'dog'
— Mokry pies — burknął Regulus, kiedy w jego zasięgu wzroku pojawił się Frank z przemoczonymi włosami.
— Zamknij się — fuknął Longbottom, przechodząc obok niego i specjalnie potrząsnął głową, aby parę kropli znalazło się na twarzy Blacka.
Czarnowłosy zacisnął usta, nie dowierzając, że starszy zachowuje się w taki sposób. Od samego rana próbuje go wkurzyć, miał nawet na to dowody.
Wstając z rana jedynie co zobaczył to pustą przestrzeń, a gdy wyjrzał za okno, to dostrzegł swojego chłopaka w basenie, rozmawiającego przez mugolskie urządzenie z Lily czy też Remusem. Następnie nawet nie wytarł się całkowicie i zostawił w całym domu ślady stóp, co niesamowicie zirytowało młodszego, który rozkazał skrzatowi wytrzeć to wszystko.
— Nienawidzę cię... — wyszeptał szarooki, nie odwracając wzroku od kochanka. — Co się z tobą dzieje? — spytał już głośniej.
— Nic.
Black zacisnął swoje usta, wzdychając cicho.
— Frank...
— Co? — odwrócił się zirytowany Longbottom, cisnąc piorunami z oczu.
— Co ciebie dręczy? I nawet nie mów, że nic, bo mam oczy — burknął czarnowłosy, kiedy drugi chciał zaprzeczać. — Mów — założył ręce na klatkę piersiową i czekał.
— Jest okej — szatyn wzruszył ramionami.
— Właśnie, że nie.
— W takim razie, jaki masz problem? — zapytał gryfon.
— Ty, od zawsze jesteś moim problemem, bo od, cholera, zawsze nigdy nie chcesz powiedzieć mi czegoś wprost.
— Bo zawsze wymagasz tego ode mnie, może chcę pobyć sobie smutnym? — odparł brązowooki. — Po prostu daj mi święty spokój.
— Frank..
Szatyn uderzył mocno otwartą dłonią o blat, lecz spojrzał na chłopaka.
— Kocham cię.
Gryfon uniósł brew, starając się doszukać jakiejś manipulacji, aczkolwiek nie chciał zagłębiać się ponownie w mylne myśli i odpowiedział jedynie.
— Ja ciebie też, psie.
planuje w takim stylu oneshoty z wolfstara, jily, drarry, hedrica [ i może scorbusa ]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top