ROZDZIAŁ 6


- Może zagramy w pytania? Ty zadasz mi pytanie, ja tobie i tak na przemian. - odzywa się chłopak.

- W porządku. - odpowiadam, ale czy tak na prawdę chce poznać bliżej Nathana Collinsa?

❁ ❁ ❁

- Byłeś kiedyś zakochany? - pytam z ciekawości.

- Nie. Nie wierzę w coś takiego jak miłość, ona nie istnieje. Jest to bardziej hmm.. pożądanie dwóch osób? Ten chłopak, który wczoraj był z tobą w barze to twój chłopak? - pyta.

- Charlie? Haha nie! To chłopak mojej przyjaciółki, tej co siedziała z nami. - mówię rozbawiona. Jak mógł pomyśleć, że coś nas łączy, z daleka widać jak patrzy na Sky.
- Od jak dawna jeździsz na motorze?

- 10 lat. - odpowiada zwięźle.

- Tylko tyle? Nie kryje się za tym jakieś rodzinne wspomnienie? Rodzice ci dali go na urodziny? Może to ojciec uczył cię jazdy? - pytam zainteresowana.

- Nie. I nie wspominaj już tematu rodziny. Jak będę ci chciał powiedzieć to powiem. Ilu miałaś chłopaków? - Zauważyłam, że spiął mięśnie. Muszę zapamiętać, że trzeba go jakoś spytać o rodzinę. Może być to ciekawa historia. Ale STOP! To było wasze ostatnie spotkanie, Hana o czym ty myślisz? Wcale nie chcesz go poznawać.

- Emm.. - i co ja mam teraz odpowiedzieć? Skoro ja nigdy nie miałam chłopaka? Przecież on mnie wyśmieje. Chłopak widzi moje zakłopotanie, po czym wybucha śmiechem. Wiedziałam..

- Na prawdę nigdy nie miałaś chłopaka? - pyta wsadzając pasemko moich włosów za uszy. Zdecydowanie jest za blisko. Hana powinnaś się odsunąć. - Nikt nigdy nie robił ci tak? - pyta przejeżdżając palcem po moim ramiączku od stanika - Ani tak? - zostawia mokre pocałunki na mojej szyi. Dlaczego to mi się podoba? - A nawet tak? - muska swoimi ustami moje. Hana nie powinnaś tego robić! To twój pierwszy pocałunek, on musi być z kimś kto też cię kocha! Dla Nathana Collinsa to kolejny nic nie znaczący pocałunek.. Miał takich setki. Umysł mówi nie, a ciało tak. Delikatnie rozchylam wargi, chłopak to wykorzystuje i pogłębia pocałunek. Całuje wolno ale namiętnie tak jakby to był nasz ostatni pocałunek. Bo to jest ostatni pocałunek Hana! Jutro wszystko wróci do normy, Nathan zniknie. Odrywamy się od siebie dysząc, chłopak patrzy mi w oczy. Czyli kolejna nieprzespana noc, te cholerne tęczówki. Są takie piękne..

- Jesteś złodziejem! - odzywam się, nie może po mnie poznać, że mi się podobało. Udaje urażoną. Brunet marszczy brwi, nie wie o co chodzi.

- Ukradłeś go. - mówię z pretensjami.

- Co ci ukradłem? - pyta zdziwiony.

- Mój pierwszy pocałunek..

- Ach rozumiem, był on zarezerwowany dla twojego pierwszego chłopaka. Spóźnił się. Powinnaś się cieszyć, przeżyłaś go z takim przystojnym chłopakiem jak ja. Twoje rumieńce na twarzy wskazują na to, że też ci nie podobało skarbie. - odpowiada zadowolony.

- Nie podobało mi się! Już wolałabym całować się z grubym Benem niż z tobą!

Gruby Ben, mój sąsiad. Typowy synalek mamusi. Zawsze idealnie ułożona fryzura, idealnie wyprasowane ciuchy i idealnie wyczyszczone buty. Jak jego przezwisko mówi, jest gruby. Codziennie zajada się słodyczami i to w ogromnej ilości. A jego mama zamiast ograniczać to daje mu jeszcze więcej.

- Nie interesuje mnie gruby Ben. Interesujesz mnie ty a teraz zrobię to na co mam ochotę. - mówi ponownie mnie całując. Tym razem całuje mocno i zachłannie. Nie wiem, który pocałunek podoba mi się bardziej, ten czy tamten. Hana nie powinnaś tego robić! Krzyczy głosik w mojej głowie. Tym razem posłuchałam rozsądku i odsunęłam się od chłopaka.

- Nie powinniśmy tego robić. Nie interesują mnie przelotne przygody. W przeciwieństwie do ciebie marzę o tym jedynym, który będzie mnie kochał i troszczył się o mnie. Będzie akceptował moje wady i znał najdrobniejsze szczegóły. A dla ciebie jestem pewnie kolejną laską, którą chcesz przelecieć.

Chłopak nad czymś się zastanawia, po czym mówi:

- Masz rację, chciałem cię tylko przelecieć. Rozgryzłaś mnie, więc.. To było nasze ostatnie spotkanie. Już więcej nie będę ci zawracał głowy. Wracaj do swojego spokojnego, beztroskiego życia i czekaj na swojego księcia. Ja pójdę w swoją stronę a ty w swoją. A teraz chodź, odwiozę cię do domu.

Wracamy w kompletnej ciszy. Podjeżdżamy pod mój dom. Odpinam pasy i wychodzę z auta. Będąc koło furtki, chłopak podjeżdża, otwiera okno i mówi:

- Zapomnij o tym pocałunku i może weź kilka lekcji, bo twój książę może się rozczarować. - odjeżdża.

Łzy spływają mi po policzkach. Głupia Hana! Co ty sobie myślałaś? To Nathan Collins, typowy dupek. To, że był dla ciebie miły nie oznacza, że się w tobie zakochał. Musisz o nim zapomnieć. Już nigdy więcej się nie spotkacie. Z tą myślą wchodzę do domu, przebieram się i kładę spać.

Koniec z Nathanem! Od jutra się nie spotkamy. Ale czy na prawdę tego chce? Nie zobaczyć już tych cudownych tęczówek? Nie poczuć tego cudownego zapachu wody kolońskiej?

❁ ❁ ❁

Hejka kochani! Taki rozdział na szybko. Szczerze nie podoba mi się on. Wiem, że stać mnie na lepsze, a wy co myślicie? Podobał się Wam? Chcielibyście zobaczyć jak wyglądają bohaterowie? Piszcie w komentarzach. Buziaki i do następnego😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top