8.

Remus pov.
- Remus bo jaa- powiedział Syriusz a ja podniosłem wzrok- Muszę coś ci powiedzieć
- Remus!- usłyszałem Melody i od razu stanąłem na równe nogi
- Co się stało?
- Spokojnie, chciałam się zapytać czy mogę iść teraz do Caro
- Jak daleko mieszka?
- Jakieś 5 domów od nas?
- Idź. Tylko nie pozwól się porwać- zażartowałam a ona się uśmiechnęła
- Dzięki. Jesteś najlepszy- powiedziała i odeszła
- To co chciałeś mi powiedzieć?- zapytałem wracając do tematu
- Już nie ważne- odpowiedział a ja wziąłem kolejne łyki czekolady
Moje życie ostatnio wygląda jak tani film. Lub książka. Takie rzeczy nie dzieją się na codzień każdemu normalnemu człowiekowi
***
Obudziłem się następnego dnia leżąc na kanapie w salonie. Pierwsze co zobaczyłem to był Syriusz patrzący się na mnie.
- Mógłbym patrzeć godzinami jak śpisz- powiedział uśmiechając się
Zacząłem się rumienić. Bardzo, czułem jakbym miał całe czerwone policzki. Chciałem to jak najbardziej ukryć więc przykryłem twarz kocem. Nie mogłem nic lepszego wymyślić więc po prostu bez zastanowienia go zrobiłem. Usłyszałem melodyjny śmiech Syriusza
***
Syriusz pov.
Kiedy zobaczyłem że Remus zasnął znowu zdecydowałem że zrobię mu śniadanie. Chciałem podziękować a może bardziej zrobić miłą niespodziankę. Tylko coś łatwego przy czym nie spale kuchni... Wiem gofry! Na pewno ma gofrownice. Przeszukałem kilka szafek i w końcu znalazłem gofrownice. Wyjąłem potrzebne składniki na ciasto. Kiedy wyjmowałem miskę w której będę mieszkać to wszystko jeszcze dwie inne spadły wywołując okropny huk który znudziłby umarłego. Wzdrygnęłęm się a obok mnie natychmiast pojawił się Remus. Popatrzyłem się na niego i zobaczyłem że niesforne pasemka opadały mu na oczy. Wyglądał cudownie..
- Co robiłeś?- zapytał powstrzymując śmiech
- Chciałem zrobić gofry. Żeby podziękować i zjeść coś dobrego..
- Syriusz. Nie musisz mi dziękować za przyjęcie cię do domu. Jesteś moim przyjacielem. To drobiazg
Przyjacielem.. Usmięchnąłem się na te słowa.
- A teraz chodź zrobimy gofry razem
Podczas wysypywania mąki część wysypała mi się na dłonie i na podłogę. Kciukami dotknąłęm twarzy Remusa robiąc mu wąsy.
- Patrz! Jesteś kotem- zaśmiałem się
- Bardzo śmieszne- powiedział bez entuzjazmu
Pomimo tego włożył dłonie do mąki i musnął twarz robiąc mi wąsy. Kontrastowały z moimi czarnymi włosami. Zaczęliśmy się śmiać
- Ja ci zaraz dam- krzyknąłem i obsypałęm Remusa mąką a on zrobił to samo
Po chwili byliśmy cali w białym proszku. Ale w końcu brudne dziecko to szczęśliwe dziecko jak mawia klasyk.
Kiedy skończyliśmy robić gofry ułożyliśmy je na talerzach oblewając czekoladą i bitą śmietaną. Zaczęliśmy jeść. Usiedliśmy na kanapie zapominając że jesteśmy cali brudni od mąki. Cała tapicerka była w białym proszku. Jedliśmy w spokoju dopóki do domu nie wróciła Melody. A raczej dopóki nie przyprowadziła swojej przyjaciółki.
- Hej! Wróciłam!- krzyknęła na powitanie a Remus jej odmachał. Ja tylko Usmięchnąłem się w jej kierunku- Syriusz, jak zmusileś Remiego żeby coś zjadł?- zapytała się szeroko uśmiechając
- Urok osobisty- odparłem a Remus szturchnął mnie w bok
- A tak. Syriusz to jest Caro moja przyjaciółka. Caro to jest Syriusz przyjaciel Remusa
Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała ciche ,,hej,, ja skinąłęm głową
- Jesteście głodne? Raczej nie zjemy tego wszystkiego- powiedział Remus a one z chęcią wzięły po gofrze
Caro mi się nie podobała. Widziałem że cały czas spogląda na Remusa. Jak cisza była z nimi w porządku i mi nie przeszkadzała to kiedy Caro tylko byka czułem się niezręcznie. Pożerała Remusa wzrokiem. Nic nie mogłem zrobić, Remus najwyraźniej nie zauważał tego. Zmarszczyłęm brwi. Z niezręcznej ciszy wyrwała nas Mel
- A co się stało że tak wyglądacie?
Spojrzeliśmy się po sobie przypominając że jesteśmy cali w mące
- Umm- zająkał się Remus
- Podczas robienia gofrów wysyłałem na nas dwóch mąkę przez przypadek- powiedziałem zanim zdążył się jeszcze odezwać
- Tak.. Ja idę się umyć z tej mąki- powiedział i udał się w stronę łazienki
- Idę po bitą śmietanę- powiedziała po chwilę Melody i zostaliśmy sami z Caro
Po chwili ciszy Caroline ją przerwała.
- Wiesz może czy Remus jest wolny?- zapytała
Podniosłem brwi.
- Nie, jest całkiem szybki- zadrwiłem
- Wiesz o co mi chodzi. Ma dziewczynę?
- A skąd pewność że nie ma chłopaka?- zapytałem odpowiadając pytaniem na pytanie
- Chłopaka? Nie wygląda jak gej- stwierdziła
Żeby być gejem trzeba wyglądać? Dobrze wiedzieć
- Muszę cię rozczarować. Remus ma już pewną osobę na oku- kłamstwo. A jeśli nie to nie wiem o tym- Odpuść sobie lepiej
Usłyszałem ciche nigdy a dziewczyna spuściła głowę. Zaraz obok niej pojawiła się Melody z bitą śmietaną. Usłyszałęm że mój telefon wibruje krótko na powiadomienie.

Ten idiota: I jak było wczoraj?
Ten idiota: Opowiedz ze szczegółami. Ja i Lily chcemy wiedzieć

Pokręciłem głową na myśl o planie. Nie wyszło. Następnym razem się uda

Ja: Nie wyszło
Ten idiota: Dlaczego?? Co zrobiłeś?
Ja: Nic. To siostra Remiego nam przeszkodziła.
Ten idiotą: Próbujesz dzisiaj?
Ja: A co mam próbować. Trzeba wymyśleć inny plan żeby się tym razem udało
Ten idiota: Mówiłeś że interesują go książki. Może spróbuj zrobić coś wyjątkowego, niczym z książki
Ja: Skąd ty znasz takie słowa jak ,, niczym,,? I od kiedy jesteś taki romantyczny? Próbujesz wyrwać na nie Lily?

Usmięchnąłem się do telefonu pokazując zęby. Podniosłem głowę nad telefon i zobaczyłem dziewczyny wpatrującę się we mnie. Zapomniałem o nich
- Co się patrzycie tak na mnie?
- Jesteś zarumieniony.
Skrzywiłęm się na tą wiadomość i pokręciłem głową
- Po prostu jest gorąco. To od tego- wytlumczyłęm się
Zachichotały. Co to w ogóle jest za odgłos. Po chwili dziewczyny poszły do pokoju a ja wróciłem do pisania

Ten idiota: A gdzie jest teraz twój wybranek? Szczęściarz którego wybrałeś sobie jako chłopaka?
Ja: W łazience
Ten idiota: To na co czekasz? *Lenny*
Ja: Coraz bardziej się przekonuje że ta nazwa do ciebie pasuje
Ten idiota: Zamknij się
Ja: Wracając do tematu. Znasz jakieś książki w których wyznają sobie miłość?
Ten idiota: Nie za bardzo. Ty też nie?
Ja: Też nie.
Ja: Może nie będę robić nic zwyczajnego. Myślisz że wystarczy zwykła szczera rozmowa?
Ten idiota: Nie znam go. Ale to powinno wystarczyć.

Popatrzyłem na zegar i zobaczyłem że Remus kąpię się od ponad godziny. Wstałem i niepewnym krokiem podeszłem do drzwi łazienki. Zapukałem
- Remi? Jesteś tam?
Usłyszałem plusk wody
- Tak jestem. Daj minutę zaraz wychodzę
Po chwili wyszedł z łazienki. Włosy były lekko mokre co dodawało mu uroku.
- Musimy porozmawiać- powiedzieliśmy w tym samym czasie
- Możemy wyjść?- zapytał- Nie chcę rozmawiać o tym w domu
- Czy ty właśnie z własnej woli proponujesz wyjście z domu?- zaśmiałem się
- Tak myślę - potarł ręką skronie- Wychodzimy?
- Tak
Ubraliśmy buty i kierowaliśmy się w stronę parku. Poczułem jak łapie mnie za ramię
- Tędy- powiedział twardo i zmusił mnie do skręcenia. Skręciliśmy w ślepy zaułek. Było tam ciemno pomimo świecącego jasno słońca a koniec był zabity deskami. Deski sięgały wysoko ale coś za nimi było. Wyglądało to strasznie i jak scena z filmu tylko że nikt nie chciał mnie zabić ani okraść. Remus odsunął deskę wpuszczając światło. Wczołgaliśmy się tam i zobaczyłem dużą polane. Nie spodziewałem się takiego widoku. Pokierował mnie na ławkę stojącą obok
- Tu nikt nie przychodzi. Kiedyś lubiłem tutaj spędzać czas, dopóki się nie zamknąłem w domu- uśmiechnął się- Chciałeś o czymś porozmawiać. Mów pierwszy
- Więc tak. To trudne do wyjaśnienia. W sensie nie bądź zły. Myślę że lubię cię tak trochę bardziej niż zwykłego przyjaciela. I chce widzieć czy moge liczyć na coś więcej
Pomimo że wyglądem spokojnie martwiłem się o to jak to przyjmie. Co zrobi, jak zearaguje. Pierwszy raz się tak stresowałem.
Popatrzył na mnie z niedowierzaniem
- To naprawdę dziwne. Ja chciałem porozmawiać o tym samym
Pisnąłem ze szczęścia a Remus mnie przytulił zbliżył się na tyle że czułem jego zapach. Czekolada i zapach książki. Położył głowę na moim ramieniu. Wciągnąłem jego zapach i się nim zachwycałem. Nie chciałem przerywać tej chwili. Ale wpadłem na lepszy pomysł.
Remus pov.
Nagle w ułamku sekundy, był tylko Syriusz, ta chwila, jego usta i ich smak. Mięta i truskawki. Jego żar, który mnie ogarniał i która mnie otaczała. Oddałem się cały temu doznaniu, straciłem świadomość wszystkiego z wyjątkiem Syriusza. Nic do mnie nie dochodziło, żadne bodźce z zewnątrz. Było to narkotyzujace. Teraz, zalewała mnie fala wrażeń i emocji. Pragnąłem zostać w bezpiecznym i mocnym uścisku jego ramion. Po chwili jednak ta chwila się skończyła i spojrzeliśmy sobie w oczy. Dostrzegłem w jego szarych oczach radosne iskierki...

//1139 słów. Przepraszam za tą końcówkę. Nie mam wprawy w opisywaniu takich momentów. Przepraszam😅 ale mam nadzieję że nie jest to jednak takie złe i da się przeżyć

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top