16. Wy ludzie i Wasze wymysły.

Hejka!
Bardzo przepraszam, że tak długo mnie nie było. Jednak nie przedłużając przypominam tylko o tym, że prawa do tych postaci mają Marvel i Sony.
Życzę Wam miłego czytania.

Widać coś czarnego z kulą w środku, a w okół tego jakieś złączone okręgi.

- Coś jest nie tak, gwiazda wygasła, a pierścienie zamarzły. - mówi Thor.

- Ta gwiazda nie zamarzała od wieków. - mówi zdziwiony i lekko przestraszony Loki.

W końcu gdzieś na jakiejś ciemnej powierzchni, lądują.

Na ekranie pojawia się napis:

NIDAVELLIR

- Inaczej wyobrażałem sobie to miejsce. - mówi Peter.

- Mam nadzieję, że te krasnale lepiej kują niż sprzątają. - mówi Rocket.

- Oby. - dodaje Scott.

Cała trójka wychodzi z kapsuły. Idą jakąś ścieżką.

- Może nie chciały już mieszkać na kupie złomu gdzieś na krańcu kosmosu. - kontynuuje Rocket.

- To na pewno nie jest prawda. - mówi stanowczo Thor.

- Ta kuźnia nie gasła przez całe wieki. - przekazuje Thor.

- Wspomniałeś, że Thanos ma jakąś rękawice. - mówi Rocket.

- Tak, a co? - odpowiada Thor.

- A wygląda podobnie do tej? - pyta Rocket.

Kamera przesuwa się i pokazuje odlew(może prototyp) rękawicy nieskończoności.

- Cholera. - mówi Shuri.

- Thanos tam był. - mówi przestraszony Scott

- To już wiemy dlaczego tak tam wygląda. - dodaje równie przestraszony Clint.

- Co te krasnoludy zrobiły?! - dodaje zszokowany Peter.

- Ja jestem Groot. - mówi.

- To nie wróży nic dobrego. - przetłumacza Loki.

- Wracajcie do kapsuły. - mówi szybko Thor.

Jakaś gigantyczna postać uderza w Thor'a od tyłu. Thor został uderzony z taką siłą, że aż zrobił dwa fikołki w powietrzu i dopiero po tym upadł na ziemię. Gigantyczna postać kopnęła też Groot'a i Rocket'a. Oby dwaj zostali wyrzuceni w stronę Thor'a, wylądowali po jego prawej stronie.

- O mój boże. - mówi cicho Wanda.

- Co to jest?! - krzyczy zdezorientowany Tony.

- To moi kochani przyjaciele jest karł czasami zwany krasnoludem. - odpowiada Thor.

- A czy przypadkiem krasnoludy nie były mniejsze od ludzi? - pyta zdezorientowany Peter.

- Podpinam się do tego pytania. - dodaje Shuri.

- Wy ludzie i Wasze wymysły, karły jak widać są ogromne. - tłumaczy Loki.

Karzeł podchodzi do leżącego Thor'a.

- A czy przypadkiem to nie jest... - próbuje powiedzieć cicho Loki z szeroko otwartymi oczami.

- Tak, to raczej jest on. - przerywa mu Thor.

- I nie powiemy im? - mówi zdziwiony Loki.

- Niech film im wytłumaczy. - odpowiada Thor.

- Zaczynasz się czegoś powoli ode mnie uczyć. - mówi ze złośliwym uśmiechem Loki.

Thor przewraca tylko oczami.

Nikt nie słyszał ich krótkiej rozmowy.

- Eitri czekaj, czekaj! - krzyczy Thor.

- Czyli Wy go znacie. - mówi Clint.

- Tak. - odpowiada Loki.

- Musiało stać się coś naprawdę strasznego, że Eitri Was zaatakował. - mówi Wanda.

- Przestań. - mówi już spokojniej Thor.

Eitri zatrzymuje się.

- Thor? - pyta zdziwiony Eitri.

- Co tu się stało? - pyta Thor.

- To jest bardzo dobre pytanie. - dodaje Shuri.

- Nie przerywaj a się dowiemy. - prycha T'Chala.

- Spokojnie nie bądź sssssssspięty braciszku. - mówi uśmiechnięta Shuri.

- Obiecywaliście, że będziecie nas chronić! Asgard przysięgał nam wieczną ochronę! - krzyczy Eitri.

- Asgard został zniszczony. - odpowiedział Thor.

Wszyscy lekko posmutnieli na te słowa.

- Eitri, ta rękawica, coś ty
narobił? - pyta wstając Thor.

- No właśnie. - dodaje Shuri.

- Shuri! - krzyczy T'Chala.

- Już, już. - odpowiada uśmiechnięta od ucha do ucha Shuri.

Eitri siada na ziemi, a Rocket i Groot z niej wstają.

- Na tym pierścieniu mieszkało trzystu karłów. Sądziłem, że ich oszczędzi jeśli będę posłuszny. Dałem mu to czego chciał, narzędzie zdolne okiełznać moc wszystkich kryształów nieskończoności... a potem i tak wszystkich zabił, wszystkich oprócz mnie. Życia Ci nie odbiorę powiedział ale twoje dłonie należą tylko do mnie. - opowiada smutno Eitri.

Ekran pokazuje, że Eitri w miejscu obu dłoni ma metalowe bloki.

Cała sala nie wiedziała co powiedzieć.

- Zabiję debila. - mówi Shuri.

- Thanos to po prostu bydlak. - mówi smutny a zarazem wściekły Clint.

- Musimy go powstrzymać. - mówi stanowczo Tony.

- Żal mi tego karła. - mówi z bardzo wyczuwalnym smutkiem w głosie Wanda.

- Eitri, tu nie chodzi o Twoje dłonie. Cała broń, którą stworzyłeś, każdy topór, miecz, młot to wszystko jest w Twojej głowie. Myślisz pewnie, że wszystko przepadło, znam to uczucie ale we dwóch, ty i ja możemy zgładzić Thanos'a. - mówi motywująco Thor.

- Thor naprawdę umie walnąć genialną, motywującą gadkę. - mówi zdziwiony Clint.

Ekran ciemnieje.

- Uuuuuuu, zmiana teamu. Oby teraz był team irondad i spiderson. - mówi podekscytowana Shuri.

Kamera pokazuje Chitauri majstrującego przy Nebuli.

- Ech, szkoda. - wzdycha Shuri.

Część Nebuli przy oku lekko odskakuje.
Chitauri podchodzi do głowy Nebuli i dopycha ten element na swoje miejsce.

Nagle Nebula powala Chitauri, udaje jej się też jakoś uwolnić z tego pola co ją podnosiło. Nebula sama się naprawia. Podchodzi do jakiegoś panelu, wstukuje w nim coś i mówi:

- Tego się nie spodziewałem. - mówi zaskoczony Bruce.

- Podoba mi się. - mówi Natasha.

- Mantis, słuchaj bardzo uważnie. Natychmiast lećcie na Tytana. - nakazuje Nebula.

- Czyli mój ulubiony team spotka się ze strażnikami galaktyki! - piszczy podekscytowana Shuri.

- Z ich częścią. - podkreśla T'Chala.

- Tak, tak, nie psuj chwili. - odpowiada Shuri.

- Skąd wiesz, że Tony i Peter akurat lecą na Tytana? - pyta Steve.

- Stąd, że skoro Voldemort gdzieś leciał to pewnie tam gdzie umówił się z Thanos'em, a Nebula pewnie wysłała ich tam gdzie będzie Thanos. - odpowiada Shuri.

Natasha słysząc Mrożonkę na krótką chwilę zmieniła postawę z wyluzowanej na stan obronny. Po chwili jednak wróciła do swojej podstawowej postawy. Tony to zauważył więc lekko dotknął ją w ramielę, żeby wiedziała, że on tu ciągle jest. Natasha odwróciła się w jego stronę i posłała mu szczery uśmiech.

Po chwili Tony coś sobie uświadomił.

- O nie! Spotkam się z tymi idiotami! - jęczy Tony.

- To będzie bardzo zabawne spotkanie. - mówi rozbawiona Natasha.

Tony pokazuje jej język.

- Jupi! Spotkam kosmitów. - mówi podekscytowany Peter.

Kamera pokazuje pomarańczową planetę, a nad nią krzywo lecący statek-pączek.

- Czyli pączek chyba nie ma autopilota. - zachichotała Wanda.

- Naprawdę dobrze kierujesz Tony. - mówi sarkastycznie, rozbawiona Natasha.

Tony przewraca oczami.

- Pewnie to jest Tytan. - mówi Stephen.

- Masz absolutną rację doktorku(popkultura, pozdro dla kumatych). - odpowiada Thor.

Peter, Tony, Shuri, Clint i Scott zaczynają się śmiać(Peter najgłośniej).

- O co Wam chodzi? - pyta zdezorientowany Rhodes.

- Nic, nic. - odpowiadają szybko jednocześnie.

Kamera pokazuje środek statku.

- Hej, co się dzieje? - pyta Peter.

- Zdaje się, że dolecieliśmy. - odpowiada Strange.

- Ta fura chyba nie ma opcji auto parkowania. - dodaje Tony.

- Obyście się tylko nie rozbili. - mówi lekko zdenerwowana Natasha.

Tony podchodzi do jakiegoś ustrojstwa, które się zakłada na rękę, są takie dwa.

- Wsadź rękę do tego ustrojstwa, a to sobie zaciśnij. - tłumaczy Tony.

Peter wykonał polecenia Tony'ego.

- Okej, okej, okej. - mówi szybko Peter.

- Sterować miał jeden wielki gość więc musimy się skoordynować. - mówi dalej Tony.

- "Jeden wielki gość" xd. - mówi Shuri.

- Okej, okej, gotowy. - odpowiada Peter.

Przed statkiem jest jakaś gigantyczna budowla przypominająca gwiazdę.

- Dobrze by było skręcić. Skręt, skręt skręt! - krzyczy Peter.

Na Tony'm formuje się zbroja.

- Peter, wiesz, że słowo "skręt" nie powoduje, że coś skręca. - mówi rozbawiony Tony.

Peter rumieni się. Tony obejmuje Peter'a jednym ramieniem.

Pączek trafia w gwiazdę. Cała została tylko kabina i jakaś dolna i górna część, oni jednak dalej spadają(cały tył i większość dołu i góry zostały rozwalone).

- Cholera. - powiedziała Shuri.

- Spokojnie, wychodziłem z gorszych tarapatów. - mówi spokojnie Tony.

Peter'owi uformowała się maska. Doktor Strange stworzył magiczny sześcian obronny wokół mostka.

Pączek uderzył o ziemię. Nagle na ekranie pojawił się napis:

TYTAN

Kamera pokazuje Tony'ego wstającego z ziemi(oni nadal są na statku), obronny sześcian zniknął.

- Dobrze, że nic Wam nie jest. - mówi Natasha.

- Jesteś cały? - pyta Stephen.

Maska Tony'ego znika.

- O mały włos, odwdzięczę się. - mówi Tony.

Peter do góry nogami zwisa z sieci.

- Z góry przepraszam, jeśli obcy złożą mi w mózgu jakieś jaja czy coś i pożre, każdego z Was to sorry. - mówi Peter.

- WTF. - mówi Shuri po czym zaczyna się śmiać.

- Zdecydowanie za dużo filmów
Peter. - mówi uśmiechnięta Natasha.

- Och Peter, popkultura to nie prawdziwy świat. - mówi rozbawiony Tony.

- Przecież wiem. - mówi cały czerwony Peter.

- Aż do końca wycieczki nie chcę słyszeć żadnych więcej nawiązań do popkultury, jasne? - mówi zdecydowanie Tony.

- To jest bardzo dobry pomysł. - potwierdza Tony.

- Nie może mi Pan tego zabronić. - mówi Peter.

- Założysz się. - mówi ze złośliwym uśmiechem Tony.

- Nie, ale wiem, że Pan tego nie
zrobi. - mówi Peter.

- A niby czemu? - pyta Tony.

- Ponieważ za bardzo mnie Pan uwielbia. - mówi z wielkim uśmiechem Peter.

- Ech, masz rację. - mówi Tony przytulając Peter'a.

- Oooooooow, jak ja ich uwielbiam, są tacy słodcy. - piszczy Shuri.

- Chciałem tylko powiedzieć, że mamy towarzystwo. - mówi szybko Peter.

- Peter. - mówi kręcąc głową połowa sali.

- Nie mogłeś tak od razu. - mówi zirytowany Tony.

- Wiesz, że nie. - odpowiada Peter.

Tony wzdycha.

- Może to Strażnicy Galaktyki. - mówi z optymizmem Shuri.

- Zauważmy, że Tony, Peter i Strange przylecieli statkiem Thanos'a. - mówi Natasha.

- Ugh, może być problem. - dodaje Shuri.

Przy Tony'm, Peterze i Strange'u ląduje jakiś kosmiczny granat.

- Cholera. - mówi Shuri.

Jak się podobał rozdział?
Jeszcze raz ogromnie przepraszam, że tak długo mnie nie było. Miałem dużo roboty z zadaniami domowymi ale rozdział w końcu jest. Teraz rozdziały powinny pojawiać się systematycznie. Póki co do końca tej książki zostanie Pepperony ale jeszcze pomyślę co będzie dalej.
Życzę Wam zdrowia.

Dobranoc!

Lub

Miłego dnia!

Pa!

:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top