[13]

Dzisiaj mieliśmy mieć obowiązkowe wyjście klasowe do Okręgowego Muzeum Sztuki w Santa Monica (dzielnica Los Angeles). W ramach zajęć artystycznych pani Jonson nas tam zabiera. Ma opowiadać nam o pawilonie japońskim. Nie wiem jeszcze, jak przyda mi się to w życiu, ale iść muszę. 

Zbiórka na wyjście była po drugiej lekcji. Wcześniej mieliśmy jeszcze dwie godziny angielskiego. Tak jak codziennie weszłam do szkoły kilka minut przed dzwonkiem. Od razu poszłam po odpowiednią salę. Przy drzwiach stały już Molly i Emma. Zafascynowane oglądały coś w telefonie. Sądzę, że słuchały czegoś, bo każda z nich miała po jednej słuchawce w uchu. Pewnie to jakiś kolejny wokalista, który stanie się ich celebrity crushem na kilka tygodni. 

-Hej. - dopiero jak się odezwałam, zauważyły moją obecność. - Co oglądacie? 

-Why Don't We wydali nowy mashup. - pisnęła z podekscytowania Molly. 

-Kto? - pierwszy raz słyszałam, o czymś takim. Pewnie to kolejny zespół. Nie powiem, nazwę mają ciekawą. Bo na pewno wymyślał ją ktoś pewny siebie. Bo dlaczego nie on? Gdyby mignęli mi na youtube czy gdzieś indziej, kliknęłabym. Aby sprawdzić, czy serio się nadają, czy tylko zmarnowali taką nazwę i nie dali szansy wykorzystać jej komuś na prawdę uzdolnionemu. 

-Posłuchaj sobie. - Emma podała mi telefon i słuchawki. 

Włożyłam je do uszu i kliknęłam "play". Na ekranie pojawiły się trzy okładki singli: Don't Eda Sheerana, Don't Brysona Tillera i Don't Wanna Know Marron 5. Zaczęła grać gitara i słychać było chór męskich głosów. Jeden z nich zaczął śpiewać fragment piosenki Tillera. Następnie kolejny przeszedł do singla Marron 5. Ostatni wers wyśpiewali wspólnie kończąc harmonią. Teraz trzeci głos zaczął piosenkę Sheerana. Pomiędzy jego fragmentem, a częścią czwartego chłopaka usłyszałam piękne harmoniczne "lalalala". Całe nagranie zakończyli wspólnie śpiewając. Przez całe nagranie tło się nie zmieniło. Nieustannie przed oczami miałam sklejkę trzech zdjęć. 

-Spoko są. - skomentowałam oddając dziewczynom sprzęt. Czwórka młodych chłopaków miksujących różne piosenki w wersji akustycznej. Mają naprawdę ładne głosy. Gdyby wydali jakiś singiel pewnie dodałabym go do jednej z moich playlist. Kiedy mieszkałam w Charleston, moją jedyną ucieczką była muzyka. Słuchałam jej prawie cały czas. Na przerwach, wracając do domu, w domu, w nocy. Poznałam wtedy tyle wspaniałych piosenek i wykonawców, że boję się, że niedługo spotify pokaże mi komunikat: "przekroczono limit utworów w playliście". To jeden z powodów, dlaczego mam listę z utworami na każdy nastrój, moment w życiu. 

-Spoko? Oni są niesamowici. - zachwycała się Emma. - I do tego tacy tajemniczy. Nigdzie nie podali swoich imion i nikt nie widział ich twarzy. 

Gdyby nie dzwonek na lekcje i przybliżająca się sylwetka nauczycielki, dyskusja na temat "kim są chłopcy z zespołu" toczyła się dalej. Dyskusja, w której uczestniczyły tylko one. Bo ja nie rozumiem obsesji na punkcie piosenkarzy. Jestem w stanie pojąć fascynacje utworami, płytami, ale nie wykonawcami. Bo jak można zakochać się w kimś kogo się zna? Wie się o nim tyle ile wyznał w mediach. Często jest to minimalna część jego osobowości albo w ogóle fałszywa tożsamość. Nie wiadomo jaki jest naprawdę. A ja nie potrafię pokochać kogoś tylko za to jak wygląda i śpiewa albo gra, jeżeli chodzi o aktorów. Dlatego nie kręci mnie śledzenie celebrytów  w sieci. Nie interesuje mnie, co robią w wolnym czasie, co jedzą. Mam swoje życie. Może nie jest tak bardzo ciekawe jak ich, ale przeżywane na mój własny sposób. 

W muzeum było nudno. Wielu osobom nie podobało się to, że musimy tu być. Jednak pan Wattson i pani Jonson nie zwracali na to uwagi. Nauczycielka zajęć artystycznych z pasją opowiadała o mijanych obiektach sztuki japońskiej. Widać, że interesuje ją to. Zna bardzo dużo ciekawostek związanych z tematem. Starałam się jej słuchać, nawet ciekawie mówiła. Rozpraszał mnie Jack i Zach. Całą wycieczkę stali gdzieś niedaleko mnie, przez co nie mogłam się powstrzymać, aby na nich nie patrzeć. Mieli w głębokim poważaniu to, co przekazywała nam profesor. Szok, że w ogóle pojawili się dzisiaj. To ich pierwsza konfrontacja z panią Jonson od miesiąca albo dwóch. Zawsze uciekają z jej lekcji. Podobno tak się dzieje odkąd dowiedzieli się, że będzie trzeba zaliczać śpiew oraz grę na jakimś instrumencie. To najłatwiejszy sposób na zdobycie dobrej oceny, ale oni wolą ucieczki. Ich wybór. 

Snuli się z tyłu grupy we dwóch. Ja zauważyłam małe słuchawki w ich uszach, czego pan Wattson przez cały dzień nie dostrzegł. W szkole zachowujemy między sobą neutralne uczucia. Nie odzywamy się do siebie, unikamy na korytarzach. Jedyny kontakt jaki mamy, to wzrokowy. Czuję, że przyglądają mi się na zajęciach. Ja im też. Tylko ja muszę zachowywać większą dyskretność. Zawsze gdzieś w pobliżu kręcą się dziewczyny, z którymi się koleguję. Przed nimi udaję, że jest wszystko dobrze. Nie mogą się dowiedzieć, że zaznajomiłam się z ich wrogami. Codziennie rano słyszę, jacy to oni nie są źli i okropni, a po południu spotykam się z nimi i spędzam bardzo miło czas. Bardzo mi pomogli poprzedniego weekendu z pracą na geografię. Nie wiem, jak mam dziękować Corbynowi za świetną wycieczkę, o której nie wolno głośno mówić poza naszym gronem. 

Po wycieczce wróciłam prosto do domu. Chciałam dowiedzieć się coś więcej na temat zespołu, o którym cały dzień rozmawiały dziewczyny. Nie mogły odpuścić. A ja słuchałam. Bo co innego miałam zrobić? 

Wpisałam w wyszukiwarkę nazwę boysbandu. Chce mi się śmiać trochę z ich nazwy. Po przesłuchaniu tego jednego mashupu mogę powiedzieć, że nie zmarnowali jej. Mają ładne barwy głosów, które tworzą uroczą harmonię wszystkie cztery razem. 

Pokazał mi się tylko jeden link kierujący do oficjalnej strony zespołu. Przekierowywał do ich konta na instagramie. Reszta wyników to były fanowskie adresy stron. Kliknęłam w pierwszy tytuł. Znalazłam się w aplikacji Instagram. Nadal nie założyłam sobie w niej konta. Ale i bez tego mogłam przeglądać zamieszczone posty.

Nazwa zgadzała się. Na zdjęciu profilowym był czarny napis "WHY DONT WE" na białym tle. W biogramie napisali: "five boys, one gituar". Czyli jednak jest ich pięcioro, a nie tak jak myślałam czworo. No i instrumentu nie dało się pomylić z żadnym innym. Mieli niewiele postów. Każdy filmik z coverem wyglądał tak samo. Czarne tło z okładkami śpiewanych singli. Oprócz nagrań dodane zostało kilka postów. 

500 osób lubi to 

whydontwemusic: weekend in NYC ✌

użytkownik wyłączył możliwość komentowania 

458 osób lubi to 

whydontwemusic: #losangeles

użytkownik wyłączył możliwość komentowania 



Dziewczyny miały rację. Są bardzo tajemniczy. Zachowują swoje życie dla siebie. Schlebiają mi tym. Jednak nie są jakimś zadumanym w sobie boysbandem przekonanym o swoich umiejętnościach. Bo taka była moja pierwsza myśl o nich. Z doświadczenia już wiem, że nie powinno się oceniać nic powierzchownie. Bo jakże sprzeczne mogą być fakty. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top