Rozdział 12

-Pogardził bym.- powiedział pewnie Brian.

Poczułam dziwne ukłócie w sercu. Nie wiem dlaczego, ale poczułam. Zrobiło mi się przykro gdy powiedział, że Pogardził by mną, gdybym była naga. Czy naprawdę jestem brzydka?

Ja tam nic do swojego ciała nie mam. Idealna nie jestem, ale bez przesady. Oczywiście, nie chciała bym żeby ktokolwiek oglądał mnie nago, ale Uraził mnie gdy powiedział, że bym mną Pogardził. Zraniło mnie to.

-Wypierdalaj z tąd .- warknęłam do Damona.- Dobrze wiesz, że nigdy nie będzie mnie miał, Bena tym bardziej nigdy nie dostaniesz.

-Kotku. Zapomniałaś, że jestem.jego ojcem i mam do niego prawo.

-Ale nie jesteś zapisany w szpitalu jako jego ojciec.- syknęłam i wyszłam zza Briana. Nie jestem małym dzieckiem, nie trzeba mnie chronić.

-Ale może zażądać testów na ojcostwo.-powiedział z uśmiechem.

-Ale ja się na nie nie zgodzie. Wyjdź stąd w tej chwili.

-Chciała byś kotku.- syknął i jednym ruchem bez problemy przygwoździł mnie do ściany, w którą lekko uderzyłam głową.

Naszczęście straciłam przytomności i nie pamiętam co działo się dalej. Słyszałm jeszcze tylko odgłosy walki i płacz Bena. Chciałam mu pomóc, pujść do niego, ale nie mogłam. Nie dałam rady.

Z perspektywy Briana.

Wszytko działo się tak szybko, że nawet nie wiedziałem kiedy Damon przygwoździł dziewczynę do ściany, a ona straciła przytomność. W jedenj chwili stało się ogromnie dużo rzeczy.

On przygwoździł Aillen, ona straciła przytomność. Ben wyszedł z pokoju i to zobaczył,zaczął płakać. Damon zerwał się i chciał do niego podejść. Ale nie pozwoliłem mu na to i zacząłem się z nim bić. Po kilku minutach zjawiło się kilku mężczyzn i odciągali mnie od Damona. Krzyknąłem Benowii żeby się schował. Ale on zamiast się chować, zbiegł po schodach i przytulił się do ciała Nie przytomnej dziewczyny i zaczął płakać.

-Siostrzyczko obudź się.-łkał, przytulając się do niej.

Mężczyźni wyprowadzili Damona, po chwili usłyszałem hałas i pisk opon.

Do środka wrócili dwaj mężczyźni, trzymali się za głowy. Ci co trzymali mnie, puścili mnie. Od razu podszedłem do ciała nie przytomnej brunetki.

-Ben odsuń się.- poprosiłem spokojnie chłopca. Spojrzał na mnie przestraszony i jeszcze bardziej przytulił się do ciała dziewczyny.-Ben twoje siostrze jest tutaj niewygodnie. Odsuńysie przeniosę ją na łóżko, możesz pujść ze mną.- chłopiec niepewnie skinął głową i odsunął się od ciała dziewczyny.

Włożyłem rękę pod jej kar, a drugą pod jej kolana i podniosłem ja w stylu panny młodej. Była lekka, a jej ciało opadło. W sumie nie mam co się dziwić, jest nieprzytomna.

Wniosłem ja do pokoju do którego poprowadził mnie chłopiec. Ściany były ciemne, byłem pewnien, że to jej pokój. Położyłem ją na łóżku i chciałem ściągnąć jej sweter i legginsy żeby było jej wygodnie.

Podwinąłem lekko do góry jej bluzę i chciałem ja ściągać ale zatrzymał mnie Ben, kładąc dłonie na moich rękach.

-Nie wolno.- powiedział.- Aill będzie zła. Nie dotykaj.- dodał cichutko.

-Ale tak będzie jej nie wygodnie.- powiedziałem, ale on pokręcił głową.

-Będzie zła. Nie wolno.- dla potwierdzenia swoich słów, tupnął nogą.

-Dobrze.- odpowiedziałem.

Drzwi do pokoju otworzyły się z rozmachem. Ben stanął przestraszony za mną, a ja się wyprostowałem.

W drzwiach stanął Casmir. Rozglądnął się po pokoju i odetchnął z ulgą.

-Szczęście że nic wam nie jest.-powiedział. Ben podbiegł do niego, a on go przytulił.

-Wójku, Aill nie żyje.- powiedził płacząc.- Próbowałem ją obudzić ale ona nie chce się obudzić. Boję się. Kto się teraz będzie mną zajmował.

Ciało Casmira spieło się i spojrzał na mnie.

-Żyje.- powiedziałem.- Straciła przytomność, bo uderzyła głową o ścianę gdy Damon ją przygwoździł.

-Powinieneś zareagować.-warzasnął, a ciało chłopczyka, którego trzymam na rękach zdrżało.

-I zareagowałem. Twoi ludzie nam przeszkodzili, a z tego co wnioskuję to uciekł.- odpowiedziałem mu.

-Miałem ludzi przy domu. Pilnowali całego terenu, większość z nich ulotniła się gdy wysłałem tu swoich. Ale ci główni zostali i uderzył moich ludzi w głowy. Na szczęście nic groźnego im nie jest.- powiedział.

-Nie interesuje mnie co z twoimi ludźmi i Damonem. Aillen jest nieprzytomna. Trzeba zadzwonić po lekarza. Nie wiemy co jej jest.

- Zaraz to zrobię.- skinął głową.- Ben idź do siebie do pokoju.- powiedział i postawił chłopca na podłodze.

-Ale...- zaczął ale nie mógł dokończyć.

-Idź do pokoju, obiecuję, że zajmę się Aill. Nic jej nie będzie. Zaraz przyjedzie pan doktor i ją zbada. Nic jej nie będzie. Obiecuję.

****

Rozdział poprawiła: buszu1242

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top