21.

Ośmieszył mnie, jak nikt inny. Było mi tak strasznie wstyd, kiedy musiałam o wszystkim opowiedzieć dzieciom. Maluchy nie rozumieją wszystkiego. Cieszą się, że mają siostrę, ale Louise musiałam powiedzieć wszystko. O tym dlaczego nie jestem z Louisem i dlaczego oddałam Jay. Kiedy wszystkiego się dowiedziała, wyszła. Powiedziała tylko, że mam jej nie szukać. Nie wiem co mam robić. Naprawdę jestem w kropce. Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Czy życie nie może dobijać innych tylko mnie?

Wiem, że na pewno żałuje tych słów, ale niestety, to czasu nie cofnie. Mam do niego ogromny żal i czuję się za razem okropnie, że to wszystko wyszło w taki sposób. Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać.

***
– Ja przepraszam. Może nie powinienem być taki niegrzeczny, ale w końcu i tak by to wyszło na jaw. – nawet się nie wita. Od razu mówi. – Dlaczego wykluczyłaś ją ze swojego życia? Co? To twoja córka. – mówi zły. Nie dziwię mu się, bo sama uważam, że źle postąpiłam.

– Co miałam powiedzieć? Powiedz mi co miałam do cholery powiedzieć. – nie mam zamiaru być spokojna. Nie potrafię.

– Nie wiem, ale trzeba było myśleć nad tym jak porzuciłaś Jay. – mówi. Między nami nastaje krępująca cisza.

– To nie były moje narkotyki. To w ogóle nie były narkotyki. – mówię nagle zmieniając temat.

– Co? O czym ty mówisz? – pyta wyrwany z rozmyśleń.

– Wtedy jak Chloe była w moim mieszkaniu. Na pewno ci opowiadała. Po to do mnie wpadłeś. Sprawdzałam, to nie była amfetamina, to w ogóle nie był narkotyk. – mówię.

– To co to było i jak się znalazło w twoim mieszkaniu. – pyta. Patrzy na mnie jak na idiotę. To boli. Tym bardziej, że kiedyś patrzył na mnie jak na cały swój świat.

– Cukier puder. – prycham. Nagle w moich oczach pojawiają się łzy.

– Nie żartuj sobie ze mnie. Skąd masz takie informacje i jak to legalnie sprawdziłaś? – pyta wstając z krzesła. Chodzi dookoła stolika trzymając się za brodę. To irytujące i rozpraszające.

– Mój mąż. Były mąż. Siedzi za handel. Kolejny minus. Tak wiem, ale kurwa co ja do cholery mam zrobić, że moje życie jest zjebane po całości. Louise na pewno to wszystko obmyśliła. Nienawidzi mnie. Osądza codziennie, że Zach siedzi z mojej winy. Że to ja handlowałam, a jego zamknęli. – mówię, a moje łzy spływają powoli po policzku.

– Jak się dowiedziałaś? – nagle ton jego głosu przeradza się w zupełnie inny. Siada naprzeciw mnie i kładzie łokcie na stoliku. Przygląda mi się kilka minut, a ja po chwili ciszy postanawiam, że opowiem mu to.

– Nowy Jork. Ogromny dom. Kilka mieszkań w centrum. Kilkanaście samochodów w garażu. Wieżowiec. Nie sądzisz, że z wykształceniem zawodowym to trochę dziwne. Zawsze coś komuś takiemu pomaga. Wszystko było pięknie i uroczo, ale kiedy przyjechał do domu z walizką pełną amfetaminy sama zadzwoniłam po policję. Byłam w ciąży z Marcelem. Nie chciałam się z nim konfrontować, tym bardziej, że był pod wpływem. Zażywał wcześniej, ale zawsze mówił, że to mała dawka. Dawałam sobie spokój. Dopiero kiedy policja wyprowadzała go w kajdankach, powiedział, że brał, żeby wypróbować. Mieszali różne narkotyki ze sobą i sprzedawali. To był dla mnie ból. Po kilku latach dostał przepustkę. Wtedy przeprowadzaliśmy się z powrotem tutaj. Dałam się ponieść i tak zaszłam w ciążę z Ellą. On kiedy się dowiedział, znowu zaczął brać. Nie wiem jak i od kogo to miał, ale za to dostał jeszcze więcej za kratkami. Nie spodziewamy się go w domu ponownie, bo jego wyrok przekracza granice życia człowieka. – mówię pocierając skronie palcami. – Zaraz po tym zdarzeniu złożyłam pozew o rozwód. Nie jest to takie proste jak się wydaje. Widzieć osobę, która jest dla ciebie całym światem w jakże gustownym, pomarańczowym mundurku, z jakże ozdabiającymi jego nadgarstki, bransoletach. Widok, przez który serce zaczyna krwawić. Przez cały czas myślałam o Jay. Myślałam o nas. Zastanawiałam się dlaczego byłam taką idiotką. Żałowałam tego jak nigdy niczego. Zamykałam się w łazience i ... – podnoszę rękawy do góry, gdzie widać moje blizny. Louis bierze moje ręce w dłonie i ściska. Jednak nie mocno. Jego dotyk powoduje u mnie fale dreszczy. Jednak jego mina mówi jedno. Ma żal. Obiecałam. Obiecałam, że nigdy więcej nie wezmę żyletki do ręki. – Wiem. Obiecałam, ale nie potrafiłam. Nie chciałam czuć bólu psychicznego. To rozwalało mnie od środka. Dlatego zakrywam go fizycznym. Każde przejechanie żyletką było czymś łagodzącym. Mimo, że równie bolało, to czułam się lepiej.  – mówię. Wyrywam ręce z jego dłoni i opuszczam rękawy aż za bardzo.

– Kiedy ostatnio to zrobiłaś? – pyta głosem niczym jakby był posągiem. Poważnym i z nutką mroku.

– Zaraz po twoim wyjściu. – zabolało go to. Widzę.

– Przepraszam. – szepcze zakrywając twarz dłońmi. – Naprawdę ci współczuję. Nie wiesz jak bardzo chciałbym ci pomóc. Tylko musisz wyjaśnić sprawę z Lou. Zapewne nie wie wszystkiego o Zachu. Opowiedz jej wszystko. Od początku do końca. Wtedy ci pomogę. Ona za bardzo miesza. Mogę zapewnić, że Chloe również pomoże. Nie myśli o tobie źle. Też stwierdziła, że to całe zamieszanie z narkotykami to sprawka Louise. Dlatego nie dzwoniła na policję. Pomożemy ci, tylko najpierw ty musisz pomóc sobie sama i zebrać siły na pogodzenie się z córką i utrzymywanie z nią kontaktu jaki powinna mieć matka z dzieckiem. Jeśli chcesz, poproś kogoś o pomoc. Nie wiem, psychologa, jakiegoś terapeutę. Kogokolwiek. Sam mogę ci zapłacić za wizyty. Wszyscy chcemy, żebyś była szczęśliwa. Żeby każdy był szczęśliwy. Ale nic za ciebie nie zrobię. Sama musisz zacząć. Ja mogę ewentualnie pomoc. – podchodzi do mnie. Całuje w czoło i wychodzi zostawiając mnie samą.

Siedzę i płaczę. Może on ma rację. Może to pora, żeby przestać użalać się nad sobą i zacząć działać. Jeszcze dzisiaj porozmawiam z córką. Kocham ją najbardziej na świecie. Chcę, żeby to zobaczyła. Nie wiem jak to zrobię, ale musi mi się udać. Chcę tego. Nawet bardzo. Wiem, że nie uda się od razu, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Będę próbowała do skutku. Aż w końcu zrozumie. Aż zrozumie, że nie jestem tylko jej matką, ale też osobą, którą może uznać za przyjaciółkę. Porozmawiać, pośmiać się. Że zawsze mogę jej doradzić. Tak bardzo chciałabym, żeby poczuła to co ja czuje do niej. Żeby zrozumiała, że ją kocham i oddalonym wszystko, żeby odzyskać jej zaufanie. Żeby odzyskać moją małą córeczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top