Rozdział 1
Marinette
Dzisiaj poniedziałek. Najgorszy dzień w życiu. Czemu Bóg nie obdarzył nas piątkiem, sobotą i niedzielą? Trudno. Leniwie zwlokłam się z łóżka, i podreptałam do szafy. Wyjęłam czarne rurki luźną koszulkę i koszulę w kraty. Do tego czarne koturny i wysoki kucyk. Oczy pomalowałam mascarą a usta krwisto-czerwoną szminką. Po 20 minut byłam gotowa, więc zeszłam na dół i wzięłam jednego rogala, szybko wychodząc z domu. Wiedząc że i tak się spóźnie co nie było żadną nowością, szłam sobie w wolnym tempie. Gdy dotarłam do szkoły zaczęła się właśnie druga lekcja. Szczerze? Moi rodzice byli tak zapracowani, że nie pamiętam dnia, w którym o coś się czepiali. Weszłam do klasy i usiadłam na swoje miejsce. Nauczycielka przyzwyczajona do moich spóźnień, tłumaczyła nadal temat. Ja oczywiście nie słuchałam, siedziałam przysypiając. Na tym minęła mi lekcja. Na przerwie Alya poszła na stołówkę przez co zostałam sama na korytarzu. Po chwili podszedł do mnie Adrien.
- Witaj Księżniczko ;* - powiedział puszczając do mnie oczko.
- Spiepszaj Idioto- Warknęłam.
- Widzę że królewna nie ma humoru.
- Idź stąd, zanim znowu Ci złamie nos.
- Spokojnie, tylko się przywitałem. Sama mi wskoczysz do łóżka jak inne. Powiedział po czym odszedł. Niedoczekanie! Wolałabym pocałować psa, niż przespać się z tym pustakiem! Może Chloe albo Lili ( Nwm jak się to odmienia, napiszcie mi w komach~Dop.Aut.^) się to podoba ale nie mi. Ze mną nie ma tak łatwo. Idiota myśli że jestem jak wszystkie inne? Strasznie się myli. Jak nie przestanie, to zniszczę mu tą piękną buźkę. Pod koniec przerwy przyszła Alya, opowiadając jak jej się świetnie rozmawiało z Nino, i że on ją chyba polubił. Tak była to moja przyjaciółka, ale miałam dość słuchania jej miłosnych rozterek. Niech go zaprosi do kina i tyle. Czy to takie trudne?. Ja bym to załatwiła w 5 minut. Ale ona się boi. No cóż taka jest Alya. Nie zmieni się. Po lekcjach poszłyśmy do pizzeri. Oczywiście musiał pojawić się Agreste i zepsuć atmosfere.
- Cześć laleczki
- Czego chcesz?- mam go już naprawdę dość.
-Ja? Niczego, przyszedłem do pizzeri, coś sobie kupić.
- Alya, wychodzimy okej?
- Jasne.
- Ja jeszcze zapłace idź. I wyszła, to był zły pomysł zostać samemu z Agreste'm, tymbardziej że byliśmy sami a pracownicy byli na zapleczu. Złapał mnie za nadagarstki i przyciągnął do ściany.
- Posłuchaj maleńka, będziesz moja czy tego chcesz czy nie. Powiedział mi do ucha, aż przeszedł mnie dreszcz. Szybko się wydostałam spod niego, zostawiłam pieniądze na blacie, i uciekłam do Alyi.
- Wszystko gra? - spytała Alya. Nie dziwie się jej, miałam zapłacić za pizzę, tymczasem wybiegam jak poparzona.
- Tak, jest okey .- wiem że mi nie uwierzyła. Ale nie musi znać szczegółów. Prawda? Szybko oddaliłyśmy się od tej pizzeri. Wróciłyśmy do domów. Byłam padnięta. Zanim się położyłam, umyłam się i sięgnełam po telefon. 2 wiadomości.
- Ciekawe od kogo? - nie znam tego numeru.
17:52
+329850291
Hej Słońce.
20:30
+329850291
Czemu się nie odzywasz, kotku?
Przeraziłam się. Wiedziałam że to napisał Agreste. Tylko skąd miał mój nr? Szybko wzięłam telefon i zapisałam jego nr. Po chwili zamiast nr był napis:
+329850291 zapisano jako: Debil
No. Tak lepiej. Odłożyłam telefon. Zanurzyłam się pod kołdrą. Po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
Eloo <3 Przychodzę jak obiecałam z 1 rozdziałem. Dawajcie gwiazdki, bo to cholernie motywuje, jak będzie 5 gwiazdek , biorę sie za pisanie 2 rozdziału ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top