~3~
Chanyeol się żeni, ciekawe.
-Kochanie za 10 minut wchodzimy na sale.
~Dobrze.
Cały czas poprawiałam coś w lustrze, czegoś mi brakowało.
-Córeczko
-Nie zapomniałaś czegoś?
~Właśnie czegoś mi brakuje.
-Może kwiaty?
~Ach tak!
~Gdzie są?
-Na korytarzu przed salą.
~Już po nie idę!
Panna młoda bez kwiatów no bo czemu nie. Mam nadzieję że są ładne. Wyszłam z salki na korytarz. Do miejsca w którym miałam mieć ślub nie było daleko. Przed wejściem od Sali faktycznie znajdowały się kwiaty. Piękne różowo białe róże.
▪Śliczne kwiaty ślicznej kobiety
~Umm
~Tak oczywiście.
▪Mogłaby Pani się na mnie spojrzeć
▪Chce złożyć Pani gratulacje.
~Tak oczywiście
~Przepra...
Przed moimi oczami pojawił się Chanyeol. Zestarzał się chodź mimo to był przystojny. Miał piękny garnitur.
▪Cześć Soo
~No cześć Park.
▪Kto jest tym szczęśliwcem?
~Na pewno nie ty.
-Soo!
-5 minut!
~Idę!
▪Nie!
▪Zaczekaj chwilę.
~Po co mam marnować z tobą czas?
▪Bo wiem że tego chcesz
▪Wiem że wciąż mnie kochasz
▪I że nie chcesz ślubu z tamtym człowiekiem.
~Chcę!
~I to bardzo
~Nawet nie wiesz jak bardzo go kocham.
▪Jesteś tego pewna?
Chanyeol zbliżył się do mnie bardziej. Objął mnie w tali złączył nasze usta w pocałunku.
▪Jesteś pewna że go kochasz?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top