31. Początek końca... czyli inaczej mówiąc: "Przez klapę w podłodze".

Hejka!

No co ja tu mogę dużo powiedzieć? Po prostu dobrze jest wrócić!

Jeśli ktoś nie wie czemu mnie nie było, a chciałby się dowiedzieć to niech zerknie na jakieś ok. 3 ostatnie wpisy/ogłoszenia na tablicy na tym profilu.

No ale nie przedłużając przypominam, że prawa do postaci i filmu posiadają Sony i Marvel Studios.

Życzę Wam miłego czytania!

Tymczasem w głowie Vision'a...

- Gdzie ja znowu jestem do cholery? - jęknął Tony, ciężko otwierając oczy.

- Naprawdę powinieneś już być do tego przyzwyczajony. - parsknął śmiechem Percy, pomagając mu wstać.

Z małą pomocą chłopaka lekko się chwiejąc, Tony powoli wstał. Nadal miał na sobie zbroję, jedynie hełm mu się zdematerializował, ujawniając jego głowę może tylko z kilkoma małymi zadrapaniami, spowodowanymi niedawną walką.

- Nieźle się trzymasz staruszku. - zaśmiał się krótko Percy.

- I o dziwo mogę to samo powiedzieć o Tobie. - powiedział lekko zdziwiony Tony, przewracając przy tym oczami. Naprawdę dziwne, że Percy'emu nic nie było, może i był potężny, ale jednak mocno mu się dostało...

Prawda był taka, że Percy po prostu swoją mocą nałożył na siebie kilka iluzji, aby nie widzieli oni jego kilku pomniejszych nadal krwawiących ran i dopiero co formujących się siniaków, które na szczęście powinny się niedługo zagoić/zniknąć, ponieważ miał on czynnik regeneracyjny, może nie aż tak szybki jak Deadpool, ale nadal.

- Hmm, to gdzie w końcu jesteśmy? - zapytał w końcu całkowicie ciekawy Tony, nadal mając z tyłu głowy, że coś się stało z Vision'em.

- To jest całkiem dobre pytanie, ale o tym zaraz. Powinna tu być jeszcze jedna... - zaczął tajemniczo odpowiadać Percy, ale nagle zauważył on chyba kogoś kogo właśnie szukał.

Pobiegł on te kilka metrów dalej(a może kilkanaście? Ciężko było tu określić cokolwiek, a co dopiero odległość), klękając nad dopiero co pojawioną się osobą. Iron Man od razu poleciał za swoim towarzyszem. Dopiero gdy był on(Tony) naprawdę blisko, zauważył on kto tak dokładnie to jest.

- Wanda? - zdziwił się lekko Tony, już naprawdę powoli gubiąc się w tym wszystkim, zarazem będąc w tej chwili ignorowanym.

- C-co się dzieje? - jęknęła Wanda, której mroczki dopiero zaczynały zanikać.

- Poza tym, że pewną osobę coś opętało, a my próbujemy uratować nas wszystkich i przy okazji może też mu pomóc? Nie licząc tego to nic. - odpowiedział rozbawionym głosem Percy.

- Percy! - nagle krzyknęła Wanda równie uradowana, co zaskoczona, a zarazem z pewną ulgą w głosie, rzucając się na szyję chłopakowi, ponownie obejmując go w dużym uścisku.

- Też dobrze Cię widzieć Wanda. - zaśmiał się krótko Percy, uśmiechając się czule do przytulającej go dziewczyny. Nagle lekko się od niego odsunęła, a w jej oczach zapłonęła czerwień.

- Ty...*uderzenie w klatkę piersiową* nieodpowiedzialny...*kolejny cios*
głupi...*następne walnięcie* nie dający sobie pomóc... *ponowne trafienie* idioto! *ostatnie przyłożenie* - mówiła zirytowana Wanda, wypuszczając z siebie całą swoją złość i zmartwienie, na koniec ponownie go przytulając.

- Ała? Przepraszam? - odpowiedział z szerokim uśmiechem Percy, ledwo powstrzymując śmiech. Słysząc jego odpowiedź, Wanda z rozbawieniem i lekką irytacją przewróciła oczami, dopiero po chwili go puszczając.

- Jeszcze raz zrobisz coś tak głupiego, to sama Cię zabiję. - próbowała powiedzieć groźnie Wanda(mając na myśli teraz to jak ochronił ją swoim własnym ciałem, jak i samą tą walkę 1vs1 z Vision'em, znikając im z oczu), lecz uśmiech tego młodego mężczyzny był zbyt zaraźliwy, przez co nie do końca jej to wyszło. Na razie odsuwając na później rozmowę o tym co zobaczyła w jego umyśle...

- Uznam to za przyjęcie przeprosin. - prychnął śmiechem Percy, wywołując tym cichy i krótki chichot Wandy, jak i wywrócenie przez nią oczami. Dopiero teraz zauważyła ona Tony'ego, stojącego całkiem niedaleko nich, przez co lekko się zarumieniła, domyślając się, że najpewniej słyszał całą tą dość prywatną wymianę zdań... i ciosów.

- No, no, chyba jesteśmy dużo bardziej do siebie podobni niż myślałem Percy, we mnie też często rzuca się takimi przymiotnikami. - zaśmiał się krótko Tony, mając na myśli ten krótki wybuch Wandy, wywołując na twarzy dziewczyny jeszcze większy rumieniec, a samego Percy'ego lekko bawiąc.

- Chyba aż za bardzo. - odpowiedział śmiechem Percy.

- No ale wracając... Co się dzieje? Gdzie jesteśmy? Co tu robimy? Ostatnie co pamiętam to to, że nagle się obudziłeś, zacząłeś walczyć z... z nim(Tony'ego bardzo bolało to co się działo, naprawdę nie chciał źle mówić o swoim synu, który z tego jak to wygląda, najpewniej jest "po prostu" opętany), po chwili zniknęliście nam z pola widzenia, będąc po prostu za wysoko. Nagle koło nas zaczął się pojawiać jakiś dziwny krąg, potem zaczęliście spadać w stronę tego kręgu, Vision uderzył i nagle... to. - mówił, zbierając swoje wszystkie myśli do kupy Tony, przy okazji pokazując na tą, otaczającą ich pustkę i jakże oślepiającą biel w okół nich.

- A więc tak... Powiedzmy, że udało mi się zaskoczyć naszego aktualnego wroga, lecz wiedziałem, że to nie potrwa długo, więc wrzuciłem go do magicznego kręgu, chroniącego osoby, które zostały w pokoju, a zarazem pozwalającego nam wejść do jego(Vision'a) głowy. Jesteśmy na obrzeżach jego umysłu, dalej nigdy się nie pojawiam od razu, bo jest to po prostu niebezpieczne i dla mnie i dla osoby, w której jestem, a niestety tym razem musimy się dostać do samego środka, aby jakkolwiek spróbować tutaj zaradzić. Minus jest taki, że osoba, w której jesteśmy, jest do nas wrogo nastawiona, co oznacza, że po drodze napotkamy wiele niebezpieczeństw, próbujących przeszkodzić nam iść dalej i przy okazji próbując nas zabić... bo tak, możemy tutaj zginąć. Natomiast plus jest taki, że jesteśmy w syntezoidzie, co to zmienia? To zmienia dużo, cholernie dużo. Mogłoby się wydawać, że to właśnie byłoby gorzej, ale wręcz przeciwnie, przez to, jak dużą wiedzę ma syntezoid, a zarazem jak dużo słabsze(bo chociażby przez to, że krótsze, czy cięższe dla niego do zrozumienia) emocje ma niż człowiek, do tego dodając to, że ten konkretny przypadek jest naprawdę młody, bo ile ma lat? 2? 3? Daje nam naprawdę zamknięty, ściśnięty i stały umysł. Ten, kto opętał Vision'a, może polegać tylko na tym, co sam Vision widział, wiedział, czuł, pamięta, a przez to, że jest on młody, nie ma on tego wszystkiego zbyt wiele, przez co tych przeszkód będzie mniej i nie będą tak potężne, jak u człowieka, czy innej istoty humanoidalnej, choć i tak nie będą one pewnie zbyt łatwe, ale jednak emocje to coś, co w umyśle człowieka jest przerażająco potężną bronią, więc mamy trochę szczęścia. Czemu wybrałem akurat Was? I czemu tak mało osób? Was dlatego, że ja sam najlepiej się z Wami dogaduję, do tego jesteście najbliżej Vision'a, więc jakby coś poszło nie tak... wolałbym, żebyście przy tym byli. Poza tym Wasza znajomość Vision'a może się przydać. Do tego mamy tu teraz mózg(Tony), doświadczenie/moc(Percy) i emocje/moc/znajomość(Wanda), co daje wręcz idealne połączenie. A czemu tylko nasza trójka? Bo trójka to wręcz święta liczba, jedna z najważniejszych liczb we wszechświecie i magii, dlatego w takich przedsięwzięciach najlepiej iść trójką, plus im więcej osób tym większe prawdopodobieństwo na to, że moglibyśmy przeciążyć mu umysł, czego na pewno nie chcemy. Poza tym obstawiałbym, że widzicie teraz biel i pustkę, zaraz to zniknie i zmieni się w dużo przyjemniejszy dla oka obraz. Po prostu Wy w przeciwieństwie do mnie nie jesteście aż tak przyzwyczajeni do czegoś takiego, więc Wasz wzrok potrzebuje chwili na przyzwyczajenie się. - wytłumaczył jak najdokładniej Percy, mając nadzieję, że o niczym nie zapomniał.

- Człowieku, Ty piszesz te monologi już wcześniej, czy wymyślasz je od tak? Bo naprawdę kurna są zajebiste i tak dokładne. - ocenił jego wypowiedź lekko rozbawiony Tony, próbując ukryć obawy za zabawnymi komentarzami.

- Od tak, dzięki. - odpowiedział z małym uśmiechem Percy.

Nagle Wandę i Tony'ego(Wandę pierwszą, ponieważ jakieś małe doświadczenie z tym już miał, a dopiero po chwili Tony'ego) coś uderzyło. Cała biel i pustka zmieniły się w jasny odcień niebieskiego i latające tam i spowrotem rzędy liczb i plików, a na drugim końcu tego "pomieszczenia" jaśniały białe, lekko błyszczące na niebiesko drzwi.

Zauważając lekki szok w ich wyrazach twarzy, Percy lekko się uśmiechnął.

- Najwyraźniej widzicie już to co ja... To chodźmy już, co? - zasugerował ze smutnym uśmiechem i z wyraźną zaciekłością w głosie Percy.

- Oczywiście, chodźmy. - westchnęli prawie równocześnie Tony i Wanda, godząc się ze swoim aktualnym położeniem i mając w głowie świadomość ryzyka. Musieli spróbować...

Z tymi myślami cała trójka przeszła przez drzwi do pierwszego pomieszczenia.

Początkowo wyglądem nie różnił się ten pokój zupełnie od tego poprzedniego, lecz gdy wszyscy weszli już do środka, drzwi za nimi zniknęły, a na drugim końcu pokoju pojawiło się 5 drzwi. Jedne na suficie, drugie w podłodze, trzecie były z lewej, czwarte z prawej, a piąte stały normalnie na końcu korytarza.

- Czyli co? Tylko wybrać właściwe drzwi? Łatwizna. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie gor... - zaczął mówić z zadowolonym z życia uśmiechem Tony, gdy nagle coś zaczęło się materializować przed tymi wszystkimi drzwiami.

- Musiałeś?! - jęknęli jednocześnie Wanda i Percy.

- Wybaczcie... - odpowiedział szybko i przepraszająco Tony, z którego twarzy od razu spełzł uśmiech.

Co takiego się przed nimi zmaterializowało?

Wściekły jak diabli Hulk.

Każdy z nich diametralnie zbladł i zamarł w bezruchu.

Tony ze względu na tak długi brak przyjaciela, przypomnienie sobie walki z nim(a teraz nie miał Hulkbuster'a!!!) i jego(Bruce'a) tak niedawną śmierć...

Wanda, ponieważ obwiniała się o zniknięcie Bruce'a, nadal była przerażona tym co zrobiła mu w Afryce, no i wiadomo, zobaczenie trupa...

A Percy? Percy chyba wbrew pozorom był najbardziej przerażony z nich wszystkich... Czasami nadal mu się śniła w koszmarach, jego ostatnia walka z istotą podobną do Hulk'a. Wzdrygnął się. Rozrywanie ciała, kości, krzyk agonii, te obrazy przechodził przez umysł chłopaka. Percy zatoczył się na bok.

- Nie... Nie teraz... Nie mogę. - ledwie wysapał sobie w myślach Percy, znowu plując krwią i o mało co nie opadając na ziemię.

Hulk za to nie miał skrupułów. Jego całe zielone oczy z drobinkami czerwieni świeciły jak przerażający znak, symbol oznaczający zniszczenie. Od razu zaczął biec w ich stronę.

Bohaterowie stali jak wryci, Hulk już miał ich uderzyć, wgnieść w ścianę, ale...

Ale Percy zdążył się choć trochę ogarnąć i z nadal całkowicie bladą twarzą podleciał przed resztę i swoją mocą zaczął parować ataki Hulk'a, które jak na razie tylko powodowały jego lekkie odrzucanie.

- Czy moglibyście ruszyć dupę i mi pomóc?! - wrzasnął równie zirytowany, co przerażony Percy. Strach z przeszłości w końcu go dogonił...

Jakby ktoś biczem strzelił, nagle Wanda i Tony wyrwali się z szoku.

Iron Man strzelił właśnie swoim ogromnym, pomnożonym przez dodatkowe "odnogi" promieniem w Hulk'a, mając nadzieję, że wbiją go one w ścianą za nim, dając im choć trochę czasu na wymyślenie czegokolwiek. Niestety, co dziwne, laser przeleciał przez niego.

- Cholera, co to miało być?! - jęknął zirytowany Tony, czując się całkowicie bezsilnym, ponieważ taka Wanda dołączyła do Percy'ego w lataniu w okół Hulk'a, rozpraszając jego uwagę i przy okazji blokując jego co celniejsze trafienia, a on sam musiał tam stać z boku jak jakiś idiota, nie mogąc pomóc jakkolwiek przyjaciołom.

- Shit! Zapomniałem o tym... Chodzi o to, że Hulk, czy inne istoty, które pojawiają się w umyśle, są przez niego(umysł) kontrolowane, wymyślone, a tylko my, Vision i ten wirus jesteśmy prawdziwi, co to oznacza? A to, że my nie możemy zranić tego co zostało przez umysł wymyślone, natomiast to co jest przez umysł stworzone może zranić nas, bo to my jesteśmy na jego terenie. Możemy jedynie bronić się i odbijać, bo wtedy miałby być moment, w którym to on nas uderza, więc równie dobrze jeśli mamy wystarczająco dobry refleks to możemy się obronić. Ogarniasz? - wydyszał szybko i bezsilnie Percy, który o mało co nie dostał z ogromnej, zielonej pięści w twarz, upadając przez unik i tą dekoncentrację twarzą na ziemi.

- Coooo?! I teraz nam to mówisz?! To jak niby mamy go pokonać?! - stęknęła lekko podłamana tą informacją Wanda, w okół której już po prostu latała czerwień. Była coraz bardziej wściekła, tym jak mało wie, tym że to dopiero początek, a im już średnio idzie, tym że Percy wyglądał tak beznadziejnie, tą bezsilnością w jego głosie, której nigdy by się po nim nie spodziewała...

Irytacja pobudzała moc Wandy, jej odbicia ataków Hulk'a były coraz silniejsze i brutalniejsze, zmuszając przeciwnika do cofania się, a to zdecydowanie nie podobało się Hulk'owi. Był przez to coraz bardziej zły. A gniew, gniew jak wiemy, jest siłą napędową Hulk'a.

Bestia ryknęła. Ten krzyk, wrzask, był przerażający. Był czymś co miało przerazić miliony. Samą Wandę wybiło to z rytmu. Hulk od razu wiedział, że może miażdżyć. Jego kolejnym zamiarem było uderzenie Wandy z całej siły pięścią... i tym razem mu się udało. Jedyne co zdążyła zrobić, to otworzyć szeroko oczy w przerażeniu. Trafił kobietę prosto w brzuch, posyłając ją na drugi koniec pokoju.

- Wanda! - krzyknął przerażony Tony, lecąc w stronę nieprzytomnego ciała dziewczyny, samemu przez cały czas myśląc nad planen.

To było już przegięcie.

Percy podniósł się z podłogi. Lewitował wysoko nad nią. Kolory wróciły na jego twarz. W tej chwili emanowała od niego czysta furia. Ciemna zieleń i czerń latały w okół niego, tworząc wir czystej energii, w pełni namacalnej mocy. W jego oczach był ogień, czarny jak najgłębsze zakamarki jego umysłu i w tej chwili jego wściekłość była w pełni wycelowana w stojącego przed nim Hulk'a.

Z rykiem furii rzucił się na niego... i o dziwo wszystkie ataki go dotykały. W oczach Hulk'a po raz pierwszy pojawiło się tak widoczne przerażenie, choć zniknęło ono tak szybko jak się pojawiło, to było tam... i Percy je widział, na jego widok złowieszczo się uśmiechnął. Miotał w niego swoją mocą(a Hulk też oddawał ataki, które o dziwo nawet nie dotykały Percy'ego, niknęły w wirze energii), aż w końcu w jego(Percy'ego) ręce pojawiła się jego ulubiona katana, którą wycelował w prawe ramię Hulk'a, te same, które przed chwilą znokautowało Wandę.

Co było naprawdę szokujące?

Zielona krew trysnęła i prawa ręka Hulk'a z ogromnym łoskotem opadła na ziemię.

Dopiero po kilku kolejnych potężnych strzałach mocą, które odepchnęły(i mało brakowało, aby naprawdę przewróciły) Hulk'a, Percy zdał sobie sprawę, że w swojej wściekłości dokonał niemożliwego. Szczęka mu opadła, wściekłość też, wir mocy zniknął, a sam chłopak ciężko łapiąc oddech, stanął ledwie na nogach na ziemi. Jakby to dopiero co się stało, jakby sam Hulk zdał sobie z tego dopiero sprawę, ryknął on z wściekłości, a jego ramię natychmiast się zregenerowało.

- Co tu się stało do cholery?! - myślał gorączkowo Percy, z którego nagły, ogromny skok adrenaliny tak trochę wyparował.

Choć oczywiście nie mógł się długo cieszyć spokojem. Hulk właśnie skakał na niego z dwoma pięściami, mającymi właśnie wgnieść go w ziemię. W ostatniej chwili odsunął się on z zasięgu rażenia, lecz kolejny atak z góry od razu się pojawił. Hulk naprawdę się wkurzył, ostatnim wyczynem mężczyzny.

W tym momencie Percy miał w swoich rękach dwie takie same katany(po jednej na rękę), które skrzyżował. Wkładając w nie olbrzymie pokłady swojej mocy, zaczął nimi bronić salwę uderzeń wymierzonych w jego osobę. Każdy kolejny atak zmuszał go do coraz bliższej pozycji klęczkom.

- Stark! Sugestie?! - warknął coraz bardziej zmęczony tą walką Percy, nie mogąc skupić się jakkolwiek, żeby wymyśleć jakiś plan. To ile mocy wykorzystał w ciągu ostatnich kilku/kilkunastu minut... to było przerażające. Czuł dosłownie każdy mięsień w swoim ciele, piekły jak cholera. Jego nogi i głowa chciały już wysiąść, ale wiedział, że nie mógł. Przyjmował kolejne ciosy. Jego wierne katany mu pomagały, choć zaczynał słaniać się na nogach, ten cholerny pasożyt w nim, odbierający mu energię też nie pomagał! I jeszcze Hulk... każdy kolejny cios był silniejszy, choć na szczęście katany Percy'ego nadal chłopak trzymał porządnie i całkiem stabilnie w swoim iksie, pytanie tylko "jak długo jeszcze?"...

Iron Man właśnie analizował stan Wandy, zdecydowanie nie był dobry...

Jednakże nie zdążył się nią zająć wystarczająco dobrze, ponieważ usłyszał on krzyk Percy'ego.

Myśli Tony'ego pędziły jak szalone. Czy był kiedyś w 100% działający sposób na pokojowe uspokojenie Hulk'a?

- TONY! IDIOTO, MYŚL! Co zrobiłaby Natasha?! - myślał jak szalony mężczyzna. Nagle oczy Tony'ego zaświeciły się tak mocno, że nikt nigdy by w to nie uwierzył.

- TAK! PERCY TAK! MAMY TO KURWA! MAMY! Pamiętasz akcje sprzed Ultrona?! Natasha miała tą swoją kołysankę! - wrzasnął podekscytowany Iron Man, z wrażenia aż podskakując z miejsca koło Wandy, koło której klęczał.

- Pamiętasz ją dokładnie?! - wrzasnął coraz bardziej wypompowany Percy, już jednym kolanem na ziemi.

- Tak! Oczywiście. - odpowiedział natychmiastowo przeszczęśliwy Tony, nawet nie myśląc w co takiego właśnie się wpakował.

- NO TO TERAZ! - krzyknął nagle Percy, poświęcając mocniejszy kop energii na kolejną kontrę, co leciutko odepchnęło Hulk'a, a to dało mu tą cenną sekundę. W tym momencie udało mu się uskoczyć na bok, dosłownie o włos omijając pięść Hulk'a, do tego mocą przyciągając Tony'ego przed zielonego goliata i robiąc coś jeszcze, czego Iron Man jeszcze nie zauważył.

Tony Stark był przerażony. *Co do cholery zrobił Iron Percy?!* Szykując się na bolesny, najpewniej ogłuszający cios, Tony zamknął oczy. Ale o dziwo nic takiego się nie wydarzyło. Spojrzał na swojego przeciwnika. Hulk przyglądał mu się z dziwnym... smutkiem? Tęsknotą?

Sam Tony czuł się dziwnie. Jakoś tak... smuklej? Co to była za lekkość w pasie(a raczej pod)? Czy czuł włosy na ramionach i szyi? I czemu nagle jego klatka piersiowa była tak ciężka? I czemu do cholery jego zbroja była teraz tak opinająca?! Czemu w ogóle ją czuł?!

Spojrzał na siebie zupełnie zapominając o Hulk'u. To co zobaczył, nie wiedział, czy bardziej go przeraziło, zszokowało, czy zafascynowało.

Był Natashą Romanoff(a konkretniej tą z Czasu Ultrona).

Gdyby nie to, że właśnie stał przed zielonym, przerażającym gigantem to by się zaśmiał. Lecz teraz miał zadanie do wykonania...

- Hej m-maleńki... słonko już z-zachodzi. - powiedział powoli, lekko drżącym i ku jego lekkiemu rozbawieniu kobiecym głosem Tony-Natasha, wyciągając powolutku rękę do coraz spokojniejszego Hulk'u.

Po krótkiej chwili... puf. W wybuchu zielonego konfetti Hulk zniknął.

Siedząc przez te ostatnie kilka chwil na ziemi, Percy z westchnieniem ulgi upadł na plecy, w błogim odpoczynku.

- Nareszcie. - westchnął zadowolony z nich wszystkich.

- Ekhem, nie przeszkadzam Panu? - zapytał Tony-Natasha, kopiąc lekko Percy'ego w rozłożoną rękę i wskazując na swoje ciało. Percy patrząc na to parsknął rozluźniającym śmiechem.

- Wybacz, mogłem narzucić tylko iluzję, ale nie mogłem się powstrzymać. - zaśmiał się głośniej Percy.

- To zmienisz mnie spowrotem? Choć to ciało nie jest takie złe... - powiedział z rozbawionym uśmiechem, przewracając przy tym oczami Tony.

- Już, już, spokojnie. - zaśmiał się jeszcze raz krótko Percy, wypuszczając z ręki mały strumień energii. Tony natychmiastowo wrócił do swojej postaci.

- Dobrze jest wrócić, to było takie dziwne. I ten strój był taki niewygodny w porównaniu do mojej zbroi. Choć same kształty... - westchnął śmiechem Tony, wywołując kolejny śmiech Percy'ego i udawane zgorszenie i krzyki "proszę nie mów nic więcej" od chłopaka.

Nagle oby dwóm facetom coś się przypomniało.

- O cholera, Wanda... - jękneli obaj jednocześnie.

Iron Man już leciał w jej stronę, a sam Percy natychmiastowo zerwał się z ziemi i z potężnym wykopem i równie mocnym podmuchem energii, był już koło dziewczyny, przeganiając z łatwością Tony'ego.

- Nie, nie, cholera jasna. - jęknął z wyraźną irytacją, złością na samego siebie i smutkiem w głosie Percy, badając jej stan.

Miała kilka złamanych żeber, poza tym może jakiś krwotok wewnętrzny i kilka szybko formujących się siniaków. Z westchnieniem Percy dotknął jej dłoni.

W tym momencie Tony zdążył już do nich podlecieć.

- Co Ty znowu odwalasz? - zapytał lekko zmartwiony Tony.

- Ratuję jej skórę idioto, mógłbyś się na chwilę zamknąć?! - warknął z widocznym bólem w głosie Percy. Tak ostrego Percy'ego Tony nie widział nigdy poza walką, może by się do tego nie przyznał, ale trochę go to przestraszyło, zwłaszcza, gdy zobaczył tą ostrość w jego oczach.

Po krótkiej chwili, dziewczyna jakby nigdy nic obudziła się. Nie było po niej widać żadnych oznak zranień, a same jej obrażenia... zniknęły!

- C-co się stało? Pamiętam walkę, Hulk'a i... uderzenie! O Boże! Co się stało z Hulk'iem?! Wygraliśmy?! - Wanda zaczęła naprawdę szybko zadawać pytania, wstając z powodu tego napływu energii.

- Spokojnie Wando, żyjemy. Dzięki współpracy i szybkiemu planowi udało nam się go pokonać, prawda Percy? Percy?! - odpowiedział z małym uśmiechem Tony, dopiero teraz zauważając upadek Percy'ego.

- Nie! Percy, co Ty znowu zrobiłeś?! - zapiszczała naprawdę przestraszona Wanda, mając to złe przeczucie, że znowu za jakąś cenę uratował jej życie... Na całe szczęście chłopakowi jakoś udało się utrzymać przytomność, choć ledwo...

Wyglądał naprawdę fatalnie. Leżał na podłodze, cały blady, wszelkie iluzje opadły,  był tam z naprawdę wieloma siniakami, pomniejszymi, jak i większymi zranieniami i...

- Nic mi nie jest. Spokojnie. Dajcie mi tylko chwilę... Muszę się choć trochę zregenerować... - jęknął naprawdę słabo Percy, trzymając się za brzuch.

- Czyli jednak miałem rację... Miała krwotok wewnętrzny. - pomyślał, podłamując się w duchu Percy. To tak cholernie bolało, jeszcze te połamane żebra...

Wanda jakoś nie do końca mu wierzyła, pamiętała, że uderzenie, którym oberwała było potężne... więc jakim cudem czuła się tak dobrze?

Spojrzała raz jeszcze na Percy'ego, tyle że tym razem zauważyła ona coś naprawdę niepocieszającego, a mianowicie trzymał się za brzuch. Jej oczy szeroko się rozszerzyły, a po chwili już się zaszkliły.

- Proszę, powiedz, że tego nie zrobiłeś. - wyjąkała podłamanym głosem Wanda. Czy on musiał być tak cholernie dobry?! Znowu...

- Nie rozumiem o co Ci chodzi. - odpowiedział szybko i nerwowo Percy, unikając jej wzroku i plując na bok krwią, już zaczynał się do tego przyzwyczajać.

Tony początkowo nie rozumiał tej wymiany zdań, ale przyjrzał się chłopcu bliżej i... tylko sapnął... Nawet jak na niego to było dużo. Choć wiedział, że z takimi możliwościami, sam zrobiłby to samo...

- Ty idioto! Mówiłam Ci przecież, żebyś się tak nie narażał! Nie robił takich głupot! - wyjąkała, już nie powstrzymując łez Wanda. Jego reakcja była dla niej wystarczającym potwierdzeniem. Wiedziała już teraz definitywnie, że jakimś cudem przyjął on jej rany na siebie, właśnie w taki sposób ją lecząc... swoim kosztem.

- Nie żyłabyś! Nie mógłbym na to pozwolić... Plus ej, nie jest tak źle. - powiedział, próbując się uśmiechnąć Percy i teatralnie róż pocierając ręce, lecz cierpienie było zdecydowanie zbyt duże, przez co wyszedł mu tylko grymas bólu.

- Jesteś niemożliwy. - parsknęła śmiechem przez łzy Wanda, kładąc się obok niego i delikatnie go przytulając, uważając, by w szczególności nie dotknąć jego brzucha.

- I dziękuję, naprawdę dziękuję. - wyszeptała czule Wanda z ostatnimi łzami spływającymi po policzkach, subtelnie całując go w policzek.

Wywołało to ciepło w środku Percy'ego i delikatny rumieniec na jego jak i jej twarzy.

Tony spojrzał na nich z lekkim zdziwieniem, ale nic nie powiedział. Czuł szacunek do chłopaka, chociażby za to co zrobił przed chwilą. Może i ukrywał to jak bardzo go bolało, ale w jego oczach było widać wszystko, cierpienie musiało być naprawdę wielkie. Mężczyzna usiadł tylko obok nich, uznając, że to w sumie jak na ten moment jedyna dobra opcja.

A co w tej chwili tak dokładnie przeżywał Percy?

Złamane żebra naprawdę nie były przyjemne, a co dopiero gdy się one regenerowały. Czuł, że jego regeneracja jest jeszcze wolniejsza niż zwykle, domyślał się, że to przez tego tajemniczego pasożyta/chorobę. Jednakże nie krzyczał. Zamknął oczy, zacisnął zęby na wardze i jak najbardziej minimalizował swoje odruchy. Był już trochę nazbyt do tego przyzwyczajony, choć domyślał się, że znowu będzie mieć całą przerytą jamę ustną... no cóż, coś za coś.

Po jakimś czasie i kilku niechcianie wypuszczonych jękach, Percy otworzył oczy. Czuł, że w większości już się zregenerował, choć nie chciał jeszcze używać mocy, wolał, żeby cała jej istota nadal próbowała go leczyć. Powoli wstał. Wstając prawie upadł, ale Tony zdążył go złapać, przy okazji przewieszając prawe ramię Percy'ego za swoją szyję, pomagając mu powoli i jak najstabilniej iść, to samo zrobiła Wanda z jego drugim ramieniem. Chłopak uśmiechnął się do nich z wdzięcznością. W ciszy podeszli do tych pięciu tajemniczych drzwi.

Gdy już tak tam stali, Percy'emu udało się wyślizgnąć ze wsparcia Wandy i Tony'ego, nareszcie stając porządnie na nogach.

Scarlet Witch i Iron Man spojrzeli na niego z mieszaniną zmartwienia, troski i podejrzliwości.

- Luz, już nic mi nie jest. - powiedział z małym uśmiechem Percy, próbując powiedzieć to jak najbardziej optymistycznie, rozkładając ręce w geście poddania się, z twarzą nadal dość bladą i głosem słabszym niż zwykle, ale dużo mocniejszym niż wcześniej. Wanda i Tony wymienili przygaszone spojrzenia.

- Wiesz, że wyglądasz fatalnie? Znaczy jak na to co się stało to całkiem nieźle, ale w porównaniu do tego jaki bywałeś wcześniej tam u siebie... no to wyglądasz beznadziejnie. - powiedział w końcu strapionym głosem Tony.

- Mhm, dzięki, nie zauważyłem. - parsknął śmiechem sarkastycznie Percy, na którego twarz powoli zaczęły wracać kolory.

Nadal przygnębiona swoimi umiejętnościami(tym że była na tyle "słaba", że dała się uderzyć, przez co Percy musiał tak interweniować) i naprawdę zatroskana o niego Wanda już chciała coś powiedzieć, ale Percy był szybszy:

- Echhh, rozumiem, że się o mnie martwicie, ale naprawdę nie jest źle. Jestem nadal w pełni zdolny do walki, czy po prostu do funkcjonowania. To jak dużo razy dostałem oklep w przeszłości, jest nie do zliczenia, bywałem w dużo gorszych sytuacjach, do tego będąc samemu, więc naprawdę jest wspaniale. Więc... może zastanowimy się jakie drzwi wybrać? - zasugerował, wzdychając Percy, próbując choć trochę załagodzić ich nerwy, na plus dla niego było to, że nareszcie kolor na jego twarzy był całkiem przyzwoity.

Tony tylko głośno westchnął, ale nic więcej nie powiedział, ponieważ uznał, że z chłopakiem nie jest już jakoś szczególnie źle, plus wiedział, że jest on zbyt uparty... zresztą jak on sam. Tak więc zaczął on badać wszystkie drzwi przed nimi.

Trochę trudniej było "pozbyć się" Wandy, która przez cały czas intensywnie na niego patrzyła. Na jego szczęście nie był taki zły w bitwie na wzrok, a przynajmniej był wystarczająco sprytny, więc dodatkowo z małą pomocą iluzji, wygrał ten pojedynek. Z szerokim uśmiechem zabrał się za dokładne przyjrzenie się wszystkim drzwiom, zostawiając za sobą Wandę z nadal lekko zmartwionym i zirytowanym(jego uporem) spojrzeniem, ale jednak musiała działać dalej, także po chwili zaczęła próbować im pomóc.

- Wiecie, bądź nie, ale Vision może próbować się przeciwstawiać temu czemuś, próbując nam jakkolwiek pomóc. Może być tu jakaś wskazówka... - wyjaśnił im po krótce Percy, marszcząc nos i czoło, gdy zauważył pewien powtarzający się mały symbol na każdych drzwiach.

- Czy to ja już mam jakieś zwidy, czy naprawdę tutaj wszędzie są poukrywane litery KF? - zapytała Wanda, nie do końca wiedząc, co o tym myśleć.

- Mhm, nie masz zwidów, a przynajmniej ja też to widzę. - odpowiedział z małym, rozbawionym uśmiechem Tony, próbując jakoś rozluźnić atmosferę, wywołując małe uśmiechy u pozostałej dwójki.

Wanda i Tony spojrzeli pytająco na Percy'ego, może to była kolejna rzecz, o które zapomniał im powiedzieć, a sam o tym wiedział.

- Ej! Nie wiem co to znaczy! To musi być znak, że jednak walczy, ale co to miało nam niby powiedzieć? Nie mam poję... - zaczął odpowiadać szybko Percy, kiedy nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł.

- Wanda... jak dużo ostatnimi czasy gadałaś Vision'owi o Harry'm Potterze? - zapytał zupełnie nagle Percy, ledwo powstrzymując pojawienie się szerokiego uśmiechu na swojej własnej twarzy.

Po usłyszeniu tego pytania na twarzy Wandy pojawił się delikatny rumieniec, natomiast Tony głośno się zaśmiał, dostając tym samym krótkie, ale mocne piorunujące spojrzenie.

- Może trochę... - odpowiedziała powoli i dość cicho Wanda, nie patrząc w tej chwili na żadnego z mężczyzn.

- Hmmmm, trochę? Może raz... albo dwa, choć w sumie codziennie, i to przez cały czas. - wybuchnął śmiechem Tony. Dodając jeszcze przez śmiech:

- Przez ostatni tydzień HAHA była lepsza niż ja, a nawet Peter HAHA Tyle ile się ostatnio nasłuchaliśmy skarg... HAHA i zażaleń, jak i tego co jest tak cudowne, to po prostu w głowie się nie mieści HAHAHA. - śmiał się nadal Tony, dostając uderzenie w ramię od już całej czerwonej na twarzy Wandy.

- Nie... znaczy się... nie było aż tak źle... choć może... nie! Przesadza! Chyba... - bełkotała już pogrążona w myślach o tym Uniwersum Wanda, próbując powoli się uspokoić.

Percy tylko z rozbawieniem się uśmiechnął, ale o dziwo się z niej nie nabijał. Czemu?

- Sam aż za bardzo Cię rozumiem. W wolnym czasie, którego mam dość mało, ale jednak, zajmuje się(czyt. lubi o nim czytać/oglądać filmy) tym Uniwersum, nawet piszę ff... - zaczął powoli(nadal z małym uśmiechem) mówić Percy, próbując choć trochę uspokoić Wandę.

- PISZESZ FANFICTION Z HP?! ALE SUPER!!! - natychmiastowo ogarnęła się Wanda, co wywołało krótkie parsknięcie śmiechem ze strony Percy'ego i szybkie przywrócenie do ładu tarzającego się że śmiechu Tony'ego.

- NIE! Proszę tylko nie teraz... Może potem? - jęknął Tony, już wiedząc jak to się skończy jeśli w porę ich nie opamięta.

- Tak! Teraz, teraz, teraz! - odpowiedziała natychmiastowo Wanda, będąc coraz bardziej zaciekawiona i podekscytowana.

- Nie! Oboje wiemy jak to się skończy... mamy Vision'a do uratowania! - krzyknął rzeczowo Tony, wiedząc że to może być jedyny sposób, aby ją szybko opamiętać.

W tej chwili Wandę uderzyła rzeczywistość. Przez tą krótką chwilę zupełnie zapomniała gdzie się znajdują... co robią... Czerwień z jej twarzy, jak i szeroki uśmiech niezwłocznie zniknęły. Powaga sytuacji powróciła.

- A więc Percy... - zaczęła już trochę poważniej Wanda.

- o co do cholery chodziło z Harry'm Potte... - kończył Tony, gdy nagle zrozumieli. Uderzyło to w nich tak nagle, a zarazem jakby wiedzieli o tym od zawsze. Najpierw Tony, dosłownie kilka sekund później Wanda, obu tym osobom szeroko rozszerzyły się oczy i mniej więcej jednocześnie wyszeptali:

- Kamień Filozoficzny...

Percy szeroko się uśmiechnął, ciesząc się, że doszli do tego samego wniosku co on. A jak już wiadomo, skoro wskazówka to "Kamień Filozoficzny", oznacza to tylko jedno wyjście...

- No więc kochani, chyba czas iść dalej, co? Cytując klasyka: "Przez klapę w podłodze". - uśmiechnął się (jeśli to w ogóle możliwe) jeszcze szerzej chłopak, jednym szybkim ruchem otwierając drzwi będące na ziemi, bezzwłocznie(zanim ktokolwiek z nich zdążył cokolwiek zrobić, czy jakkolwiek zareagować) wskakując w czarną otchłań, mając nadzieję, że naprawdę nie zjebał.

- O nie, nie, nie, nie tym razem Ty głupku! - natychmiastowo krzyknęła po krótkim szoku Wanda, wskakując od razu za Percy'm.

- Skoro tak... czas się zabawić. - parsknął śmiechem Tony, materializując w okół siebie pełną zbroję, jednocześnie wlatując za resztą swoich towarzyszy broni w tą czarną otchłań...

A więc kolejny rozdział już za nami! Za tydzień kolejny (i raczej ostatnia z tego wątku)! W ogóle ach, idealne miejsce na skończenie xD

Jak w ogóle podobał się Wam rozdział?

Ogólnie zacząłem właśnie ferie! Boże jak cudownie. Jak tam Wam minęły? Albo mijają? Bądź będą mijać? Mam nadzieję, że dobrze.

Gdy piszę tę końcówkę jestem właśnie w drodze na kolonię(jest dokładnie 8:22 13.02.2022) i wracam w sobotę(19.02), więc jakoś od razu/1 dzień po powrocie zabieram się za pisanie, cały drugi tydzień moich ferii będę pisał, więc trochę może w końcu nadrobię xD

Widzieliście już zwiastun nowego "Jurassic World Dominion"? Boże, jak dobrze zobaczyć stare twarze. Albo zdjęcia do tego miliardowego serialu z uniwersum LOTR'a? No, no, coraz bliżej premiery, czy będzie to taka Gra o Tron tyle że dla Amazona? Oprócz tego dowiedziałem się właśnie, że jutro(14.02.2022) będzie pierwszy zwiastun tego serialu osadzonego w uniwersum LOTR'a! Kurde, to będzie cudowne, internet rozgrzeje się do czerwoności! Poza tym koniec Boby Fett'a i niedługo Moon Knight! No i nie zapominajmy o nominacjach do Oscarów, które... no cóż, co o nich uważacie? xD Ja już od dawna się na ich temat nie wypowiadam XDDD Choć zawsze je obserwuje. Liczę na Diunę, Cruellę, filmy Marvela(w efektach specjalnych jest Spidey'uś i Shang-Chi), tego najnowszego Bond'a(kurde ta piosenka od Billie Eilish "No Time To Die" mnie samego zachwyciła i ogólnie sam film mnie pozytywnie zaskoczył) i Encanto, zobaczymy co z tego wyjdzie xD No i Disney+ w Polsce od tego lata(a przynajmniej ponoć xD)! Także dużo się dzieje.

I zgadnijcie jak mi poszło na quizie z HP?

100/100!!!!!!!

GHFBFGYFBG

TAK JEST!

Po prostu zajebiście!

Widzicie? Nie opierdzielałem się podczas mojej nieobecności xD

No ale dobra, to już chyba wszystko.

Miłego Dnia!

Lub

Dobramoc!

Pa!

:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top