Rozdział 4

Matteo:Właśnie idę z Luną i Flor do szkoły mam przerzuconą przez ramię Luny rękę.Zobaczyłem,że Luna idzie i myśli o czymś.Kochanie wiesz,że możesz mi powiedzieć wszystko tak?

Luna:Tak wiem.

Matteo:To co cię gryzie?

Luna:Nic ważnego skłamałam.Jak inni zobaczą,że z Matteo jesteśmy razem to nie dadzą mi żyć i jeszcze zrobią krzywdę Matteo.

Flor:Wiedziałam o co chodzi Lunie.

Matteo:Napewno?

Luna:Tak na pewno martwię się tylko sprawdzianem. Znowu skłamałam

Matteo:Wiesz na pewno go dobrze napiszesz.

Luna:Skąd taka pewność?

Matteo:Stąd,że wiem,że jesteś bardzo inteligentna i sobie z nim na pewno poradziłaś .

Flor:Właśnie Luna nie ma co się przejmować i spojrzałam na nią porozumiewawczym spojrzeniem.

Luna:Tak dziękuję wam za wsparcie.

Matteo:Chyba od tego jestem co nie? i pocałowałem ją w policzek

________________________________________________________________________________________

Gaston:Matteo ty i Luna jesteście razem?

Matteo:Tak odpowiedziałem szczęśliwy.

Gaston:Jak to się stało? Ona nie była z tym całym Krystianem?

Matteo:Tak była ale już nie jest ona tak się bała,że on ją odrzuci dlatego,że jest dziewicą,że prosiła mnie o to,żebym ją rozdziewiczył i uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tamtej nocy.

Gaston:Serio? Jaki psychol z niego.I co zrobiłeś to?

Matteo:Tak,a wiesz co w tym najlepsze? Miało być tylko na wejdziesz i wyjdziesz,a robiliśmy to z jakieś 5 godzin i byśmy nadal pewnie to robili gdybyśmy nie byli już zmęczeni.

Gaston:Ej to czyli to znaczy,że przeżyłeś swój pierwszy raz z dziewczyną którą kochasz?

Matteo:Tak

Gaston:To wspaniale,a potem co się stało?

Matteo:No gdy się obudziłem to pocałowałem ją w czoło i ona się obudziła rozmawialiśmy chwilę o to i wyznałem jej swoje uczucia do niej i ona mi i potem poszliśmy do tego parku na spacer i gdy szliśmy widzieliśmy jak Krystian całuje się z Ashley ale gdy usłyszeliśmy to co on do niej powiedział to masakra rzuciłem się na niego rozumiesz i zacząłem go bić i gdyby nie ona pewnie bym go tam zabił.

Gaston:Co on powiedział?

Matteo:Powiedział,że wie,że ona jest dziewicą i tak ją namawia,że jak z nim to zrobi to nie wstanie na nogi na 2 tygodnie.

Gaston:Boże idiota ja tak samo bym pewnie zareagował.

Matteo:No wiem ja nie pozwolę na to aby ktoś ją skrzywdził.

Gaston:I masz rację.

________________________________________________________________________________

Luna:Idę właśnie jak zatrzymuje mnie właśnie kumpel Krystiana.

Sebastian:Pożałujesz za to,że twój chłoptaś pobił mojego kumpla oboje pożałujecie tego.

Narrator:Gaston wszystko słyszał za ściany i przyglądał się za ściany całej tej sytuacji.

Luna:Chciałam odejść ale nie zdążyłam bo ktoś złapał mnie za rękę.

Sebastian:Złapałem ją za rękę i przycisnąłem do ściany wiesz może teraz cię pobiję co? I już unosiłem dłoń ale ktoś ją zatrzymał.

Gaston:Ładnie to tak bić kobiety?

Sebastian:Nie wtrącaj się śmieciu w nie swoje sprawy.

Gaston:A tu akurat jest moja sprawa słyszałem co mówiłeś do Luny i a chodzi o Matteo i o Lunę,a oni są moimi przyjaciółmi także to też jest moja sprawa.

Sebastian:Co nowego sobie znalazłaś do obrony? Gdzie jest twój chłopataś co nie obroni cię skierowałem to do Luny.

Gaston:Chłopaka akurat jej tutaj nie ma ale ja jestem i strzeliłem mu w mordę i zaczęliśmy się bić.Jeszcze raz spróbujesz podnieść rękę na kobietę na moich oczach czy grozić moim przyjaciołom nie będzie tak miło.

Luna:Gaston nie warto.

Sebastian:Nie warto bo co boisz się,że go pobije?

Luna:Nie o to chodzi,że się boję,że go pobijesz bo Gaston na pewno by sobie poradził ale nie trzeba wszystkiego załatwiać przemocą i nagle poczułam silne uderzenie w policzek aż odleciałam.

Matteo:Nie wiedziałem o co chodzi widziałem tylko jak Gaston i Luna awanturują się z tym Sebastianem ale gdy zobaczyłem,że on uderzył Lunę od razu się wkurzyłem rzuciłem plecak i rzuciłem się na niego.Tak go pobiłem,że nie mógł wstać.Jeszcze raz pobijesz moją kobietę czy spróbujesz podnieść na nią rękę to nie żyjesz chuju.

Gaston:Podbiegłem do Luny.Luna wszystko w porządku?

Luna:Tak tylko trochę boli mnie policzek.

Gaston:Pomogłem jej wstać i usiąść na ławkę miała bardzo spuchnięty policzek.Musiałem Matteo odciągnąć od tego pedała gdy go w końcu odciągnąłem to powiedziałem.Stary słuchaj zostaw tego gnoja bo sobie jeszcze problemów na robisz idź lepiej do dziewczyny on już jej nie dotknie.

Matteo:Bo jak dotknie to go zabiję chyba.Podeszłem do Luny miała mocno opuchnięty policzek.Kochanie tak cię przepraszam,że mnie przy tobie nie było naprawdę nie chciałem,żeby ci się coś stało.

Luna:Rozumiem cię i to nie jest twoja wina,ale myślę,że nie powinniśmy być razem.

Matteo:Ale dlaczego?

Luna:Ja przepraszam ale my nie pasujemy do siebie powiedziałam zaszklonymi oczami.Skłamałam nie chce aby mu się stała krzywda.

Matteo:Luna dla ciebie ja się zmienię proszę.

Luna:Nie Matteo to nic w tym nie pomoże.Patrzyłam z żalem nie mogłam sobie wybaczyć,że go tak ranię po prostu pocałowałam go w policzek i odeszłam.

___________________________________________________________________________________

Matteo:Byłem załamany nie mogłem sobie tego wybaczyć straciłem dziewczynę którą kocham jest moją pierwszą prawdziwą miłością.

Gaston:Stary zobaczysz wszystko będzie dobrze.

Matteo:Bez niej nic nie będzie dobrze.

Gaston:Ja wiem ale musisz o nią zawalczyć ona cię kocha widzę to i też widzę,że to nie jest powód,że nie pasujecie do siebie.

Matteo:Ale jak to?

Gaston:Ona się czegoś boi nie wiem co ale ona się musi kogoś bać.

Matteo:Jak to się bać kogoś?

_____________________________________________________________________________________

Luna:Byłam załamana cała zapłakana przytuliłam się do Flor.

Flor:Kochana co się stało?

Luna:Zerwałam z Matteo i jeszcze bardziej się rozpłakałam.

Flor:Kochana ale dlaczego? Przecież tak dobrze wam się układało.Chodzi o te groźby?

Luna:Tak chłopacy z naszej klasy mi grozili,że zrobią coś Matteo,a ja nie wybaczyłabym sobie tego,że coś by mu się stało.

Narrator:Matteo i Gaston wszystko słyszeli

Matteo:Miałeś rację Gaston.

Flor:Luna musisz to komuś powiedzieć.

Luna:Ja nie mogę nie chce mieszać w to innych..

Flor:A co to za chłopacy?

Luna:Alfredo,Sebastian,Karol,Michał.

Matteo:Boże te cieniasy nie Gaston zbieramy się dzisiaj z Ramiro,Nico i Simonem pod szkołą i załatwimi debili nie pozwolę aby ktoś groził mojej ukochanej.

Gaston:Tak masz rację chodź idziemy do chłopaków.

Matteo:Siema chłopaki mamy sprawę.

Simon:No jaką?

Matteo:Chodzi o twoją siostę.

Simon:Coś jej się stało? spytałem przerażony

Matteo:Wiesz chodzi o to,że byłem z twoją siostrą ale ze mną zerwała bo grozili jej Alfredo,Sebastian,Karol i Michał.Jeszcze Krystian chciał ją tak rozdziewiczyć,żeby nie chodziła przez 2 tygodnie.

Simon:Nie no wjebie im za kogo oni się uważają,że będą grozić mojej siostrze Nico,Ramiro idziecie z nami.

Ramiro:No pewnie nie pozwolimy aby ktoś groził Lunie.

Nico:I tak ma być.

Matteo:Dzięki chłopacy dziś temu Sebastianowi wjebałem bo uderzył Lunę.

Simon:Nie tym gorszy dostanie gdybym ja tam był to bym go chyba zabił cwela jebanego.

Gaston:Matteo by prawie to zrobił

____________________________________________________________________________

Narrator:Simon,Nico,Ramiro,Matteo i Gaston czekają pod szkołą na chłopaków z klasy Matteo,Luny i Gastona

Matteo:O idą

Simon:Podeszliśmy do nich i im powiedziałem.Podobno macie coś do mojej siostry grozicie jej czy coś?

Alfredo:Kurde nie wiedziałem,że to jest jej brat

Sebastian:Niech się nauczy,że z nami się nie zadziera.

Simon:Z tego co mi wiadomo to ona z wami nie zadzierała,a ty dostać zaraz możesz,że podniosłeś w ogóle rękę na moją siostrę.

Sebastian:No dawaj śmieciu

Simon:Tak się na niego wkurzyłem,że mu walnąłem z nosa krew zaczęła mu się sączyć myślałem,że go zabiję

Narrator:Nagle prawie wszyscy się zaczęli bić Matteo stał i próbował ich odciągnąć ale na marne.

Luna:Gdy tylko zobaczyłam,że Simon bije Sebastiana to od razu tam pobiegłam.Simon,Simon dlaczego się bijecie?

Simono:Oderwałem się od niego i powiedziałem.Siostra ja już wszystko wiem dlaczego ty mi nic nie mówisz?

Luna:Nie mogłam nic powiedzieć po prostu się rozpłakałam Matteo do mnie podszedł i mnie przytulił oddałam uścisk.

Matteo:Kochanie rozumiesz nie wiadomo jak będziesz kazała mi się od ciebie oddalić i tak tego nie zrobię rozumiesz za bardzo cię kocham.

Luna:Ja ciebie też przepraszam.

Matteo:Nie masz za co już nic Ci się nie stanie i pocałowałem ją w czubek głowy.

Simon:Matteo zabierz stąd Lunę musimy sobie z kolegami porozmawiać.

Matteo:Luna kochanie chodź proszę ze mną.

Simon:Jeszcze raz tkniecie moją siostrę to inaczej to załatwimy rozumiemy się?

Alfredo,Karol,Michał,Sebastian:Tak rozumiemy

Simon:I wszyscy się rozeszliśmy.

______________________________________________________________________________________

Matteo:Kochanie rozumiesz musisz mi wszystko mówić.

Luna:Ale ja nie chciałam aby ci się stała krzywda nie wybaczyłabym sobie tego gdyby ci coś się stało.

Matteo:Ja cię rozumiem ale mi się nic nie stanie jestem już dużym chłopcem i potrafię się obronić i pocałowałem ją

Luna:Tak rozumiem

Matteo:Chodź idziemy do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: