nadal mu zostało. - zaśmiał się Corbyn. Dobrze wiedzieć. Nie wiem czemu, ale myślałam, że przez towarzystwo mój kuzyn porzucił młodzieńczą pasję, jaką była gra na instrumentach. Jednak znowu przekonałam się o tym, że za szybko oceniłam chłopaków.
-To dlaczego miał zagrożenie z zajęć artystycznych? Tak jak cała wasza piątka? - dopiero jak skończyłam zadawać pytanie, zorientowałam się jak głupie ono było i nie na miejscu. Mogłam pomyśleć chwile, zanim się odezwałam. Mina Corbyna mówiła to samo. Zacisnął usta w cienką linie i odwrócił ode mnie wzrok. Wyglądał na zamyślonego.
-O czym gadacie? - podjechał pod nas Zach. Besson ocknął się i spojrzał na przyjaciela.
-O niczym ważnym. - westchnął. Z kieszeni plecaka wyjął papierosa i zapalniczkę.
-Musisz palić to świństwo? - zirytował się najmłodszy z naszej trójki.
-Przecież nie robię tego przy tobie. - odparł i odjechał kawałek od nas, tak że dym nie musiał drażnić naszych nozdrzy. Nienawidzę zapachu nikotyny.
-On jest dziwny. Sam pali nałogowo, ale jakby przyłapał mnie lub Jacka na tym, to mielibyśmy takie wpierdol, że strach pomyśleć. - powiedział Zach obserwując przyjaciela. - Pilnuje nas tak jak swoje rodzeństwo. Im też zabronił palić.
-No i dobrze. Palenie szkodzi zdrowiu.
-On to wie, ale sam nie stosuje się do tej zasady.
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na swój telefon.
Emma: Trzymajcie kciuki, idę na pierwszą randkę z Rayem. *.*
No tak. Moja koleżanka spotyka się od niedawna z Rayem. Tak, tym Rayem McSlidem, który chciał, abym poszła z nim na bal. Ten, który nie odzywa się do mnie z niewiadomego powodu. Oni we dwoje są bardzo uroczy. Dobrze się dogadują i od niedawna są parą. Emma mówi o nim same superlatywy już od dawna. Odkąd pamiętam była w nim zadurzona. Teraz w końcu są razem i ona bardzo się z tego powodu cieszy. To świadczy o tym, dlaczego wysłała mi tego sms'a.
-Rayem? - spytał Zach zaglądając mi w ekran.
-McSlidem. - odparłam, blokując komórkę i wkładając ją z powrotem do małej torebki.
-Oni są razem?
-Tak. Od kilku dni.
-Nie lubię go. Jest chujem.
-Emma wypowiada się o nim tylko w pozytywach.
-Ale jest też ciemna strona. Ta, która znęca się nad słabszymi i szydzi z innych. Nienawidzę takich typków. Myśli, że jak ma kasę i dobre nazwisko, może wszystko. A na wszystko trzeba zapracować.
-Nie odzywa się do mnie od miesiąca. Nawet nie wiem dlaczego.
-To typowe dla niego. On po prostu nienawidzi, a dlaczego to już zatrzymuje dla siebie.
-O rozmawiacie o tym skurwielu Rayu. - wtrącił się Corbyn, który wrócił po wypaleniu papierosa. - Trzymaj się od niego z daleka. - ostrzegł mnie.
-Nie musicie się o to martwić. On już i tak mnie unika.
Nastała chwila ciszy. Z głośnika poleciała piosenka Queen. Zach spojrzał na swoją deskę, o którą się opierał. Potem przeniósł wzrok na mnie. I z powrotem na deskę. I znowu na mnie.
-Meg, chcesz się nauczyć jeździć?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top