3. Przemiana?
(Oczami Weroniki)
W szpitalu byłam przez jeszcze trzy dni. Axel codziennie mnie odwiedzał, pocieszał, był przy mnie - zbliżyliśmy się do siebie. Moim lekarzem okazał się być ojciec Axela. Przez te dni o dziwo przychodzili też opiekunowie. Było mi bardzo miło, chociaż przez ten czas czułam się kochana, lecz nadszedł w końcu dzień powrotu do domu, a później do szkoły.
W czasie powrotu wstąpiliśmy jeszcze do małej kawiarni niedaleko mojego domu. Opiekun zamówił nam gorącą czekoladę i szarlotkę. Usiedliśmy obok siebie i w ciszy, i spokoju zjedliśmy. Przytulili mnie i pocałowali w główkę.
-Przepraszamy, że byliśmy dla ciebie dość często tacy oschli i w ogóle za wszystko. Wiedz, że bardzo cie kochamy - oczy mi się zaszkliły, byłam bardzo szczęśliwa, oczywiście odwzajemniłam przytulasa.
Później poszliśmy prosto do domu. Axel miał przynieść mi notatki z lekcji. Oczywiście zjawił się punktualnie.
-Ohayō! - wręcz wykrzyczałam ze szczęścia.
-Ohayō! Widzę, że jesteś bardzo szczęśliwa. Będziesz musiała mi opowiedzieć co się stało - wszedł dalej do środka i wręczył mi zeszyty.
-Chcesz się czegoś napić, czy coś?
- Nie, dziękuję.
-Tam jest mój pokój- wskazałam na drzwi. Ja zaraz do ciebie dołączę- poszedł.
-A co to za chłopak? - opiekunowie zapytali jednocześnie.
-To tylko mój przyjaciel, nikt więcej - gwałtwnie się odwróciłam i dumnie uniosłam głowę do góry kierując się ku pokojowi.
(Oczami Axela)
"To tylko mój przyjaciel, nikt więcej"
Nie wiem dlaczego, ale mnie to zabolało. Tak.. Tak.. Ukłuło w serce... Chociaż wiedziałem, że nikim więcej nie byłem, a ona nikim więcej dla mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Usłyszałem jej kroki i szybko od sunąłem się do tyłu, a następnie usiadłem na łóżku. Było bardzo wygodne, a koc który na nim leżał mięciutki. Dopiero teraz rozejrzałem się dokładnie po jej pokoju. Był niewielki w kolorze fioletu, urządzony w jej własnym alternatywnym stylu.
-Już jestem, przepraszam, że musiałeś czekać - lekko się uśmiechnęła.
-Nic nie szkodzi, masz śliczny pokój.
-Dziękuję. Masz te notatki?
-Pewnie! - zdjąłem plecak z ramienia i wyjąłem zeszyty - trzymaj.
Wzięła ode mnie zeszyty i w ciszy przepisywała. Czułem się niezręcznie, bałem się o cokolwiek zapytać. Przy niej jakoś czułem, że jestem w innym świecie. Byłem też zmęczony dzisiejszym dniem i treningiem, więc położyłem się na jej łóżku. Poczułem delikatny, lecz piękny zapach, który po kilku minutach, jak kołysanka uśpił mnie.
(Oczami Weroniki)
-Już skończyłam! Przepraszam, że się nie odzywałam, ale chciałam to szybko i w spokoju przepisać - odwróciłam się i spojrzałam na łóżko.
Axel spał... Wyglądał niewinnie, ale i słodko, postanowiłam go nie budzić. Przykryłam go kocem i wyszłam z pokoju.
-Już skoczyłaś? - zapytał opiekun.
-Takkkk.
-A gdzie ten chłopak?
-Eee... On zasnął i nie chce go budzić.
-Nie wiedziałem, że tak bardzo można zanudzić chłopaka haha.
-Ejjjj, ja chciałam tylko szybko to przepisać. - strzeliłam focha.
-Córuś...
-Tylko nie córuś! Nie jestem twoją córką i masz tak na mnie nie mówić!
-Nie będziesz na mnie głosu podnosić gówniaro! Co ty sobie myślisz?!
Wycofałam się w kont pokoju i skuliłam się, a w oczach miałam łzy. Bałam się, że mnie uderzy.
-I teraz będziesz ryczeć?! A może się jeszcze potniesz?! Zejdź mi z oczu!
Przerażona szybko wykonałam polecenie. Wbiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Później siadłam w koncie na dywanie, który był milusi i zaczęłam cicho szlochać, tak aby go nie obudzić.
(Oczami Axela)
Miałem bardzo przyjemny sen - śniła mi się ona. Piękna i tylko moja, tuliłem ją mocno i dawałem buziaki w czółko. Czułem się przy niej jak gdybym był w niebie, a ona potężnym aniołem. Tak cudna i tak bardzo nie moja, bo przecież ja tylko jej przyjaciel. Nie wiedziałem co robić i wtedy sen przerwał mi czyjś płacz. Obudziłem się i przetarłem oczy, następnie usiadłem i rozejrzałem się po pokoju. Siedziała w koncie skulona niczym kłębek wuczki. Podszedłem do niej i bez zastanowienia przytuliłem. Otarłem delikatnie łzy z policzków.
-Co się stało, księżniczko?
-N-nie ważne.. A czemu powiedziałeś do mnie księżniczko? :<
-Eeeee.. Tak jakoś - o mało nie wpadłem, nie wiedziałam dlaczego to powiedziałem. - A teraz mów co się stało!
-Przecież nic się nie stało - wymusiła uśmiech na twarzy.
-Widzę, że coś nie gra. Możesz mi powiedzieć, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
-Wiem o tym, ale nic się nie stało. Wszytko jest dobrze - upierała się, a ja nie chciałem dłużej kłócić się.
-Eh.. Niech Ci będzie, ale jak coś się dzieje to mów - wtuliłem ją w siebie, a ona po chwili zasnęła.
_______________
717 słów
Mam nadzieję że się spodoba i przepraszam, że tak długo nie było rozdziału
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top