#9
Byłaś już w domu i właśnie zakluczona w pokoju przymierzałaś stroje kupione z bratem. Kiedy już je przymierzyłaś i została ci do ubrania tylko koszulka kiedy nagle ktoś zapukał do twych drzwi.
-Chwile!
-Poczekam!-Ubrałaś koszulkę a na nią szarą bluzę i odkluczyłaś drzwi, jebłaś się na łóżko.
Do pokoju wszedł Tord i usiadł obok ciebie na łóżku.
-Co robita?-Pytasz się karmelowowłosego.
-Siedzę i gapie się na ciebie skowronku.
-Od kiedy tak mnie nazywasz?
-Od teraz-Spojrzał ci w oczy ty odwróciłaś wzrok.
-Nie gap się tak na mnie!
-Masz ładne oczy.
-A weź ty...-Prychasz lekko czerwona.
-Hehe~ Jesteś słodka gdy się wkurzasz.
-Dobra już dość tego dobrego, a teraz gadaj poco przyszedłeś?
-A pogadać z tobą.
-O czym?
-O różnych... Rzeczach...
-Jakich???-Przeciągnęłaś to słowo. Nie wiedziałaś do czego dąży.
-No wiesz... Chciałem cie zobaczyć w tym nowym stroju...
-A spadaj!-Zaśmiał się i wyszedł.
Ty zamknęłaś drzwi, ubrałaś strój a na to żółtą bluzkę z krótkim rękawkiem i krótkie jeansowe spodenki. Wyszłaś z pokoju z torbą, spakowałaś do niej świeży ręcznik oraz na wszelki wypadek ciuchy na zmianę. Zeszłaś na dół a chłopacom, prucz tego brata, opadły szczęki.
-To jak? Gotowi?
-T-Tak...
Tord jąkał się jakby ducha zobaczył i się... Ślinił?! Nie chciałaś w to wnikać więc wyszłaś na dwór by poczekać na resztę. Stałaś przed zaparkowanym czerwonym FORDEM (Nie mogłam się powstrzymać xD) oparłaś się o niego i stałaś tak dłuższą chwile. Po 15 minutach wreszcie wyszli, ty już znudzona czekaniem westchnęłaś.
-Jak długo trzeba na was czekać?! Matt ro rozumiem ale wy?!!
-Wybacz, szukałem stroju a chłopacy mi w tym pomogli. Trzeba było jeszcze nakarmić Ringo i na wszelki zostawić mu więcej wody-Edd tłumaczył się kiedy Tord pakował wasze torby do bagażnika. Ty wzięłaś kartkę i długopis, zaczęłaś pisać czytając na głos jednocześnie.
-Testament. Wszystkie swoje rzeczy zostawiam Tomowi, jedynie zestaw so rysowania oddaje Eddkowi, a Tord niech weźmie se moje ubrania. Ale tylko te z szafy, nie ze mnie-Chłopacy w śmiech.
-Nie będzie tak źle!-Tord wsiadł za kierownice.
-A mi co zostawisz?!-Matt był oburzony.
-Rysunki i lustro.
-Yay!
-Dobra wsiadań!-Schowałaś testament do kieszeni i wsiadłaś do samochodu.
***Time Skip***
Dojechaliście na miejsce. Skończyło się tak że Edd siedział do góry nogami z butami na "suficie" auta, Matt jebnął twarzą w fotel przed nim, ty wylądowałaś na Tomie a on na tobie. (Oczywiście było tak, Matt i Tom obok ciebie z tyłu, a Tord i Edd z przodu) Wstałaś i wyskoczyłaś z auta.
-NASTĘPNYM RAZEM EDD PROWADZI!
-Nie było tak źle.
-BYŁO BARDZO ŹLE!-Wykrzyczałaś przerażona na rogacza.
-Oj no dobra...
-To dalej na ten basen!-Wykrzyczał radośnie Edd.
Wszyscy weszliście do dość dużego budynku, zapłaciliście za wstęp, a dokładniej chłopacy zapłacili bo to oni zafundowali tobie ten "wyjazd". Poszliście do przebieralni, oczywiście ty jako pierwsza wyszłaś z niej i czekałaś na chłopaków którzy byli w męskiej (Nie kurwa damskiej). Pierwszy wyszedł Tord, na twuj widok krew poleciała mu z nosa.
-Tord!-Zawstydziłaś się-Idź wytrzyj krew bo nie wejdziesz do basenu...
-J-Już...-Wbiegł do szatni, od razu zaczął gadać z resztą facetów jak to sexownie wyglądasz. Postanowiłaś już wejść do wody.
-Hej (T/i) i ja...-Tom nie zdążył ponieważ zauważył twoje piękne ciało. Powstrzymywał krwawienie z nosa, ty zarumieniłaś się i czekałaś na resztę.
-Łooooo! Hej!-Nareszcie. Wyszedł Edd, za nim Matt, a za nim Tord.
-Hej! Wskakujcie!
Tak jak kazałaś tak zrobili. Tom podpłynoł do ciebie, chwycił za rękę i kazał płynąć za nim. Tord jakrze wkurwiony starał się was nie zgubić jednak mu się nie udało. Przy wielkiej zjeżdżalni prowadzącej na zewnątrz stracił was z oczu. Zjechałaś pierwsza a za tobą Tom. Na dworze nie było zbyt zimno więc fajnie się pływało. Nagle Tom chwycił cie pod wodą w tali i obrucił do siebie...
POLSZMAT!!!!
Jak wam się podoba? I nie bijcie! Miałam brak weny! X,,D To nie moja winaaa!!!!!!!!!!!!
*Spierdala*
Tord: A ty co? *Chwyta mnie za rękę*
Uciekam! Wena mnie goni!
*Wyrwałam się i uciekłam a Torda staranowało stado jeleni*
KURWAAAAAAAAA!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top