15. Gry, Hazard, Oszustwa, Strach! Czego chcieć więcej?
Hejka!
Chciałbym tu na wstępie podziękować _NaomiOfficial_ za stworzenie prawieże całej tej cudownej, nowej okładki! Dziękuję!
No ale nie przedłużając przypominam, że prawa do postaci i filmu posiadają Sony i Marvel Studios.
Życzę Wam miłego czytania.
Ekran przedstawia Tony'ego i Nebulę grających w strzelanie/rzucanie srebrnymi trójkącikami do bramki (robionej z własnych palców).
- O, Jagódka, to my! Też kiedyś będziemy musieli w to zagrać. - powiedział z uśmiechem Tony.
- Jak tam sobie chcesz, Tony. - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech kobieta.
Tony trafia, w tym samym momencie skupiona i lekko zła Nebula krzyczy "Agh" i już nie pokazuje bramki.
- Ale to sobie odpuść, ponieważ Ty tylko robisz za bramkę. - mówi miło Tony.
Kolej Nebuli. Strzela dwa razy, ale ani razu nie trafia.
- Tak jest, mały włos. - komentuje Tony.
- Ej, kurde. Teraz mam ochotę w to zagrać! Peter, Wanda, Vision, Tony, Natasha i kto tam jeszcze chce robimy potem mistrzostwa! - mówi podekscytowana Shuri.
- Ej, ej, ej, spokojnie Królowo. Może najpierw razem poćwiczmy, a potem mistrzostwa, co? Mam takie małe wrażenie, że Tony z łatwością nas
porobi. - powiedziała przewracając oczami i z rozbawionym uśmiechem Wanda.
- Ehhh, w sumie masz rację Wandzia... Cholera, co ja bym bez Ciebie zrobiła?
...
Rozgromię Cię. - odpowiada pewnie rozbawiona Shuri.
- Chciałabyś. - mówi Wanda z szerokim uśmiechem.
No ale trzeci strzał Nebuli wychodzi, trafia.
- No proszę, gol. To teraz mamy remis. - przekazał mężczyzna.
- Chcę spróbować jeszcze raz. - odpowiada bardzo szybko skupiona, ale nareszcie z twarzy szczęśliwa kobieta.
Gamora w duchu westchnęła. Dawno nie widziała tak szczęśliwej siostry. Nawet gdy się pogodziły.
- To przecież tylko głupia gra! Czemu ją tak uszczęśliwa?! - myśli zirytowana sobą Gamora.
Nagle wszystko rozumie. Rozumie, że Nebula nareszcie została przez kogoś ciepło potraktowana. Równie potraktowana, a nie jak córka Thanos'a i/lub przerażający cyborg. Nareszcie ktoś porobił z nią takie przyziemne i przyjemne rzeczy jak granie w gry!
- Pierwsza rzecz jaką zrobię jak wrócimy to kupię do statku masę gier i codziennie chociaż godzinę wspólnie pogramy. - pomyślała z małym uśmiechem Gamora szczęśliwa ze swoich wniosków.
Oby dwoje nie trafiają.
- I znowu remis, napięcie rośnie. Jest fajnie. - dopowiada Tony.
Tony nie trafia.
- Totalna skucha, teraz masz szansę wygrać. - powiedział Terranin.
Nebula trafia.
- I wygrywasz. - dodaje z uśmiechem Iron Man.
Nebula szeroko się uśmiecha.
- Wygrałam! - myślała przeszczęśliwa Nebula.
- No nieźle Jagódka,nieźle, gratulacje! - mówi do niej z uśmiechem Tony. Kobieta szybko odwzajemnia uśmiech, po czym wraca do niedowierzania w wygraną.
- Awwww, to urocze, że dałeś jej
wygrać. Jestem szykowana, jak i z Ciebie dumna. - wyszeptała z ogromnym uśmiechem do ucha mężczyzny Natasha.
Tony tylko przewrócił z rozbawieniem oczami.
- Jak widać coś tam jeszcze dobrego we mnie zostało. Poza tym należało jej się, niech się cieszy. Ja raz mogę pocierpieć. - wyszeptał w odpowiedzi z małym uśmiechem Tony.
- Mi byś nie dał wygrać. - powiedziała od razu po tym Natasha udając naburmuszoną.
- Oczywiście, że nie. a) nie potrzebujesz forów b) wygrywania z Tobą to zbyt wielka przyjemność. - zaśmiał się Tony za co dostał od Natashy cios w tył głowy.
- Auć! Cholera, Nat, spokojnie. - mówi lekko zirytowany, ale nadal uśmiechnięty Tony.
- Ups, to chyba sprawia mi zbyt dużą przyjemność. - odpowiedziała kobieta z niewinnym, (po chwili zmienionym na złośliwy) uśmiechem uderzając go jeszcze raz.
- Dobra, dobra, może mi się należało... Ale nie bij! - mówi szybko parskając śmiechem Tony.
- Ehhh, a było już tak zabawnie. - powiedziała z lekko złośliwym uśmiechem kobieta kładąc mu swoją głowę na ramieniu.
- Tiaaaa, bardzo. - mamrocze Tony na jego nieszczęście Natasha to słyszy i lekko go kopie. Widząc wzrok kobiety i czując uderzenie od razu się poprawia.
- Eeeee, znaczy było cudownie Tasha. - dodaje szybko mężczyzna głośno przełykając ślinę i przewracając z rozbawieniem oczami.
Natasha z uśmiechem wygodnie opiera się o niego i szepcze.
- Ach, uwielbiam się z Tobą droczyć.
- Wiem. - odpowiedział z rozbawionym uśmiechem Tony obejmując kobietę jednym ramieniem.
Shuri ledwo powstrzymywała swój atak fangirlingu co bardzo bawiło Wandę.
- Gratuluję Pani, pełen szacunek. Dałaś mi wycisk. - mówi Tony wyciągając rękę, żeby pogratulować Nebuli.
Ta ze zdziwieniem na to patrzy, lecz po chwili przybliża się i chwyta jego rękę. Machają nimi na znak szacunku. Od razu po tym Nebula się trochę cofa, ale jest już bliżej stołu i Tony'ego.
- Fajnie było? - pyta z lekką nadzieją w głosie Tony.
- Bardzo fajnie. - odpowiada zamyślona, a zarazem nadal lekko zdziwiona Nebula.
- Ale, żeby z robotyczną, niebieską kosmitką? No nieźle Tony, nieźle. - powiedział rozbawiony Happy.
- To tylko przyjaciółka! - odpowiada szybko mężczyzna.
- Wiem, wiem, tylko się z Ciebie śmieje stary. - śmieje się Happy na co Tony reaguje tylko przewrotem oczu.
Rocket był zdziwiony, że tej upiornej dziewczynie coś naprawdę się podobało! Po prostu szok! Może też czegoś spróbuje...
- Ej, Nebula! Będziesz potem chciała z nami zagrać w Sabacca? Grałaś kiedyś? Fajna gra. *teraz zniżył ton głosu* A Drax, Mantis i Groot są w to beznadziejni, więc ocalić ich z kasy czy gadżetów będzie łatwo. *parsknął śmiechem* - mówi uśmiechnięty szop.
- Ja jestem Groot! (Spierdalaj,
oszuście!*) - mówi do Rocket'a słysząc wszystko Groot.
Nebula była zdziwiona propozycją. Chcieli grać... z nią? Ale jak to? Szok szybko minął i pojawił się uśmiech.
- Z chęcią. Oczywiście, że grałam. Nareszcie ktoś ojebie Cię z kasy Rocket. - powiedziała pewna siebie Nebula.
- Tiaaaa, zobaczymy. - odpowiedział Rocket rozbawiony pewnością siebie kobiety.
- Czekaj, czekaj, czekaj... Gracie beze mnie?! Czemu ja o tym nie
wiedziałam?! - powiedziała nagle wkurzona Gamora.
- Luzuj się Zieloniutka. Nie bądź zła, czy coś, ale nie wiesz o tym jako jedyna. A nie wiesz, bo dobrze wiemy, że z naszego hazardu na pewno nie byłabyś zadowolona. - odpowiada po chwili powoli Rocket dobrze dobierając słowa.
Gamora była zdziwiona. Tego się nie spodziewała. Hazard i gra w jedną z jej ulubionych gier tak blisko niej?! I ona tego nie zauważył?! Tego się na pewno nie spodziewała... albo w sumie to, przecież ten cholerny szop.
- Pffff, następnym razem rozgromię Was frajerzy. - wyrzuciła z siebie nagle lekko zirytowana niewiedzą Gamora.
- No i takie nastawienie to ja lubię! - mówi podekscytowany i lekko rozbawiony Rocket.
- WY GRACIE W SABACCA ZE STAR WARS?! MY TEŻ CHCEMY!!! - krzyczą nagle zafascynowani Ned i Peter.
- Eeee, tak? Gramy w Sabacca, ale nie wiem co to Star Wars, ale brzmi fajnie, bo "wojny". - odpowiada lekko zakłopotany i zdziwiony Rocket.
Ned i Peter już po prostu umierali wewnętrznie (i zewnętrznie w sumie też XD) ze szczęścia.
Już ma się pojawić kolejna scena, gdy nagle ekran gaśnie.
- Eeee, co do cholery?! - jęczy zdenerwowana Shuri.
- Kuźwa, co się dzieje?! - dodaje zirytowana Walkiria.
- To jest bardzo dobre pytanie. - dopowiada Okoye.
- Oby nic się nie stało Iron Percy'emu. - powiedział zmartwiony Peter łapiąc odruchowo Michelle za rękę.
- No, zwłaszcza, że jeśli coś mu się stało to już po nas. - dodała MJ.
- WSZYSCY ZGINIEMY! - krzyczy przerażony Ned.
- Ej, spokojnie! Bez paniki. Eeee, Iron Percy? Co się dzieje? - zapytał lekko zmartwiony Tony.
Przez kolejne kilka minut nic nie odpowiadało. Każdy był coraz bardziej poddenerwowany, gdy nagle...
- Eeeeee, sorry ludziki! Przypomniało mi się, że przed tym powinniście obejrzeć jeszcze scenę po napisach z filmu "Kapitan Marvel" będącą też dość ważną. Cholernie pogmatwane, nie? A miałem problem, bo musiałem to wszystko pozmieniać, a jestem trochę... rozproszony. No ale już wszystko gotowe. Jeszcze raz sorry i życzę miłego oglądania! - odpowiedział w końcu lekko zmęczonym głosem Iron Percy, po czym ekran znowu się włączył.
Każdy odetchnął z ulgą
- No nareszcie. - westchnął Loki.
- Mam własny film?! Ale super! - mówi uradowana Carol. Fury tylko pokręcił z rozbawieniem głową.
Gdy każdy się ogarnął scena się odtworzyła.
Pager/komunikator Fury'ego był teraz w jakimś pomieszczeniu. Pikał, aż w końcu totalnie przestał świecić.
- Eeee, okej. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Jak myślisz Clint? - pyta Scott.
- Nie mam pojęcia stary. - odpowiada zaciekawiony Clint.
Kamera przeskakuje na Steve'a i Natashę (jego nadal z brodą, a ją nadal z blond włosami). Patrzą oni na statystyki świata. Jedną z takich rzeczy jest licznik pokazujący z jak wielką prędkością zaczynają pojawiać się zgłoszenia o zaginięciach.
- O Bogowie/kurwa/Boże. - powiedzieli Heimdall, Shuri i Steve.
- To jakiś koszmar. - mówi Steve.
- Mmm, lubię tą brodę. - mówi Bucky przez co Steve lekko się rumieni. Zimowy Żołnierz parska śmiechem.
- Miewałam już lepsze koszmary... - odpowiedziała smutnym i bezradnym głosem Natasha.
Tony przytula Natashę, kobieta z małym, wdzięcznym uśmiechem wtula się w niego.
- Ej, to coś przestało robić to coś co tam wcześniej robiło. - wcina się nagle Rhodes wchodząc do pokoju.
- Człowieku, weź Ty chodź głośniej! Ludzi przerażasz! - mówi lekko rozbawiony, a zarazem poddenerwowany Sam.
- A co? Słabe nerwy po horrorach? Tak jak wtedy... - odpowiedział rozbawiony Rhodey, gdy nagle Sam przerwał mu lekko uderzając go w ramię i przeszywając go wzrokiem typu "nie waż się".War Machine odpowiedział na to tylko śmiechem.
- Jaki wniosek? - pyta Natasha wchodząc do pokoju, w którym jest szyba na to urządzenie. Obok Natashy staje Bruce, a za Czarną Wdową do pokoju wchodzą także Steve i Rhodey.
- Taki wniosek, że sygnał w końcu zdechł. - odpowiedział od razu Bruce.
- Co jest? Padło zasilanie? - pyta Steve.
- O kurczę, geniusz się odezwał. - zaśmiał się Tony.
Bucky ledwo powstrzymywał śmiech, a Steve tylko lekko się zaczerwienił.
- Mamy własne. Nadal jest podłączone, po prostu nie nadaje. - odpowiada Rhodey.
- Spróbujcie to zrestartować. - zasugerował Steve.
- Mrożonka, jestem pod wrażeniem, że znasz takie słowa. - zaśmiał się raz jeszcze Tony. Bucky naprawdę już ledwo się powstrzymywał.
- Widzisz Tony, codziennie uczę się czegoś nowego, a jak tam Twoja wiedza historyczna? - odpowiedział dumny z siebie, wyszczerzony Steve. Natasha słysząc to i widząc minę Tony'ego śmiała się cicho w ramię mężczyzny.
- Nie tak źle dziadku. Za to ja mam nadzieję, że poszedłeś już do zoo i nareszcie zobaczyłeś małpy. - odciął się Tony.
Mina Steve'a była bezcenna, zamurowało go. Tego się dziadzina nie spodziewał. Bucky już po prostu się z niego śmiał, a z nim Maria, Fury i Natasha rozumiejąc ripostę.
- Dobra, muszę przyznać, że w słowach, ripostach, rozmowach etc. nie ma Tobie równych. To wygrywasz zawsze. - mówi do Tony'ego Natasha przez śmiech. Tony tylko się wyszczerzył.
A gdy te kilka osób się śmiało to reszta patrzyła na nich jak na debili.
- Ehh, chwila. Nawet nie wiemy co to jest. - stwierdza Bruce.
- Fury wiedział, to nam wystarczy. - odpowiada Natasha.
Fury z małym uśmiechem w podzięce za takie zaufanie kiwa w stronę Natashy głową. Kobieta po prostu uśmiecha się do niego.
- Daj znać jak tylko odpalisz nadajnik. Chcę wiedzieć kto jest po drugiej stronie. - dodaje po chwili stanowczo Natasha.
- Huh, Bruce już nie ma wyjścia. Gdy Natasha używa tego tonu głosu to już wiesz, że musisz to zrobić, albo zostaniesz przewieszony przez lampę... dlatego już nigdzie nie ma wystających lamp, tylko w ścianach. *parska śmiechem* - mówi zamyślony Tony.
- Co tam mówisz Tony? - pyta tym samym tonem lekko rozbawiona Natasha ze złośliwym uśmiechem.
- Oho, ma przesrane. - zaśmiał się cicho Peter szepcząc to do ucha MJ, który tylko radośnie się uśmiechnęła.
- Eee, nic, nic Nat. Leż sobie dalej. - odpowiada szybko lekko nerwowo Tony.
Natasha tylko kręci z rozbawieniem głową i znów opiera się na mężczyźnie.
- Awwwwwww, Wandzia! Oni
muszą być kuźwa razem! Ja zaraz nie
wytrzymiem! - mówi prawieże skacząc po tej kanapie (przez tą energię fangirlingu) Shuri.
Wanda śmieje się cicho, po czym mówi:
- Zaraz rozwalisz tą kanapę Shuri. No i może kiedyś się zejdą... Mam taką nadzieję, ale teraz nie waż się rozwalić tej kanapy, bo sądzę, że była droższa niż cała Wakanda. - odpowiedziała przez cały czas rozbawiona Wanda.
- Wiedziałam, że jesteś po mojej stronie! *nagle mocno przytula przyjaciółkę* No dobrze, dobrze. Spróbuję jej nie rozwalić. - powiedziała śmiejąc się Shuri.
Wanda krótko się zaśmiała i lekko pokręciła z rozbawienia głową niedowierzając w wygłupy najlepszej przyjaciółki.
Natasha się odwróciła. Nagle okazuje się, że stoi tam Kapitan Marvel we własnej osobie.
- Wiecie gdzie jest Fury? - pyta kobieta.
Fury wzdycha słysząc pytanie i lekko przytula przyjaciółkę, która posmutniała (a wcześniej była szczęśliwa, bo kurde, przecież w końcu się pojawiła na ekranie) przypominając sobie co tam się stało z jej przyjacielem. Carol wtuliła się wtuliła się w mężczyznę.
- Kuźwa, kolejna! Czy Wy urwaliście się z jakichś horrorów?! - powiedział poddenerwowany Sam przez co Rhodey zaśmiał się krótko.
Ekran znów stał się czarny.
- Wracamy do filmu kochani! Scena po napisach się skończyła, więc czas na powrót do momentu, w którym przerwaliśmy. Teraz już bez nagłych wcin... chyba. - powiedział nagle Iron Percy.
Tony słysząc to uśmiechnął się.
Wszystkich ciekawiło co będzie dalej.
Film się odpauzował.
Wróciłem kochani! Tak jak obiecałem rozdział jest, więc gites majonez.
W ogóle jak podobał się Wam rozdział?
Ach, pamiętajcie, że przedłużyłem ten rozdział tak, że monolog "przedśmiertny" Tony'ego będzie dopiero w kolejnym rozdziale! Fajnie, co nie? Na pewno się cieszycie XDDDDDD
Jak tam wakacje? Kurwa, już połowa minęła... Jak?! Czemu?! Po co?! Szybko, co nie?
W następnych dniach możecie się spodziewać mojego nowego projektu... Ale nic więcej nie zdradzę, niespodzianka! XD
To chyba wszystko XD
Dobramoc!
Lub
Miłego dnia!
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top