Bonus
-Pedał- splunął Joshua, a Colin jeszcze bardziej się skulił. Szatyn leżał w szatni z między szafkami cały obolały, nad nim stał jego dręczyciel, Joshua Evans.
Starszy chłopak kopnął Colina ostatni raz i wycofał się. Najprawdopodobniej kierował się do wyjścia ze szkoły.
Za nim szesnastolatek wstał, minęło dobre kilkanaście minut. Oczywiście nie obyło się bez stękań i jęków bólu.
Nie ma co, ale to pierwszy raz kiedy Josh go tak urządził. Zawsze to były przepychanki lub wyzwiska. Dzisiaj zdecydowanie przesadził
Gdy szedł kulejąc w stronę wyjścia, zaczepiła go dziewczyna. Była chyba klasę wyżej. Miała długie blond włosy i piękne zielone oczy.
-Hej? Co Ci stało?- została. Na jej twarzy malowało się przejęcie.
-Um, to nie ważne- chłopak syknął, gdy zbyt szybko przemierzał korytarz.
Blondynka wzięła twarz Colina w swoje dłonie i dokładnie jej się przyjrzała- To nie wygląda dobrze- i miała rację. Irwin miał podbite oko i dosyć mocne zadrapania- Gdzie mieszkasz? Odprowadzę Cię do domu- Widać, że zielonooka nie przyjęła by słów "Poradzę sobie", więc Colin nic nie mówiąc po prostu dał się prowadzić w stronę domu.
~*~
Gdy byli już pod domem, szatyn z pomocą nowej koleżanki wyjął klucze od domu i przekręcił zamek.
Ani Caluma, ani Ashtona nie powinno być w domu, więc nie musiał się martwić, że dziewczyna go wyśmieje.
Weszli powoli do mieszkania chłopaka, z którego dochodziły dzięki z telewizora i śmiechy. Po chwili było widać Caluma, który zagląda na przed pokój. Jego oczy się rozszerzyły, gdy zobaczył stan Colina.
-Cholera jasna, ci Ci stało?! Ashton!- dwudziestosiedmiolatek podbiegł do szatyna i przyjrzał się jego twarzy.
-Tato, to nic. Myślałem, że jesteście w pracy- gdy Calum się wprowadził, młodszy Irwin zaczął mówić do Caluma po prostu tato. Nie ma co, ale brunet bardzo się ucieszył, gdy pierwszy raz usłyszał w swoją stronę to przezwisko.
-Jak to nic? Idź do łazienki zaraz cię opatrzę- brunet nawet nie zwracał uwagi na dziewczynę za chłopakiem. Dopiero po kilku minutach odwrócił wzrok od szesnastolatka i ją zobaczył.
Czy był zdziwiony? To mało powiedziane! Ale był również szczęśliwy, że mały Irwin znalazł sobie koleżankę.
Colin był typem samotnika. Lubił sam posiedzieć w pokoju, przy muzyce.
Zawsze chciał znaleźć sobie kolegę, bądź przyjaciela, ale był na to zbyt nieśmiały.
-A ty jesteś?
-Ah, oczywiście. Jestem Hailey Grace- wyciągnęła rękę w stronę bruneta, a ten ją lekko ścisnął- Zobaczyłam Colina na korytarzu kulejącego, więc postanowiłam odprowadzić go do domu.
-To bardzo miłe z twojej strony, dziękuję.
-Nie ma sprawy. Każdy by to zrobił na moim miejscu- wzruszyła ramionami.
-Nie każdy- wymamrotał cicho Colin.
~*~
-Wychodzę!- krzyknął Colin na przedpokoju. Gdy miał już chwytać klamkę, pojawił się za nim jego ojciec, Ashton.
-Gdzie się wybierasz?
-Idę z Hailey do kina- wzruszył ramionami.
-Na co idziecie?- spytał z poważną miną starszy, ale tak naprawdę skakał w środku z radością, że jego syn kogoś sobie znalazł. Chodzi tu o przyjaciółkę oczywiście. Chociaż...kto wie? może niedługo będą parą? W każdym razie Ash bardzo im kibicuje. Calum tak samo.
-Nie wiem. Okaże się w kinie.
-O której wrócisz?
-Tatoo, stop.
-Chce wiedzieć tylko, o której będzie-
-Ashton daj mu spokój!- krzyknął Cal z salonu.
-Mogę już iść?
Ashton westchnął głęboko, ale rzecz jasna się zgodził.
Już po chwili Colina nie było. Starszy za to wrócił do salonu. I klapnął na kanapę obok Cala.
-Jak on szybko dorasta- wymamrotał Irwin. Ciemnooki zamknął książkę z którą czytał i przysunął się bliżej swojego partnera.
-Taka kolej rzeczy, Ashy. Nim się nie spojrzysz wyprowa-
-Przestań!- krzyknął na co Calum się zaśmiał. Po chwili Irwin zeskanował Caluma wzrokiem- Ty też dorosłeś. Już nie jesteś tym samym, zakręconym siedemnastolatkiem. Jesteś mężczyzną. Moim mężczyzną- Calum uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał, gdy Irwin nazywał go swoim- Mój Calum Thomas Irwin. Kocham cię bardzo- pocałował go w czoło.
Ashton i Calum wzięli ślub kiedy Colin miał jedenaście lat. I mogli powiedzieć, że to był ich najszczęśliwszy dzień w życiu.
-Ja Ciebie też bardzo kocham, Ashty.
-Kochasz takiego staruszka?- Ashton ostatnio zaczął się wstydzić swojego wieku. Bał się, że Calum go zostawi dla kogoś w swoim wieku. Bał się, że go straci- Zaraz będę miał cztery dychy i-
-Nie wracajmy do tego tematu- Calum usiadł na kolanach swojego męża i wbił się w jego usta- Jesteś cudownym, przystojnym i bardzo, ale to bardzo seksownym trzydziestosiedmiolatkiem. Wiedziałeś o tym?- z każdym określeniem, Calum ocierał się o Ashtona, który sapał z każdym ruchem. Zacisnął mocniej dłonie na biodrach młodszego i wprawił je w stały rytm. Oboje stękali w swoje usta, które ani na moment nie oddaliły się od siebie.
W pewnym momencie starszy podniósł Caluma i skierował się z nim do sypialni. Delikatnie położył go na łóżku i zawisnął nad nim. Usta Irwina przeniosły się na opaloną szyję mulata, której zaczęło przybywać malinek.
Calum co chwilę wzdychał, przez usta i zęby Asha na swojej skórze, które kierowały się coraz niżej.
Nagle starszy się odsunął i zdjął z siebie podkoszulek, oczywiście ten Caluma także. Ponownie przyssał się do skóry młodszego. Tym razem dłuższą chwilę poświęcił sutkom chłopaka, które co chwilę przygryzał.
A Calum? Calum był jęczącym bałaganem. Z jednej strony chciał by jego partner się pośpieszył, a z drugiej nie chciał by ta cudowna chwila się kończyła.
Gdy Ashtonowi znudziło się jego dotychczasowe zajęcie, wziął się za ściąganie ich spodni, a zaraz potem bokserek.
Irwin specjalnie omijał penisa młodszego. Całował jego brzuch, podbrzusze i uda.
W końcu Cal zaczął pośpieszać Ashtona.
-Cholera jasna, jak nie zaczniesz to dojdę bez tego- blondyn postanowił zlitować się nad chłopakiem i wyjął z szafeczki przy łóżku lubrykant i prezerwatywę.
Wylał trochę płynu na palce i wprowadził jednego w dziurkę mulata. Calum zacisnął mocniej oczy, gdy jeden palec był w nim. Westchnął głęboko i powoli wypuścił drżący oddech.
Ash widząc, że chłopak bardzo dobrze sobie radzi, wprowadził kolejnego palce, tym razem krzyżując je ze sobą. Calum zaczął coraz głośniej jęczeć i wzdychać na to znane i uwielbiane uczucie.
-Więcej- wysapał swoją prośbę, którą Ashton z chęcią spełnił. Dodał trzeci palec i zaczął wszystkimi trzema mocniej i szybciej ruszać.
Widział, że młodszemu wiele nie trzeba, więc zamienił palce na swojego penisa.
Powoli wypełnił mualata do końca. Oboje westchnęli głośno. Irwin oparł nogi mulata o swoje barki i zaczął się poruszać. Na początku w ślimaczym tempie, ale z minuty na minutę przyśpieszał.
Oboje jęczeli i stękali z przyjemności, która jeden dawał drugiemu.
Gdy niewiele im zostało, połączyli swoje usta w niechlujnym pocałunku.
Calum zaczął wypychać mocno swoje biodra w stronę Irwina. Wtedy znalazł jego prostatę, której już nie omijał.
Po kilku chwilach Caluma zalała jeszcze większą fala przyjemności, a dwa ruchy później Ashtona.
Irwin wyszedł z Caluma i związał prezerwatywę, która wylądowała gdzieś na łóżku.
Koniecznie musieli zainwestować w mały śmietniczek w ich pokoju.
Lokowaty przysunął się do Caluma, który uspokajał się po mocnym orgaźmie.
Ciemnooki podniósł się i położył głowę na klatce piersiowej swojego męża, który jeszcze mocniej go wtulił w siebie i pocałował w czoło. Wychylił się jeszcze by wziął kołdrę. Przykrył ich dwójkę i wygodniej się ułożył.
-Dobranoc, kochanie- powiedział Ashton.
-Dobranoc, Ashy- wymamrotał Calum z zamkniętymi już powiekami.
~*~
Hej. Chcieliście bonus, macie bonus. Ogólnie on ssie, ale to żadna nowość XD MAM NADZIEJĘ, ŻE TA SCENKA JAK NA WASZE STANDARDY JEST OKAY. BŁAGAM NAPISZCIE, ŻE TAK.
Szczerze to nie spodziewałam się, że będzie tyle komentarzy odnośnie bonusu. Wow. Ogólnie chciałam wasze wszystkie pomysły tu zmieścić, aleee to chyba się nie udało. W każdy razie mam nadzieję, że jest okay. I teraz ostatni raz widzimy się w tym ff.
I ogólnie jak mówiłam, poprawiam rozdziały, jak narazie zdążyłam tylko prolog, bo w tym tygodniu nie miałam zbytnio czasu.
btw, co tam u was?
Love ya xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top