91. Boo! - Halloween
Tony Stark:
♦ Tony lubi dobrą zabawę, alkohol, miejsca, w których może pokazać swoją twarz, ale bankiet charytatywny z okazji Halloween postanowił odpuścić sobie w tym roku. Zapytacie dlaczego? Otóż zmęczony całodniowym lataniem w te i we wtę Tony, gdyż z okazji Halloween został przez ciebie zaciągnięty do charytatywnej zabawy na rzecz dzieci, jako przebrany demonek latający po szkołach i straszący dzieci na przerwach, miał zwyczajnie dość, a zdołał zebrać siłę jedynie na zaaplikowanie do systemu straszących cię dźwięków, gdy on będzie smacznie spał. Twoja mina dla niego była bezcenna, gdy przestraszona wparowałaś do sypialni, starając się panicznie wytłumaczyć mu, że duch was nawiedził.
Steve Rogers:
♦ Kapitan nie jest specjalnie zwolennikiem świąt pogańskich, ale przecież choinka też nie była kiedyś chrześcijańska. Pomimo kręcenia nosem i głośnego marudzenia zdołał się wreszcie zgodzić na udekorowanie drzwi waszego mieszkania i przygotowania nieco cukierków i łakoci dla ślicznie ubranych dzieciaków. Zdołał się nawet skusić na przebranie waszego psa i nauczeniu go drobnej sztuczki, bazującej na wcześniej wytrenowanej komendzie „Atakuj". Spokojnie - żadne dziecko nie ucierpiało! Może tylko śmiały się głośno, gdyż zwierzę zamiast donośnie zaszczekać lizało młodziaków po uśmiechniętych buźkach.
Clint Barton:
♦ Nasza Strzała to żartowniś jakich mało. Lubi zabawiać się i śmieszkować pomimo swojego już sędziwego wieku. No dobra. Może nie jest taki stary, ale zdecydowanie jest zwolennikiem wprawiania dzieci w małe zawały za pomocą skaczącego pająka, czy śmiejącej się baby jagi zza rogu. I nie martw się, ciebie to też nie ominie. W dniu tego święta nie trudno w waszym mieszkaniu natknąć się na porozrzucane wszędzie mini pajączki czy larwy sypiące się z sufitu. Największym zagrożeniem jest jednak dla sąsiadów. Wysyłanie w ich kierunku strzał przylepnych z pogróżkami to już coroczna codzienność.
Bruce Banner:
♦ Bruce sam w sobie jest straszną bestią, której ludzie powinni się bać dlatego przebieranie się za różne postacie po to, aby nieco się zabawić nie jest dla niego śmieszne, kiedy widzi tysiące swoich małych podobizn goniących w koło. Daje jednak namawiać się na nieco dłuższy pobyt w kuchni, aby piec ciasteczka lub rzeźbić w dyni. Tylko musisz pilnować jego i noża. Jeżeli nie potnie się podczas wycinania oczu czy zębów straszliwej buzi, to możesz być pewna, że wyjdzie z tego małe arcydzieło. Ten człowiek ma w sobie wiele talentów, a rzeźbiarstwo jest chyba jednym z nich.
Peter Parker:
♦ Impreza! To słowo, które ciśnie wam się na usta, kiedy tylko elementy dekoracyjne związane z Halloween zawitają do sklepów. Czapki, skrzydła, opaski, malunki, farbki – wszystko to napełnia was tą jedyną cudowną atmosferą, chociaż i tak doskonale wiecie, że dla was przyjęcie skończy się wcześniej niż zazwyczaj. Dla was bowiem prawdziwą atrakcją, jest spędzanie czasu z ciotką May, gdzie to nie tylko zajadacie się jej specjałami (i wyżeracie większość tych, które przeznaczone są dla dzieciaków), ale również bawicie się kosmetykami. Peter co roku próbuje namalować na twojej twarzy maskę spiderman'a i co roku mu nie wychodzi.
Bucky Barnes:
♦ Bucky nie bardzo rozumie całą ideę strasznego Halloween, dlatego aby mu kiedyś wyjaśnić zabrałaś go na największe przyjęcie w Nowym Yorku, aby pokazać tysiące ludzi ubranych w przeróżne kostiumy. Wciąż nie mógł tego załapać i co rusz narzekał tylko, że „nie widzi w tym nic wartego uwagi". I jego zdanie do tej pory nie uległo zmianie. Dla niego to tylko dziecinna okazja do wyżebrania cukierków od dorosłych i nawżerania się kilogramów cukru. O dziwo nigdy nie ma ci za złe, jeżeli zostawisz jedno czy dwa jabłka w karmelu na blacie w kuchni, czy jakiegoś fantazyjnego lizaka w kształcie dyni.
Pietro Maximoff:
♦ To jest dziecko. On nie tylko będzie chciał dawać dzieciakom tysiące słodkości – on sam będzie chciał je zbierać! Zawsze znajdzie dla siebie grupkę znajomych, którzy po gruntownym przekopaniu Internetu w poszukiwaniu ciekawych przebrań na Halloween wreszcie wybędą z twojego domu na własne łowy. Na próżno ci oczekiwać, że wrócą szybko, bo oczywiście głównym punktem ich programu jest zapukanie do każdych drzwi znajdujących się na terenie Nowego Yorku i dostanie jak największej liczby cukierków, lizaków, ciastek, drażetek, żelek... Tylko kto to będzie potem jadł?
Thor Odinson:
♦ Dla niego każda tradycja ludzka jest dziwna, ale intrygująca. Przez kilka dni obserwował jak w mieście trwają przygotowania, jak ludzie uwijają się niczym małe mrówki przy ulicach, ubierając lampy, witryny sklepowe i wszystko w parku co tylko się dało, aby przez najbliższy czas świętować, jakby nie patrzeć święto zmarłych. Nigdy chyba nie zapomnisz, jak zaoferował ci szybki przelot do Helheimu, gdzie mogłabyś na nowo pogadać z bliskimi. On również nigdy nie zapomni przerażenia w twoich oczach, kiedy tylko przez twoją głowę błysnęła myśl, że mógłby to uczynić. Powiedzmy, że za przeprosiny przyjęłaś duży kawałek ciasta marchewkowego z motywem szkieletu na jego czubku.
Loki Laufeyson:
♦ Lubi straszyć. To jest wpisane w jego krwi, że przerażenie w ludzkich oczach jest dla niego przyjemnością. Trudno mu jednak było się przyzwyczaić, że ludzie w tutejszym świecie nie lubią straszyć się naprawdę, a jedynie lekko niepokoić. Nie ukrywał, że był tym mocno rozczarowany, ale musiał przyznać jedno: chodzenie z tobą na różnego rodzaju straszliwe atrakcje na rynek, jakoś wpisało się w jego zainteresowania. A może to po prostu śmiech z powodu twoich dziwnych min? Te myśli są tylko w jego głowie.
Natasha Romanowa:
♦ Nie lubi Halloween. Być może nie wystrzega się tego jak ognia, ale po prostu nie lubi Halloween. Chodzące dzieci co rusz dzwoniące do drzwi domu – Nie. Beznadziejne dekoracje w oklepanym starym stylu – Nie. Propagowanie drążenia dyni, które nie nadają się nawet do jedzenia, a co dopiero na rzeźbę – Również nie. Jedyne co lubi w tym święcie to chyba bezkarna możliwość wystraszenia dzieciaków przed waszym mieszkaniem. No co. Wcale nie musiały się pchać z tymi głodnymi jęzorami.
~~~
Od razu mówię: Rozdział napisany na szybko, bo właśnie sobie o Halloween przypomniałam. Dlatego też nie ma tutaj zbyt wielkiej oryginalności, gdyż zwyczajnie nie miałam czasu, aby to wszystko przemyśleć. Mam nadzieje, że w jakimś procencie się wam spodobał, chociaż na to nie liczę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top