Święta, Święta i pijany Stark

Pierwsze Święta spędzone ze Steve'em i Tony'm i z pewnością ostatnie, kiedy wszyscy nocują w jego wieżowcu. Dlaczego? Cóż...

23 grudnia

Wszystko zaczęło się gdy Tony wszedł rano do bazy, do pokoju Dafne i zobaczył tę oto scenę:

Steve polerował swoją tarczę i każdego, nawet Daf, trzymał na bezpieczną odległość co najmniej 2 metrów. Dafne próbowała go zdenerwować i starała się trafić w tarczę piłką tenisową. Natasha leżała na brzuchu na podłodze i czytała tygodnik "BeautyGun-jak z szykiem zabić swoją ofiarę". Clint natomiast lampił się w telefon, skakał z nogi na nogę i co chwilę wydawał bliżej nieokreślone dźwięki. Sara, którą siostra zaprosiła na święta jako jedyna zachowywała się normalnie. Leżała na plecach i nuciła piosenkę z Kubusia Puchatka.

-Uwaga, Uwaga! Ja, Cudowny Tony Stark zapraszam was na Święta, do mnie!-nikt szczególnie nie zareagował na tę wiadomość-opanujcie entuzjazm-kontynuował Tony-albowiem jedziemy do mnie już dziś, żeby się przygotować na jutro!

-Nie wyczyściłem jeszcze tarczy-powiedział Rogers.

-Nie wybrałam jeszcze broni-pociągnęła temat Natasha.

-Nie skończyłam jeszcze piosenki-mruknęła Sara.

-Nie mogę się uspokoić-bardziej wypiszczał niż powiedział Clint, wciąż skacząc.

-eee... nie-powiedziała Daf.

-Dlaczego nie?!

-Bo Święta w twoim wykonaniu wyglądałyby tak, że za dużo byś wypił a na drugi dzień nic byś nie pamiętał-skwitowała starsza Adler.

-To kupisz mi rózgę-zasugerował-macie 5 minut!

****

Zaraz po przyjechaniu do domu miliardera każdy wziął się za przygotowania. Tony wybiegł z domu z krzykiem, że on zadba o "napoje". Nikogo szczególnie nie zdziwiło kiedy godzinę wrócił z każdym możliwym rodzajem alkoholu i sześcioma kartonami ajerkoniaku.

Kiedy Clint już się uspokoił, jak się okazało znalazł nieziemski łuk w przystępnej cenie, poszedł z Kapitanem po choinkę.

Dziewczyny natomiast poszły na zakupy. Chodziły między rzędami wieszaków z pięknymi sukienkami. Skoro Tony dał im swoją kartę to chyba nie było ograniczeń cenowych.

-Ej, Daf, patrz-krzyknęła Sara wyciągając sukienkę z wzorem w amerykańską flagę-przymierzysz? Steve'owi by się podobało.

Uniosła znacząco brwi i mrugnęła do Natashy.

-Moim zdaniem-powiedziała agentka-wyglądałabyś cudownie.

-Może zamiast sukienki po prostu ubiorę na siebie flagę?-zasugerowała brunetka.

-Świetny pomysł!-Sara bardzo poparła sugestię siostry.

Daf tylko wywróciła oczami.

-Chodźcie, musimy się pospieszyć, bo jeszcze nasi kochani chłopcy wezmą się za gotowanie.

****

Chłopcy wzięli się z gotowanie.

To nie był dobry pomysł. Zwłaszcza, że Clint i Tony użyli tarczy Kapitana jako pokrywki do garnka.

Gdy dziewczyny wróciły z zakupów i zastały kuchnię i połowę pokoi w lekko mówiąc nieładzie, wydarły się i chłopcy grzecznie posprzątali po sobie. Zmęczeni wrócili do swoich pokoi. A to był dopiero pierwszy dzień.

****

24 grudnia WIGILIA

Dzień był normalny. Wieczór mniej.

Natasha, Sara i Dafne zeszły na kolację "odpierniczone jak na otwarcie miejskiego festynu" jak nazwała to Daf. Steve patrzył na nią jak na arcydzieło. Dla niego jednak najpiękniejsza była wtedy kiedy szła w jego kurtce, w jeansach i zwykłej koszulce. Wtedy była naprawdę piękna.

Po kolacji, która minęła w miarę spokojnie każdy rozpakowywał prezenty. Steve dostał pokrowiec na tarczę oraz mnóstwo bajek Disneya. Ciekawe od kogo?

Clint ponownie piszczał jak dziecko kiedy odpakował swój nowiutki łuk i karabin Nerf na piankowe pociski.

Natasha otrzymała prenumeratę "BeautyGun" oraz kilka sztuk zabójczej, ale jakże szykownej broni.

Dafne podziękowała serdecznie siostrze za bluzę z tarczą Kapitana Ameryki. Po za tym dostała też kubek z napisem "Dzielny Pacjent" i okulary "tajniaka" jak nazwał to Stark.

Sara strasznie cieszyła się z budzika (zawsze spóźnia się do pracy) i mnóstwa innych pierdół, których nikt nawet nie liczył.

Tony dostał jednoczęściową piżamkę Iron Mana i pluszowy mjolnir. Dafne stwierdziła, że ten przynajmniej podniesie.

Wszystko było cudownie. Aż do czasu...

-Kevin się zaczyna! Kevin się zaczyna!-wydarł się Tony.

-CO?! KEVIN SIĘ ZACZYNA?! NIE MOŻEMY GO PRZEGAPIĆ!-tym razem to Clint świrował.

Stark przebrał się w swoją piżamkę i wskoczył na kanapę. Włączył telewizor.

-Jaki Kevin?-Spytał Rogers.

Daf westchnęła.

-Chodź, zobaczysz...

****

Jakoś tak w trakcie oglądania filmu, który dzięki bogu nie leciał na polsacie, Tony zdążył wypić trzy kartony ajerkoniaku. Sam. Bez żadnej pomocy. Co w sumie nikogo nie zdziwiło. W pewnym momencie, gdzieś między czwartym a trzecim kartonem alkoholu Tony zaczął śpiewać:

-Ajer Ajer Ajerkoniak, Ajer Ajer Ajerkoniak, miłooooooś maaaaa, Ajer-koniak, Ajer, Ajer-koooniak, miłooooooś jeeeedyyyyyynaaaaaaa maaaaaaaa

Po czym spuścił głowę i usnął.

-To normalne-powiedziała Nat i wróciła do oglądania filmu.

Dafne wyszła na balkon. Zaciągnęła się świeżym powietrzem i odetchnęła. Było zimno i właśnie wtedy podziękowała za cieplutką bluzę z tarczą. Steve podszedł do niej.

-Do twarzy ci-uśmiechnął się.

-Ładnemu we wszystkim ładnie-odparła ze śmiechem.

-Skromność ala Stark-skwitował.

Dziewczyna lekko musnęła jego dłoń swoją. Splótł ich palce. Stali tak w milczeniu i obserwowali ośnieżone i choć raz ciche miasto. Adler zerknęła na Rogersa.

-Najlepsze Święta w mojej karierze-szepnęła.

-Czegoś brakuje-Steve spojrzał jej w oczy.

Dziewczyna zmarszczyła brwi. Kapitan wyjął coś z kieszeni. Na nos założył jej okulary przeciwsłoneczne.

-Idealnie-powiedział. Przytulił przyjaciółkę. Stali tak jeszcze długo napawając się ciszą i spokojem. Choć ta była co chwilę przerywana pomrukiwaniem Starka:

-Ajer-koniak, kocham... Ajer... Koniak...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top