Rozdział 42

B: Mam już dość tego pedała

Viki: Chodzi ci o tego Stylesa?

B: Nie. Jego mam w dupie

B: O Louisa

Viki: Aaa tego

B: Ryzykuję z tymi tabletkami, znoszę jego fochy, testy na ojcostwo, widziwiania jaką to ja jestem okropną matką a on jeszcze mi gdzieś wyjeżdża. I to z tym bachorem!

B: I to ja jestem nieodpowiedzialna???

Viki: To jak szukamy go i bachora?

B: Oczywiście. Potrzebuję środków do życia. Już robią mi się odrosty! W ogóle o mnie nie dba

Viki: No to szukamy go i zabijemy

B: Nie!

Viki: Lepiej ci by było ale okey to gdzie on by mógł się ukryć

B: Idiotko na co mi martwy?

B: Nie wiem. Musimy na początek obskoczyć rodzinę

Viki: Może ta jego barbie siostra wie

B: Tylko użyj swoich szarych komórek i zrób to dyskretnie

B: Może

Viki: Dobra

*kilka minut później*

Viki: Ona nie wie gdzie

B: Kurwa

B: Znajdziemy go. Zmiana planów

B: Odbieramy mu dzieciaka i postaram się o alimenty. On nie będzie miał kontaktu z tym bachorem niech ma za swoje

Viki: Genialne

B: Imprezuje, jest ciotą a do tego porwał dziecko. Myśli, że jakikolwiek sąd odda mu go? Jego niedoczekanie. Wydoimy go do ostatniego funta

Viki: Jasne Bri

B: Niech on tylko wróci

B: A wiesz, że dzisiaj umówiłam się na randkę z Michaelem!???

Viki: Bri muszę iść na paznokietki wiec papa😘😘😘

B: Papapaaa😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top