Baby I can see your halo

Heja! To jest kolejny One Shot o Cameronie (większość pousuwałam ale ciul)! Tym razem inspirowany książką od @czekoladowa_lilia. Miłego czytania!


  Niewysoka, niebieskooka brunetka stała obecnie przy półce w sklepie. Starała się dosięgnąć swój ulubiony napój, który (pewnie na złość) został postawiony na samej górze. Dziewczyna nie była wysoka, więc nie mogła go dosięgnąć. Brunetka miała miano książkary - każdą wolną chwilę siedziała w książkach. Dzisiaj jednak postanowiła pójść do kina. Chciała zrobić zakupy w małym sklepie niedaleko jej domu. Wolała kupić coś do jedzenia i picia tutaj, niż w kinie gdzie za ceny - według niej zdecydowanie za duże - mogła kupić ze cztery książki.
  Wracając, gdy tak stała, niespodziewanie usłyszała za sobą męski głos:
- Pomóc ci?
Młoda dziewczyna odwróciła się. Przed nią stał wysoki brunet. Po całej jego twarzy porozwalane były piegi, prawie niewidoczne przez jego ciemne, czekoladowe oczy. Niebieskooka przez chwilę wpatrywała się w piegowatego.
- Mógłbyś? - rzuciła niby od niechcenie i wskazała na półkę i napój, o który walczyła od dziesięciu minut. Chłopak podał jej napój i uśmiechnął się.
- Dziękuję - mruknęła i zaczęła się odwracać
- Zaczekaj. My się chyba nie znamy, prawda? - zapytał - Cameron, Cameron Boyce - wyciągnął rękę i ponownie się uśmiechnął. Dziewczyna przez chwilę wpatrywała się w Boyce'a. T e n Cameron? Ten aktor? Zmarszczyła brwi. Po kilku sekundach odwzajemiła uśmiech i uścisnęła jego rękę
- Aurelia, Aurelia Evans.
Cameron pokiwał głową powoli i cofnął rękę. Przez chwilę stali w milczeniu. Dopóki piegowaty nie zagadał
-Idziesz do kina? - wskazał na bilet w jej ręcę - Ja też. Może pójdziemy razem? - wypalił
Aurelia bez wahania uśmiechnęła się i zgodziła. No co? Wyobraźcie sobie, że sławny aktor zaprasza do kina. Też byście się zgodzili!

***
- Już idę, mamo! - odpowiedziała uśmiechnięta Aurelia. Wyszła ze swojego pokoju i udała się do przedpokoju. Tego dnia była umówiona ze swoim najlepszym przyjacielem, Cameronem. Podeszła do mamy, a ta wręczyła jej małą kopertę. Gdy Aurelia spojrzała na nią zdziwiona, ta wzruszyła ramionami. Aurelia obejrzała kopertę. Nie było adresu, nadawcy. Krótki podpis "Aurelia". Stwierdziwszy, że przeczyta w pokoju, udała się tam. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie. Otworzyła kopertę i wyjęła kartkę. Wyprostowała ją i zaczęła czytać.

  Droga Aurelio!
    To ja, Cameron. Zapewne od dawna wiesz, że odeszłem z tego świata. Nie ukrywam, że wiem, iż będzie ci przykro.

Aurelia nie wiedziała co o tym myśleć. Po chwili dotarło do niej, co się stało. I w tym momencie wybuchnęła głośnym płaczem. Nie przejmowała się tym, że to mógłby być równie dobrze żart. Serce zaczęło się jej kołotać, miała uczucie duszenia się. Nie mogła przez silny płacz złapać tchu. Cameron... Cameron... On nie żyje! Uspokoiła się, i zaczęła czytać dalej
  Pamiętasz ten bal? Rok temu? Na który cię zaprosiłem? Rozmawialiśmy na dziecincu zamku, na którym odbywał się bal. Nie powiedziałem ci tego, ale wyglądałaś ślicznie, przepięknie...

Aurelia uśmiechnęła się delikatnie przez łzy

Naprawdę. Wtedy, właśnie wtedy, w zachód słońca, chciałem cię pocałować. Było naprawdę blisko. Ale wtedy podbiegli do nas Karan i Dove. A ja zrezygnowałem. I nigdy już nie spróbowałem zrobić tego ponownie...
Powinnaś, po treści listu, zrozumieć, że cię kocham. Kocham cię, bardzo, bardzo mocno. Kocham cię Aur, moja słodka, przemądra brunetko. Przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałem. Przepraszam, że to robię. Przepraszam, że nie powiedziałem ci o załamaniu nerwowym, że nie wyznałem ci miłości. Wiedziałem, że jesteś na psychologii, że chcesz zostać psychologiem. Mogłem zapytać cię o radę... Ale jest już za późno...
Kocham cię i przepraszam
Cameron       

W oczach Aurelii ponownie stanęły łzy. I znowu ich nie powstrzymała. On... on ją kochał!  Tak samo jak ona jego! Ale ona tego nie widziała... nie widziała, jak się załamuje... to wszystko była jej cholerna wina.... Miała dość.

Wybiegła z pokoju. Przebiegła obok kuchni, unikając zmartwiony wzrok mamy. Wybiegła z domu i zatrzymała się dopiero przy krawężniku. Nadjeżdżało auto

,,Może znajdę się tam gdzie on?" pomyślała i wbiegła na ulicę.

Zasnęła.

I już nigdy się nie obudziła.

Znalazła się tam gdzie on.

Gdzie Cameron. Dołączyła do niego


***
- Ślicznie tu! - wykrzyknęła rozradowana dziewczyna w pięknej, czerwonej sukience na ramiączkach. Włosy miała upiętę w kok, z którego wystawał kosmyk włosów. Odwróciła się do towarzyszącego jej chłopaka, bruneta, piegowatego chłopaka o czekoladowych oczach. Uśmiechnął się do niej, ściskając jej rękę.
-Podoba ci się? Ten zachód? - zapytał nieśmiało, przyciągając ją delikatnie
- Jest pięknie - krzyknęła Aurelia Evans odwzajemniając uścisk Camerona. Cam złapał wystający kosmyk włosów i zaczął  obwijać sobie wokoł palca. Aureli strasznie się to podobało. Cameronowi serce zabiło szybciej, a przez głowę przebiegło milion myśli na sekundę. Zrozumiał, że to i d e a l n y moment. Śliczny zachód słońca na tle zamku, w którym zoorganizowano bal. Chłopak - ku zdziwieniu Aurelii - przyciągnął ją jeszcze bliżej, kładąc rękę na jej policzek. Pochylił się delikatnie, i gdy już miał zrobić t o , przybiegli Dove i Karan. Cameron odsunął się od brunetki zawiedziony

Wiedział, że nie da rady...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top