04| I forgive you your sins
- Czujesz się gotowa "Smerfetko"? - Anika przeczesała ostatni raz moje niebieskie włosy związane w kucyk i spojrzała na mnie w ogromnym lustrze stającym na przeciwko mnie.
- No powiem Ci, że w chuj gotowa. - Powiedziałam sarkastycznie czując jak mój puls niebezpiecznie przyśpiesza. - Od kilku dni zastanawiam się jak rozegrać ten dzień żeby się z nim nie spotkać a ty masz czelność się mnie pytać "czy czuję się gotowa"? Oczywiście, że nie idiotko! Jestem cholernie przerażona! Skala mojego strachu wybiła za miarę! - Schowałam swoją twarz w dłoniach co spotkało się z natychmiastową interwencją blondynki, która widząc moje poczynania zabrała moje ręce.
- Ty frajerko godzinę robiłam ci makijaż tylko po to żebyś odbiła go sobie na łapach a nie na jego pościeli? - Wytrzeszczyłam oczy i wyrwałam swoją dłoń strzelając Anike w głowę.
- To się nazywa mobbing. - Justin wszedł na zaplecze i odłożył swój plecak na ziemię. - Od kilku dni obie jesteście jakieś nieobecne i tajemnicze. Co wy knujecie?
- Zastanawiamy się gdzie schować ciało. - Przyjaciółka rzuciła uroczy uśmiech w stronę chłopaka i przewiązała czarny fartuch przez swoją talię. - Mia Khalifa powinna zejść za około minutę więc idę ją zastąpić. A tobie Harper radzę CIASNO związać fartuszek. - Blondynka akcentując niektóre słowa wyszła na salę zostawiając mnie w stanie kompletnego załamania, a Justina z jeszcze większą zagadką.
"U mnie czysto... Nie widać nigdzie twojego gwiazdora". Wiadomość od Aniki wybiła mnie z rytmu pracy. Zbliżała się już północ a po wysokim blondynie nie było ani śladu. Może dał sobie spokój? Z jednej strony było to moje wybawienie i coś czego tak naprawdę od początku chciałam. Z drugiej jednak zastanawiało mnie to dlaczego tak nagle chłopak się wycofał. Wyglądał jakby mu zależało. Co się stało blond chłopcze?
Trzecia w nocy. Koniec zmiany. Cały mój starannie wykonany makijaż już dawno się rozmazał a z precyzyjnie utworzonej kitki wystawała teraz masa pojedynczych włosków.
- Mam nadzieję, że już nigdy nie pokaże nam się na oczy. Co za skurwysyn! Najpierw łazi za tobą jak jakiś pojebany małolat, a kiedy zgadzasz się na spotkanie to nie przychodzi? Przysięgam, że jak go zobaczę to... - Anika przeżywała nieobecność Joosta bardziej niż ja.
- Daj sobie spokój blondie. Mam nadzieję, że już nigdy na siebie nie wpadniemy i tyle tak? Raz w życiu popełniłam błąd zgadzając się w ogóle na przegadanie sytuacji, która nie powinna się wydarzyć. - Westchnęłam i rozpuściłam włosy rozczesując je delikatnie. - Leć do domu. Ja muszę jeszcze na stację. Nie mam alkoholu w domu a po wstaniu zamierzam najebać się w trzy dupy, a ty mi w tym pomożesz.
- Dzwoń pół godziny wcześniej. W takim razie do zobaczenia Smer...- Dziewczyna przerwała gwałtownie i uśmiechnęła się niezręcznie. - Miśku. - Anika pocałowała mnie w policzek, zabrała swoją torbę i zostawiła mnie samą na zapleczu.
Poszłam do łazienki i zmyłam reszki makijażu. W końcu i tak nie będzie mi potrzebny. Przebrałam się z wieczorowej, czarnej sukienki w dresy i przerzuciłam włosy na jedną stronę zarzucając kaptur. W nocy warto wyglądać jak dres żeby żaden frajer się do ciebie nie doczepił. Zbierałam się do wyjścia kiedy w tylnie drzwi ktoś zaczął uciążliwie pukać i ciągnąć za klamkę. Pewnie Anika czegoś zapomniała...
Otworzyłam szare, drewniane drzwi i od razu tego pożałowałam. Przede mną stał ten sam, głupi blondyn, który od kilku dni sprawiał, że moje ciśnienie skakało jak szalone.
- Nie. - Powiedziałam pewnie i zanim zdążył coś powiedzieć chciałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem. Moje starania zostały jednak spisane na porażkę gdyż chłopak włożył nogę pomiędzy drzwi i otworzył je ponownie na rozszerz. - Masz trzy sekundy żeby stąd wyjść bo zacznę krzyczeć. Nie jesteś pierdolonym pracownikiem więc nie masz prawa tu być.
- Proszę cię Smerfetko daj mi się wytłumaczyć. - Blondyn jęknął żałośnie i zamknął drzwi przez co chłody wiatr przestał działać na mnie uspokajająco.
- Jeden. - Odłożyłam moje rzeczy na podłogę i założyłam ręce na biodra patrząc nienawistnym wzrokiem na chłopaka.
- Posłuchaj mnie, chciałem tu dziś przyjść naprawdę ja...
- Dwa. - Przerwałam chłopakowi patrząc znudzona na swoje paznokcie. - Trzy. Pomocy! Ratunku! Zboczeniec! - Zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak umiem. Nie trwało to jednak długo bo chłopak od razu podszedł do mnie szybkim krokiem i stanął za mną przyciskając mnie do siebie i zasłaniając mi usta jedną ze swoich dłoni.
- Proszę Cię nie zmuszaj mnie do takich rzeczy... Chcę po dobroci. - Perfumy Joosta dostały się do moich nozdrzy a ja czułam jak czysta wściekłość buzuje w moich żyłach. Nie myśląc za wiele ugryzłam chłopaka, który od razu odskoczył odemnie łapiąc się za dłoń i rzucając wiązankę przekleństw w nieznanym mi języku.
- Po dobroci? Chciałam Kurwa po dobroci! Zgodziłam się na to jebane spotkanie tylko po to żeby "zobaczyć co się stanie" i co? I gówno! Kilka dni spędziłam nad lamentowaniem i zastanawianiem się co się stanie. Anika zmusiła mnie do dwugodzinnego szykowania się i po co to wszystko? Po chuj! Umowa była inna a teraz czas minął gwiazdeczko.
- A więc mnie znasz? - Joost wytrzeszczył oczy spoglądając prosto na mnie.
- Umiem korzystać z internetu kretynie. Jeżeli to wszystko to wynoś się bo naprawdę nie ręczę za siebie i narobię Ci problemów przed eurowizją.
- Mam cię przywiązać do tej kanapy żebyś dała mi te pierdolone trzy minuty na wyjaśnienie się? - Mężczyzna powoli zaczął się denerwować i podchodzić coraz bliżej.
- Możesz o tym pomarzyć.
- Marzę o ciekawszych rzeczach. - Blondyn zrobił kolejny krok w moją stronę aż w końcu nasze oddechy zaczęły się ze sobą mieszać.
- Dobrze, że za marzenia nie karają. - Uśmiechnęłam się sarkastycznie i odwróciłam się z zamiarem oddalenia się po torbę co niestety zostało mi uniemożliwione. Joost nie potrzebował pozwolenia na to, aby przyciągnąć mnie do siebie i złożyć agresywny pocałunek na moich ustach. Jego ręce wędrowały po moim ciele aż w końcu podniosły mnie a ja asekuracyjnie go oplotłam. W każdej chwili na zaplecze mógł wejść Justin lub ktoś kto ma kolejną zmianę. Kogo to obchodziło?
Czy ja w ogóle dalej byłam na niego zła? Kiedy jego pocałunki zaczęły schodzić niżej, na moją szyję zapomniałam o wszystkim co miałam w głowie.
- Twoje grzechy zostały odpuszczone. - wyszeptałam czując jak robi mi się coraz bardziej gorąco.
- Amen. - Blondyn klęknął przede mną i spojrzał na mnie od dołu, chwytając moje biodra swoimi zimnymi rękami, pełnymi tatuaży.
We only met each other just the other day
But you already got me feeling some type of way
Now, if I could figure it out
I'd take you back to my house
So we could meddle about
̶1̶.̶ ̶N̶i̶e̶ ̶w̶c̶h̶o̶d̶ź̶ ̶d̶w̶a̶ ̶r̶a̶z̶y̶ ̶d̶o̶ ̶t̶e̶j̶ ̶s̶a̶m̶e̶j̶ ̶r̶z̶e̶k̶i̶ ̶
̶2̶.̶ ̶N̶i̶e̶ ̶s̶ł̶u̶c̶h̶a̶j̶ ̶s̶i̶ę̶ ̶A̶n̶i̶k̶i̶ ̶
̶3̶.̶ ̶N̶i̶e̶ ̶b̶i̶e̶r̶z̶ ̶n̶o̶c̶n̶y̶c̶h̶ ̶z̶m̶i̶a̶n̶ ̶
̶4̶.̶ ̶N̶i̶e̶ ̶w̶c̶h̶o̶d̶ź̶ ̶d̶o̶ ̶ł̶ó̶ż̶k̶a̶ ̶t̶e̶m̶u̶ ̶s̶a̶m̶e̶m̶u̶ ̶c̶h̶ł̶o̶p̶a̶k̶o̶w̶i̶ ̶(̶J̶e̶ż̶e̶l̶i̶ ̶t̶o̶ ̶J̶o̶o̶s̶t̶)̶
MXERCA
No hej! Słyszałam, że wiele z was na to czekało ;P
Miłego dnia \ Spokojniej nocy czytelniku!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top