Bracie...- Loki
Staliśmy na przeciw siebie w mojej komnacie. Loki przeszywał mnie lodowatym wzrokiem.
- Wiedziałaś? - wysyczał. Jego głos pełen był żalu, goryczy i smutku.
- Oczywiście.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Bo to nic nie zmienia. Zawsze będziesz mi najbliższą osobą. Nie ma znaczenia to że pochodzisz od lodowych olbrzymów.
- Może jesteśmy spokrewnieni. Kłamiesz i zwodzisz tak dobrze jak ja.- Obrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami.
Westchnęłam. Spodziewałam się trudnej reakcji. Loki zawsze był bardzo emocjonalny. Odyn powinien pokazać mu prawdę wcześniej.
***
Zapewne o mnie nie słyszeliście, ale o nich owszem. Zwłaszcza jeżeli mieszkacie w Nowym Yorku. Thor jest członkiem avengers, grupy ziemskich superbohaterów. Pewnego dnia cały wszechświat o nich usłyszy.
Mówią mi Freya. Jestem córka Odyna Wszechojca i Frigg, młodszą siostrą Thora. Posiadam moc telekinezy i perswazji. Mogę kontrolować każdą istotę w całym kosmosie. Ale nie lubię jej używać.
Jestem również niezwykle piękna. Każdy mężczyzna spełnił by moje żądania. Ale oni wszyscy traktują mnie jak dodatek, piękną ozdobę którą można postawić w domu i pochwalić się towarzyszom. Dyplomaci przybywający na Asgard, by pomówić z mym ojcem patrzą tylko na moją urodę i konkurując między sobą, który zdobędzie mą rękę. Nienawidziłam tego. Mój brat Thor zgadzał się w tej sprawie z Odynem. Obaj tylko o tym rozmawiali.
Loki był inny. Wychowany w cieniu Thora, też nie miał łatwo. Razem się bawiliśmy i robiliśmy kawały nadętym starcom.
Później wyjechałam na daleką planetę, gdzie szkoliłam się w posługiwaniu moją mocą. Uczyłam się o historii wszechświata i jego mieszkańcach.
Dorośliśmy. Thor miał zostać królem. I wszystko wzięło w łeb. Loki zdezerterował, Thora wygnano, a moja ukochana matka Frigg zginęła.
Loki czeka na sąd. Bardzo źle zrobił. Ale wciąż mi na nim zależy.
***
Wyszłam z pałacu. Przyjaciele Thora świętowali przy stole. Lubiłam ich. Zwłaszcza Sif. Potajemnie uczyła mnie walki co nie spodobało by się mojej rodzinie. Podziwiam ją. Kobieta wojownik. Tylko tak dziecinne podkochuje się w moim bracie.
Przeszłam po resztkach tęczowego mostu. Pomagam w jego odbudowie.
Często przychodziłam do Byfrostu by wraz z Heimdallem oglądać światy.
Złotooki stał na warcie.
- Witaj księżniczko.
- Witaj strażniku. Dzieje się coś ciekawego?
- Thor. Codziennie tu przychodzi i ją obserwuje. Jego smutek jest ogromny.- Chodziło o Jane. Na wygnaniu mój brat się zmienił, w dużej mierze dzięki tej kobiecie. Niestety Odyn nie pochwalał ich związku. Żal mi było mojego brata. Zasługuje na szczęście.
***
Wszechojciec siedział na tronie i jednym okiem bacznie obserwował swoje królestwo. Miał się właśnie odbyć sąd Lokiego. Thor stał obok Odyna i smutno patrzył na brata.
- Zgadzam się.
- Na co?
- By poślubić władcę królestwa które nam zagraża.- Odyn uśmiechnął się.
- Nareszcie.
-Ale pamiętaj o warunku. Thor będzie mógł wybrać kobietę z którą się ożeni. Nawet jeśli miała by być to ta Midgardka.
-Niech będzie. Byle byś za kogoś wyszła. Na razie naszym największym zagrożeniem jest Loki więc...
-To poślubię Lokiego.
Na sali zapadła cisza. Widok zaskoczonego Odyna wart jest wszystkiego. Thor patrzył na mnie z wdzięcznością i zdziwieniem. Loki wyglądał jakby to do niego nie dotarło.
-Ale miałaś wyjść za króla.
-Loki jest władcą.
-Jest?
-Jestem?
-Jako syn zmarłego Laufeya króla lodowych olbrzymów, powinien objąć władzę na Jotunhajmie. Dostanie również cześć ziem w posagu.- Mierzyłam się wzrokiem z ojcem.
- W porządku jutro odbędzie się ceremonia.
***
Byłam w swojej komnacie. Ubierałam suknię ślubną. Należała do mojej matki. Wzruszyłam się. Tak bardzo za nią tęskniłam. Powinna tu teraz ze mną być, doradzić. Mówią że jestem do niej podobna. Ale nigdy nie będę tak pełna dobroci i miłości do swojej rodziny. Jednak była Królową. Należy jej się szacunek, nie chciałaby bym płakała. Otarłam samotną łzę.
Nie żałowała że wychodzę za mąż za Lokiego. Mogłam trafić gorzej. Rozumiemy się jak nikt inny, więc będzie łatwo nam razem rządzić.
A miłość?
Czasami są ważniejsze sprawy. Chociaż zielonooki nigdy nie kochał żadnej kobiety, prócz mnie i Frigg.
Ja również darzę go miłością. Tylko on mnie docenia. Czuję radość że to on będzie moim mężem. Zawsze był mi przyjacielem, wiedziałam że nie łączą nas więzy krwi.
Suknia była fioletowa, niemal tak jak moje oczy.
Lekko się denerwowałam. Każdy na mnie patrzył. Słychać było szepty. Domyślam się co mogli o mnie mówić.
Loki stał na końcu. Moje serce drgnęło, gdy na mnie spojrzał. Przynajmniej umył włosy.
Ceremonia była niezwykle piękna.
***
Ja i mój nowy mąż wylądowaliśmy na mroźnym Jotunhajmie. Nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Nie przeszkadzało mi zimno.
Mieliśmy tu mieszkać, więc przydałby się zamek. Dzięki mojej i Lokiego mocy udało nam się go stworzyć. Był cudowny. Weszliśmy do środka. W kominku płonął niebieski ogień. Powinno nam być tu dobrze.
Czułam na sobie jego wzrok.
- Dlaczego to zrobiłaś?- Podszedł do mnie.
- Wiesz dlaczego.- Stanął tuż przed mną. Blask płomieni tańczył na jego twarzy.
- Żałujesz? - spytał się cicho. Popatrzyłam w jego zielone oczy, które zwiodły każdego, tylko nie mnie.
- Nie. Nareszcie możesz być królem.- Szturchnęłam go w ramię.- Nie ma za co.
Uśmiechnął się. Napięcie miedzy nami prawie zniknęło.
- Dziękuję.- Przytulił mnie.
Trzymał mnie w objęciach bardzo długo, głaszcząc po plecach. Wdychałam jego zapach. Nareszcie mogłam się zrelaksować i być sobą, nie księżniczką.
Odsunęłam się.
-No to teraz trzeba przekonać olbrzymy by zaczęły się ciebie słuchać.
-Na pewno mi w tym pomożesz. Sojusz z Odynem i dodatkowe ziemie powinny je przekonać.
-Co do Odyna, obiecałam mu potomka.
Szokowanie Lokiego idzie mi całkiem nieźle. Patrzył na mnie intensywnie.
Potem się lekko uśmiechnął. Szczerze.
-Nie powinno być z tym problemu.
Delikatnie musnął moje usta swoimi. Oddałam pocałunek, obejmując jego szyję ramionami. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale podobało mi się. Jemu też. Złapał mnie za biodra i przyciągnął bliżej.
Może ta przyszłość nie będzie taka zła?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top