03.07.2016


Obudziłam się z dziwnym uczuciem. Coś jakby samotność, czułam się dziwnie samotna, czułam jakbym byłą sama w całym hotelu. Spojrzałam jeszcze zaspanymi oczami na zegar naścienny. Było już po dziesiątej. No ładnie, zaspałam bo mieliśmy wyjechać godzinę temu. Ojciec mnie zabije. Zerwałam się szybko z łóżka i zaczęłam ubierać się w losowe ciuchy z samej góry walizki,ogarnęłam szybko włosy i zbiegłam na dół, ciągnąc za sobą walizkę. Spodziewałam się że zobaczę tam wściekłych rodziców, ale ku mojemu zdziwieniu, w holu nikogo nie było. Zostawiłam bagaż przy recepcji i udałam się w stronę schodów na górę, zajrzałam do sypialni rodziców. Tam też ich nie było. Zrezygnowana padłam na kanapę w holu i w tym momencie dostrzegłam leżącą na stoliku kartkę, a obok niej parę innych, moich rzeczy. Podniosłam skrawek papieru i zaczęłam czytać:
"Tego się po tobie nie spodziewałem. Od dawna wiedziałem że jesteś trudnym dzieckiem i idiotką, ale nie wiedziałem że aż tak. Zostawiłaś wczoraj torebkę w holu, postanowiłem ją przejrzeć. Znalazłem tam między innymi: papierosy, kilka małych butelek jakiegoś alkoholu, dwa pudełka prezerwatyw, pięć woreczków z kokainą, kilka dopalaczy, trzy strzykawki i jedno bardzo ciekawe zdjęcie. Pamiętasz Akazawa Kouichi'ego? No wiesz syn mojego przyjaciela, pana Akazawa Takera. Przyszli do nas na obiad w zeszłym tygodniu. Z resztą jak mogła byś go zapomnieć skoro się z nim pieprzyłaś! Znalazłem zdjęcie z tobą i nim w roli głównej. Serio, nie spodziewałem się że moja jedyna córka jest dziwka. Pojechaliśmy bez ciebie. Zostaniesz sama na kilka dni, mamy nadzieje że wpłynie to trochę na twoje zachowanie."
Odłożyłam papier i popatrzyłam na rzeczy leżące na stoliku. Podniosłam zdjęcie o którym była mowa w liście od mojego kochanego ojczulka. Przedstawiało ona mnie oraz Kouichi'ego. Chłopak o blond włosach, brązowych oczach i nieziemskiej budowie ciała. Byłam wtedy ubrana w czarną sukienkę na ramiączka a blondyn w jasnoniebieską koszulę i jasne jeansy. Na zdjęciu chłopak miał spuszczone spodnie do kolan, ja klęczałam pomiędzy jego nogami z głową przy kroczu chłopaka. Akazawa opierał się o ścianę hotelu. Cała ta sytuacja miała miejsce na tyłach naszego hotelu. Odłożyłam zdjęcie i prychnęłam cicho. Wcale nie żałuję tego co robiliśmy, na samo wspomnienie tego dnia przechodzą mnie przyjemne dreszcze. Zrezygnowana podeszłam do drzwi i szarpnęłam je, nawet nie drgnęły. Szarpałam się z nimi jeszcze kilka minut aż uznałam że to nie ma sensu. Było to dziwne ponieważ jeszcze nie tak dawno przez nie wychodziłam. Podeszłam do okna i pociągnęłam za klamkę, żadnej reakcji. Zdziwiona pobiegłam na pierwsze piętro, wpadłam do pierwszego napotkanego pokoju, szarpałam za klamkę od okna, nic. Podeszłam do drzwi prowadzących na balkon, ich również nie dało się otworzyć. Ta sytuacja robiła się coraz dziwniejsza, to było niemożliwe aby wszystkie sposoby opuszczenia tego miejsca zostały zamknięte. Wróciłam do holu, chwyciłam paczkę papierosów oraz zapalniczkę i udałam się na drugie a za razem ostatnie piętro. Oparłam się o barierkę i odpaliłam papierosa, zaciągnęłam się nim wpatrując się w bezchmurne niebo. Na samym  środku hotelu znajduje się taras z basenem, w tym momencie to było moje jedyne miejsce gdzie mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Nagle na drugiej stronie hotelu, na parterze zobaczyłam ruch, postać posiadała ludzką sylwetkę, nie miała na sobie ubrań. Patrzyła wprost na mnie, kiedy zaczęła się oddalać zgasiłam papierosa  drewnianą barierkę i ruszyłam biegiem w stronę schodów. Zbiegłam na parter i ruszyłam szybkim krokiem, a po chwili już biegłam w tamtą stronę. Dotarłam do miejsca w którym widziałam postać ale nigdzie już jej nie było, usłyszałam skrzypnięcie drzwi i obróciłam się w tamtym kierunku. Drzwi do gabinetu mojego ojca były otwarte. Weszłam do środka, nikogo tam nie było. Dostrzegłam zdjęcie stojące na biurku. Podeszłam do niego, chwyciłam ramkę i usiadłam na dębowym biurku. Wyjęłam zdjęcie z ramki i spojrzałam na osoby znajdujące się na nim. "Dobrze się bawisz?" Wyszeptałam wbijając wzrok w białowłosego mężczyznę, który jest również moim ojcem. Zdjęcie przedstawiało mnie, mamę, tatę i białowłosego chłopaka o zielonych oczach. Był to mój brat bliźniak, byliśmy nie rozłączni i identyczni, jedyne co nas odróżniało to kolor oczu, ja odziedziczyłam je po matce a on po naszym ojcu. Niestety Yuuichiro, bo tak właśnie miał na imię, zmarł w dniu naszych piętnastych urodzin. Tamte urodziny chcieliśmy spędzić tylko z rodzicami, przy kominku i rodzinnej kolacji, ale Yuu-chan poczuł się słabo i poszedł do swojego pokoju się położyć. Było dopiero południe więc stwierdziliśmy że obudzimy go przed podaniem kolacji. Kiedy był już wieczór udałam się do pokoju należącego do Yuu-chan, weszłam do środka i zaczęłam budzić brata, on nie odpowiadał, był dziwnie zimny, przysunęłam dłoń do nosa białowłosego, nie oddychał, wystraszona przyłożyłam ucho do jego nie unoszącej się klatki piersiowej i zamarłam. Nie usłyszałam jego serca. Wpadłam w panikę, zaczęłam krzyczeć, rodzice wpadli do pokoju i kiedy zorientowali się co się stało, tata odciągnął mnie od ciała i uspokajał. Od tamtego dnia zmieniłam się, zaczęłam pić, palić i tak dalej. Tylko to pomagało mi zapomnieć. Oderwałam wzrok od zdjęcia, zauważyłam zapałki oraz świeczkę leżącą na biurku obok mnie. Chwyciłam paczkę zapałek  i odpaliłam jedną, jej płomień przeniosłam na świeczkę po czym zdmuchnęłam go z patyczka. Zaczęłam nadpalać zdjęcie patrząc jak pochłania je ogień. Spaliłam prawie całe zdjęcie, zostawiłam tylko wizerunek mojego brata. Schowałam niedopalone zdjęcie do tylko kieszeni i złapałam się za głowę. "Yuu-chan." wyszeptałam cicho. Poczułam podmuch wiatru który zdmuchnął świeczkę, udałam się w kierunku wyjścia z pokoju, kiedy złapałam za okrągłą klamkę poczułam dotyk zimnej dłoni na moim ramieniu. Odwróciłam się natychmiast, nikogo tam nie było a dotyk zniknął, pozostawiając jedynie po sobie zimne powietrze. Nie zwracałam na to dłużej uwagi i opuściłam cztery ściany, gabinetu ojca. Udałam się do holu, zabrałam swoją walizkę, rzeczy ze stolika i ruszyłam w stronę schodów. Na drugim piętrze wybrała sobie jeden pokój, zostawiłam tam walizkę i zeszłam na poniższe piętro. Stanęłam przed pokojem 128, to tutaj trzy lata temu on zmarł. Nacisnęłam na klamkę i delikatnie pchnęłam drzwi. Pokój wyglądał jak każdy inny, zrezygnowana, zapominając po co tu przyszłam zawróciłam i opuściłam pokój. Udałam się do pokoju zajmowanego przede mnie i przebrałam się w kostium kąpielowy. Zeszłam na parter i udałam się w stronę odkrytego basenu. Stanęłam na krawędzi i zatrzymałam się na chwilę, poczułam się obserwowana, dosłownie czułam na sobie czyjś przeszywający ciało wzrok. Postanowiłam zignorowań to i wskoczyłam do wody. Ciepły podmuch wiatru otulił moje ciało kiedy wybiłam się z drewnianego parkietu, tylko po to aby zaraz zostać zastąpionym chłodem pochodzącym z wody, zaczynając od obuszków palców u dłoni kończąc na stopach. Położyłam dłonie na dnie basenu kiedy tylko tam dopłynęłam, rozcięłam sobie palec u prawej dłoni na małej poduczonej kafelce. Kilka kropel mojej krwi wypłynęło z rany, mieszając się z wodą, co dało piękny efekt. Obserwowałam malutkie smugi krwi płynące ku górze. Moje płuca zaczynały piec, już miałam zamiar wypłynąć aby nabrać powietrza, i wtedy to zobaczyłam. Jakaś postać pochylała się nad taflą wody, cofnęłam się przerażona. Oczy zaczynały mnie piec a płuca płonęły żywym ogniem, czułam ten okropny wzrok na moim ciele. Zamknęłam oczy przerażona, ale zaraz się opamiętałam i je otworzyłam, postaci już nie było. Mimowolnie wynurzyłam się i złapałam łapczywie oddech. Rozglądałam się dookoła siebie ciężko oddychając, nikogo nie zauważyłam. Pomimo prażącego słońca, poczułam chłód, podpłynęłam do brzegu i uwolniłam się z zimnych objęć wody. Otuliłam się puchatym ręcznikiem i ruszyłam w stronę mojego pokoju, ubrałam się w czarne rurki ze srebrnymi łańcuchami, bordowy golf i czarne trampki. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się w stronę schodów, otworzyłam ciężkie metalowe drzwi prowadzące do kuchni. Cały czas miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, to było okropne. Zaparzyłam sobie herbatę i skierowałam swoje kroki do gabinetu ojca. Chwyciłam pierwszą lepszą książkę z regału i rozsiadłam się w dużym fotelu, w rogu pokoju. Odłożyłam kubek na stolik i otworzyłam pierwszą stronę książki, przejechałam prawą dłonią po dedykacji. "Dla Naomi. Od zawsze." Uśmiechnęłam się pd nosem i zaczęłam czytać. Nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam. Obudziłam się około dwudziestej, odłożyłam książkę na miejsce i wyszłam z pomieszczenia. Ponownie towarzyszyło mi to uczucie bycia obserwowaną. Jaku czyjeś oczy wodziły po moim ciele, przeszywały na wylot, powoli zabijały od środka. Poszłam na swojego pokoju, położyłam się na łóżku i natychmiast zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top