Rozdział 14
Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje. Zmroziło mnie. Dosłownie, nie wiedziałem co zrobić. Dopiero, gdy Ashton chciał się odsunąć zacząłem oddawać powoli pocałunek. Ashton chyba zauważył, że nie nadążam, bo zwolnił tempo.
Ten pocałunek był piękny i na pewno różnił się od ich poprzednich. Tamte były szybkie i namiętne, ten za to był powolny, jakbyśmy chcieli przekazać w nim swoje uczucia do drugiej osoby. Ten był po prostu piękny. Powoli zaczęło brakować nam powietrza. Rozłączyliśmy swoje usta. Ashton oparł swoje czoło o moje. Ja za to miałem zamknięte oczy.
-Czy to było okej?- zapytał Irwin. Niezauważalnie skinąłem głową. Byłem wręcz oczarowany. Mogłem powiedzieć, że to był mój najlepszy pocałunek- Nic nie powiesz?-zapytał Ashton, na co pokiwałem ponownie głową. Starszy zachichotał- Nie zamierzasz otwierać oczu?
-Nie, boję się, że to sen- wymamrotałem cicho. Oboje mówiliśmy szeptem. Nie chcieliśmy zniszczyć tej magicznej chwili. To była nasza chwila.
-Uwierz mi, to nie sen- powiedział, trzymając teraz moją twarz w swoich dużych dłoniach- A teraz otwórz oczka, kochanie- podniosłem powieki do góry i zobaczyłem przed sobą lekko uśmiechniętego Ashtona. Moje policzki znowu stały się lekko czerwone, przez przezwisko, którego użył Irwin. Naszą magiczną chwilę przerwał Colin, który schodził po schodach. Oboje w szybkim tempie odsunęliśmy się od siebie, tworząc tym samym dosyć duży odstęp. Pięciolatek skoczył na kanapę.
-Mogę pooglądać bajki?
-No nie wiem, to już twoja pora spania. Idź do łazienki i napuść wodę, a ja zaraz przyjdę- nakazał najstarszy. Kilkulatek pokiwał główką i wrócił na schody. W trakcie ich krótkiej wymiany zdań, postanowiłem pójść w stronę wyjścia. Założyłem buty i kiedy miałem już wychodzić, Ashton pociągnął mnie dosyć mocno w swoją stronę, przez co wpadłem na jego klatkę piersiową. Uniosłem głowę i od razu poczułem usta Irwina na swoich. Od razu oddałem pocałunek i wplątałem dłonie w jego włosy.
-Tato!-Zawołał z łazienki przedszkolak. Odepchnąłem od siebie Ashtona i porządnie zaczerpnąłem powietrza.
-Syn cię woła.
-Zaraz Przyjdę- krzyknął głośno, by Colin go usłyszał- Teraz nie będzie mnie wołał- zwrócił się do mnie i znów przywarł ustami do moich.
-Ale zaraz się woda lozleje!
-Cholera- wymamrotał. Ostatni raz pocałował mnie- Do jutra.
~*~
-Całowaliście się?! I to znowu?!- krzyknął Hemmings na cały szkolny korytarz. Był wtorek. Szliśmy powoli do sali od fizyki. Byłem w trakcie opowiadania swojego wczorajszego wieczoru z Ashtonem, ale Luke co chwilę mi przerywał, krzycząc lub piszcząc.
-Kurde, nawet naszym związkiem się tak nie ekscytujesz- stwierdził Mike- Czy powinien się martwić, że mojego chłopaka podnieca inna para?- zapytał Mike. z tego co Luke mi mówił, ostatnio byli na drugiej randce. Tym razem udali się razem na piknik na małą polankę, która otoczona była laskiem. Kiedy mieli wracać, Luke zadał Michaelowi pytanie, które oczywiście było na temat związku. Clifford od razu się zgodził.
-Zależy, jeśli mówisz o Luke'u, to tak, jest to normalne- wyjaśniłem. Usiedliśmy sobie przed klasą. Luke objął ramieniem kolorowłosego, który z chęcią się w niego wtulił. - I chciałem zaznaczyć, że ja i Ashton nie jesteśmy parą.
-Spoko, to tylko kwestia czasu- odparł Mike- Za ile się zejdą, Lukey? Ile obstawiasz?
-Czy wy się zakładacie, za ile się zejdziemy?- oburzyłem się- o ile do tego dojdzie.
-Hm, myślę, że Ashton to już dawno poprosiłby Caluma o chodzenia, a potem przeleciałby go na stole w kuchni, gorzej będzie z Hoodem, ten dzikus się tak prędko nie zgodzi. Po Dannym cały czas każdego odrzucał- kontynuowali we dwójkę rozmowę, tak jakby mnie tu nie było. Przysłuchiwałem się im z wypiekami na twarzy, ale po słowach Hemminga, przypomniałem sobie o Dannym.
Danny Harper był pierwszym moim chłopakiem. Wtedy miałem jakieś piętnaście lat, a Danny osiemnaście. Przez pierwsze sześć miesięcy było jak w bajce, potem już było coraz gorzej. Harper zaczął mnie namawiać między innymi do narkotyków, których oczywiście nie wziąłem. Czy żałowałem tego związku? Większej części na pewno, ale wspomnień z pierwszego pół roku, na nic bym nie zamienił- obstawiam gdzieś miesiąc, góra dwa.
-Aż tyle? Wtedy oni będą oddawać jego syna do matki Ashtona, żeby się seksić na kanapie w salonie. Ja obstawiam tydzień, góra dwa tygodnie- podali sobie ręce i cmoknęli się w usta.
~*~
Hejja, jak minęła wam środa?
Ogólnie jestem w szoku, bo napisałam dzisiaj rozdział wOw. Niestety troszkę krótszy niz ten wczorajszy, bo tylko 1000 słow, ale mam nadzieję, że się cieszycie.
Co myślicie o tym rozdziale?
Boże, uwielbiam was denerwować XDD Wczoraj uruchomił mi się tryb: POLSAT, przez co niektórzy byli lekko oburzeni, że tak powiem. No ale dzisiaj macie kolejny.
Miłego wieczoru <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top